Zmiana imienia

Z

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, dzisiaj w kolejnej szkole, w której uczę –
czyli w Gimnazjum – powitanie wiosny. Ale co to za wiosna?…
Za
to jutro na naszym blogu – powiew świeżości! Domyślamy się
już, jaki? Oczywiście: słówko z Syberii!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Czwartek
5 Tygodnia Wielkiego Postu,
do
czytań: Rdz 17,3–9; J 8,51–59

CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
Abram
padł na oblicze, a Bóg tak do niego mówił:
Oto
moje przymierze z tobą: staniesz się ojcem mnóstwa narodów. Nie
będziesz więc odtąd nazywał się Abram, lecz imię twoje będzie
Abraham, bo uczynię ciebie ojcem mnóstwa narodów. Sprawię, że
będziesz niezmiernie płodny, tak że staniesz się ojcem narodów i
pochodzić będą od ciebie królowie.
Przymierze
moje, które zawieram pomiędzy tobą a Mną oraz twoim potomstwem,
będzie trwało z pokolenia w pokolenie jako przymierze wieczne, abym
był Bogiem twoim, a potem twego potomstwa. I oddaję tobie i twym
przyszłym potomkom kraj, w którym przebywasz, cały kraj Kanaan,
jako własność na wieki, i będę ich Bogiem”.
Potem
Bóg rzekł do Abrahama: „Ty zaś, a po tobie twoje potomstwo przez
wszystkie pokolenia, zachowujcie przymierze ze Mną”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus
powiedział do Żydów: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeśli
kto zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki”.
Rzekli
do Niego Żydzi: „Teraz wiemy, że jesteś opętany. Abraham umarł
i prorocy, a Ty mówisz: «Jeśli kto zachowa moją naukę, ten
śmierci nie zazna na wieki». Czy Ty jesteś większy od ojca
naszego Abrahama, który przecież umarł? I prorocy pomarli. Kim Ty
siebie czynisz?”
Odpowiedział
Jezus: „Jeżeli Ja sam siebie otaczam chwałą, chwała moja jest
niczym. Ale jest Ojciec mój, który Mnie chwałą otacza, o którym
wy mówicie: «Jest naszym Bogiem», ale wy Go nie znacie. Ja Go
jednak znam. Gdybym powiedział, że Go nie znam, byłbym podobnie
jak wy kłamcą. Ale Ja Go znam i słowo Jego zachowuję. Abraham,
ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień, ujrzał
go i ucieszył się”.
Na
to rzekli do Niego Żydzi: „Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz,
a Abrahama widziałeś?”
Rzekł
do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Zanim Abraham
stał się, Ja jestem”.
Porwali
więc kamienie, aby je rzucić na Niego. Jezus jednak ukrył się i
wyszedł ze świątyni.

Dużo
dzisiaj o Abrahamie… W pierwszym czytaniu, słyszymy skierowane do
niego słowa samego Boga – słowa jakże nobilitujące i piękne,
pokazujące w całej pełni, kim tak naprawdę był Abraham i
czym zasłużył się przed Bogiem. Czym?
Na
pewno nie tym, że ciekawie się przed Bogiem prezentował, ładnie o
sobie mówił i solidnie zapewniał o swojej miłości – nie!
Abraham – jeśli to można tak określić – ujął Boga za
serce swoją wiarą!
Czyli – konkretną postawą.
Niejednokrotnie udowodnił, że swemu Bogu bezgranicznie ufa i wolę
Jego bez zastrzeżeń wypełnia. Dlatego dzisiaj usłyszał: Oto
moje przymierze z tobą: staniesz się ojcem mnóstwa narodów. Nie
będziesz więc odtąd nazywał się Abram, lecz imię twoje będzie
Abraham, bo uczynię ciebie ojcem mnóstwa narodów. Sprawię, że
będziesz niezmiernie płodny, tak że staniesz się ojcem narodów i
pochodzić będą od ciebie królowie.
Zmiana
imienia była wówczas – i dzisiaj jest także – znakiem wejścia
w jakąś nową rzeczywistość:
taką rzeczywistość, w której
sam człowiek staje się kimś na swój sposób nowym. Owo
przymierze, które Bóg zaproponował Abramowi, wprowadzało go na
kolejny, wyższy stopień przyjaźni z Bogiem, stąd ta zmiana
imienia… W zasadzie, ze strony Abrahama można mówić o
kontynuacji tej linii, jaką prezentował dotychczas, bo przecież
cały czas wiernie trwał on przy Bogu, ale teraz ta więź
miała być jeszcze silniejsza.
Pieczętując
owo przymierze, Bóg prosił go: Ty zaś, a po tobie twoje
potomstwo przez wszystkie pokolenia, zachowujcie przymierze ze Mną.

I o ile na samego Abrahama można było w tym względzie liczyć, o
tyle na jego potomstwo – już nie za bardzo. Wyraźnie
słyszymy to w dzisiejszej Ewangelii.
Dyskusja,
jaką Jezus prowadził z Żydami, pokazała, że chętnie powoływali
się oni na Abrahama i wręcz szczycili się nim jako swoim ojcem,
ale nie za bardzo naśladowali jego postawę. Jezus dzisiaj co
prawda nie wprost, ale jednak daje do zrozumienia, że ich postawa
pozostawia sporo do życzenia. Mówi: Jeżeli Ja
sam siebie otaczam chwałą, chwała moja jest niczym. Ale jest
Ojciec mój, który Mnie chwałą otacza, o którym wy mówicie:
«Jest naszym Bogiem», ale wy Go nie znacie. Ja Go jednak znam.
Gdybym powiedział, że Go nie znam, byłbym podobnie jak wy kłamcą.
Ale Ja Go znam i słowo Jego zachowuję.
Wynika
z tego, że Żydzi nie zachowują Bożego słowa, albo przynajmniej
nie do końca. Jezus określa ich mianem kłamców – i to
zupełnie otwarcie, bez ogródek. A jednocześnie jasno i odważnie
wskazuje, że sam jest ponad Abrahamem, gdyż jako Boży Syn
przewyższa wszystkich swoim pochodzeniem i wielkością.
Jakże
to bardzo ubodło opornych i pysznych Żydów! Potraktowali to wręcz
jako obelgę! Stąd pytanie: Pięćdziesięciu lat jeszcze nie
masz, a Abrahama widziałeś?
A Jezus na to zupełnie
spokojnie: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Zanim Abraham
stał się, Ja jestem.
Musimy pamiętać, że
określenie: Ja jestem – to przecież imię samego
Boga! Zatem, Jezus wyraźnie powiedział, że jest Bogiem. Reakcja
słuchaczy była do przewidzenia.
Na
pewno natomiast nie byłaby taka, gdyby – jak dzisiaj sugerowali, a
wczoraj wprost mówili – Abrahama mieli za ojca i jego wiarę
naśladowali. Otóż, właśnie! Oni się tylko Abrahamem szczycili,
ale nic poza tym!
Moi
Drodzy, kogo my naśladujemy, chcąc kształtować i pogłębiać
swoją wiarę? Kto jest dla nas na tym odcinku autorytetem? Kto jest
czytelnym i jasnym wzorem, na którym bez obaw moglibyśmy się
oprzeć i do niego się odnosić? Warto się nad tym zastanowić, bo
Bóg tak, jak Żydom Abrahama, tak i nam stawia przed oczami
wspaniałe wzory wiary.
Obyśmy je tylko dostrzegali i
naśladowali – aby dzięki temu dokonywała się zmiana naszego
imienia.
Tak,
zmiana imienia! Nie w tym sensie, że za chwilę udamy się do urzędu
stanu cywilnego, aby przypisano nam jakieś inne imię, niż to,
które nosimy, ale aby dzięki naszej odnowionej postawie nasze
imię coraz lepiej się ludziom kojarzyło…
Aby każde
wspomnienie o nas, wymienienie naszego imienia wywoływało na ustach
ludzi szery, serdeczny uśmiech i świadomość, że mogą do nas
bez obaw podejść,
zapytać o coś, lub poprosić o radę, o
pomoc, o dobre słowo – i odejdą wzmocnieni, ubogaceni, trochę
lepsi, trochę bardziej podniesieni na duchu…
Czy
tak jest już w tej chwili, czy dopiero nad tym pracujemy?…
Ale czy rzeczywiście nad tym pracujemy?…

5 komentarzy

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.