Aby byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem…

A

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywają:
Weronika Kowalska, należąca w swoim czasie do Wspólnoty
młodzieżowej w Trąbkach, oraz Weronika Bernaciak, moja była
Uczennica w Liceum w Żelechowie, a jednocześnie Osoba bardzo
zaangażowana w działalność młodzieżową w swojej Parafii w
Kłoczewie.
Natomiast
rocznicę święceń kapłańskich przeżywa Ksiądz Michał
Dziedzic, pochodzący z mojej rodzinnej Parafii, a posługujący w
Diecezji warszawsko – praskiej.
Rocznicę
zaś (piętnastą!) zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają
dzisiaj Państwo Anetta i Marek Dziakowie z Miastkowa Kościelnego –
wspaniała Rodzina, bardzo dobrzy i pogodni Ludzie, Rodzice Lektora
Maćka i Ministranta Bartka. Z Anettą miałem przyjemność
współpracować w Liceum im. Lelewela w Żelechowie.
Życzę
Wszystkim dziś świętującym, aby w codziennych sytuacjach –
także, a może zwłaszcza tych trudniejszych – radzili sobie tak,
jak sobie poradził Święty Paweł, o czym w rozważaniu. Zapewniam
o modlitwie!
Moi
Drodzy, mam smutną wiadomość: raczej nie będzie w tym tygodniu
słówka z Syberii… Ksiądz Marek zdobywa Kaukaz! Mam nadzieję, że
jak już wróci, to tu, na naszym forum, pochwali się swoimi
wojażami. Ja już wczoraj zdjęcia widziałem…
Dobra
wiadomość natomiast to taka, że najprawdopodobniej będzie słówko
Kuby – w sobotę.
Dobrego
dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Czwartek
7 Tygodnia Wielkanocy,
do
czytań: Dz 22,30;23,6–11; J 17,20–26

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
W
Jerozolimie trybun rzymski, chcąc się dowiedzieć dokładnie, o co
Żydzi oskarżali Pawła, zdjął z niego więzy, rozkazał zebrać
się arcykapłanom i całemu Sanhedrynowi i wyprowadziwszy Pawła
stawił go przed nimi.
Wiedząc
zaś, że jedna część składa się z saduceuszów, a druga z
faryzeuszów, wołał Paweł przed Sanhedrynem: „Jestem
faryzeuszem, bracia, i synem faryzeuszów, a stoję przed sądem za
to, że spodziewam się zmartwychwstania umarłych”.
Gdy
to powiedział, powstał spór między faryzeuszami i saduceuszami i
doszło do rozdwojenia wśród zebranych. Saduceusze bowiem mówią,
że nie ma zmartwychwstania ani anioła, ani ducha, a faryzeusze
uznają jedno i drugie. Zrobiła się wielka wrzawa, zerwali się
niektórzy z uczonych w Piśmie spośród faryzeuszów, wykrzykiwali
wojowniczo: „Nie znajdujemy nic złego w tym człowieku. A jeśli
naprawdę mówił do niego duch albo anioł?”
Kiedy
doszło do wielkiego wzburzenia, trybun obawiając się, żeby nie
rozszarpali Pawła, rozkazał żołnierzom zejść, zabrać go
spośród nich i zaprowadzić do twierdzy. Następnej nocy ukazał mu
się Pan i powiedział: „Odwagi! Trzeba bowiem, żebyś i w Rzymie
świadczył o Mnie tak, jak dawałeś o Mnie świadectwo w
Jerozolimie”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
JANA:
W
czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, modlił
się tymi słowami:
Ojcze
Święty, nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki
ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak
Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas,
aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.
I
także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili
jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się
tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i
żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.
Ojcze,
chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja
jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo
umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.
Ojcze
sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i
oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i
nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś,
w nich była i Ja w nich”.

Można
powiedzieć, że Paweł zachował się dość sprytnie, bo
mając bardzo rozległą wiedzę o tym, w co i jak wierzą
saduceusze, a jak faryzeusze, wykorzystał ją do tego, by
przynajmniej ten jeden raz zwolnić się z konieczności tłumaczenia
się ze swojej apostolskiej działalności. Dlatego zakrzyknął:
Jestem faryzeuszem, bracia, i synem faryzeuszów, a stoję
przed sądem za to, że spodziewam się zmartwychwstania umarłych.

Jego wysokie wykształcenie, które przez tyle czasu służyło
do niszczenia Kościoła, teraz przydało się do czegoś dobrego.
Autor
Dziejów Apostolskich wyraźnie zaznacza, że przytoczone tu słowa
Paweł wypowiedział z pełną świadomością – a wręcz
powiedzielibyśmy: premedytacją – wiedząc, do kogo je
wypowiada. One mu się nie „wymsknęły” – przez ich
wypowiedzenie celowo doprowadził on do sporu
pomiędzy dwiema frakcjami. A kiedy to się stało, on sam nie tylko
nie musiał się już tłumaczyć. Bardziej musiał się ratować,
żeby go nie rozszarpali. Ale o to zadbał też rzymski trybun, który
z żołnierzami wyprowadził go ze środka rozgorączkowanego tłumu.
Tym
swoim działaniem, które nawet mimowolnie wywołuje nasz uśmiech
i nieco radosnych skojarzeń,
Paweł Apostoł uczy nas takiego
swoistego, pozytywnie rozumianego sprytu w codziennym dawaniu
chrześcijańskiego świadectwa. Podkreślmy to mocno: chodzi o
pozytywny spryt, o pewien ciekawy i oryginalny pomysł na
rozwiązanie trudnej sytuacji, a nie o jakieś toporne cwaniactwo i
nachalne kombinowanie, kosztem innych.
Chodzi
zatem o wykorzystanie okoliczności, które się nadarzają,
aby wybrnąć z trudnej sytuacji. Paweł dzisiaj zrobił to w ten
sposób, że ostrze złośliwości, ataku i fałszywych oskarżeń,
jakie dwie frakcje skierowały przeciwko niemu, on skierował
przeciwko nim nawzajem.
I się zaczęło! Naturalnie, nie zrobił
im w ten sposób żadnej krzywdy, sprawa zasadniczo sprowadziła się
do wzajemnego pokrzykiwania na siebie, a jeżeli nawet po rozejściu
się wszystkich doszło gdzieś na uboczu do jakichś rękoczynów,
to już nie wina Pawła!
Natomiast
cenną – jak się wydaje – jest dla nas wszystkich ta nauka, że
my naprawdę nie musimy za każdym razem rozpoczynać rozwiązywania
każdej, nawet drobnej sprawy, z tak zwanego wysokiego „C”!
Nie musimy – obrazowo rzecz ujmując – wytaczać ciężkiej
armaty do upolowania komara!
Nie musimy odwoływać się do
najcięższych argumentów w rozmowie o zwyczajnych, codziennych
drobiazgach. Czasami naprawdę wystarczy odczekać chwilę,
pierwsze emocje opadną; czasami wystarczy jedno, lekkie,
żartobliwe zdanie,
a czasami – jeden uśmiech… A
sprawa „sama” się rozwiąże.
Oczywiście,
żeby tak sobie radzić w każdej sytuacji, trzeba być
jedno z Jezusem
– jak o tym dzisiaj sam Jezus mówi w
Ewangelii. Bo wtedy On sam pokieruje i przez swego Ducha podpowie,
jak mądrze, roztropnie i – powiedzielibyśmy – w miarę
„bezboleśnie” rozwiązać nawet większe problemy, jakie niesie
życie.
Czy
ja dzisiaj mogę powiedzieć o sobie bardzo szczerze, że w taki
właśnie pozytywnie sprytny sposób umiem – staram się
przynajmniej – rozwiązywać swoje trudne codzienne sprawy?… Czy
w każdej takiej sytuacji proszę o pomoc i światło Ducha
Świętego?…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.