Pieśń o Bogu ukrytym…

P
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym
urodziny przeżywa Ksiądz Adrian Komar, z którym współpracowałem
na wikariacie w Żelechowie. Życzę Bożego błogosławieństwa w
realizacji kapłańskiego powołania. Zapewniam o modlitwie!
Moi
Drodzy, bardzo serdecznie dziękuję Księdzu Markowi za to, że
pomimo intensywnego pielgrzymowania po swojej Parafii – zechciał
zaopiekować się naszym gospodarstwem. Dziękuję za codzienne
rozważania – dłuższe, niż tylko jednozdaniowe; za relacje z
trasy misyjnej, a wreszcie: za modlitwę i mobilizację do modlitwy w
intencji moich rekolekcji. I Wam wszystkim, moi Drodzy, dziękuję za
duchowe wsparcie. Oraz za komentarze.
To
był naprawdę dla mnie dobry czas. Bardzo dobry! I potrzebny.
Wierzę, że okaże się też owocny…
Ja
oczywiście także pamiętałem o Was w modlitwie – przed
Najświętszym Sakramentem, przed Obliczem Matki Bożej Kodeńskiej,
ale też w czasie codziennych wędrówek nad Bugiem. Raz jeszcze
Księdzu Markowi i Wam wszystkim dziękuję!
I
jeszcze jedna, jakże istotna sprawa: dzisiaj Ojciec Święty
Franciszek wyrusza na kolejną swoją Pielgrzymkę – tym razem do
Birmy i Bangladeszu. Zechciejmy sercem i modlitwą towarzyszyć
Papieżowi w tym apostolskim dziele!
A
ja dzisiaj chcę Wam podarować rozważanie, które jest w jakimś
sensie wynikiem niektórych moich rekolekcyjnych refleksji…
Na
głębokie przeżywanie dzisiejszej niedzieli – Uroczystości
Chrystusa Króla Wszechświata – niech Was błogosławi Bóg
wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
Uroczystość
Chrystusa, Króla Wszechświata, A,
do
czytań: Ez
34,11–12.15–17;
1
Kor 15,20–26.28;
Mt
25,31–46
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA EZECHIELA:
To
mówi Pan Bóg: „Oto ja sam będę szukał moich owiec i będę
miał o nie pieczę. Jak pasterz dokonuje przeglądu swojej trzody,
wtedy gdy znajdzie się wśród rozproszonych owiec, tak Ja dokonam
przeglądu moich owiec i uwolnię je ze wszystkich miejsc, dokąd się
rozproszyły w dni ciemne i mroczne.
Ja
sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisko,
mówi Pan Bóg. Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z
powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną
będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie”.
Do
was zaś, owce moje, to mówi Pan Bóg: „Oto Ja osądzę
poszczególne owce, barany i kozły”.
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO
PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli.
Ponieważ bowiem przez człowieka przyszła śmierć, przez człowieka
też dokona się zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają,
tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według
własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą
do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy
przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność,
Władzę i Moc.
Trzeba
bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół
pod swoje stopy. Jako ostatni wróg zostanie pokonana śmierć. A gdy
już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany
Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszystkim we
wszystkich.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w
swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim
tronie pełnym chwały. I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody,
a On oddzieli jednych od drugich, jak pasterz oddziela owce od
kozłów. Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie.
Wtedy
odezwie się Król do tych po prawej stronie: «Pójdźcie,
błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo
przygotowane wam od założenia świata. Bo byłem głodny, a
daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem
przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście
Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a
przyszliście do Mnie».
Wówczas
zapytają sprawiedliwi: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i
nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy
widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i
przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu
i przyszliśmy do Ciebie?»
Król
im odpowie: «Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście
jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili».
Wtedy
odezwie się i do tych po lewej stronie: «Idźcie precz ode Mnie,
przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom.
Bo byłem głodny, a nie daliście Mi jeść; byłem spragniony, a
nie daliście Mi pić; byłem przybyszem, a nie przyjęliście Mnie;
byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie; byłem chory i w więzieniu,
a nie odwiedziliście Mnie».
Wówczas
zapytają i ci: «Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo
spragnionym, albo przybyszem, albo nagim, kiedy chorym albo w
więzieniu, a nie usłużyliśmy Tobie?»
Wtedy
odpowie im: «Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, czego nie
uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie
uczynili».
I
pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia
wiecznego”.
Pierwsze
czytanie zawiera w sobie obraz
pasterza,

zatroskanego o swoje owce. I jeżeli
ten
tekst – z Proroctwa Ezechiela – odczytujemy
dzisiaj,
w Uroczystość
Chrystusa Króla,

to po to, aby podkreślić, że Chrystusowe królowanie właśnie
taki ma zasadniczy wymiar:

jest pełną miłości troską o poddanych, którzy nawet nie tyle są
poddanymi, co braćmi
i siostrami,

o których trzeba zabiegać, o zbawienie których trzeba się bardzo
starać.
I
właśnie to zabieganie, to staranie, widać w postawie Boga,
ukazanego
w pierwszym czytaniu pod
postacią
dobrego
Pasterza.
A jeżeli szukalibyśmy jakichś
akcentów królewskości owego Pasterza – skoro mamy dzisiaj taką,
a nie inną, uroczystość – to zapewne dostrzeżemy je w ostatnim
zdaniu, w którym słyszymy: Do
was zaś, owce moje, to mówi Pan Bóg: „Oto Ja osądzę
poszczególne owce, barany i kozły”.

I
w tym momencie nie pozostaje nam nic innego, jak płynnie przejść
do Ewangelii, w której Jezus mówi,
jak
ów Sąd będzie wyglądał.

A
czyni to w sposób bardzo sugestywny,
posługując się tym
samym obrazem
owiec i kozłów, postawionych odpowiednio po
prawej i po lewej stronie tronu Króla – Sędziego.
W
tym obrazie rzeczywiście mamy zasygnalizowaną Bożą władzę, moc
i potęgę.
Ale
i tutaj doznajemy zaskoczenia: oto bowiem Jezus osądza owce i kozły,
a więc ludzi dobrych i złych, za to, że bądź to okazali
miłosierdzie, bądź go nie okazali – Jemu
samemu
,
ale ukrytemu w drugim człowieku!
Znakiem
tego zaskoczenia jest pytanie, postawione przez nagrodzonych: Panie,
kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym
i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy
Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię
chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?;

oraz
pytanie, postawione przez potępionych: Panie,
kiedy widzieliśmy Cię głodnym albo spragnionym, albo przybyszem,
albo nagim, kiedy chorym albo w więzieniu, a nie usłużyliśmy
Tobie?

Odpowiedzią
Jezusa jest
stwierdzenie: Wszystko,
co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście
uczynili;

a także: Wszystko,
czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i
Mnie nie uczynili.

A zatem, ten wielki Król i Sędzia, przed którym drżą ludy i
narody – ukrywa
się w człowieku

głodnym, spragnionym, przybyszu, chorym, nagim, uwięzionym… Ten
wielki Król
identyfikuje się z człowiekiem cierpiącym i doświadczonym, z
człowiekiem odsuniętym na margines świata. To – jako rzekliśmy
– kolejny paradoks.
Bo
jak w takiej sytuacji mówić
o potędze Króla
wszechświata,
któremu dzisiaj oddajemy cześć? Czy może
musimy
poczekać
aż do tego czasu, o którym napisał Paweł do Koryntian, a my
usłyszeliśmy w drugim czytaniu, że na końcu czasów w
Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej
kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do
Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy
przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność,
Władzę i Moc?…

Czy do tego czasu, kiedy Chrystus objawi pełnię swego panowania,
nie będziemy w stanie dostrzec Jego
królewskiej godności?…

Nie,
może aż tak źle nie będzie. Chrystusa i Jego królowanie można
dostrzec także dzisiaj.

Ale trzeba zwrócić uwagę na jedną, bardzo istotną kwestię, na
którą niegdyś wskazał
pewien doświadczony Duszpasterz,
w czasie prowadzonych przez siebie rekolekcji kapłańskich, w
których miałem możliwość uczestniczyć. Powiedział on wówczas,
że tak
dużo mówi się o tym, iż Bóg się ludziom objawia

– i dobrze, że się o
tym
mówi, bo Bóg faktycznie się objawia, gdyż chce, abyśmy Go
poznawali i coraz bardziej się do Niego zbliżali, coraz bardziej
dążyli do zbawienia.
Jednak
za mało dostrzegamy i doceniamy wysiłek,
jaki Bóg wkłada w to, aby się ukryć!

Tak, to może takie trochę dla nas szokujące, bo skoro mówimy, że
się nam objawia, to skąd nagle takie stwierdzenie, że chce się
przed nami ukryć? Czyżby
bawił się z nami w „chowanego”, w
„kotka i myszkę”;
albo miał niejaką
„frajdę” z tego, że będziemy Go szuka
li
i nie będziemy w stanie Go znaleźć? Czy o to chodzi?
Nie,
nie
o to.
Owo ukrywanie się Boga – to znak bezgranicznej
wobec nas miłości.

Bo gdyby tego
nie czynił,
to z powodu niewyobrażalnego
wręcz
dystansu,

jaki zachodzi między Jego wielkością, a naszą małością i nędzą
– po prostu umarlibyśmy
z przerażenia!
Zobaczmy:
wystarczyło, że na
górze
Tabor Jezus objawił tylko maleńką
cząstkę
swojej
Boskiej chwały, a Apostołowie omal nie padli ze strachu, sam zaś
Piotr ględził „trzy po trzy” jakieś dyrdymały
o trzech namiotach,

które chciał
postawić Jezusowi, Mojżeszowi i Eliaszowi! Maleńka tylko cząstka
Bożej chwały wystarczyła, aby trzech dorosłych mężczyzn prawie
„zwalić z nóg”. Cóż
dopiero,
gdyby Bóg miał nam ukazać całą swoją chwałę?!
I
dlatego – z miłości do nas – ukrywa swoją wielkość i swój
majestat. Dla naszego dobra. Po to, by nam w ogóle umożliwić
dostęp do siebie.

Niektórzy zwolennicy surowych norm, stosowanych w liturgii, jak
chociażby
obowiązkowego klękania do Komunii Świętej, czy zakazu dotykania
przez osoby świeckie paramentów liturgicznych, takich
jak kielich lub patena,
twierdzą – i słusznie – że gdybyśmy wiedzieli, jak wielki
Majestat ukryty jest w tabernakulum, to byśmy od
drzwi kościoła szli na kolanach,
a
nie tylko klękali do samej Komunii Świętej. To prawda.
Tylko
– idąc tym tokiem rozumowania – trzeba by powiedzieć, że
gdybyśmy wszyscy dokładnie wiedzieli i widzieli, z jak przeogromną
świętością mamy do czynienia w trakcie Mszy Świętej, to w
ogóle ani Mszy Świętej by nie było, ani Komunii Świętej!
Bo
ja pierwszy nie byłbym w stanie jej odprawić, a na samą myśl, że
mógłbym wziąć do ręki Ciało Pańskie, widziane
w całym Jego majestacie,
doznałbym takiego drżenia, że Święta
Hostia wypadłaby mi z ręki.
Ale
nawet jeśli jakimś cudem udałoby mi się ją
w ręku utrzymać, to pewnie
nikt
nie byłby w stanie otworzyć ust i j
ej
przełknąć.

Dlatego
osobiście raczej ostrożnie szafowałbym takim argumentem, co jednak
nie zmienia faktu, że powinniśmy ze wszech miar starać się o to,
by okazywać
największy
możliwy szacunek Jezusowi Chrystusowi,

obecnemu w Eucharystii i w innych znakach. Możemy natomiast (i
wręcz powinniśmy!)
korzystać z tego daru, jaki On sam nam uczynił właśnie poprzez
to, że
się

przed
nami ukrywa

– po to, aby w ogóle umożliwić nam dostęp do siebie.
W
tym sensie całe przesłanie dzisiejszego Bożego słowa – i w
ogóle: całego Pisma Świętego – można by streścić tytułem
jednego z poematów Karola Wojtyły:
„Pieśń o Bogu ukrytym”.

Tak, moi Drodzy, całe przesłanie biblijne, mówiące o Bogu,
objawiającym się człowiekowi i wychodzącym do człowieka, to
jedna wielka wspaniała pieśń
o Bogu ukrytym!

I
jeżeli już odwołujemy się do tegoż właśnie poematu Karola
Wojtyły, to zwróćmy uwagę na zawarte tam słowa, jakie Poeta
wkłada w usta Jezusa: Uczcie
się, proszę, najmilsi, ode mnie tego ukrycia. Ja, gdzie ukryłem
się, trwam.”
A
w dalszej części poematu czytamy:
Jeśli
miłość największa w prostocie, a pragnienie najprostsze w
tęsknocie, więc nie dziw, że pragnął Bóg, aby najprostsi Go
przyjęli, ci, którzy duszę mają z bieli, a dla miłości swej nie
znają słów”;

i
jeszcze w innym miejscu: W
jednym spojrzeniu dziecięcym, skupionym w łagodnej Hostii,
spotkałem się z Ojcem Niebieskim, który patrzał z niezmierną
miłością. Przed głębią tego spojrzenia, w którym ujrzany był
świat, zadrżały oczy moje jak odsłonięty kwiat.”

Tak,
moi Drodzy, znakiem wielkiej miłości do człowieka jest właśnie
owo
ukrywanie przez Boga swojej potęgi, swego majestatu, swojej
wielkości.
Tylko
dzięki temu możemy się do Boga zbliżać. Korzystajmy
z tej możliwości,

starając się jednak o Bożej
wielkości często myśleć. O tyle, o ile Bóg swoją potęgę i
wielkość przed nami ukrywa, o
tyle my powinniśmy ją odkrywać,

coraz bardziej ją sobie uświadamiać i okazywać jej należną
cześć. Nigdy sobie z
Boga nie robić żartów, nie lekceważyć Go,

ale
wypełniać
Jego przykazania, dotrzymywać składanych Mu obietnic.
Podkreślmy
to mocno: nie ze strachu, ale z miłości i wdzięczności za Jego
miłość, która tak
bardzo skróciła dystans między Nim a nami,

że właściwie człowiek ma w swojej władzy nawet możliwość
zbezczeszczenia Świętych Postaci – i w ogóle: totalnego
zlekceważenia i odrzucenia Boga. Tak bardzo Bóg
się
przed człowiekiem uniżył,

tak bardzo ukrył swoją wielkość, tak bardzo skrócił
ten gigantyczny
dystans!
Jeżeli
jednak tak się właśnie stało, to oprócz tego, że będziemy się
starali okazywać Bogu należną cześć i szacunek, powinniśmy
także starać się dostrzegać
Go w drugim człowieku

– w
każdym
człowieku – o czym tak jasno Jezus powiedział w dzisiejszej
Ewangelii. Usłyszmy jeszcze raz te słowa: Wszystko,
co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście
uczynili;
oraz:
Wszystko,
czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i
Mnie nie uczynili.

Moi Drodzy: wszystko,
co czynimy drugiemu – czynimy Jezusowi! Wszystko!
Nie tylko jakieś
wybrane, wskazane rzeczy, ale
wszystko!

I z tego właśnie będziemy sądzeni – co
uświadamia nam
zarówno
Ewangelia, jak i pierwsze czytanie.
Ale
jeżeli
Jezus identyfikuje się z każdym bez wyjątku człowiekiem i odnosi
bezpośrednio do siebie wszystko, cokolwiek temuż człowiekowi
zostanie uczynione, to musimy też
pamiętać, że identyfikuje
się także z nami,

wchodzi
w nasze
sprawy,
przejmuje się naszymi
problemami, żyje naszą
codziennością. To także jeden ze znaków owego ukrywania się
Boga, zmniejszania przez Niego dystansu do człowieka… On naprawdę
żyje w nas!
A
jeżeli tak, to możemy – i wręcz powinniśmy – zwracać się do
Niego zawsze
i ze wszystkim!

Tak, moi Drodzy: zawsze
i ze wszystkim!
Nie
po to, aby Go poinformować, jakie mamy problemy i czego nam
potrzeba, bo On o tym wszystkim dobrze wie. Nawet lepiej, niż my
sami, zna
przyczyny naszych problemów,

obaw i niepokojów. I doskonale wie, co nam dolega – tak fizycznie,
jak i duchowo. I co nam spać w nocy nie daje. On to wszystko dobrze
wie!
Ale to
przecież On sam
zachęcał w Ewangelii, aby przychodzili do Niego wszyscy utrudzeni
i obciążeni, by mógł ich pokrzepić.

Siostra
Faustyna Kowalska zaś, w swoim Dzienniczku, zapisała pod datą 6
lutego
1937 roku, następujące słowa: „Dziś powiedział mi Pan: «Córko
moja, mówią mi, że masz wiele prostoty, a
więc czemu
Mi
nie mówisz o wszystkim, co
C
dotyczy – nawet szczegóły najdrobniejsze?… Mów Mi o wszystkim!
Wiedz,
że tym sprawisz mi wielką radość.»
Odpowiedziałam: «Przecież
Ty wiesz o wszystkim, Panie.»
I odpowiedział mi Jezus: «Tak,
ja wiem, ale Ty nie tłumacz się tym, że Ja wiem, ale z
prostotą dziecka mów
Mi
o wszystkim, bo mam skłonione ucho i serce ku Tobie, a mowa Twoja
jest Mi miła…
»”.
Posłuchajmy,
moi Drodzy, tej Jezusowej zachęty! I mówmy Jezusowi na modlitwie o
wszystkim! Powierzajmy Mu każdą
sprawę, każdy problem – szczerze,

jak dziecko wobec rodziców! Zwłaszcza, kiedy będzie nam bardzo
ciężko, trudno i smutno; kiedy będziemy szczególnie
zagubieni i przygnębieni
od
razu do Jezusa!
I
nie bójmy się powiedzieć totalnie szczerze, a może nawet wręcz
wypłakać, a może i wykrzyczeć: „Panie Jezu, ja już nie dam
rady! Panie Jezu, ja już nie mam sił! Panie
Jezu, jestem zupełnie

bezradny!
Kompletnie nie wiem, co robić! Panie
Jezu, pomóż! Poratuj! Podaj rękę!

Wyciągnij mnie – może z samego dna rozpaczy!” Moi Drodzy, nie
bójmy się i nie wstydźmy tak do Jezusa wołać!
Oczywiście,
to też
nie
może
oznaczać,
że założymy
ręce i 
będziemy
czekali,
aż się samo wszystko rozwiąże. Nie! Nikt nam przecież nie
odebrał zdolności myślenia i trzeźwego osądu rzeczywistości, i
możliwości dokonywania wolnych wyborów. Jednak
częściej
i serdeczniej prośmy Jezusa,
aby
się w nasze sprawy włączał, dawajmy Mu – świadomie i chętnie
zielone
światło do działania;

prośmy Go o wewnętrzne natchnienie, o dobre pomysły, nade wszystko
zaś – o
siłę
i
zapał
,
o
radość
i nadzieję!

Aby
żadne trudności nas tak bardzo nie przytłoczyły, byśmy się
mieli załamać i stracić chęć do życia. I byśmy nigdy całej
swojej ufności nie pokładali w ludziach,

w ich obietnicach, w ich protekcjach, czy terapiach. Bo Jezus po to
właśnie tak bardzo skrócił ów niewyobrażalny wręcz dystans
pomiędzy sobą a nami, by razem
z nami przeżywać wszystkie nasze
problemy
i zmartwienia.
Nawet te
najmniejsze
– jeśli się tylko do Niego z
nimi
zwrócimy.
Podkreślmy
to z całą mocą jeszcze
raz:
Jezus Chrystus chce pomóc każdemu
pojedynczemu, choćby najbardziej pogubionemu człowiekowi – w jego
wszystkich,
choćby najmniejszych i najbardziej banalnych, codziennych
problemach.
Na
tym właśnie polega
Jezus
owe
królowanie nad całym wszechświatem…

5 komentarzy

  • Cieszę się, że mogę korzystać dzisiaj z owoców księdza rekolekcji. Takie przedstawienie królowania Chrystusa bardzo do mnie przemawia. może to co wczoraj napisałam o tym dlaczego wolę myśleć Jezusie jako przyjacielu niż królu wiąże się z tym, że w mojej świadomości król to ktoś ważny,możny i bardzo odległy dla zwykłego człowieka, to ktoś kto ma wiele ważnych spraw o dużym znaczeniu a ja dla niego jestem nikim, kimś nieznaczacym i małym. Taki mam po prostu obraz króla utrwalony w głowie. Piękne jest to dzisiejsze księdza rozważanie i serdecznie za nie dziękuję. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię – tylko jeden Król powiedział takie słowa…

    • Myślę, że w odniesieniu do króla – oczywiście, mądrego i zatroskanego o swoich poddanych – powinny mieć zastosowanie te biblijne słowa: "O ile jesteś wielki, o tyle się uniżaj". Wydaje się, że właśnie pojedynczy człowiek powinien być przede wszystkim adresatem panowania/posługi dobrego króla.
      xJ

  • Dziękuję Ci Boże Ojcze, za Twoją obietnicę, że Ty sam szukać będziesz swoich owiec, że będziesz o nie dbał, że zbłąkaną odszukasz, zranioną opatrzysz. Ty dotrzymujesz słowa, dotrzymujesz obietnic, ja jestem tą owcą, którą odnalazłeś, którą karmisz i poisz Krwią i Ciałem Twego Syna. Dziękuję Ci Jezu, Królu Chwały, Królu Wszechświata, że uczyniłeś mnie współdziedziczką Królestwa Bożego. Uwielbiam Cię Boże Ojcze, dziękuję za Twój plan zbawienia dla mnie, uwielbiam Twoją sprawiedliwość, dziękuję że uzdalniasz mnie do miłości, że nie zrażasz się moimi porażkami i upadkami na drodze do Ciebie. Dziękuję, za szafarzy Twoich Sakramentów. Błogosław Im Panie, bo są przedłużeniem Twoich rąk. Króluj nam Chryste zawsze i wszędzie a dobrze nam będzie. Z Chrystusem po zwycięstwo. Amen. Alleluja.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.