Bóg zaprasza nas na ucztę!

B
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Ksiądz
Mikołaj Czernecki, za czasów mojego pierwszego wikariatu: mój
Uczeń w Technikum, w Radoryżu Smolanym.
Urodziny
natomiast przeżywają: Joanna Zawadka, z domu: Szubińska, oraz
Hubert Maksymiuk – oboje należący w swoim czasie do Wspólnot
młodzieżowych. Urodziny także przeżywa Ksiądz Adam Potapczuk –
mój Poprzednik na wikariacie w Miastkowie Kościelnym.
Wszystkim
świętującym
dzisiaj życzę, aby
codziennie
coraz bardziej intensywnie współpracowali z łaską Bożą we
wszystkich sprawach!
Moi
Drodzy, za
chwilę wychodzę na Roraty. W Miastkowie są one w środy i w
soboty. A u Was?
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Środa
1 Tygodnia Adwentu,
do
czytań: Iz 25,6–10a; Mt 15,29–37

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
W
owym dniu:
Pan
Zastępów przygotuje
dla
wszystkich ludów na tej górze
ucztę
z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win,
z
najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win.
Zedrze
On na tej górze zasłonę,
zapuszczoną
na twarzy wszystkich ludów,
i
całun, który okrywał wszystkie narody.
Raz
na zawsze zniszczy śmierć.
Wtedy
Pan Bóg otrze
łzy
z każdego oblicza,
odejmie
hańbę swego ludu
po
całej ziemi,
bo
Pan przyrzekł.
I
powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg,
Ten,
któremuśmy zaufali, że nas wybawi;
oto
Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność:
cieszmy
się i radujmy z Jego zbawienia!
Albowiem
ręka Pana
spocznie
na tej górze.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
przyszedł nad Jezioro Galilejskie. Wszedł na górę i tam siedział.
I przyszły do Niego wielkie tłumy, mając ze sobą chromych,
ułomnych, niewidomych, niemych i wielu innych, i położyli ich u
nóg Jego, a On ich uzdrowił. Tłumy zdumiewały się widząc, że
niemi mówią, ułomni są zdrowi, chromi chodzą, niewidomi widzą.
I wielbiły Boga Izraela.
Lecz
Jezus przywołał swoich uczniów i rzekł: „Żal Mi tego tłumu.
Już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. Nie chcę ich
puścić zgłodniałych, żeby kto nie zasłabł w drodze”. Na to
rzekli Mu uczniowie: „Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba,
żeby nakarmić takie mnóstwo?”. Jezus zapytał ich: „Ile macie
chlebów?” Odpowiedzieli: „Siedem i parę rybek”. Polecił
ludowi usiąść na ziemi; wziął siedem chlebów i ryby, i
odmówiwszy dziękczynienie, połamał, dawał uczniom, uczniowie zaś
tłumom. Jedli wszyscy do sytości, a pozostałych ułomków zebrano
jeszcze siedem pełnych koszów.

Bóg
zaprasza człowieka na ucztę
– tak można by najkrócej
scharakteryzować przesłanie dzisiejszej liturgii Słowa.
W
pierwszym czytaniu słyszymy opis, będący jednocześnie zapowiedzią
uczty mesjańskiej, jaką Pan przygotuje swoim wybranym na
końcu czasów. Słyszymy nawet, jakie menu będzie serwowane. Prorok
pisze, że będzie to uczta z tłustego mięsa, ucztę z
wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win.

Jednak – co warto podkreślić – już w dalszej części całego
omawianego fragmentu nie ma ani słowa o tym, co będzie na tejże
uczcie podawane,
natomiast dużo jest mowy o radości, jaka
stanie się udziałem jej uczestników.
Radość
ta będzie wynikała z tego, że Bóg zedrze […]
na tej górze zasłonę, zapuszczoną na
twarzy wszystkich ludów, i całun, który okrywał wszystkie narody.
Raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego
oblicza, odejmie hańbę swego ludu
po całej ziemi…
Zatem, to nie zestaw dań – wykwintnych mniej lub bardziej –
zadecyduje o tak radosnym przeżyciu całego wydarzenia. Zadecyduje o
tym bliskość Boga, Jego miłość i dobroć, Jego zwycięska
moc – moc pokonująca śmierć, smutek i to wszystko, co w życiu
człowieka jest krzyżem, bólem, ciężarem lub jakimś brakiem.
Dlatego
wspomniane wcześniej menu nie stanowi tu istoty i całego sensu
opisywanej uczty. Jest pretekstem i symbolem, podobnie
zresztą, jak pretekstem i symbolem jest sama uczta. My często w
modlitwie – chociażby za zmarłych – prosimy Boga, aby dał im
udział „w wiecznej uczcie zbawionych”. W rzeczywistości,
kiedy już staniemy przed Bożym obliczem, pewnie nie zobaczymy tam
zastawionych stołów, nie zasiądziemy – tak fizycznie – do
żadnej kolacji
. Co nie oznacza, że będziemy głodni,
lub czegokolwiek będzie nam brakowało.
Posługujemy
się obrazem uczty, bo on wywołuje nasze najlepsze skojarzenia i
jest znakiem
zgody, jedności, wspólnego szczęścia,
obfitości. Podobnie zresztą, jak owe „najpożywniejsze mięsa”
i „najwyborniejsze wina”, o których mowa w dzisiejszym pierwszym
czytaniu – one także są symbolem obfitości, dobrobytu,
radości
płynącej z wykwintnego smaku i dostatku… Wszystko to
stanie się naszym udziałem w wieczności, a użyte przez Izajasza
Proroka symbole są tylko tego zapowiedzią.
W
tym kontekście, wydarzenie opisane w Ewangelii, jest o wiele
bardziej konkretne
i – powiedzielibyśmy – przyziemne…
Oto bowiem Jezus po trzech dniach, jakie zgromadzeni ludzie wraz
z Nim przetrwali, postanawia zatroszczyć się o tak powszednią i
zwyczajną, ale też ważną i potrzebną sferę życia człowieka,
jaką jest doczesny pokarm. Dlatego z siedmiu chlebów i kilku
rybek urządza swoim słuchaczom przeobfitą ucztę, po której
pozostaje siedem pełnych koszów ułomków, co jest także
potwierdzeniem tego, jak bardzo dużo pokarmu zostało rozdane
ludziom.
I
w tym przypadku nie mówimy jedynie o symbolu: zgromadzeni tak
licznie ludzie wzięli do ręki prawdziwy chleb i prawdziwe
ryby, zjedli jedno i drugie, wyraźnie odczuwając zaspokojenie
głodu. To nie było tylko wyobrażenie o jedzeniu, to
nie był tylko sen o jedzeniu – sen, po którym człowiek
budzi się tak samo głodny, jak był wcześniej, a tylko uczucie
zawodu i rozgoryczenia jest jeszcze większe, że był to jedynie
sen… Nie, ci ludzie naprawdę zjedli i naprawdę się nasycili.
Jednak
i tutaj możemy mówić o pewnej symbolice. Tu nie chodziło tylko
o jedzenie – o najedzenie się. Bo był to w
końcu zaledwie jeden posiłek i nawet jeśli takich faktów mamy w
Ewangeliach opisanych kilka, to jednak nie były one
codziennością.
Chociaż więc w tym przypadku menu było bardzo
konkretne i rzeczywiste, to jednak i w tym przypadku nie możemy na
nim koncentrować całej uwagi. Ono ostatecznie też było jakimś
symbolem
– a tak dokładniej: obfitość pokarmu była
symbolem. I sposób pojawienia się tak dużej jego ilości.
Poprzez
to wydarzenie, poprzez ten obiad, Jezus nie chciał zabłysnąć
przed swymi uczniami jako firma cateringowa chciał
natomiast przekonać swych uczniów, że zawsze o nich pamięta
i troszczy się nawet o takie najbardziej prozaiczne i
przyziemne ich potrzeby.
Przy
czym: prozaiczne – to nie znaczy: nieważne.
Przyjmowanie pokarmu jest w końcu życiową koniecznością. I
chociaż uczeń Jezusa nie może na tym koncentrować całej swojej
uwagi i całego sensu swego życia w tym właśnie widzieć, to
jednak Jezus docenia wagę całej sprawy i chce pomóc także
na tym odcinku. I pomaga, dając w ten sposób czytelny sygnał, że
nie o ten jeden posiłek chodzi – ten posiłek także staje się
symbolem i znakiem wielkiej troski Boga o człowieka;
troski, obejmującej wszystkie sfery życia człowieka.
A
jeśli zestawimy oba dzisiejsze teksty biblijne w pewną całość,
to powiemy już wprost, że chodzi zarówno o sferę doczesną,
jak i wieczną.
Bóg z żadnej z nich nie chce się wyłączać…
Obyśmy my Go nie chcieli wyłączać – z żadnej, choćby
najbardziej prozaicznej i zwyczajnej części naszego życia…
Pomyślmy
w tym kontekście:
– Czy
szczerze i bez obaw mówię Jezusowi o wszystkich swoich problemach i
zmartwieniach, choćby najmniejszych?
– Czy
nie koncentruję całej swojej uwagi na sprawach doczesnych,
pomijając zupełnie te duchowe, wieczne?
– Co
konkretnie robię w tym kierunku, aby moja doczesność była drogą
do szczęśliwej wieczności?

I
powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg, Ten, któremuśmy zaufali, że
nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność: cieszmy
się i radujmy z Jego zbawienia!

8 komentarzy

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.