Potrzeba apostolskiej fantazji!

P

Moi
Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Karolina Szymbor,
należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.
Życzę Solenizantce apostolskiej pomysłowości, fantazji i odwagi –
o czym więcej w rozważaniu. Zapewniam także o swojej modlitwie.
Moi
Drodzy, dzisiaj pierwszy czwartek miesiąca. W Miastkowie –
tradycyjnie już – po Mszy Świętej wieczorowej godzinna adoracja
Najświętszego Sakramentu. Nie ukrywam, że bardzo lubię ten
wyjątkowy czas trwania przed Panem. Jest to okazja do modlitwy
dziękczynnej za własne kapłaństwo i błagalnej – o własne
kapłaństwo, ale też o łaskę powołania kapłańskiego i
zakonnego dla młodych ludzi, którzy oby na to Boże zaproszenie
zechcieli odpowiedzieć. Szczególnie w Miastkowie jest to duże
wyzwanie.
Proszę
Wszystkich o modlitwę – w dniu dzisiejszym – we wszelkich
intencjach, związanych z kapłaństwem i życiem zakonnym. Także za
tych kapłanów i osoby zakonne, które przeżywają trudności w
realizacji powołania… Już teraz za tę modlitwę dziękuję!
A
na jutro z radością zapowiadam – słówko z Syberii!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Czwartek
13 tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Am 7,10–17; Mt 9,1–8

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA AMOSA:
Amazjasz,
kapłan z Betel, posłał do Jeroboama, króla izraelskiego, aby mu
powiedzieć: „Spiskuje przeciw tobie Amos pośród domu Izraela.
Nie może ziemia znieść wszystkich mów jego, gdyż tak rzekł
Amos: «Od miecza umrze Jeroboam i Izrael będzie uprowadzony ze
swojej ziemi»”.
I
rzekł Amazjasz do Amosa: „«Widzący», idź, uciekaj sobie do
ziemi Judy. I tam jedz chleb, i tam prorokuj. A w Betel więcej nie
prorokuj, bo jest ono królewską świątynią i królewską
budowlą”.
I
odpowiedział Amos Amazjaszowi: „Nie jestem ja prorokiem ani nie
jestem uczniem proroków, gdyż jestem pasterzem i tym, który nacina
sykomory. Od trzody bowiem wziął mnie Pan i Pan rzekł do mnie:
«Idź, prorokuj do narodu mego izraelskiego».
I
teraz słuchaj słowa Pana. Tyś mówił: «Nie prorokuj przeciwko
Izraelowi ani nie przepowiadaj przeciwko domowi Izaaka». Dlatego tak
rzekł Pan: «Żona twoja będzie nierządnicą w mieście. Synowie
zaś i córki twoje od miecza poginą. Ziemię twoją sznurem
podzielą. Ty umrzesz na ziemi nieczystej, a Izrael zostanie ze swej
ziemi uprowadzony»”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus
wsiadł do łodzi, przeprawił się z powrotem i przyszedł do swego
miasta. I oto przynieśli Mu paralityka, leżącego na łożu. Jezus
widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: „Ufaj, synu, odpuszczają
ci się twoje grzechy”.
Na
to pomyśleli sobie niektórzy z uczonych w Piśmie: „On bluźni”.
A
Jezus, znając ich myśli, rzekł: „Dlaczego złe myśli nurtują w
waszych sercach? Cóż bowiem jest łatwiej powiedzieć: «Odpuszczają
ci się twoje grzechy», czy też powiedzieć: «Wstań i chodź»?
Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę
odpuszczania grzechów”, rzekł do paralityka: „Wstań, weź
swoje łoże i idź do domu”.
On
wstał i poszedł do domu.
A
tłumy ogarnął lęk na ten widok i wielbiły Boga, który takiej
mocy udzielił ludziom.

Jak
może prorok nie prorokować, skoro ma jasny przekaz od Boga?
Jak może Jezus nie uzdrowić paralityka, skoro jest to w Jego
mocy? Jak może mu nie odpuścić grzechów – skoro właśnie
może? I Jak ma się nie odnieść do złych myśli
faryzeuszy, skoro widzi je jak na dłoni?
W
każdej z wymienionych sytuacji – jeśli tak można powiedzieć –
powinność została spełniona: Prorok prorokował, Jezus
uzdrowił i grzechy przebaczył,
natomiast nie zabrakło ludzi,
którzy chętnie przeszkodziliby i Prorokowi, i Jezusowi. Bo nie
podobało im się,
że Prorok w ogóle zabierał głos, nie
mówiąc już o tym, że nie podobało im się – bo jakże by mogło
– to, co mówił. Podobnie, jak przewrotnym faryzeuszom nie
podobało się, że Jezus wybaczył grzechy
i uzdrowił
paralityka.
Moi
Drodzy, w tych, opisanych tu konkretnych sytuacjach, na szczęście
ludzki opór nie spowodował zablokowania żadnego Bożego dzieła.
Bo o tym, że w każdym z tych przypadków mieliśmy do czynienia z
dziełem samego Boga, to akurat nikogo chyba nie trzeba przekonywać.
Dzięki wytrwałości i odwadze Proroka, nie mówiąc już
nawet o wytrwałości Jezusa – udało się w pełni dzieło
Boże zrealizować, a zewnętrzni obserwatorzy i kontestatorzy mogli
sobie tylko ponarzekać,
poskarżyć się, zaprotestować, ale
nie mogli temu przeszkodzić.
W
tym kontekście warto, abyśmy zapytali samych siebie: czy i my każde
Boże dzieło,
do którego jesteśmy wezwani, realizujemy w
całej pełni,
czy – właśnie – staje nam na przeszkodzie
ludzkie gadanie, ludzkie szyderstwo, poczucie politycznej i
obyczajowej poprawności, osobisty strach, jakieś wewnętrzne
blokady i kompleksy?…
Bo
i my także – jak Prorok Amos, ale także jak Apostołowie Jezusa i
wreszcie sam Jezus – jesteśmy wezwani do prorokowania, do
uzdrawiania,
do podnoszenia ludzi… Oczywiście, nie w taki
sposób – a może: nie tylko taki sposób – jaki został nam dziś
ukazany w czytaniach. Nasze prorokowanie będzie polegało na
odważnym świadczeniu – słowem i czynem, konkretną
postawą – o swojej wierze w Jezusa. Nasze uzdrawianie będzie
polegało na duchowym uzdrawianiu człowieka, a więc na
modlitwie za niego, pocieszaniu, podnoszeniu na duchu, przywracaniu
poczucia jego wartości.
Moi
Drodzy, kto wie, czy człowiek nieraz bardziej od fizycznego
postawienia na nogi nie potrzebuje duchowego podniesienia….
Bo jeżeli jest fizycznie niesprawny, ale duchem silny, to może być
w pełni szczęśliwy. Ale kiedy zachodzi sytuacja odwrotna –
to prawdziwa tragedia. To tylko jednak dygresja. A druga dygresja to
ta, że także cuda w dosłownym tego pojęcia znaczeniu, mogą
się przez nas dokonywać. Mamy tu na myśli fizyczne uzdrowienia i
inne, bardzo wyraźne znaki – jeśli tylko Bóg będzie tego
chciał.
Tego też nie możemy wykluczyć.
My
natomiast mówimy tu dziś o tym, co mamy na co dzień do spełnienia,
także wtedy – a może: właśnie wtedy – kiedy te spektakularne
cuda się nie dokonują. A mamy do spełnienia bardzo ważne zadania
na odcinku – nazwijmy to tak – promowania wiary
i chrześcijańskiego stylu życia.
Wszystkie te zadania wynikają
wprost z Chrztu Świętego.
I
dlatego mamy je codziennie podejmować i realizować – bez
względu na to, czy jakiś współczesny Amazjasz z Betel – lub
inni, jemu podobni – będą nam mówili, żebyśmy poszli sobie
i gdzie indziej, przed kim innym, dawali swoje świadectwo. I bez
względu na to, że jacyś współcześni faryzeusze będą się z
nas podśmiewać,
pokątnie szemrać, albo całkiem otwarcie
krytykować.
Boże
dzieło jest zbyt wielkie,
żebyśmy mieli ulegać czyimś
kaprysom lub opiniom. Dlatego na opinii Jezusa powinno nam
najbardziej zależeć, a nie na opinii ludzkiej.
To
oczywiście wymaga odwagi i pewnej przebojowości, także: pewnej –
nazwijmy to tak – apostolskiej pomysłowości, apostolskiej
fantazji!
Czy stać mnie na nią?…

2 komentarze

  • …"na opinii Jezusa powinno nam najbardziej zależeć, a nie na opinii ludzkiej".

    – No ale czy Jezus wyraził kiedyś osobistą opinię o tym, co, w jakim celu i w jaki sposób publikuje Autor bloga? W Ewangeliach o tym cicho… To zaś powoduje pewne ciekawe implikacje…

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.