Bo my nie możemy nie świadczyć!

B

Szczęść
Boże! Witam i serdecznie pozdrawiam, życząc błogosławionego
dnia!
           A dzisiaj – pierwsza sobota miesiąca!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Sobota
w Oktawie Wielkanocy,
do
czytań: Dz 4,13–21; Mk 16,9–15

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Przełożeni
i starsi, i uczeni, widząc odwagę Piotra i Jana, a dowiedziawszy
się, że są oni ludźmi nieuczonymi i prostymi, dziwili się.
Rozpoznawali w nich też towarzyszy Jezusa. A widząc nadto, że stoi
z nimi uzdrowiony człowiek, nie znajdowali odpowiedzi.
Kazali
więc im wyjść z sali Rady i naradzali się. Mówili jeden do
drugiego: „Co mamy zrobić z tymi ludźmi? Bo dokonali jawnego
znaku, oczywistego dla wszystkich mieszkańców Jerozolimy. Przecież
temu nie możemy zaprzeczyć. Aby jednak nie rozpowszechniało się
to wśród ludu, zabrońmy im surowo przemawiać do kogokolwiek w to
imię”.
Przywołali
ich potem i zakazali w ogóle przemawiać i nauczać w imię Jezusa.
Lecz Piotr i Jan odpowiedzieli: „Rozsądźcie, czy słuszne jest w
oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga? Bo my nie możemy
nie mówić tego, co widzieliśmy i co słyszeliśmy”.
Oni
zaś ponowili groźby, a nie znajdując żadnej podstawy do
wymierzenia im kary, wypuścili ich ze względu na lud, bo wszyscy
wielbili Boga z powodu tego, co się stało.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MARKA:
Po
swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia,
Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił
siedem złych duchów. Ona poszła i oznajmiła to tym, którzy byli
z Nim, pogrążonym w smutku i płaczącym. Oni jednak słysząc, że
żyje i że ona Go widziała, nie chcieli wierzyć.
Potem
ukazał się w innej postaci dwom z nich na drodze, gdy szli na wieś.
Oni powrócili i oznajmili pozostałym. Lecz im też nie uwierzyli.
W
końcu ukazał się samym Jedenastu, gdy siedzieli za stołem, i
wyrzucał im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy
widzieli Go zmartwychwstałego.
I
rzekł do nich: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię
wszelkiemu stworzeniu”.

Za
Piotrem i Janem stała moc Jezusa i Jego wsparcie, o którym
On sam zapewnił ich w dniu Wniebowstąpienia. A jakby tego jeszcze
było mało, to w sposób fizyczny i widzialny stał z nimi
uzdrowiony człowiek. A kto stał – lub co stało – za
członkami żydowskiej Rady, która miała rozsądzić sprawę
Apostołów? Kto lub co? Na czym opierali oni swój autorytet?
Oczywiście,
na wielowiekowej tradycji, która kazała widzieć w nich
wybrańców Boga oraz elitę duchową i intelektualną narodu. Ale
akurat Jezus, w czasie swojej ziemskiej działalności, tyle razy
udowodnił im małość i płytkość, a do tego – fałsz
ich postępowania.
Dlatego trudno się dziwić, że teraz Jego
uczniom w zderzeniu z nimi, czyli z żydowskim establishmentem, nie
było łatwo. Ale oni sami – członkowie tegoż – jak najbardziej
czuli się uprzywilejowaną grupą i wcale nie byli skłonni
ustępować z zajmowanej od dawna pozycji.
Stąd
też wobec Apostołów zastosowali groźby, a kiedy te nie
pomogły – to ponowili groźby. Ale i to nie pomogło, bo Piotr
i Jan odpowiedzieli: „Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach
Bożych bardziej słuchać was niż Boga? Bo my nie możemy nie mówić
tego, co widzieliśmy i co słyszeliśmy”.
I
na nic się zdało straszenie czy powoływanie się na odwiecznie
przysługujące zaszczyty czy wydumaną pozycję. Dlatego
ostatecznie, nie znajdując żadnej
podstawy do wymierzenia
[Apostołom] kary,
wypuścili ich ze względu na lud, bo wszyscy wielbili Boga z powodu
tego, co się stało.
Lud opowiedział się za Apostołami, a
tym samym: za Jezusem – przeciwko swojej narodowej elicie!
Żeby
zatem powtórzyć pytanie: na czym w takim razie jej przedstawiciele
opierali swój autorytet? Na czym opierali swoje stanowisko? W
imię czego – lub kogo – grozili Apostołom lub domagali się
posłuchu dla siebie? W imię Boga?
Tak,
oni tak uważali, ale dzisiaj po raz kolejny słyszymy, że ich
misternie budowana pozycja posypała się niczym domek z kart, a oni
sami skompromitowali się z kretesem! Apostołowie zaś,
którzy swoją posługę i swoje świadectwo w całości oparli na
Jezusie i na Jego Zmartwychwstaniu – chociaż będąc w tym
momencie na gorszej pozycji, bo w końcu pojmani i sądzeni –
okazali się zwycięzcami.
Nic
w tym jednak dziwnego! Wszak Jezus zadbał o to, by Jego uczniowie i
wyznawcy właśnie w Nim mieli swoje jedyne i jednocześnie
niezawodne oparcie.
Oto
dzisiaj w Ewangelii słyszymy, jak spotykał się po swoim
Zmartwychwstaniu z kolejnymi grupami uczniów, dokonując kolejnych
znaków, jak chociażby wyrzucenie siedmiu złych duchów z Marii
Magdaleny – i przekonując wszystkich, że naprawdę żyje! A nawet
wyrzucał im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy
widzieli Go zmartwychwstałego.
Po
czym rzekł: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię
wszelkiemu stworzeniu.
I Apostołowie dzisiaj nic innego nie
robili, jak wypełniali to Jezusowe polecenie. A że wypadło im to
czynić w uwięzieniu, wobec wrogiej sobie elity narodu – no, cóż…
Ważne było wówczas i jest dzisiaj, aby prawda o
Zmartwychwstaniu mogła się swobodnie rozwijać!
I aby ci,
którzy ją głoszą i o niej świadczą, nigdy się nikogo, ani
niczego nie obawiali, ale z otwartą przyłbicą, z wysoko
podniesionym czołem, patrząc ludziom prosto w oczy, głośno i
wyraźnie mówili: Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach
Bożych bardziej słuchać was niż Boga? Bo my nie możemy nie mówić
tego, co widzieliśmy i co słyszeliśmy!
Oby
nas Pan, moi Drodzy, obdarzył taką siłą, mocą i odwagą, byśmy
także nigdy nie mogli nie świadczyć o Jezusie! By
świadectwo, dawane Jezusowi i naszej wierze w Niego i w Jego
zmartwychwstanie – było dla nas czymś tak oczywistym i
codziennym, jak chleb powszedni.
Aby to była naturalna
powinność, szczera potrzeba serca, a jednocześnie – wielki
zaszczyt i przeogromna radość. Abyśmy nigdy nie zapominali, jak
wielki i niezachwiany Autorytet za nami stoi. Abyśmy się
nigdy nie bali nikogo i niczego – i niczym nie krępowali,
nikogo nie wstydzili, niczym nie sugerowali. Wszak jesteśmy
świadkami i uczniami Jezusa – największego Zwycięzcy w
dziejach świata!
Czy
pamiętamy o tym zawsze? Naprawdę?…

2 komentarze

  • Przeżyłam od rana pierwszą sobotę miesiąca, a teraz czekam na wieczorną Eucharystię Niedzieli Miłosierdzia Bożego po której będziemy uwielbiać, dziękować za Boże Miłosierdzie, przepraszać za grzechy i prosić o Boże zmiłowanie dla nas i świata całego. Niech Boże miłosierdzie nas ogarnie i wypali ogniem swej miłości wszelkie zło które nie chce nas opuścić. Jezu ufam Tobie.

    • Ja wczoraj, czyli w niedzielę, podkreślałem w komentarzach liturgicznych ten właśnie element Koronki: "…i całego świata". Otóż, właśnie! My się musimy modlić także za cały świat. Bo ten świat modli się zdecydowanie za mało. I o Bogu za mało myśli… Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.