Jezus ukochany – czy „jakiś tam”?…

J

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Rafał
Rękawek, a imieniny Aleksandra Szcześniak – oboje zaangażowani w
swoim czasie w działalność młodzieżowych Wspólnot. Życzę im,
aby zawsze i w każdej okoliczności swego życia opowiadali się po
stronie Jezusa! O to będę się dla Nich modlił.
Dzisiaj
także przeżywamy dziewięćdziesiątą ósmą rocznicę urodzin
Jana Pawła II. Powierzajmy Jego wstawiennictwu nasze sprawy.
A
ja dzisiaj udaję się do Siedlec, na pogrzeb Księdza Rektora
Konstantego Kusyka. Pisałem już o Jego odejściu do Domu Ojca. Raz
jeszcze ośmielam się prosić Was o modlitwę w intencji tego
niezwykłego Kapłana: w intencji Jego zbawienia, ale też nie będzie
przesadą, jeżeli zaczniemy się modlić o Jego Beatyfikację.
Bardzo bym chciał, aby kiedyś ona nastąpiła…
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Piątek
7 Tygodnia Wielkanocy,
do
czytań: Dz 25,13–21; J 21,15–19

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Król
Agryppa i Berenike przybyli do Cezarei powitać Festusa. Gdy
przebywali tam dłuższy czas, Festus przedstawił królowi sprawę
Pawła. Powiedział: „Feliks pozostawił w więzieniu pewnego
człowieka. Gdy byłem w Jerozolimie, arcykapłani i starsi żydowscy
wnieśli przeciw niemu skargę, żądając dla niego wyroku
skazującego. Odpowiedziałem im: «Rzymianie nie mają zwyczaju
skazywania kogokolwiek na śmierć, zanim oskarżony nie stanie wobec
oskarżycieli i nie będzie miał możności bronienia się przed
zarzutami».
A
kiedy przybyli tutaj bez żadnej zwłoki, sprawując następnego dnia
sądy, kazałem przyprowadzić tego człowieka. Oskarżyciele nie
wnieśli przeciwko niemu żadnej skargi o przestępstwa, które
podejrzewałem. Mieli z nim tylko spory o ich wierzenia i o jakiegoś
zmarłego Jezusa, o którym Paweł twierdzi, że żyje.
Nie
znając się na tych rzeczach, zapytałem, czy nie zechciałby udać
się do Jerozolimy i tam odpowiadać przed sądem w tych sprawach.
Ponieważ Paweł zażądał, aby go zatrzymać do wyroku Cezara,
kazałem go strzec, dopóki go nie odeślę do Najdostojniejszego”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
JANA:
Gdy
Jezus ukazał się swoim uczniom i spożywał z nimi śniadanie,
rzekł do Szymona Piotra: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie
więcej aniżeli ci?”
Odpowiedział
Mu: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”.
Rzekł
do niego: „Paś baranki moje”.
I
powtórnie powiedział do niego: „Szymonie, synu Jana, czy miłujesz
Mnie?”
Odparł
Mu: „Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham”.
Rzekł
do niego: „Paś owce moje”.
Powiedział
mu po raz trzeci: „Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?”
Zasmucił
się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: „Czy kochasz Mnie?”
I rzekł do Niego: „Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię
kocham”.
Rzekł
do niego Jezus: „Paś owce moje.
Zaprawdę,
zaprawdę powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i
chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz
ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”.
To
powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A
wypowiedziawszy to, rzekł do niego: „Pójdź za Mną!”

Tak
naprawdę, historia opisana w dzisiejszym pierwszym czytaniu nie
powinna nas zajmować,
bo cóż szczególnego miałoby być w
tym, że żydowski król przybył powitać rzymskiego namiestnika. Co
najwyżej, należałoby się zastanowić się nad postawą króla
podbitego narodu, który z wyrazami szacunku spieszy do okupanta
– ale to już inna historia. Natomiast bardzo ważnym jest tutaj
wyraźne stwierdzenie Festusa, że cała sprawa, jaką musiał się
zająć w związku z Pawłem, dotyczyła jakiegoś zmarłego
Jezusa, o którym Paweł twierdzi, że żyje.
Zapewne
zauważamy, że w tej wypowiedzi nie ma jakiegoś wrogiego
nastawienia
ani do Pawła, ani do tego „jakiegoś Jezusa” –
ot, po prostu, zwykłe stwierdzenie faktu, że była taka rozprawa i
że tego właśnie dotyczyła. I że Festus nie uznał w tym
przypadku – mówiąc językiem prawniczym – swojej kompetencji
sądowej do rozstrzygania
rzeczonej sprawy. I
dlatego zasugerował Pawłowi, żeby udał się do Jerozolimy, a
Paweł postąpił jeszcze bardziej zdecydowanie i odwołał się
do wyroku Cezara.
Jako obywatelowi rzymskiemu, którym przecież
był, przysługiwało mu takie prawo.
Nas
natomiast najbardziej w tym wszystkim powinno zainteresować to, że
Jezus jest tutaj ukazany jako postać historyczna, która nie
tylko na pewno istniała w określonym czasie i miejscu, ale też
miała realny wpływ na życie i postawę jakiejś grupy
ludzi. Owszem, tego typu stwierdzenia w ustach nas, przyjaciół
Jezusa, w ustach chrześcijan, z pewnością brzmią bardzo sucho,
technicznie, wręcz bezdusznie.
Ale
my tu dzisiaj mówimy o wypowiedzi rzymskiego urzędnika, który –
zwróćmy na to uwagę – w swoim pojmowaniu i rozstrzyganiu całej
sprawy stara się być maksymalnie bezstronny, a jednocześnie:
stara się honorować zasady prawa rzymskiego,
najdoskonalszego ówczesnego systemu prawnego, jaki był w stanie
stworzyć człowiek. Dlatego w jego ustach wypowiedź o „jakimś
Jezusie” nie brzmi obraźliwie, ale właśnie obiektywnie i
przez to wiarygodnie.
Podobnie
zresztą, jak w wypowiedziach innych ówczesnych historyków, którzy
nie mając zwykle żadnej osobistej relacji z Jezusem, stwierdzali
po prostu, że taki Ktoś był
i że miał realny wpływ na życie
i postawę pewnej grupy ludzi. A to z kolei nie pozwala umieścić
historii Jezusa na półce z pięknymi baśniami i legendami – nie!
Jezus jest postacią historyczną, mającą swoje miejsce nie
tylko w historii zbawienia i w historii każdego człowieka
wierzącego, ale też w określonym „tu i teraz”
konkretnego narodu.
Naturalnie,
nam – Jego przyjaciołom i wyznawcom – takie pojmowanie Jego
Osoby absolutnie nie może wystarczyć! Chociaż dobrze
byłoby, abyśmy także mieli zawsze w świadomości i ciągle się
do tego sami odwoływali, i innym przypominali, że Jezus naprawdę
był i jest postacią historyczną,
żyjącą w bardzo określonym
kontekście czasu i miejsca. My to w sumie wiemy, ale nie zaszkodzi
co i raz przypomnieć sobie o tym. Natomiast – jako rzekliśmy –
nam to nie może wystarczyć.
Do
nas bowiem bezpośrednio odnoszą się pytania, które Jezus dzisiaj
postawił Piotrowi: Czy miłujesz Mnie? A
nawet: Czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?
My oczywiście wiemy, że rozmowa ta odbyła się w kontekście
trzykrotnego zaparcia się Piotra i dlatego widzimy w niej swoistą
rehabilitację Apostoła w oczach Jezusa. Ale te pytania my
także powinniśmy odnosić do siebie – także w kontekście
naszych zdrad
i wypierania się miłości do Jezusa, czym
przecież w istocie jest każdy grzech, który popełniamy.
Jezus
dzisiaj swego Apostoła pyta trzykrotnie o to, czy go kocha. Trzeba
było bowiem, aby trzykrotnie – czyli całkowicie, totalnie
– potwierdził swą miłość ten, który trzykrotnie – czyli
całkowicie, totalnie – swego Mistrza się wyparł. Nas też Jezus
pyta, czy całkowicie, totalnie kochamy Go, czy tylko
połowicznie, minimalistycznie – a więc tak naprawdę wcale! I
dlatego pyta nas o to nie trzykrotnie, ale każdego dnia daje nam
rozliczne możliwości,
abyśmy na to pytanie odpowiedzieli: Czy
Jezus jest dla nas tylko „jakimś tam” Jezusem, czy jest
Tym którego kochamy – i to kochamy bardziej, niż inni?…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.