Przekonani do Jezusa!

P

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Rafał
Górski, należący w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w
Trąbkach.
Rocznicę
Święceń kapłańskich natomiast przeżywa Ksiądz Robert Jędrych,
pochodzący z Żelechowa i właśnie wtedy, kiedy tam byłem –
startujący do Seminarium.
Życzę
Jubilatom, aby zawsze dawali się Jezusowi do siebie przekonać – i
innych do Niego przekonywali. Więcej o tym w rozważaniu. A ja
zapewniam o modlitwie.
Wszystkim
zaś życzę błogosławionego i pięknego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Środa
10 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie
Św. Antoniego z Padwy, Kapłana i Doktora Kościoła,
do
czytań: 1 Krl 18,20–39; Mt 5,17–19

CZYTANIE
Z PIERWSZEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:
Achab
rozesłał polecenie wszystkim Izraelitom i zgromadził proroków na
górze Karmel.
Wówczas
Eliasz zbliżył się do całego ludu i rzekł: „Dopókiż
będziecie chwiać się na obie strony? Jeżeli Jahwe jest prawdziwym
Bogiem, to Jemu służcie, a jeżeli Baal, to służcie jemu!” Na
to nie odpowiedzieli mu ani słowa. Wtedy Eliasz przemówił do ludu:
„Tylko ja sam ocalałem jako prorok Pana,
proroków zaś Baala jest czterystu pięćdziesięciu. Wobec tego
niech nam dadzą dwa młode cielce. Oni niech wybiorą sobie jednego
cielca i porąbią go oraz niech go umieszczą na drwach, ale ognia
niech nie podkładają! Ja zaś oprawię drugiego cielca oraz
umieszczę na drwach i też ognia nie podłożę. Potem wy będziecie
wzywać imienia waszego boga, a następnie ja będę wzywać imienia
Pana, aby okazało się, że ten Bóg, który odpowie ogniem, jest
naprawdę Bogiem”. Cały lud, odpowiadając na to, zawołał:
„Dobry pomysł”!
Eliasz
więc rzekł do proroków Baala: „Wybierzcie sobie jednego młodego
cielca i zacznijcie pierwsi, bo was jest więcej. Następnie
wzywajcie imienia waszego boga, ale ognia nie podkładajcie”!
Wzięli więc cielca i oprawili go, a potem wzywali imienia Baala od
rana aż do południa, wołając: „O Baalu, odpowiedz nam!” Ale
nie było ani głosu, ani odpowiedzi. Zaczęli więc tańczyć
przyklękając przy ołtarzu, który przygotowali.
Kiedy
zaś nastało południe, Eliasz szydził z nich, mówiąc: „Wołajcie
głośniej, bo to bóg! Więc może zamyślony albo jest zajęty,
albo udaje się w drogę. Może on śpi, więc niech się obudzi!”
Potem wołali głośniej i kaleczyli się według swojego zwyczaju
mieczami oraz oszczepami, aż się pokrwawili.
Nawet
kiedy już południe minęło, oni jeszcze prorokowali aż do czasu
składania ofiary z pokarmów. Ale nie było ani głosu, ani
odpowiedzi, ani też dowodu uwagi. Wreszcie Eliasz przemówił do
ludu: „Zbliżcie się do mnie!” A oni przybliżyli się do niego.
Po czym naprawił rozwalony ołtarz Pański. Potem Eliasz wziął
dwanaście kamieni według liczby pokoleń potomków Jakuba, któremu
Pan powiedział: «Imię twoje będzie Izrael». Następnie ułożył
kamienie na kształt ołtarza ku czci Pana i wykopał dokoła ołtarza
rów o pojemności dwóch sea ziarna. Potem ułożył drwa i
porąbawszy młodego cielca, położył go na tych drwach i rozkazał:
„Napełnijcie cztery dzbany wodą i wylejcie do rowu oraz na drwa!”
I tak zrobili. Potem polecił: „Wykonajcie to drugi raz!» Oni zaś
to wykonali. I znów nakazał: «Wykonajcie trzeci raz!” Oni zaś
wykonali to po raz trzeci, aż woda oblała ołtarz dokoła i
napełniła też rów.
Następnie
o czasie składania ofiary z pokarmów prorok Eliasz wystąpił i
rzekł: „O Panie, Boże Abrahama, Izaaka oraz Izraela! Niech dziś
będzie wiadomo, że Ty jesteś Bogiem w Izraelu, a ja Twój sługa
na Twój rozkaz to wszystko uczyniłem. Wysłuchaj mnie, o Panie!
Wysłuchaj, aby ten lud zrozumiał, że Ty, o Panie, jesteś Bogiem i
Ty nawróciłeś ich serce”. A wówczas spadł ogień od Pana z
nieba i strawił żertwę i drwa oraz kamienie i muł, jako też
pochłonął wodę z rowu. Cały lud to ujrzał i upadł na twarz, a
potem rzekł: „Naprawdę Pan jest Bogiem! Naprawdę Pan jest
Bogiem!”

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów:
Nie
sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie
przyszedłem znieść, ale wypełnić.
Zaprawdę
bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna
jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko
spełni.
Ktokolwiek
więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i
uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim.
A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w
królestwie niebieskim”.

Rzeczywiście,
dobry pomysł – chciałoby się zawołać razem z
ludźmi zgromadzonymi wokół Proroka Eliasza i fałszywych proroków
Baala. Pomysł dobry – i bardzo oryginalny! A do tego
odważny. Bo przecież Eliasz wcale nie musiał mieć
pewności, że Bóg Jahwe zechce zgodzić się na jego
propozycję i zechce – niejako na polecenie swego
Proroka – dokonać takiego ewidentnego znaku. Jednak – jak się
możemy domyślać – Prorok musiał to z Bogiem skonsultować na
modlitwie,
albo miał w sercu owo głębokie przekonanie, że Bóg
zechce tegoż spektakularnego znaku dokonać, dlatego tak
zdecydowanie
i odważnie zarządził złożenie
dwóch ofiar: jednej przez proroków Baala, a drugą – przez siebie
samego.
A
dokładniej – jak słyszeliśmy – to jedna i druga ofiara miała
być tylko przygotowana do złożenia, natomiast Bóg miał niejako
sam sobie wziąć, sam się miał o nią
upomnieć. I upomniał się – Bóg prawdziwy. Fałszywy –
ponieważ był fałszywym – nie mógł się odezwać, nie mógł
dać żadnego znaku, nie mógł zareagować, ani o cokolwiek się
upomnieć.
Zapewne
dlatego Bóg Jahwe zgodził się na „eksperyment” Eliasza, aby
naród wybrany mógł z wielkim zachwytem zawołać: Naprawdę
Pan
jest Bogiem! Naprawdę Pan jest Bogiem!,

chociaż
my dobrze wiemy, że niejednokrotnie
– i wcześniej, i później –
tak właśnie z zachwytem wołał i potem nie przeszkadzało mu to
wcale w
odchodzeniu od swego Boga

i obrażaniu Go brakiem wiary! Jednak Bóg chciał, aby jeszcze
raz został wysłany czytelny znak,

że to właśnie Pan
jest Bogiem,

a nie jakiś inny, fałszywy bożek…

Zobaczmy,
Bóg często starał się przekonać do siebie człowieka i wiele
robił na przestrzeni całego Starego Testamentu, aby ten
w
Niego uwierzył. A czyż Jezus także wielokrotnie nie
przekonywał swoich opornych słuchaczy,
począwszy
od Apostołów, że jest Bożym Synem, że jest Bogiem – i dlatego
dokonywał cudów, dlatego z taką mocą nauczał?…
A
czyż dzisiaj także Jezus nie stara się

nas ciągle przekonywać do siebie, zachęcając
chociażby do modlitwy, dzięki której będziemy się mogli ratować
z różnych opresji i trudnych sytuacji – bo to On nas będzie
ratował – podczas,
kiedy
my wciąż, niemalże po omacku, poszukujemy różnych rzekomo
łatwiejszych dróg

i rzekomo skuteczniejszych
wspomożycieli i uzdrowicieli,

aniżeli Bóg?…
Tymczasem
Bóg – jak to słyszymy w Ewangelii – jest wierny swoim
postanowieniom, ale nade wszystko: wierny
swojej miłości do człowieka.

Jezus mówi dzisiaj, że nie przyszedł niczego znieść lub zmienić
w Prawie, ale
wypełnić. Jak wypełnić? Miłością!

Tak, miłością do człowieka, troską o jego zbawienie. Stąd to
ciągłe, uporczywe docieranie do serca człowieka i przekonywanie
go, że naprawdę
Pan jest Bogiem
!
Naprawdę Jezus jest Bogiem! Dlatego człowiek może Mu bezgranicznie
zaufać…
Przykład
takiego właśnie bezgranicznego zaufania Jezusowi daje nam dziś
Święty
Antoni z Padwy, Kapłan i Doktor Kościoła.
Zanim
stał się zakonnikiem i
kapłanem,
nazywał się Ferdynand
Bulone,
a
urodził
się w Lizbonie, w
1195 roku.
Przed
dwudziestym rokiem życia wstąpił do Kanoników Regularnych
Świętego Augustyna, którzy mieli swój klasztor na przedmieściu
Lizbony. Tam był dwa lata, po czym przeniósł
się do klasztoru w Coimbrze,

które to miasto, obok Lizbony, było drugim ośrodkiem życia
religijnego i kulturalnego kraju. Zdobył w nim gruntowne
wykształcenie teologiczne i
w roku 1219 otrzymał święcenia kapłańskie.

W
rok potem, był świadkiem
pogrzebu pięciu franciszkanów,

zamordowanych przez mahometan w Maroko. Wtedy to po
raz pierwszy usłyszał o zakonie franciszkańskim,

do którego niedługo potem wstąpił. A ponieważ klasztor, w jakim
się znalazł, mieścił się przy kościółku Świętego Antoniego
Pustelnika, Ferdynand odczytał to jako natchnienie, aby przyjąć
zakonne imię: Antoni.

Zapalony
duchem męczeńskiej ofiary, postanowił udać się do Afryki, by w
Maroko oddać swoje życie dla Chrystusa. Jednak plany Boże były
inne. Zachorował bowiem
śmiertelnie i musiał wracać do ojczyzny.

Na Morzu Śródziemnym zastała go burza i zapędziła jego statek na
Sycylię.
Właśnie
w roku 1221 odbywała się w Asyżu kapituła
generalna nowego zakonu.

Antoni udał się tam i spotkał się ze Świętym Franciszkiem. Po
skończonej kapitule oddał się nasz Święty pod władzę
prowincjała Gracjana, który skierował go do klasztoru Montepaolo
we Włoszech.
Czas,
jaki był mu tam dany, wykorzystał na
pogłębienie w sobie życia wewnętrznego i dla swoich studiów.

Ze szczególnym zamiłowaniem zagłębiał się w Pismo Święte.
Równocześnie udzielał pomocy duszpasterskiej i kaznodziejskiej.
Sława jego kazań
dotarła niebawem do brata Eliasza, następcy Świętego Franciszka.
Ten ustanowił go generalnym
kaznodzieją zakonu.
Odtąd
Antoni przemierzał miasta i wioski, nawołując do poprawy życia i
pokuty. Dar wymowy, jego
niezwykle obrazowy i

plastyczny język, postawa
ascetyczna,
żar
i towarzyszące mu cuda gromadziły przy nim tak wielkie tłumy, że
musiał głosić kazania na placach, gdyż żaden kościół nie mógł
pomieścić słuchaczy.
Po
roku 1225
udał się z kazaniami do południowej Francji,

gdzie z całą mocą zwalczał szerzącą się tam herezję
albigensów. Kiedy po dwóch latach powrócił do Italii, na kapitule
generalnej został wybrany prowincjałem
Mediolanu.

W tym czasie napisał „Kazania
niedzielne”.
Kiedy
natomiast, w
roku 1228, udał się do Rzymu,

by załatwić pilne sprawy swojej prowincji, Papież Grzegorz IX
poprosił go o wygłoszenie okolicznościowego kazania. Wywarło ono
na Papieżu niezwykle
silne wrażenie.

Dlatego polecił on Antoniemu wygłaszanie kazań do tłumów
pielgrzymów, przybywających wówczas do Rzymu.
Na
prośbę kardynała Ostii, nasz Patron napisał „Kazania
na święta”.
Wygłosił
tam także kazania wielkopostne. Po powrocie do swojej prowincji,
udał się do
Werony, gdzie władcą był
znany z okrucieństw i tyranii książę Ezelin III.

Był on zwolennikiem cesarza i w sposób szczególnie okrutny mścił
się na zwolennikach Papieża. Do niego wtedy należała także
Padwa. Antoni wiedział, że naraża własne życie, miał
jednak odwagę powiedzieć władcy całą prawdę.

Ku zdumieniu wszystkich, tyran nie śmiał go tknąć i nie uczynił
mu nic złego. To niezwykłe świadectwo świętości i duchowej mocy
naszego Patrona.
Był
ponadto Antoni obdarzony
wieloma charyzmatami: miał dar
bilokacji, czytania w ludzkich sumieniach, proroctwa.

Wykładał filozofię na uniwersytecie w Bolonii. W roku 1230, na
kapitule generalnej, zrzekł się urzędu prowincjała i udał się
do Padwy. Był już wówczas zupełnie wycieńczony i schorowany.
Opadając coraz bardziej z sił, zatrzymał się w
klasztorku w
Arcella, gdzie w piątek, 13 czerwca 1231 roku,
oddał
Bogu ducha, mając zaledwie trzydzieści sześć lat.
Jego
pogrzeb był wielką manifestacją wiary i miłości do Boga – i do
niego samego. Pochowano go w Padwie, w kościółku Matki Bożej. W
niecały rok później, 30
maja 1232 roku, Papież Grzegorz IX zaliczył go w poczet Świętych.

O tak rychłej kanonizacji zadecydowały rozliczne cuda i łaski,
jakich wierni doznawali na grobie nowego Świętego. Komisja papieska
potwierdziła w tak krótkim czasie kilkadziesiąt
niezwykłych zdarzeń.

Przeprowadzone w 1981 roku badania szczątków Świętego ustaliły,
że miał około 190 cm wzrostu, pociągłą twarz i ciemnobrązowe
włosy. Na kolanach wykryto pęknięcia, spowodowane zapewne długim
klęczeniem.
Kult
Antoniego rozszedł się po całym świecie bardzo szybko. W 1946
roku, Papież Pius XII ogłosił go Doktorem
Kościoła.
Święty
Antoni Padewski jest – między innymi – Patronem wielu zakonów i
bractw, a także: dzieci,
górników, małżeństw, narzeczonych, położnic, ubogich,
podróżnych, ludzi i rzeczy zaginionych.

A
oto fragment jednego z jego kazań: „Kto napełniony jest Duchem
Świętym, ten przemawia różnymi językami. Różne języki – to
różne sposoby świadczenia o Chrystusie, a zatem:
pokora, ubóstwo, cierpliwość, posłuszeństwo.

Przemawiamy nimi wtedy, gdy inni widzą je w nas. Mowa
zaś jest skuteczna wówczas, kiedy przemawiają czyny.
A
zatem proszę was, niechaj zamilkną słowa, a
odezwą się czyny!

U nas tymczasem pełno
słów, ale czynów prawdziwe pustkowie!

Dlatego Pan zapowiada nam karę, jak to zapowiedział drzewu
figowemu, na którym zamiast owoców znalazł same tylko liście.
«Obowiązkiem
głosiciela – mówi święty Grzegorz – jest wypełniać to, co
się głosi».
Daremna
jest znajomość Prawa u tego, kto uczynkami obala to, czego naucza.
Widzimy
zatem, że Antoni dał się przekonać Jezusowi – i sam ludzi do
Niego przekonywał. A czy my –
jesteśmy do Jezusa przekonani?

Bez żadnych zastrzeżeń? I czy mamy odwagę przekonywać
do Niego innych?…

4 komentarze

  • "Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim." ten werset zapamiętałam z dzisiejszej Mszy Świętej, bo byłam zdziwiona faktem, iż pomimo zniesienia choćby jednego najmniejszego przykazania, Jezus stwierdza że ta osoba będzie " najmniejszym " ale jednak w królestwie niebieskim, nie poza nim. Nie wiem tylko czy dobrze rozumuję…

    Ps. Z biegiem lat coraz częściej korzystam z " usług" św. Antoniego, bo skuteczne jest Jego wstawiennictwo gdy modlę się o znalezienie zagubionych przeze mnie przedmiotów a że jest Patronem mojego śp teścia, dziś za Jego przyczyną prosiłam Boga o życie wieczne dla śp. Antoniego i w tej intencji ofiarowałam poranną Eucharystię.

    • Nie znalazłem jeszcze w komentarzach sensownej odpowiedzi na problem, zasygnalizowany przez Annę, jeszcze trochę poszperam, ale na ten moment myślę sobie, że Jezus w ten sposób staje na straży całego Prawa Bożego, domagając się jego przestrzegania bez żadnych prywatnych "udogodnień", docenia jednak dobrą wolę tych, którzy podejmują działania dla wzrostu królestwa Bożego i "uczenia tak ludzi". I za to znajdą się w tymże Królestwie.
      Ale – podkreślam – będę jeszcze poszukiwał, bo – prawdę mówiąc – mnie też to zdanie intryguje.
      Pozdrawiam! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.