Nie ma takiego Boga, jak Ty!

N
Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Dorota
Rogulska, należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych
Wspólnot. Życzę Solenizantce, by każdego dnia swoje życie umiała
i chciała oddawać Panu! Zapewniam o modlitwie.
Moi
Drodzy, wspominałem Wam ostatnio o Martynie, Uczennicy trzeciej
klasy gimnazjum w Garwolinie, potrąconej przez samochód i wskutek
tego zmarłej w ostatni piątek. Dzisiaj odbędzie się Jej pogrzeb.
Proszę, wspomnijcie o Niej w swoich modlitwach…
Życzę
Wszystkim błogosławionego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek
Wtorek
5 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie
Św. Pawła Miki i Towarzyszy, Męczenników,
do
czytań: 1 Krl 8,22–23.27–30; Mk 7,1–13
CZYTANIE
Z PIERWSZEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:
Salomon
stanął przed ołtarzem Pana wobec całego zgromadzenia izraelskiego
i wyciągnąwszy ręce do nieba, rzekł:
O
Panie, Boże Izraela! Nie ma takiego Boga jak Ty ani w górze na
niebie, ani w dole na ziemi, tak zachowującego przymierze i łaskę
względem Twoich sług, którzy czczą Cię z całego swego serca.
Czy
jednak naprawdę zamieszka Bóg na ziemi? Przecież niebo i niebiosa
najwyższe nie mogą Cię objąć, a tym mniej ta świątynia, którą
zbudowałem. Zważ więc na modlitwę Twego sługi i jego błaganie,
o Panie, Boże mój, i wysłuchaj to wołanie i tę modlitwę, w
której dziś Twój sługa stara się ubłagać Cię o to, aby w nocy
i w dzień Twoje oczy patrzyły na tę świątynię. Jest to miejsce,
o którym powiedziałeś: «Tam będzie moje imię», tak aby
wysłuchać modlitwę, którą zanosi Twój sługa na tym miejscu.
Dlatego
wysłuchaj błaganie Twego sługi i Twego ludu, Izraela, ilekroć
modlić się będzie na tym miejscu. Ty zaś wysłuchaj na miejscu
Twego przebywania w niebie. Nie tylko wysłuchaj, ale też i
przebacz”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
U
Jezusa zebrali się faryzeusze i kilku uczonych w Piśmie, którzy
przybyli z Jerozolimy. I zauważyli, że niektórzy z Jego uczniów
brali posiłek nieczystymi, to znaczy nieumytymi rękami. Faryzeusze
bowiem i w ogóle Żydzi, trzymając się tradycji starszych, nie
jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I gdy
wrócą z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze
wiele innych zwyczajów, które przejęli i których przestrzegają,
jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych.
Zapytali
Go więc faryzeusze i uczeni w Piśmie: „Dlaczego Twoi uczniowie
nie postępują według tradycji starszych, lecz jedzą nieczystymi
rękami?”
Odpowiedział
im: „Słusznie prorok Izajasz powiedział o was obłudnikach, jak
jest napisane: «Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko
jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad, podanych
przez ludzi». Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się
ludzkiej tradycji, dokonujecie obmywania dzbanków i kubków. I wiele
innych podobnych rzeczy czynicie”.
I
mówił do nich: „Umiecie dobrze uchylać przykazanie Boże, aby
swoją tradycję zachować. Mojżesz tak powiedział: «Czcij ojca
swego i matkę swoją» oraz: «Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech
śmiercią zginie». A wy mówicie: «Jeśli kto powie ojcu lub
matce: Korban, to znaczy darem złożonym w ofierze jest to, co by
ode mnie miało być wsparciem dla ciebie», to już nie pozwalacie
mu nic uczynić dla ojca ni dla matki: I znosicie słowo Boże przez
waszą tradycję, którąście sobie przekazali. Wiele też innych
tym podobnych rzeczy czynicie”.
Bardzo
mocny kontrast zachodzi pomiędzy postawą Salomona, modlącego
się do Boga z wielkim uniżeniem i miłością,
a postawą uczonych w Piśmie i faryzeuszy, którzy – jak to zwykle
oni – wykazali się obłudą i cynizmem. Oczywiście,
chwaląc Salomona, mamy na myśli jego dzisiejszą wypowiedź, kiedy
to poświęcając Bogu dopiero co wybudowaną świątynię, nie
mógł się wręcz posiąść ze szczęścia i z zachwytu,
z
powodu wielkich dzieł, jakich Bóg na jego oczach dokonał.
Niestety,
ogrom Bożych dobrodziejstw, jakimi go Bóg obdarzył, spowodował z
czasem, że Salomon uwierzył zanadto w siebie i odwrócił
się od Boga. Nawet zaczął czcić obcych bogów! Niemniej jednak
dzisiaj słyszymy z jego ust słowa, które chcielibyśmy i
powinniśmy zawsze słyszeć z ust króla, tak bardzo
wspieranego przez Boga we wszystkich swoich poczynaniach.
Faryzeusze
zaś i uczeni w Piśmie nie uważali, aby mieli za co Boga wychwalać.
To znaczy, oni sami byli przekonani, że oddają chwałę Bogu
i są Jego najwierniejszymi sługami, przestrzegając literalnie
przepisów Prawa. W ich postawie nie było krzty miłości… I w
ogóle nie dostrzegali – bo pewnie nawet nie chcieli – całego
fałszu i niegodziwości swojej postawy. Oni w innych
dostrzegali błędy, nie w sobie. Dlatego Jezus musiał tak
zdecydowanie i w ostrych nieraz słowach demaskować ich fałsz i
swoistą przebiegłość. Dokładnie tak, jak uczynił to dzisiaj,
pokazując w ten sposób samym faryzeuszom i uczonym w Piśmie, jak
bardzo ważna jest szczerość i otwartość serca w relacjach
człowieka z Bogiem.
Salomon
taką właśnie szczerością się wykazał. Ta szczerość
przebijała z każdego jego słowa! Tak, jak z każdego słowa
obłudnych faryzeuszy przebijała złośliwość i przewrotność. I
stąd cały dzisiejszy wywód Jezusa, demaskujący – punkt po
punkcie – kolejne błędy
w ich postawie.
Moi
Drodzy, żeby to jeszcze raz powtórzyć: jakże ogromnie ważna jest
szczerość i otwartość serca człowieka w relacjach z Bogiem!
Jakże bardzo ważne jest posłuszeństwo Bogu! Wówczas, nawet jeśli
zdarzy się człowiekowi popełnić jakiś grzech, jakiś błąd, to
zaraz w szczerości swego serca stara się do Boga powrócić,
mając cały czas przed oczami Jego wielkość, łaskawość i
miłosierdzie. A poczucie wspomnianej słabości tym bardziej skłania
go do wielkiej pokory, a więc uznania prawdy o sobie, o
swojej małości wobec wielkości Boga.
Uczeni
w Piśmie i faryzeusze nie mieli takich dylematów. Bo przecież oni
nie mieli grzechów! Tak myśleli, a wręcz byli o tym całkowicie
przekonani. Dlatego innych pouczali, innych upominali, innym
wskazywali błędy – swoich zaś w ogóle nie dostrzegali! W
ten sposób sam Bóg stawał się dla nich kimś, kto ma się
dopasować jedynie do ich planów i poglądów, nie zaś kimś,
komu należy oddawać chwałę
i obdarzać szczerą, serdeczną
miłością…
Warto
w tym kontekście, moi Drodzy, zastanowić się, kim dla nas jest
Bóg:
czy Ojcem, do którego zwracamy się w każdej potrzebie,
ale też któremu pozwalamy, by nas prowadził i kształtował
tak, jak On sam chce
– czy kimś, kto ma posłusznie wypełniać
nasze polecenia i realizować nasze zachcianki? Kim dla nas jest
Bóg?…
Kim
bowiem był dla Patronów dnia dzisiejszego, Świętego
Pawła Miki i Towarzyszy, Męczenników
japońskich
– tego możemy być absolutnie pewni. Gdyby bowiem nie był dla
nich Panem
i Ojcem, nie odważyliby się złożyć Mu swego życia w ofierze.
Przyjrzyjmy się im zatem w tej chwili.
Mówiąc
jednak
o nich, warto na początku
wspomnieć, że
chrześcijaństwo w Japonii,
w połowie XVI wieku,
rozwijało się bardzo dynamicznie – a to dzięki
misjonarskiej działalności Świętego Franciszka
Ksawerego
i jego
współpracowników oraz następców.
Niestety, rozwój pięknie zapowiadającego się dzieła został
gwałtownie zatrzymany przez fanatyzm
władców. Wybuchło nagłe, bardzo krwawe prześladowanie.
I to
właśnie na te czasy przypada bohaterska śmierć Świętego Pawła
Miki i jego dwudziestu pięciu Towarzyszy.
Sam
Paweł Miki urodził się koło Kioto, w zamożnej rodzinie, w
roku 1565.
Miał zaledwie pięć lat, kiedy otrzymał Chrzest. A
w ówczesnej Japonii niezwykle rzadko zdarzało się przyjęcie
Chrztu w tak młodym wieku. Kształcił się u jezuitów, do
których wstąpił w wieku dwudziestu dwóch lat.
Będąc
klerykiem, pomagał misjonarzom jako katechista.
Po
nowicjacie i studiach przemierzył niemal całą Japonię, głosząc
naukę Chrystusa.
Kiedy miał już otrzymać święcenia
kapłańskie, w 1597 roku wybuchło wspomniane
prześladowanie. Aresztowano go i poddano torturom, aby
wyrzekł się wiary. W więzieniu spotkał się z dwudziestu
trzema Towarzyszami.
Po dotkliwych torturach obwożono ich po
mieście z wypisanym wyrokiem śmierci. Paweł wykorzystał tę
okazję, by zebranym tłumom głosić Chrystusa.
Więźniów
umieszczono w więzieniu w pobliżu miasta Nagasaki. Dołączono do
nich jeszcze dwóch chrześcijan, których aresztowano za to, że
usiłowali nieść pomoc więźniom. Na naleganie prowincjała władze
zgodziły się dopuścić do skazanych kapłana z 
Sakramentami.
Tę okazję wykorzystali dwaj nowicjusze, by na jego ręce złożyć
śluby zakonne.
Poza
miastem ustawiono dwadzieścia sześć krzyży, na których
zawieszono aresztowanych chrześcijan.
Paweł Miki jeszcze z
krzyża głosił zebranym poganom Chrystusa, dając wyraz swojej
radości z tego, że ginie tak zaszczytną dla siebie śmiercią.

Zachęcał do wytrwania także swoich Towarzyszy. Męczennicy
przeszyci lancami żołnierzy dopełnili ofiary z życia dnia 5
lutego 1597 roku.

to pierwsi męczennicy Dalekiego Wschodu. W
1862 roku kanonizował ich Papież Pius IX,

który później jeszcze beatyfikował dwustu pięciu innych
Męczenników japońskich, zabitych w wieku XVII.
Mając
na uwadze bohaterstwo dzisiejszych Męczenników, ale też wsłuchując się w Boże słowo dzisiejszej liturgii, zastanówmy się:

Czy
traktuję Boga jako Ojca, czy jako kogoś, kto ma spełniać moje
osobiste plany, a wręcz zachcianki?

Czy
innych nie uważam za mniej pobożnych od siebie i nie wypominam ich
błędów, ukrywając swoje własne?

Jak
często zwracam się do Boga z modlitwą uwielbienia i
dziękczynienia?

Nie
ma takiego Boga jak Ty ani w górze na niebie, ani w dole na ziemi,
tak zachowującego przymierze i łaskę względem Twoich sług,
którzy czczą Cię z całego swego serca…

4 komentarze

    • A gdyby bez cytatów, tak normalnie, po prostu, po swojemu, bez pozowania na nawiedzonego, bez tej przypadłości, na którą zapadali ci, którzy po konopiach "mawiali językami"? A cytaty, zwłaszcza "te cytaty" mają to do siebie, że dają się stosować niejako
      "wieloobrotowo", w zależności od sytuacji i…intencji stosującego.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.