Kto ufa Bogu – przetrwa wszystko!

K

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Patrycja
Sakowska, należąca w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w
Trąbkach. Modlę się dla Niej o ciągle wzrastające i pogłębiające
się – zaufanie do Boga!
A
dla naszej Ojczyzny – w Dniu Żołnierzy Niezłomnych – wszyscy
módlmy się o prawdziwie mądre korzystanie z daru wolności. I o
rozwijanie tego daru po myśli Bożej, według tego, czego nauczał
nas Jan Paweł II.
Jutro
zaś, na naszym forum – słówko z Syberii!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Czwartek
2 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Jr 17,5–10; Łk 16,19–31

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:
To
mówi Pan Bóg: „Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w
człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca
swe serce. Jest on podobny do dzikiego krzaka na stepie. Nie
dostrzega, gdy przychodzi szczęście. Wybiera miejsca spalone na
pustyni, ziemię słoną i bezludną.
Błogosławiony
mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją!
Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie
puszcza ku strumieniowi. Nie obawia się, skoro przyjdzie upał, bo
utrzyma zielone liście. Także w roku posuchy nie doznaje niepokoju
i nie przestaje wydawać owoców.
Serce
jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne. Któż je zgłębi?
Ja, Pan, badam serce i doświadczam sumienie, bym mógł każdemu
oddać stosownie do jego postępowania, według owoców jego
uczynków”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIETEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do faryzeuszów: „Żył pewien człowiek bogaty, który
ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień świetnie się
bawił. U bramy jego pałacu leżał żebrak okryty wrzodami,
imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu
bogacza; nadto i psy przychodziły i lizały jego wrzody.
Umarł
żebrak, i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także
bogacz, i został pogrzebany.
Gdy
w Otchłani, pogrążony w mękach, podniósł oczy, ujrzał z daleka
Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: «Ojcze Abrahamie,
ulituj się nade mną i poślij Łazarza; niech koniec swego palca
umoczy w wodzie i ochłodzi mój język, bo strasznie cierpię w tym
płomieniu».
Lecz
Abraham odrzekł: «Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje
dobra, a Łazarz przeciwnie, niedolę; teraz on tu doznaje pociechy,
a ty męki cierpisz. A prócz tego między nami a wami zionie ogromna
przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie
może ani stamtąd do nas się przedostać».
Tamten
rzekł: «Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca.
Mam bowiem pięciu braci: niech ich przestrzeże, żeby i oni nie
przyszli na to miejsce męki».
Lecz
Abraham odparł: «Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich
słuchają.» «Nie, ojcze Abrahamie, odrzekł tamten, lecz gdyby kto
z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą.» Odpowiedział mu:
«Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z
umarłych powstał, nie uwierzą»”.

Bardzo
sugestywnie przemawia do nas zapewne obraz zastosowany przez Boga do
wyrażenia skutków – od razu zaznaczmy: dobrych skutków –
totalnego zaufania przez człowieka Bogu. Słyszeliśmy:
Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan
jest jego nadzieją! Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą,
co swe korzenie puszcza ku strumieniowi. Nie obawia się, skoro
przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście. Także w roku posuchy
nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców.
Trudno
o bardziej przemawiający do wyobraźni obraz, zwłaszcza w tym
kontekście geograficznym, w którym i Prorocy, i potem Jezus głosili
swoją naukę – czyli w sytuacji, w której żar słońca
wysusza ziemię
i dlatego każdy strumień żywej wody niesie ze
sobą zawsze wyjątkowe orzeźwienie. I także drzewo, które
swe korzenie puszcza ku strumieniowi, będzie ciągle
żywe i zielone. Nic mu nie zaszkodzi nawet największy upał,
największy żar.
Podobnie
człowiekowi, który bezgranicznie ufa Bogu – nikt i nic nie
zas
zkodzi, żaden żar i ogień nie będzie dla
niego zgubny – a mamy tu na myśli oczywiście wszelkie
dolegliwości i przeciwności, jakie spaść mogą na
człowieka, zarówno w sferze duchowej, moralnej, jak i tej
zewnętrznej, fizycznej… Człowiek bezgranicznie ufający Bogu
przetrwa wszystko!
Podkreślmy
to jeszcze raz bardzo mocno, bo choć brzmi to niewiarygodnie, to
jednak nie ma w tym żadnej przesady: Człowiek bezgranicznie
ufający Bogu przetrwa wszystko!
Owszem, będą go smagały
wiatry różnych przeciwności – czasami nawet wiejące prosto w
oczy – a nieraz będzie go może nawet parzył żar różnych
cierpień, ale on przetrwa wszystko!
W
przeciwieństwie do owego przeklętego, który – jak również
słyszeliśmy w pierwszym czytaniu – pokłada nadzieję w
człowieku i
który w ciele upatruje swą siłę,
a od Pana odwraca swe serce. Jest on podobny do dzikiego krzaka na
stepie. Nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście. Wybiera miejsca
spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną.
Chyba nawet
trudno tu cokolwiek dodać…
A
jeżeli już coś dodać, to jedynie to spostrzeżenie, że człowiek
taki przypomina bogacza z dzisiejszej Ewangelii, który – właśnie
– za życia w sobie tylko i w swoich bogactwach pokładał
nadzieję, dlatego po śmierci otrzymał to, w co wierzył i w czym
swoje nadzieje pokładał… Czyli co otrzymał? Nic! Jedynie
klęskę, sromotną przegraną,
totalne odrzucenie, potępienie
na wieki! Dosłownie spełniła się na nim zapowiedź z pierwszego
czytania, iż wybrał – tym razem: na całą wieczność –
miejsca spalone, ziemię słoną i bezludną.
Tak,
on to właśnie otrzymał: rzeczywistość pełną ognia, cierpienia,
bólu, rozpaczy; pełną zła i nienawiści. Ale cóż, skoro tylko
sobie ufał, to tylko tyle zyskał.
A kiedy – to ciekawe –
przejrzał na oczy i poznał pełną prawdę o sobie, wówczas chciał
przynajmniej ratować sytuację swoich najbliższych, prosząc dla
nich o jakąś szczególną interwencję z Nieba. Usłyszał
jednak, że takiej interwencji nie będzie, bo ludzie na ziemi mają
kogo słuchać i mają za kim podążać,
żeby osiągnąć
pełnię zbawienia. Mają komu zaufać. Komu?…
Łazarz
wiedział to cały czas – nawet w obliczu największego poniżenia
i wzgardy od ludzi, jakiej za życia doznawał. On – wiedział…
Bogacz – nie wiedział…
To znaczy, pewnie podświadomie
wiedział, ale niewiele go to obchodziło. Kiedy się więc osobiście
przekonał, było już za późno. Wtedy jednak dowiedział się w
całej pełni…
A
ja? Czy wiem, komu winienem ufać?
Owszem, odruchowo wręcz
odpowiemy, że tak! Tylko po czym to można wyraźnie poznać? I co
konkretnie robię w tym Wielkim Poście, aby ufać coraz bardziej
i bardziej – najbardziej?…
Co konkretnie w tym
kierunku robię?…

10 komentarzy

  • Jutro i pojutrze w ramach peregrynacji w Drohiczynie będziemy modlić się przed obrazem Jezusa Miłosiernego (w rodzinnym domu mojej żony). Będę pamiętał o Was w modlitwie i proszę o modlitwę o duchowe owoce dla nas :). R.

    • Dziś pierwszy Piątek, jutro pierwsza Sobota miesiąca- piękne dni a więc piękne będą i owoce Waszych modlitw, Waszej adoracji Jezusa Miłosiernego. Łączyć się będę z Wami w modlitwie Koronką do Miłosierdzia Bożego o 15tej.

  • Święci są rozproszeni po ziemi, aby przynosić ludziom korzyść. Kiedy jednak mimo ich bliskości człowiek pozostaje tym, kim jest – bezużyteczne jest potem odwoływanie się do świętych. Teraz jesteśmy rozdzieleni. Rośliny na polu są wymieszane. Gdy są już skoszone, oddziela się dobre od złych. Tak jest z wami i z nami. Byliśmy razem na ziemi, ale nas przeganialiście, dręczyliście na wszelkie sposoby, zapominaliście o nas, wbrew miłości. Teraz jesteśmy rozdzieleni. Między wami i nami jest taka przepaść, że ci, którzy chcieliby przedostać się stąd do was, nie potrafią; ani wy, którzy tam jesteście, nie potraficie przebyć straszliwej przepaści, aby przyjść do nas.

    http://www.objawienia.pl/valtorta/valt/v-03-052.html

  • Gdy ktoś się uważa za Mesjasza [patrz wcześniejsze posty]… Gdy koryguje "swoje" słowa wypowiedziane we wcześniejszym wcieleniu [patrz [poprzedni post]… Nawiedzonym należy więcej wybaczać niż zwykłym śmiertelnikom. Nawet trzykroć po trzykroć…
    Kłaniam uprzejmie

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.