Z powodu spraw odnoszących się do Boga…

Z
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Ksiądz
Wojciech Bazan, mój Kolega z czasów seminaryjnych, obecnie Prefekt
Liceum Katolickiego, istniejącego przy mojej rodzinnej Parafii.
Życzę Jubilatowi, aby nigdy nie tracił swojej inwencji i
oryginalności, ale aby służył nimi Panu i Jego Kościołowi.
Zapewniam o modlitwie!
I
jeszcze ciekawostka, a jednocześnie bardzo ważna informacja. Otóż,
dzisiaj do Polski przybywa Ksiądz Marek! Od 4:00 do 12:00 naszego
czasu będzie podróżował z Surgutu do Warszawy, z przesiadką w
Moskwie. Jeżeli w tym czasie przeczytacie, moi Drodzy, tę
informację, to proszę, abyście zechcieli westchnąć do Pana w
intencji tej podróży.
Ksiądz
Marek przybywa na Chrzest naszego Siostrzeńca Tomka, co ma się
dokonać w najbliższą niedzielę, w Białej Podlaskiej.
Życzę
Wszystkim błogosławionego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
Piątek
31 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Leona Wielkiego, Papieża i Doktora Kościoła,
do
czytań: Rz 15,14–21; Łk 16,1–8
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:
Bracia,
jestem co do was przekonany, że pełni jesteście szlachetnych
uczuć, ubogaceni wszelką wiedzą; zdolni do udzielania sobie
wzajemnie upomnień. A może niekiedy w liście tym zbyt śmiało się
wyraziłem jako ten, który stara się przypomnieć wam pewne sprawy
na mocy danej mi przez Boga łaski. Dzięki niej jestem z urzędu
sługą Chrystusa Jezusa wobec pogan, sprawującym świętą czynność
głoszenia Ewangelii Bożej, by poganie stali się ofiarą Bogu
przyjemną, uświęconą Duchem Świętym.
Jeśli
więc mogę się chlubić, to tylko w Chrystusie Jezusie z powodu
spraw odnoszących się do Boga. Nie odważę się jednak wspominać
niczego poza tym, czego dokonał przeze mnie Chrystus w doprowadzeniu
pogan do posłuszeństwa wierze słowem, czynem, mocą znaków i
cudów, mocą Ducha Świętego. Oto od Jerozolimy i na całym
obszarze aż po Ilirię dopełniłem obwieszczenia Ewangelii
Chrystusa.
A
poczytywałem sobie za punkt honoru głosić Ewangelię jedynie tam,
gdzie imię Chrystusa było jeszcze nie znane, by nie budować na
fundamencie położonym przez kogo innego, lecz zgodnie z tym, co
napisane: „Ci, którym o Nim nie mówiono, zobaczą Go, i ci,
którzy o Nim nie słyszeli, poznają Go”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Pewien bogaty człowiek miał
rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek.
Przywołał
go do siebie i rzekł mu: «Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z
twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą».
Na
to rządca rzekł sam do siebie: «Co ja pocznę, skoro mój pan
pozbawia mnie zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę.
Wiem, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy
będę usunięty z zarządu».
Przywołał
więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał
pierwszego: «Ile jesteś winien mojemu panu?» Ten odpowiedział:
«Sto beczek oliwy». On mu rzekł: «Weź swoje zobowiązanie,
siadaj prędko i napisz pięćdziesiąt». Następnie pytał
drugiego: «A ty ile jesteś winien?» Ten odrzekł: «Sto korców
pszenicy». Mówi mu: «Weź swoje zobowiązanie i napisz:
osiemdziesiąt».
Pan
pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo
synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi
podobnymi sobie niż synowie światła”.
Jak
bardzo Święty Paweł był zaangażowany w swoją misję! Jak bardzo
żył apostolstwem! Jak mocno tkwił w sprawach Kościoła! Sam mówi
o tym wyraźnie w tych oto słowach: Jeśli więc mogę się
chlubić, to tylko w Chrystusie Jezusie z powodu spraw odnoszących
się do Boga. Nie odważę się jednak wspominać niczego poza tym,
czego dokonał przeze mnie Chrystus w doprowadzeniu pogan do
posłuszeństwa wierze słowem, czynem, mocą znaków i cudów, mocą
Ducha Świętego. Oto od Jerozolimy i na całym obszarze aż po
Ilirię dopełniłem obwieszczenia Ewangelii Chrystusa.
Zobaczmy,
Paweł tylko tym żył, w tę pracę tak bardzo się angażował. I
tym tylko się chlubił. Nie z czego innego, jak tylko – co przed
chwilą usłyszeliśmy – z powodu spraw odnoszących się do
Boga.
A wcześniej jeszcze tłumaczył się nieco wiernym
Rzymu, że może za ostro to i owo napisał, ale przecież
kierował się tylko pragnieniem ich dobra! Przecież w tym celu
otrzymał specjalną łaskę od Boga i specjalne posłannictwo.
Dlatego właśnie w tak aktywny i – co by nie mówić –
intensywny, a wręcz radykalny sposób nauczał i działał.
W
każdym razie, był w sprawach Kościoła, żył nimi, przeżywał
je w głębi swego serca.
I spełniał apostolską posługę.
Jednak pomimo tego swego radykalizmu i siły oddziaływania, chciał
też zachować pewne określone zasady. Jedną z nich sam tak
charakteryzuje: Poczytywałem sobie za punkt honoru głosić
Ewangelię jedynie tam, gdzie imię Chrystusa było jeszcze nie
znane, by nie budować na fundamencie położonym przez kogo innego
.
Czyli – nie wchodzić w kompetencje kogoś innego, nie „poprawiać”
po kimś, kto już wykonał określoną pracę w danej wspólnocie,
bo założył ją i wytyczył jej kierunek…
W
taki właśnie sposób Paweł pojmował swoją posługę, tak ją
realizował – i można zastanawiać się, czy w każdym swym
działaniu i w każdym wypowiedzianym słowie miał rację… Może
rzeczywiście mógł się wyrazić łagodniej, a może za
pomocą innego stwierdzenia, albo innych znaków. Jedno jest pewne:
wszystko to, co czynił, lub nauczał – wypływało z jego
gorliwego serca.
Właśnie z tego, że całym sobą żył
sprawami Kościoła.
Oczywiście, nie na zasadzie, że cel
uświęca środki, ale na tej, że całe serce wkładał w swoją
posługę i nie oszczędzał się ani trochę, nigdy nie
godził się na minimalizm, czy połowiczność.
Taką
postawę Jezus, w dzisiejszej Ewangelii, zobrazował przypowieścią
o nieuczciwym rządcy. Rządca ów, kiedy znalazł się – mówiąc
kolokwialnie – w opałach, w bardzo krótkim czasie wpadł
na pomysł,
jak z nich wybrnąć. To fakt, że uczynił to
w nieuczciwy sposób, ale był tak zdeterminowany, aby wyratować się
z opresji, że nie zastanawiał się długo, tylko wziął sprawy
w swoje
ręce. Za co nawet został pochwalony – o dziwo!
– przez swego pana. Tak, tego samego, który niewiele wcześniej
postanowił zwolnić go z posady.
Czyż
ów rządca trochę nie przypomina Świętego Pawła, który
dla osiągnięcia zamierzonego celu apostolskiego, być może wyraził
się zbyt ostro, lub zadziałał zbyt radykalnie?… Owszem, to
bardzo daleka analogia, ale w jednym i drugim przypadku chodzi o
pewien styl myślenia:
zarówno wspomniany rządca, jak i Paweł
Apostoł – obaj byli totalnie zaangażowani mentalnie i wręcz
emocjonalnie
w dzieło, któremu się poświęcili. Paweł w
sposób uczciwy,
chociaż może czasami zbyt ostry; rządca w
sposób nieuczciwy
– ale każdy mocno się w swoje dzieło
zaangażował i gotów był go bronić, gotów był się o nie
dosłownie zabijać.
Tymczasem
– jak z pewnym wyrzutem mówi dziś Jezus w konkluzji opowiedzianej
przez siebie przypowieści – synowie tego świata
roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie
światła.
Otóż, właśnie! W sprawy doczesne,
ziemskie, przemijające – ludzie są w stanie angażować się
całymi sobą. Sprawy zaś duchowe, sprawy wieczne – traktują
nierzadko pobieżnie i minimalistycznie. Co prawda, postawa
Świętego Pawła, o której tu sobie mówimy, zdecydowanie przeczy
temu zarzutowi. Ale już postawa wielu z nas, dzisiejszych katolików…

Czyż
nie wykazujemy się daleko idąca nieporadnością w sprawach
wiary i moralności życia chrześcijańskiego,
nie wspominając
już o poziomie naszej religijnej wiedzy?… W te akurat sprawy nie
bardzo potrafimy się zaangażować… Czemu?… A może – nie za
bardzo chcemy?…
Dobrym
przykładem, jak naprawdę, a do tego twórczo angażować się w
sprawy wiary i w życie Kościoła, jest postawa Patrona dnia
dzisiejszego, Świętego
Leon
a
Wielki
ego,
Papież
a
i
Doktor
a
Kościoła.
Urodził
się
około 400 roku, w
Toskanii.
Papież
Celestyn I mianował go archidiakonem. Od młodości wyróżniał się
tak wielką erudycją i zdolnościami dyplomatycznymi, że nawet jako
zwykły akolita wysyłany
był przez Papieża do ważnych misji,
jak
chociażby – z poufną
misją do Świętego Augustyna, Biskupa
Hippony. W czasie jednego z takich wyjazdów, kiedy przebywał jako
legat papieski w Galii, sam niespodziewanie został
obrany Papieżem, po śmierci Sykstusa III, w roku 440.

Pontyfikat
Papieża Leona przypadł na
czasy licznych sporów teologicznych i zamieszania pośród
hierarchii kościelnej.

Musiał on zatem zwalczać liczne herezje oraz tendencje odśrodkowe,
podejmowane przez episkopaty Afryki Północnej i Galii. To wtedy
bowiem Pelagiusz
głosił, że Chrystus wcale nie przyniósł odkupienia z grzechów,
a Nestoriusz
twierdził, że w Jezusie mieszkały dwie osoby.
Poprzez
swoich legatów, w roku 451, brał
Leon udział w Soborze w Chalcedonie

– tym Soborze, który ustalił najważniejsze elementy doktryny
chrystologicznej, przyjął bowiem wiarę
w jednego Chrystusa w dwu naturach,

obu niezmiennych i nieprzemieszczalnych, ale także nierozdwojonych i
nierozdzielnych. Obie
natury razem –
jak
ostatecznie wówczas stwierdzono
tworzyły jedną
osobę.
Ponadto,
Leon doprowadził do uznania prymatu Stolicy Piotrowej zarówno przez
cesarza zachodniego Walentyniana III, jak i przez Konstantynopol.
Cesarz Walentynian III ogłosił edykt postanawiający, że
zarządzenia Stolicy
Apostolskiej muszą być uważane za prawo,
co
w praktyce oznaczało prymat jurysdykcyjny Biskupa Rzymskiego. Leon
wprowadził zasadę liturgicznej, kanonicznej i pastoralnej jedności
Kościoła.
Za jego
czasów powstały pierwsze redakcje zbiorów oficjalnych modlitw
liturgicznych w języku łacińskim.
Wielkim
jego dokonaniem była obrona
Italii i samego Rzymu przed najazdami barbarzyńców. W roku 452

wyjechał naprzeciw Attyli, króla Hunów, i jego wojsk, wstrzymując
ich marsz i skłaniając do odwrotu. W trzy lata później podjął
pertraktacje ze stojącym u bram Rzymu Genzerykiem, królem Wandalów.
Niestety, król nie dotrzymawszy umowy, złupił Wieczne Miasto. Był
ponadto Papież obrońcą kultury zachodniej.

Wszystkie tu wyliczone jego zasługi sprawiły, iż jako pierwszy
Papież w historii otrzymał
przydomek „Wielki”.
Zmarł
w dniu 10 listopada
461 roku, w Rzymie,
w
siedemdziesiątym roku życia. Został pochowany w portyku Bazyliki
Świętego Piotra. Zachowało się po nim dwieście
listów i sto przemów, wygłoszonych do Rzymian

podczas różnych świąt. Wszystkie one pozwalają poznać wiedzę
teologiczną Papieża oraz ówczesne życie liturgiczne. W roku 1754
Benedykt XIV ogłosił Świętego
Leona Wielkiego – Doktorem Kościoła.
A
oto mały fragment jego twórczości, zaczerpnięty z jednego z
kazań, a pokazujący dobrze jego duchowość. Czytamy tam takie oto
słowa: „Choć cały
Kościół Boży został uporządkowany według stopni,

tak aby różnorodność członków przyczyniała się do zachowania
całości Mistycznego Ciała, to jednak – jak powiada Apostoł –
wszyscy stanowimy jedno w Chrystusie. Nikt
też nie jest oddzielony od drugiego spełnianym urzędem
tak
dalece, aby najmniejsza nawet część ciała pozbawiona była
łączności z Głową.
Tak
więc, umiłowani, w jedności wiary i Chrztu
szczycimy się jedną wspólnotą oraz wspólną godnością […]
Wszystkim, odrodzonym w Chrystusie, znak
Krzyża nadaje godność królewską,

namaszczenie zaś Duchem Świętym wyświęca na kapłanów. Wszyscy
zatem chrześcijanie, pełni Ducha i mądrości, powinni mieć
świadomość, że przysługuje im – z wyjątkiem szczególnego
zadania naszej posługi – godność
królewska oraz udział w urzędzie kapłańskim.
Cóż
bowiem jest bardziej
królewskiego niż to, że dusza Bogu oddana potrafi kierować swoim
ciałem?
I cóż jest
bardziej kapłańskiego, jak poświęcić Panu czyste sumienie i
złożyć na ołtarzu serca nieskalaną ofiarę pobożności? A
chociaż dzięki łasce Bożej wszystko to jest własnością
wszystkich, to jednak jest
rzeczą świętą i chwalebną, abyście się radowali rocznicą mego
wyniesienia jakby swoją własną chwałą.

W ten sposób niechaj w całym Kościele doznaje czci jeden Sakrament
kapłaństwa, który wraz z wylaniem świętego oleju obficiej
wprawdzie spłynął na wyższe stopnie, ale też nieskąpo zstąpił
na niższe.
Przeto,
umiłowani, jeśli uczestnictwo w tym wielkim darze stanowi dla nas
podstawę do wspólnej radości, to jednak nasza radość będzie
bardziej prawdziwa i wzniosła, jeśli nie
będziecie zwracać uwagi na naszą skromną osobę,
ale
raczej całą bystrością umysłu rozważać będziecie chwałę
Świętego
Piotra.

Niechaj
ten dzień będzie poświęcony nade wszystko temu, na którego
Źródło wszelkich łask wylało swe obfite dary. Wiele otrzymał on
sam, a
nikt nie dostąpił czegokolwiek bez jego pośrednictwa,

pomimo iż Słowo Wcielone zamieszkało już pośród nas i Chrystus
ofiarował już siebie dla zbawienia rodzaju ludzkiego.” Tyle z
wypowiedzi Świętego Papieża Leona Wielkiego.
Wsłuchani
w jego słowa i wpatrzeni w świetlany przykład jego świętości,
ale też skupieni
na
słowach
Jezusa i refleksjach
Apostoła Pawła, zawartych
w dzisiejszych czytaniach, zastanówmy się:

Co
konkretnie w mojej postawie może być potwierdzeniem tego, że ja
naprawdę żyję sprawami Kościoła?

Czy
i jak staram się o pogłębienie wiedzy religijnej, począwszy od
znajomości Pisma Świętego?

Czy
w codziennym swoim postępowaniu kieruję się Ewangelią i
Dekalogiem?


Bracia,
jestem co do was przekonany, że pełni jesteście szlachetnych
uczuć, ubogaceni wszelką wiedzą; zdolni do udzielania sobie
wzajemnie upomnień…

5 komentarzy

  • Niech ten lot Ks. Marka będzie szczęśliwy nie tylko z powodu fizycznej bliskości nieba ale i duchowej bliskości ze Stworzycielem człowieka i wszechświata całego. Chrzest to ważne wydarzenie. Dziecko rodziców staje się dzieckiem Bożym. Wczoraj właśnie odprawiałam pracę domową " Chrzest Święty w moim życiu" w formie godzinnej medytacji. Ja niestety okroiłam ten czas do około pół godziny.

  • W porannych czytaniach "Oremusa" i modlitwie razem z mezem polecalismy ks.Marka Bozej Opatrznosci i opiece. Oby to byl czas blogoslawiony i pelen radosci ze spotkania w gronie rodzinnym i nowego obywatela w gronie dzieci Kosciola.
    Tak Anno masz racje, tylko czy wszyscy sie nad tym zastanawiaja?
    Wiesia.

    • To trochę tak jak w prylu nazywano ludzi zaradnych ekonomicznie pejoratywnym słowem "badylarz" – od właścicieli szklarni :). Na barejowskiej zasadzie: "to pijak i złodziej, bo każdy pijak to złodziej" 😀

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.