Chrześcijanin – tu i teraz

C

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywają:
Grzegorz Sosnowski, za moich czasów – Lektor w Wojcieszkowie, oraz
Grzegorz Bessaraba, należący w swoim czasie do jednej z
młodzieżowych Wspólnot. Życzę Solenizantom, aby – jak o tym
dzisiaj jest w rozważaniu – swoje chrześcijaństwo pojmowali
bardzo dosłownie. Zapewniam o modlitwie!
A
jutro obchodzić będziemy Święto Świętego Marka Ewangelisty. I w
to Święto będziemy mogli ucieszyć się na naszym forum obecnością
jednego z Solenizantów – tego dla mnie najważniejszego. Tak, tak
– jutro słówko z Syberii. Ja swoje życzenia napiszę tu w
czwartek, ale na Was liczę już od dzisiaj! A już szczególnie
jutro!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wtorek
4 Tygodnia Wielkanocy,
do
czytań: Dz 11,19–26; J 10,22–30

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Ci,
których rozproszyło prześladowanie, jakie wybuchło z powodu
Szczepana, dotarli aż do Fenicji, na Cypr i do Antiochii, głosząc
słowo samym tylko Żydom. Niektórzy z nich pochodzili z Cypru i z
Cyreny. Oni to po przybyciu do Antiochii przemawiali też do Greków
i opowiadali Dobrą Nowinę o Panu Jezusie. A ręka Pańska była z
nimi, bo wielka liczba uwierzyła i nawróciła się do Pana.
Wieść
o tym doszła do uszu Kościoła w Jerozolimie. Wysłano do Antiochii
Barnabę. Gdy on przybył i zobaczył działanie łaski Bożej,
ucieszył się i zachęcał wszystkich, aby całym sercem wytrwali
przy Panu; był bowiem człowiekiem dobrym i pełnym Ducha Świętego
i wiary. Pozyskano wtedy wielką liczbę dla Pana.
Barnaba
udał się też do Tarsu, aby odszukać Pawła. A gdy znalazł,
przyprowadził go do Antiochii i przez cały rok pracowali razem w
Kościele, nauczając wielką rzeszę ludzi. W Antiochii też po raz
pierwszy nazwano uczniów chrześcijanami.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Obchodzono
w Jerozolimie uroczystość Poświęcenia Świątyni. Było to w
zimie. Jezus przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona.
Otoczyli
Go Żydzi i mówili do Niego: „Dokąd będziesz nas trzymał w
niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie”.
Rzekł
do nich Jezus: „Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których
dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie. Ale wy nie
wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec.
Moje
owce słuchają mojego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja
daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie
ich z mojej ręki.
Ojciec
mój, który Mi je dał, jest większy od wszystkich. I nikt nie może
ich wyrwać z ręki mego Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy”.

Jak
nas dzisiaj informuje Księga Dziejów Apostolskich, to właśnie w
Antiochii po raz pierwszy nazwano uczniów chrześcijanami.
I tak już zostało do dzisiaj. Określenie to – a nawet bardziej
imię, niż określenie – jest nie tylko nazwą pewnej grupy
ludzi, wyznającej jakieś wspólnie przyjęte zasady, ale jest
dotknięciem najgłębszej istoty
ich życia.
Bo określenie: „chrześcijanin” to nie
jest tylko nazwą fachu, jakim zajmują się dani ludzie, ani tytułem
naukowym, czy wskazaniem na funkcję, pełnioną w społeczności.
Nie jest to zatem coś w stylu „pani magister”, „pan dyrektor”,
czy w ogóle: „szanowny pan”, lub „szanowna pani”.
Określenie
to – podobnie, jak imię człowieka – dotyka człowieka w jego
wewnętrzn
ych przeżyciach, mówi o jego godności,
wielkości i przeznaczeniu. Za to imię tak wielu ludzi oddało
życie!
Oczywiście, nie za imię jako takie, ale za to, co ono
oznacza i co w sobie zawiera. A cóż ono w sobie zawiera?
A
to właśnie, o czym chociażby dzisiaj słyszymy w pierwszym
czytaniu: całą wielką miłość, jaka łączyła pierwszych
uczniów Chrystusa
i jaka dzisiaj powinna ich łączyć, ale
także tę wielką ofiarę, jaką ciągle przychodzi im składać na
ołtarzu miłości do Boga. Dzisiaj słyszymy i o jednym, i o drugim:
najpierw jest mowa o prześladowaniach, jakie wybuchły po
śmierci Szczepana, ale jednocześnie mamy aspekt pozytywny: te
prześladowania zaowocowały rozprzestrzenieniem się Dobrej
Nowiny
po wielu nowych miejscach. I licznymi nawróceniami,
będącymi wynikiem działania łaski Bożej.
Coś
niezwykle pięknego jest chociażby w tych słowach: Wysłano
do Antiochii Barnabę. Gdy on przybył i zobaczył działanie łaski
Bożej, ucieszył się i zachęcał wszystkich, aby całym sercem
wytrwali przy Panu; był bowiem człowiekiem dobrym i pełnym Ducha
Świętego i wiary. Pozyskano wtedy wielką liczbę dla Pana. Barnaba
udał się też do Tarsu, aby odszukać Pawła. A gdy znalazł,
przyprowadził go do Antiochii i przez cały rok pracowali razem w
Kościele, nauczając wielką rzeszę ludzi.
I jakby w
podsumowaniu całej tej entuzjastycznej relacji pojawia się
stwierdzenie, że uczniów – tych właśnie, pełnych miłości i
zapału uczniów Chrystusa – właśnie wtedy po raz pierwszy
nazwano chrześcijanami.
Byli
oni tymi, o których Jezus dzisiaj mówi w Ewangelii: Moje owce
słuchają mojego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję
im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z
mojej ręki.
Tak, nawet prześladowania, które tu, na
ziemi, ich dotkną – nie wyrwą ich z ręki Jezusa. A nawet jeszcze
bardziej – jak słyszymy – z Jezusem zjednoczą.
Moi
Drodzy, nie możemy – w kontekście tego, co tu dziś słyszymy –
nie zapytać o nasze chrześcijaństwo. Ile jest w nim tego
entuzjazmu, tego ognia, który rozpalał serca pierwszych uczniów
Chrystusa? Czy dla nas określenie: „chrześcijanin” jest
także drugim imieniem,
czy tylko takim niekoniecznym dodatkiem
do codzienności, która aż nadto nas pochłania?… Innymi słowy:
czy bycie chrześcijaninem to dla nas sprawa wewnętrzna, czy
zupełnie zewnętrzna,
powierzchowna?… Czy bycie
chrześcijaninem pojmujemy jako przynależność do wspólnoty
Dobrego Pasterza, czy tylko jako sprawę formalną?…
Warto
dzisiaj, moi Drodzy, postawić sobie takie pytania. Bo rzeczywistość,
w jakiej żyjemy, domaga się tego od nas. Ospałość i marazm
wielu chrześcijan
domaga się dzisiaj na nowo tego entuzjazmu,
jakim wręcz porusza nas i zachwyca postawa pierwszych uczniów.
Zatem:
co to dla mnie – tak konkretnie, w tym moim „tu i teraz”
oznacza, że jestem chrześcijaninem?…

2 komentarze

  • Chrześcijanin to ja

    Pośród wszystkich życia trosk i kłopotów,
    Gdy pod wiatr trzeba iść każdego dnia,
    Jedna prawda niech mi świeci jak gwiazda,
    Że chrześcijanin to właśnie ja.

    Więc żyjmy jak można najpiękniej,
    Czy wielkie, czy szare są dni.
    Bo życie to skarb w naszych rękach
    I przez nas ma świat lepszym być.

    Wielka troska o budowę królestwa,
    Niechaj więc w każdym z nas na zawsze trwa.
    I przez mnie także Kościół ma rosnąć,
    Bo chrześcijanin to właśnie ja.

    Może jeśli będę dobrym człowiekiem,
    Który chce lepszym być każdego dnia.
    Pana Boga ktoś przeze mnie zobaczy,
    Bo chrześcijanin to właśnie ja.

    https://www.youtube.com/watch?v=zZVRHYiYNWg

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.