Słuchajcie Mnie wszyscy – i zrozumiejcie!

S
Szczęść
Boże! Witam, pozdrawiam i życzę błogosławionego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

5
Tydzień zwykły, rok II,
do
czytań: 1 Krl 10,1–10; Mk 7,14–23

CZYTANIE
Z PIERWSZEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:
Królowa
Saby, usłyszawszy o Salomonie, przybyła, aby się osobiście
przekonać o jego mądrości przez roztrząsanie trudnych zagadnień.
Przyjechała więc do Jerozolimy ze świetnym orszakiem i
wielbłądami, dźwigającymi wonności i bardzo dużo złota oraz
drogocennych kamieni. Następnie przyszła do Salomona i odbyła z
nim rozmowę o wszystkim, co postanowiła. Salomon zaś udzielił jej
wyjaśnień we wszystkich zagadnieniach przez nią poruszonych. Nie
było zagadnienia nieznanego królowi, którego by jej nie wyjaśnił.
Gdy
królowa Saby ujrzała całą mądrość Salomona oraz pałac, który
zbudował, jak również zaopatrzenie jego stołu w potrawy i napoje,
i mieszkanie jego dworu, stanowiska usługujących jemu, jego szaty,
jego podczaszych, jego całopalenia, które składał w świątyni
Pana, wówczas doznała zachwytu. Dlatego przemówiła do króla:
Prawdziwa
była wieść, którą usłyszałam w moim kraju o twoich dziełach i
o twej mądrości. Jednak nie dowierzałam tym wieściom, dopóki
sama nie przyjechałam i nie zobaczyłam na własne oczy, że nawet
połowy mi nie powiedziano. Przewyższyłeś mądrością i
powodzeniem wszelkie pogłoski, które usłyszałam.
Szczęśliwe
twoje żony, szczęśliwi twoi słudzy. Oni stale znajdują się
przed twoim obliczem i wsłuchują się w twoją mądrość. Niech
będzie błogosławiony Pan, Bóg twój, za to, że ciebie upodobał
sobie, aby cię osadzić na tronie Izraela. Z miłości, jaką żywi
Pan względem Izraela, ustanowił ciebie królem dla wykonywania
prawa i sprawiedliwości”.
Następnie
dała królowi sto dwadzieścia talentów złota i bardzo dużo
wonności oraz drogocennych kamieni. Nigdy nie przyniesiono więcej
wonności od tych, które królowa Saby dała królowi Salomonowi.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus
przywołał znowu tłum do siebie i rzekł do niego: „Słuchajcie
Mnie wszyscy i zrozumiejcie. Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka,
co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz co wychodzi z człowieka, to
czyni człowieka nieczystym. Kto ma uszy do słuchania, niechaj
słucha”.
Gdy
się oddalił od tłumu i wszedł do domu, uczniowie pytali Go o to
przysłowie. Odpowiedział im: „I wy tak niepojętni jesteście?
Nie rozumiecie, że nic z tego, co z zewnątrz wchodzi w człowieka,
nie może uczynić go nieczystym; bo nie wchodzi do jego serca, lecz
do żołądka i na zewnątrz się wydala”. Tak uznał wszystkie
potrawy za czyste.
I
mówił dalej: „Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z
wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd,
kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność,
podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to
zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym”.

Kiedy
się słucha relacji z odwiedzin królowej Saby u Salomona, to
właściwie można się tylko zachwycać i wychwalać… no,
właśnie – kogo?
Nam, którzy w ostatnich dniach – słuchając
kolejnych czytań z Ksiąg Samuela i Ksiąg Królewskich Starego
Testamentu – poznajemy stopniowo historię Dawida i Jego syna
Salomona, wydaje się wręcz czymś oczywistym, że chwała i
wdzięczność za całe to wielkie dobro, jakie stało się udziałem
obu królów, należy się przede wszystkim Bogu! I – tak
naprawdę – tylko Jemu.
Bo
to On poprowadził Dawida, a potem Salomona prostą drogą do całej
wielkości i potęgi, o której dzisiaj mowa. Tak nam się zapewne
wydaje – i tak jest w istocie. Jednak komentatorzy biblijni,
odnosząc się do wysłuchanego przed chwilą fragmentu Księgi,
zwracają już uwagę na to, że wszystko tam zaczyna się obracać
wokół samego Salomona.
I że to on tutaj staje w centrum
zainteresowania, to jego wielkość jest wychwalana i jego mądrość
wzbudza zachwyt.
Nawet
jeśli uważnie wsłuchać się w treść przekazu, jaki dzisiaj
otrzymaliśmy, to nie może ujść naszej uwadze choćby to zdanie:
Gdy
królowa Saby ujrzała całą mądrość Salomona oraz pałac, który
zbudował, jak również zaopatrzenie jego stołu w potrawy i napoje,
i

mieszkanie
jego dworu, stanowiska usługujących jemu, jego szaty, jego
podczaszych, jego całopalenia, które składał w świątyni Pana,
wówczas doznała zachwytu.

Zauważmy,
ile razy pada tam słowo: jego
– czyli Salomona: to on
zbudował pałac, to jego
stół jest tak wyjątkowo zaopatrzony, to mieszkanie jego
dworu, to jego
słudzy, jego
szaty, jego
całopalenia… Owszem, całopalenia składał Bogu, ale jakoś
tak mocno wybrzmiewa,
że to jego
całopalenia… A
gdzież w tym wszystkim jest Bóg?
Jest,
na pewno jest, ale można chyba powiedzieć, że od tego wydarzenia
zaczyna się powolny, cichy, niemalże niezauważalny, ale jednak
konkretny i wyraźny proces
zajmowania
przez Salomona miejsca, należnego Bogu.

Salomon coraz bardziej zaczyna wierzyć w siebie, coraz bardziej
siebie doceniać
i przeceniać – kosztem Boga, któremu tak naprawdę ta chwała się
należy. Później, jak wiemy, to poszło jeszcze dalej
i Salomon już całkiem
otwarcie sprzeciwiał się Bogu.
Dzisiaj
widzimy pierwsze tego
sygnały,
bardzo jeszcze nieśmiałe i zawoalowane, ale jednak coraz bardziej
konkretne.
W
ten sposób sprawdziło się to, o czym mówił – a w pewien sposób
także ostrzegał – Jezus w dzisiejszej Ewangelii, gdy nauczał:
Co
wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z
serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże,
zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp,
wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z
wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym.

Jak
zapewne
zauważyliśmy,
słowa te były reakcją na zbytnie skoncentrowanie uwagi ludzi
współczesnych Jezusowi na kwestiach rytualnej
i
literalnej
poprawności działań i procedur,
związanych
realizacją kultu religijnego. Zbyt skrupulatne traktowanie tych
kwestii prowadziło do tego, że pomijano
to, co najważniejsze,

czyli formację
serca
i wnętrza
człowieka, całej
jego postawy.

I
dlatego Jezus dzisiaj – jeśli tak można powiedzieć –
przekierowuje
uwagę
swoich słuchaczy i rozmówców właśnie na sprawy wnętrza i serca,
aby tam widzieli źródło wszystkich
swoich właściwych i niewłaściwych działań. Mogło
się bowiem okazać, że koncentrując całą
swą uwagę i zapobiegliwość
na tym, co zewnętrzne, zupełnie
pominą oni to, co najważniejsze.

I
nam także, moi Drodzy, może się to zdarzyć – to właśnie, że
wypełniając skrupulatnie i sumiennie religijne praktyki, będziemy
się jednocześnie sercem
coraz
bardziej
oddalali
od Boga.

Oby się to nam nigdy nie zdarzyło! Obyśmy w porę spostrzegli
takie niebezpieczeństwo – gdyby rzeczywiście miało nam ono
zagrażać…
Dlatego
teraz zastanówmy się:

Czy
przed każdą Spowiedzią robię dokładny rachunek sumienia, a taki
krótki i sumaryczny – na koniec każdego dnia?

Czy
odważnie stawiam sobie pytania o najgłębszą motywację swoich
działań?

Czy
za wszelkie dobro, jakie się w moim życiu dzieje, dziękuję przede
wszystkim Bogu?

Słuchajcie
Mnie wszyscy i zrozumiejcie!

3 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.