Bóg nikogo nie odrzuca!

B

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę Święceń
kapłańskich przeżywa Ksiądz Marcin Nowicki, mój Brat cioteczny,
Kapłan Diecezji toruńskiej. Życzę Marcinowi, aby nigdy się nie
wypalił wewnętrznie i nie zniechęcił do gorliwej posługi, a
zawsze na nowo odkrywał piękno kapłaństwa. Zapewniam o modlitwie.
I
Was, moi Drodzy, zapewniam o modlitwie przed Obliczem Matki Bożej
Kodeńskiej, gdzie od wczoraj wieczorem do jutrzejszego południa
przebywam z dwoma moimi Lektorami: Kubą Pałysą, Autorem sobotnich
rozważań na naszym blogu, Prezesem Służby liturgicznej w
Miastkowie, oraz Dawidem Wawrzyniakiem – drugim Wiceprezesem.
Chcemy się trochę wspólnie pomodlić i pogadać o sprawach
ważnych.
Zaczęliśmy
już wczoraj, a jednym z tematów rozmów był… sukces naszej
Reprezentacji narodowej. Po prostu, nie posiadaliśmy się z zachwytu
dla takiego poziomu gry! Coś strasznego…
Ale
– nie traćmy dobrego humoru! Pan nam dał nowy dzień…
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek
12 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: 2 Krl 17,5–8.13–15a.18; Mt 7,1–5

CZYTANIE
Z DRUGIEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:
Król
asyryjski Salmanassar najechał cały kraj, przyszedł pod Samarię i
oblegał ją przez trzy lata. W dziewiątym roku Ozeasza król
asyryjski zdobył Samarię i zabrał Izraelitów w niewolę do
Asyrii, i przesiedlił ich do Chatach, nad Chabor – rzekę Gozanu,
i do miast Medów.
Stało
się tak, bo Izraelici zgrzeszyli przeciwko Panu Bogu swemu, który
ich wyprowadził z Egiptu, spod ręki faraona, króla egipskiego.
Czcili oni bogów obcych i naśladowali obyczaje ludów, które Pan
wypędził przed Izraelitami, oraz królów izraelskich, których
wybrali.

Pan
jednak ciągle ostrzegał Izraela i Judę przez wszystkich swoich
proroków i wszystkich „Widzących”, mówiąc: „Zawróćcie z
waszych dróg grzesznych i przestrzegajcie poleceń moich i
postanowień moich, według całego Prawa, które nadałem waszym
przodkom i które przekazałem wam przez sługi moje, proroków”.
Lecz oni nie słuchali i twardym uczynili swój kark, jak kark ich
przodków, którzy nie zawierzyli Panu Bogu swojemu. Odrzucili
przykazania Jego i przymierze, które zawarł z przodkami, oraz
rozkazy, które im wydał.

Wtedy
Pan zapłonął gwałtownym gniewem przeciw Izraelowi i odrzucił go
od swego oblicza. Pozostało tylko samo pokolenie Judy.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
MATEUSZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Nie sądźcie, abyście nie byli
sądzeni. Bo takim sądem, jakim wy sądzicie, i was osądzą; i taką
miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą.
Czemu
to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie
dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: «Pozwól, że
usunę drzazgę z twego oka», gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku,
wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby
usunąć drzazgę z oka twego brata”.

Słuchając
dzisiejszego pierwszego czytania i odczuwając tę napinającą się
atmosferę, jaka zapanowała w relacjach między Bogiem a Jego ludem,
dowiadujemy się ostatecznie, że Pan zapłonął gwałtownym
gniewem przeciw Izraelowi i odrzucił go od swego oblicza. Pozostało
tylko samo pokolenie Judy.
I jakoś wewnętrznie odczuwamy,
że nie jest to tak do końca prawdą. Bo jeżeli Pan
rzeczywiście odrzuciłby Izraela, jeżeli Pan rzeczywiście
odrzuciłby kogokolwiek, to ten ktoś w tym momencie przestałby żyć,
przestałby w ogóle istnieć – nawet najmniejszy pyłek nie
pozostałby po nim. A przecież Izrael nie zniknął wtedy z
powierzchni ziemi.
Tak,
jak nie znikają ci, którzy Boga obrażają, którzy przeciwko Niemu
mówią i postępują, którzy się przeciw Bogu buntują. Bóg
tak naprawdę nikogo z nich nie odrzuca.
Podkreślmy to jeszcze
raz: fakt, że żyją oni nadal i mogą spełniać swoje obowiązki,
mogą korzystać ze swoich ludzkich zdolności i talentów, i je
rozwijać; że mogą normalnie funkcjonować jako ludzie – to już
jest dowodem na to, że Bóg się od nich nie odwrócił i ich nie
odrzucił.
Każda chwila istnienia człowieka na tym świecie
jest tego dowodem.
Jest
dowodem tego, że Bóg nadal podtrzymuje go w istnieniu i że go
nadal chce. A tak naprawdę – że go kocha. Bardzo.
Bezgranicznie.
I że jeśli już mówić o odrzuceniu od swego
oblicza, to nie Bóg człowieka, ale – jakby to drastycznie i
niewiarygodnie nie brzmiało – człowiek Boga odrzuca.
Oto
bowiem nawet w dzisiejszym pierwszym czytaniu usłyszeliśmy
informację, że Pan
[…]
ciągle
ostrzegał Izraela i Judę przez wszystkich swoich proroków i
wszystkich „Widzących”, mówiąc: „Zawróćcie z waszych dróg
grzesznych i przestrzegajcie poleceń moich i postanowień moich,
według całego Prawa, które nadałem waszym przodkom i które
przekazałem wam przez sługi moje, proroków”. Lecz oni nie
słuchali i twardym uczynili swój kark, jak kark ich przodków,
którzy nie zawierzyli Panu Bogu swojemu. Odrzucili przykazania Jego
i przymierze, które zawarł z przodkami, oraz rozkazy, które im
wydał.
Czyli
– kto tu kogo tak naprawdę odrzucił?… Owszem, Bóg zastosował
jakiś rodzaj kary, pozwolił, by
Jego lud odczuł skutki…

chyba nawet nie tyle Jego gniewu, co swojej własnej głupoty i
uporu, ale jeżeli się to dokonało, to także po to, aby przemówić
do rozumu ludziom
i
naprowadzić ich na właściwą drogę. Trudno natomiast mówić o
odrzuceniu.
Miłość
Boga do człowieka jest niezachwiana,
nienaruszona, nigdy się nie zmienia,
ani
nie zmniejsza…
Czego nie można powiedzieć o miłości człowieka do Boga i
człowieka do drugiego człowieka. Jasno i wyraźnie mówi o tym
Jezus w dzisiejszej Ewangelii, przestrzegając
przed łatwym i szybkim osądzaniem,

a właściwie: potępianiem
bliźniego.

Zwłaszcza, kiedy samemu nie chce się dostrzec swoich własnych
błędów…
Zobaczmy,
jak łatwo człowiekowi osądzić – potępić – drugiego
człowieka… Jak łatwo wszelkie zło w nim dostrzec, zupełnie
nie dostrzegając go w samym sobie!

Oczywiście, trzeba – w razie potrzeby – drugiego upomnieć,
nawet czasami ostro i konkretnie. Trzeba nawet twardo nazwać
rzeczy po imieniu,
kiedy
jest taka konieczność. I trzeba także powiedzieć trudną
prawdę o drugim

nawet tę krytyczną, nawet pod jego nieobecność.
Tak,
nie zawsze takie powiedzenie musi być grzechem. Czasami jest
potrzebne i dobre. Kiedy takim będzie? A właśnie wtedy, kiedy
będzie wyrazem
miłości do drugiego

i troski o jego dobro, a nie potępieniem i odrzuceniem. Można
bowiem mówić krytyczną prawdę o drugim po to, aby go osądzić –
i na to nie zgadza się Jezus – ale też można ją mówić po to,
żeby znaleźć
jakieś rozwiązanie problemu, zmobilizować ludzi do modlitwy

za tegoż człowieka, czy inne jeszcze dobre rozwiązania
przedsięwziąć.
Zatem,
we wszelkim naszym odniesieniu do drugiego człowieka, owym kryterium
do rozróżnienia tego, czy postępujemy właściwie, czy nie –
winno być nasze wewnętrzne
nastawienie na drugiego człowieka

i odpowiedź na pytanie: czy
ja chcę jego dobra,

czy chcę go potępić i w konsekwencji odrzucić?
A
warto przy tym pamiętać, że odrzucenie człowieka – to
jednocześnie
odrzucenie Boga.

Czy wolno nam tak postąpić?…

9 komentarzy

  • Czy rozmawiając na temat przegranego meczu chciał Ksiądz dobra dla naszych pilkarzy? Tak tylko zestawilam poczetek i koniec notki..
    aniam

    • Oczywiście! Tylko pytanie, co jest dla Nich dobrem? Bo sądząc po poziomie gry w jednym i drugim meczu, może właśnie trzeba było takiego kubła zimnej wody na głowę. Bo tyle szumu wokół Orłów Nawałki, takie rozreklamowanie, a Oni wychodzą na boisko i jakby mieli spętane nogi! Jakaś totalna wewnętrzna blokada. W końcu – to jest Ich zajęcie, my na Nich liczymy, mamy prawo oczekiwać od Nich jakiegoś poziomu i zaangażowania. A Oni nas po prostu zlekceważyli. To znaczy, może nie tyle "nas", bo ja raczej jestem mało zaangażowanym emocjonalnie kibicem, a nawet w ogóle nie jestem kibicem, ale trudno nie wyrobić sobie zdania o sprawie, o której wszyscy wokół mówią i którą żyją. I moje zdanie jest właśnie takie: nie wywiązali się ze swego obowiązku, jaki mają wobec nas wszystkich. I tyle.
      Ks. Jacek

  • Wg mnie z obowiązku się wywiązali.
    Awansowali do 32 najlepszych duzyn swiata.Wygrali eliminacje w swojej grupie.I tutaj osiągnęli maksimum swoich umiejetnosci.Kazde zwyciestwo w Rosji moglo byc tylko nuespodzianka.Stalo sie inaczej.Oni po prostu tyle mogli zrobic.Wyzej juz nie podskocza.Balon nadmuchali dziennikarze jak zawsze.Nie slyszalem jakichs obietnic ze strony pilkarzy ze wyjdziemy z grupy itd.To media pompuja a pozniej oskarzaja.Wszelkiej masci eksperci mowia ze wszystko zle itd.
    Jeszcze chwila I sie uspokoi.
    Pozdrawiam

    • Przegrywać można ładnie, z wolą walki do końca – jak na sportowców przystało, czego przykłady pokazało kilka drużyn na czele z Iranem :). Ale można też przegrywać bez walki, jak nasza drużyna 😀

    • Jak nie ma siły I umiejętności to nie da się ładnie przegrać.A jechać trzeba:)Nie mogli przecież powiedzieć ze im się nie chce.Są pewne zobowiązania.

    • Dziwne, że kilka innych drużyn te umiejętności i siły miały i przegrywały ładnie – "nadludzie" pewnie ;)? A nasi to swojskie chłopaki, a nie jakieś tam biegające do końca meczu dziwadła –
      nie ma co wymagać 🙂

    • Pełna zgoda,tylko nasi po prostu nie wiedzieli co robić na boisku.
      Tutaj chęć walki I siła nic nie zmienią.Bez koncepcji nie da rady.
      W innych zespolach widac bylo jakis pomysl I taktyke.Samo bieganie jest istotne ale tylko tym sie nie wygra.Po prostu od jakiegos czasu futbolowy swiat nam ucieka.Pomimo niezlego wystepu na Euro,mundiale nas weryfikuja negatywnie.Mysle jednak ze I tak nie ma co narzekac.
      I tak mamy najlepsza kadre od lat.

    • Właśnie… Mundiale weryfikują… Co jest przyczyną tego, że nasi Piłkarze nie są w stanie przekroczyć tej zaklętej bariery, która wyznacza kres ich możliwości?…
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.