Nauka nowa – nauka z mocą!

N
Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym
urodziny przeżywa Ksiądz Doktor Piotr Jarosiewicz, pochodzący z
mojej rodzinnej Parafii, a posługujący obecnie w Diecezji
drohiczyńskiej, oraz Anna Chodyka, należąca w swoim czasie do
jednej z młodzieżowych Wspólnot.
Imieniny
natomiast przeżywa dwóch Kapłanów, z którymi miałem możliwość
w swoim czasie współpracować: Ksiądz Profesor Tomasz Wielebski z
Diecezji warszawsko – praskiej i Ksiądz Tomasz Małkiński,
Duszpasterz akademicki w Diecezji siedleckiej.
Wszystkim
Świętującym życzę wielkiej mocy Bożej – w słowie i w każdym
czynie, o czym więcej w rozważaniu. Zapewniam o modlitwie!
Dziękuję
jednocześnie Bogu za szczęśliwie zakończony – wczoraj przed
północą – wyjazd do Szklarskiej Poręby. Teraz czekamy na
duchowe jego owoce.
Na
głębokie i radosne przeżywanie dnia Pańskiego – niech Was
błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty.
Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
4
Niedziela zwykła, B,
do
czytań: Pwt 18,15–20; 1 Kor 7,32–35; Mk 1,21–28
CZYTANIE
Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:
Mojżesz
tak przemówił do ludu: „Pan, Bóg twój, wzbudzi ci proroka
spośród braci twoich, podobnego do mnie. Jego będziesz słuchał.
Właśnie o to prosiłeś Pana, Boga swego, na Horebie, w dniu
zgromadzenia: «Niech więcej nie słucham głosu Pana, Boga mojego,
i niech już nie widzę tego wielkiego ognia, abym nie umarł.»
I
odrzekł mi Pan: «Dobrze powiedzieli. Wzbudzę im proroka spośród
ich braci, takiego jak ty, i włożę w jego usta moje słowa, będzie
im mówił wszystko, co rozkażę.
Jeśli
ktoś nie będzie słuchać moich słów, które on wypowie w moim
imieniu, Ja od niego zażądam zdania sprawy. Lecz jeśli który
prorok odważy się mówić w moim imieniu to, czego mu nie
rozkazałem, albo wystąpi w imieniu bogów obcych – taki prorok
musi ponieść śmierć.»”
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Chciałbym,
żebyście byli wolni od utrapień.
Człowiek
bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać
Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o
sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje
rozterki. Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o
sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem i duchem. Ta zaś,
która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się
przypodobać mężowi.
Mówię
to dla waszego pożytku, nie zaś, by zastawiać na was pułapkę; po
to, byście godnie i z upodobaniem trwali przy Panu.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
W
mieście Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał.
Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma
władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.
Był
właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego.
Zaczął on wołać: „Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku?
Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży.”
Lecz
Jezus rozkazał mu surowo: „Milcz i wyjdź z niego”. Wtedy duch
nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z
niego.
A
wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: „Co to jest?
Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu
posłuszne.” I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej
okolicznej krainie galilejskiej.
Trudno
się chyba dziwić temu zachwytowi, jaki mocno wybrzmiał w słowach
mieszkańców Kafarnaum, będących świadkami cudownego uwolnienia
człowieka opętanego z mocy złego ducha. Jednakże – na co warto
zwrócić uwagę – nie tylko samo uwolnienie spowodowało
taką reakcję, ale już wcześniejsze nauczanie Jezusa w synagodze.
Jak nas bowiem informuje Ewangelista, słuchacze Jezusa zdumiewali
się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a
nie jak uczeni w Piśmie.
Dlatego spektakularne i definitywne
uwolnienie z mocy złego ducha nie było niczym zaskakującym –
było tylko dalszym ciągiem, kontynuacją; było dopełnieniem i
potwierdzeniem
owego „nauczania z mocą”.
Bo
to właśnie Boża moc sprawiła, że słowa Jezusa były tak
skuteczne, tak przenikające aż do głębi
ludzkich serc i
umysłów. Natomiast z całą pewnością takimi nie były słowa –
owszem: bardzo wzniosłe i na pewno bardzo liczne, ale po wielekroć
puste, a jeszcze częściej fałszywe i obłudne – wypowiadane
przez uczonych w Piśmie. Dlatego wszyscy obecni w synagodze w
Kafarnaum od razu dostrzegli różnicę.
A
przecież, nie było to czymś szczególnie zaskakującym. Wszak
bowiem już Mojżesz, zapowiadając przejęcie duchowej schedy po
sobie przez swego następcę, przestrzegał w imieniu Pana, iż
prawdziwe jest tylko takie nauczanie, które człowiek,
powołany na proroka, wypowiada zgodnie ze słowami,
usłyszanymi od Pana. I tylko takimi! A
wtedy ci, którzy nie posłuchają owego proroka i jego przekazu,
będą musieli ponieść tego surowe konsekwencje, będą musieli
zdać sprawę Bogu.
I
dalej Bóg przestrzega: Lecz jeśli który prorok odważy się
mówić w moim imieniu to, czego mu nie rozkazałem, albo wystąpi w
imieniu bogów obcych – taki prorok musi ponieść śmierć.

Znowu – nic dziwnego. Jak bowiem można słuchać proroka, który
ma czelność sam od siebie coś mówić i nakazywać ludziom, nie
mając do tego upoważnienia od Pana;
wypowiadając słowa, które
sam sobie wymyślił. Taka nauka – jako pochodząca tylko i
wyłącznie od niego – nie jest nauką z mocą. Nauką z mocą
jest ta i tylko ta,
którą prorok wypowiada zgodnie z tym, co mu
Pan powiedział; nauka wypowiadana w mocy Bożej.
I
to kryterium, moi Drodzy, można zastosować także dzisiaj do
rozróżnienia słów mających jakąkolwiek wartość od tych, które
jej kompletnie nie mają. Bo i dzisiaj ludzie tak wiele mówią i
piszą
– i także dzisiaj staramy się odróżniać słowa,
mające wartość,
słowa pożyteczne, słowa z mocą – od
pustosłowia, tak zwanej „mowy trawy”, czy takiego procesu
przekazywania i przetwarzania wiadomości, który zwykło się
określać jako „młócenie słomy”.
Niestety,
w tym ostatnim prym wiodą politycy różnych opcji, którzy z
obiecywania „gruszek na wierzbie” uczynili właściwie
całe sedno swojej działalności. O ich wystąpieniach trudno
powiedzieć, że jest to nowa jakaś nauka z mocą.
Wprost przeciwnie, jest to wieczne powtarzanie tych samych komunałów,
przelewanie „z pustego w próżne”, przekładanie tego
samego przez to samo. W ich wystąpieniach wcale nie chodzi o to,
żeby powiedzieć coś z sensem, a już tym bardziej – aby te słowa
miały przełożenie na życie i skutkowały jakąś konkretną
postawą, jakimś konkretnym dobrem, a jedynie: by efektownie
wypad
ały w mediach.
Dla
pełnego obrazu sprawy i dla pełnej uczciwości musimy też
zaznaczyć, że nie wszyscy politycy są tacy oraz że cały
ten problem dotyczy nie tylko polityków, ale też wielu
innych, którzy z przemawiania do ludzi uczynili swój chleb
powszedni, albo źródło zarabiania na ten chleb.
A
wreszcie, dotyczy on także nas wszystkich, którzy kierujemy do
siebie nawzajem różne słowa,
różne komunikaty i przesłania
– i w zależności od tego, co i kiedy, i do kogo mówimy, także
możemy wypowiadać słowa z mocą, czyli takie, które
sprawiają dobro, jak i takie, które nic nie znaczą, nic nie
wnoszą, albo wprost niszczą i szkodzą. W ostatecznym rozrachunku,
zależy to zawsze od tego, na ile w tych naszych słowach – i w
ogóle w naszych sercach – jest obecny Bóg, Jego zasady, Jego
duch i moc,
a na ile jest tam tylko nasza własna, prywatna,
doraźna mądrość.
Nauka
Jezusa została dzisiaj przez obecnych w synagodze w Kafarnaum
określona jako nauka nowa i jednocześnie nauka z mocą –
zwłaszcza, że dopełniona została konkretnym czynem,
potwierdzającym jej prawdziwość. Powiedzmy jasno: konkretnym
cudem!
Mamy zatem do czynienia z czymś zupełnie nowym; z czymś,
co się do tej pory nie przydarzało w wystąpieniach duchowych
nauczycieli narodu wybranego.
Nowość
nauki Jezusa
– jeśli dobrze odczytujemy przesłanie
Ewangelisty – polegała właśnie na jej skuteczności, na
jej oddziaływaniu na ludzi. To była nauka mocna, to było słowo
mocne. Prawdziwe. Autentyczne. Pełne treści.
Ono coś w sobie
miało, coś ze sobą niosło – coś bardzo wartościowego. To było
słowo jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne i nie do
podrobienia. Właśnie takim było słowo Jezusa, a wcześniej –
słowo Mojżesza i wszystkich Proroków Starego Testamentu, mówiących
w imieniu Boga.
W
takim razie, jak traktować słowa Świętego Pawła, który w drugim
czytaniu zdaje się umniejszać rolę życia małżeńskiego
na rzecz życia bezżennego, tłumacząc to troską o przyszłość
swoich uczniów – o to, by im zaoszczędzić utrapień, związanych
ze zmaganiem się z krzyżem codzienności małżeńskiej i
rodzinnej. Człowiek bezżenny – jak wprost mówi Apostoł –
troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać
Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o
sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje
rozterki.
Może
nie do końca rozumiemy, o co chodziło Pawłowi i jak to jego
pouczenie pojmować, zwłaszcza dzisiaj, kiedy tak bardzo doceniamy
i promujemy piękne życie w zdrowym moralnie małżeństwie.

Jednakże i słów Pawła nie możemy traktować w oderwaniu od
całego kontekstu. W wielu bowiem innych swoich pismach bardzo jasno
wypowiada się on na temat niezaprzeczalnej wartości życia
małżeńskiego,
natomiast dzisiejsze swoje stanowisko – dla
nas może nieco zaskakujące – wyjaśnia w ostatnim zdaniu
odczytanego tekstu, w którym pisze: Mówię to dla waszego
pożytku, nie zaś, by zastawiać na was pułapkę; po to, byście
godnie i z upodobaniem trwali przy Panu.
Mają
zatem ci, do których swoje słowa kieruje, tak kształtować całe
swe życie – czy to w małżeństwie, czy poza nim – aby
ostatecznie stale trwać przy Panu! I to jeszcze z
upodobaniem! Mówimy więc o wyborze takiej drogi życiowej, która
zgodna będzie z wewnętrznym natchnieniem, płynącym od Boga –
natchnieniem, które my dziś nazywamy powołaniem – aby w
ten sposób nasze życie przebiegało mądre i miało jakiś sensowny
cel. A będzie takim, jeśli przez całe życie będziemy z
upodobaniem trwali przy Panu.
A stanie się tak, jeśli zarówno
tę pierwszą, zasadniczą decyzję, dotyczącą odkrycia i wyboru
życiowego powołania, jak i wiele codziennych, drobnych decyzji i
wyborów, będziemy dokonywali razem z Panem, ubogaceni w Jego
mądrość.
I
w ten sposób znowu dochodzimy do tego, o czym mówi pierwsze
czytanie i Ewangelia, a więc o tej wewnętrznej Bożej mądrości,
która sprawia, że człowiek mądrze żyje, mądrze wykorzystuje
czas, robi rzeczy potrzebne, ma jakiś konkretny cel w życiu, a do
tego jeszcze – mówi z sensem i ma w ogóle coś do powiedzenia.
Wszystko to – żeby to jeszcze raz powtórzyć – może być tylko
i wyłącznie darem Boga, darem Jego mądrości. Jeżeli ktoś
tej mądrości w sobie nie ma i nie stara się o nią, to choćby
zachowywał całą gamę pozorów i udawał mądrzejszego, niż jest
w istocie, to i tak w końcu odkryje swoją duchową pustkę.
Dlatego,
moi Drodzy, zabiegajmy o prawdziwą mądrość – o Bożą mądrość!
Słuchajmy, co mówi do nas Pan i to właśnie przekazujmy ludziom.
Niech za naszym mądrym słowem zawsze idą konkretne dobre czyny
– niech nie będzie takich słów, który by nie miały
potwierdzenia w czynach! Niech o naszych słowach, ale też o całej
naszej postawie, wszyscy wokół mogą z całym przekonaniem
powiedzieć, iż jest to nowa jakaś nauka z mocą!
Niech
tą nową nauką z mocą będzie świadectwo postawy rodziców
wobec swoich dzieci,
nauczycieli wobec swoich uczniów,
duszpasterzy wobec swoich wiernych, przełożonych wobec swoich
podwładnych, a wreszcie: każdej i każdego z nas, wszystkich
nas bez wyjątku – wobec siebie nawzajem.
Naprawdę,
nie marnujmy swojej życiowej energii, ale też czasu i dobrej woli
innych, aby zawracać im głowę rozmową o niczym. Jeżeli już
wychodzimy do drugiego człowieka, to dajmy mu coś sensownego,
powiedzmy mu coś budującego, coś prawdziwego – niekoniecznie
łatwego i przyjemnego. To mogą być słowa trudne
czasami nawet muszą to być słowa trudne! Ale zawsze powinny to być
słowa mądre, słowa Boże – potwierdzone do tego takimi
samymi czynami. Słowa w jakiś sposób nowe, niosące jakąś
świeżość, dające radość i nadzieję.
Takie
słowa i taka postawa, o których można by powiedzieć to samo, co
mieszkańcy Kafarnaum powiedzieli o słowach i czynach Jezusa: Nowa
jakaś nauka z mocą!

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.