Odwdzięcz się Bogu!

O

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, serdecznie dziękuję Wszystkim, którzy tu, na
blogu, oraz w czasie osobistych spotkań, lub też drogą
telefoniczną, smsową i mailową, składali mi życzenia,
zapewniająd o modlitwie. Jedynym, czym mogę się odwdzięczyć, to
moja modlitwa, dlatego wczoraj i dzisiaj sprawuję Msze Święte w
intencji Tych wszystkich, którzy tyle serca i życzliwości mi
okazują – nie tylko wypowiadając słowa pięknych życzeń, ale
poprzez taką zwyczajną, codzienną bliskość serca. To dla mnie
naprawdę bardzo ważne…
Niech
Wam wszystkim Bóg błogosławi!
A
dzisiaj – sobota, więc kolejny dar z serca płynący: z dobrego
serca Jakuba, który dzieli się z nami swoim przeżywaniem Bożego
słowa. Wrócił właśnie z Pielgrzymki, więc to słowo jest także
ubogacone nowymi przeżyciami. Bardzo Mu dziękuję za wierność
podjętemu zobowiązaniu – i za solidność.
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Sobota
19 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Ez 18,1–10.13b.30–32; Mt 19,13–15

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA EZECHIELA:
Pan
skierował do mnie te słowa: „Z jakiego powodu powtarzacie między
sobą tę przypowieść o ziemi izraelskiej: «Ojcowie jedli zielone
winogrona, a zęby ścierpły synom?»
Na
moje życie, mówi Pan Bóg. Nie będziecie więcej powtarzali tej
przypowieści w Izraelu. Oto wszystkie osoby są moje: tak osoba
ojca, jak osoba syna. Są moje. Umrze tylko ta osoba, która
zgrzeszyła.
Ktokolwiek
jest sprawiedliwy i przestrzega prawa i sprawiedliwości, kto nie
jada mięsa z krwią i oczu nie podnosi ku bożkom izraelskim, nie
bezcześci żony bliźniego, nie zbliża się do żony w okresie jej
nieczystości, nie krzywdzi nikogo, zwraca zastaw dłużnikowi, nie
popełnia rozboju, łaknącemu udziela swego chleba, nagiego
przyodziewa szatą, nie uprawia lichwy, nie żąda odsetek, odsuwa
swą rękę od nieprawości, sprawiedliwie rozsądza między jednym
człowiekiem a drugim, stosuje się do moich ustaw i zachowuje
wiernie moje przykazania, postępując uczciwie – ten na pewno żyć
będzie, mówi Pan Bóg.
Lecz
jeśliby zrodził syna gwałtownika i rozlewającego krew, winnego
jednej z tych zbrodni, ten nie będzie żył. Ten na pewno umrze, a
odpowiedzialność za krew jego spadnie na niego samego.
Dlatego,
domu Izraela, będę was sądził, każdego według jego
postępowania, mówi Pan Bóg. Nawróćcie się! Odstąpcie od
wszystkich waszych grzechów, aby wam już więcej nie były
sposobnością do przewiny. Odrzućcie od siebie wszystkie grzechy,
któreście popełniali przeciwko Mnie, i stwórzcie sobie nowe serce
i nowego ducha. Dlaczego mielibyście umrzeć, domu Izraela? Ja nie
mam żadnego upodobania w śmierci, mówi Pan Bóg. Zatem nawróćcie
się, a żyć będziecie”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Przynoszono
do Jezusa dzieci, aby włożył na nie ręce i pomodlił się za nie;
a uczniowie szorstko zabraniali im tego. Lecz Jezus rzekł: „Dopuście
dzieci i nie przeszkadzajcie im przyjść do Mnie; do takich bowiem
należy królestwo niebieskie”. Włożył na nie ręce i poszedł
stamtąd.

A
OTO SŁÓWKO JAKUBA:

Dzisiaj
we fragmencie z Księgi Proroka Ezechiela możemy spostrzec
nawiązanie do jednej z prawd wiary katolickiej: „Bóg jest sędzią
sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze.” Bóg
widzi, że ludzie stosują się do zasady z popularnego przysłowia:
Ojcowie
jedli zielone winogrona, a zęby ścierpły synom.

Stara się zmienić to myślenie, gdyż patrzy na każdego z nas
indywidualnie. Nie jesteśmy dla niego ogromną masą. Myśli o nas
jako o swoich dzieciach i kocha z taką samą, nieskończoną mocą –
każdego
z osobna.
Pomyślmy
sobie: „Jestem synem/córką mojego Boga, Jedynego Pana, Ojca
Miłosiernego.” Czyż to nie powoduje zachwytu? Jakże lekko idzie
się przez życie z myślą, że nie istnieję bez celu, że nie
jestem wegetującą rośliną, która kończy swoją egzystencję
wraz ze śmiercią, że mam dla kogo żyć i mam dzięki komu żyć.
Bóg
dał mi szansę, pozwolił mi kroczyć po ziemi, rozpoczął moją
doczesną wędrówkę. Moim zdaniem, jest to niewyobrażalnie wielki
dar. Dar, który był nam dany, bo nasz Bóg jest miłosierny.
Ostatnio,
będąc na pielgrzymce usłyszałem od siostry, która prowadziła
rozważania, że okazywanie miłosierdzia to okazywanie miłości
niezasłużonej. Kim jest człowiek, żeby Bóg go kochał? Nie można
porównać naszego najlepszego Ojca z całą Jego potęgą i
wielkością – do nas, Jego grzesznych dzieci. Właśnie dlatego
Jego miłość można nazwać miłosierną, gdyż jest darmo dana,
bezinteresowna, niezasłużona. Jest właśnie tym przeogromnym
darem. Ale – według mnie – staje się też zobowiązaniem. Czy
za dane nam życie nie jesteśmy Bogu czegoś po ludzku winni? Czy
nasze sumienie nie powinno nam mówić: „Odwdzięcz się Bogu za
wszystko co dla ciebie zrobił”?
Odpowiedź
jest prosta: oczywiście, że tak! Każdy z nas pracuje na swoje
konto. Każdy zbiera dobre uczynki jak naręcza kwiatów i będzie
odpowiadał za to, z jakim bukietem stanie przed Bogiem. Nie zrobią
tego za nas rodzice, nauczyciele, rodzeństwo, księża z parafii,
przyjaciele… Nikt nie jest w stanie stanąć zamiast nas samych na
sądzie Bożym!
A
w tym wszystkim najgorsze jest to, że ludzie nawet sobie z tego nie
zdają sprawy. Rozmawiając z kolegą z Rosji, który przyjechał do
mojej szkoły na wymianę, usłyszałem taką wypowiedź (fakt, że
na temat prawosławia, ale odzwierciedla ona także polskie realia
katolickie): „Wierzenie jest dla starszych. Młodzi muszą próbować
wszystkiego i myśleć o sobie, a nie o Bogu.” Jakie prawdziwe,
czyż nie?
Bóg
prosił nas przez swojego Syna, abyśmy przychodzili do niego jak
dzieci – tacy czyści, szczerzy i prawdziwi. Bez żadnych masek,
bez udawanej pobożności. Pomyślmy, co by to było, gdyby jutro
nastał dla nas dzień sądu Bożego? Co bym Bogu powiedział? Czy
byłbym w stanie spojrzeć w jego miłosierne oczy bez wstydu, bez
zażenowania swoim zachowaniem? Czy nie miałbym problemu ze
stanięciem w prawdzie przed Bogiem i przed samym sobą?…

14 komentarzy

  • Jeśli miałabym słuchać sumienia, które kazałoby mi odwdzięczyć się Bogu za wszystko co dla mnie zrobił to byłabym jednym wyrzutem sumienia,że nie jestem tego w stanie zrobić. Miłość, przebaczenie przyjmuje się i wielbi darczyńcę a nie szuka sposobu na odwdzięczenie.
    Bóg posłał swojego syna na krzyż dla mojego zbawienia z miłości do mnie, nie oczekuje za to mojej wdzięczności..pragnie tylko żebym przyjęła tę Miłość i pozwoliła zamieszkać w swoim sercu..jeśli chcę aby w moim sercu zamieszkał Chrystus, jeśli pragnę aby to On działał w moim życiu nie ja..to nie ma miejsca na wdzięczność Bogu..która jest czysto ludzka..przecież mam wyzbywać się tego co ludzkie, moje by zacząć żyć w Chrystusie..nie przypominam sobie,żeby Jezus zrobił coś z wdzięczności, wszystko robił z miłości..

    wdzięczność kojarzy mi się z transakcją, która zamyka rachunek
    miłość jest drogą
    bardzo trudno jest przyjąć czystą miłość i żyć z tym,że moim największym zadaniem jest przyjąć ją otwartym sercem i w całości,żyć w niej, wielbić darczyńcę, żyć w a nie szukać sposobu na odwdzięczenie się

    aniam

    • Aniu, nie wiem czy cię dobrze zrozumiałam gdy piszesz " jeśli pragnę aby to On działał w moim życiu nie ja..to nie ma miejsca na wdzięczność Bogu..która jest czysto ludzka..przecież mam wyzbywać się tego co ludzkie, moje by zacząć żyć w Chrystusie..nie przypominam sobie,żeby Jezus zrobił coś z wdzięczności, wszystko robił z miłości.." bo ja uważam , że zawsze jest miejsce i powinno być na wdzięczność Bogu za wszystkie nawet drobne dary; za życie, ze to że się obudziłam rano, że przeżyłam szczęśliwie dzień, że słońce świeci ( nad złymi i dobrymi)i swą wdzięczność okazuję dziękczynieniem. W przymiotach Bożych Boga Ojca, Jezusa i Ducha Świętego takich jak mądrość, sprawiedliwość, dobroć, świętość, wszechobecność, miłosierność i tak dalej uwielbiamy Boga. Wdzięczność Bogu, to dla mnie dziękowanie za coś co dostałam od Boga za darmo np. za życie. Uwielbianie Boga jest w Jego przymiotach np. " Uwielbiam Cię Boże w Twojej doskonałości, w Twojej miłości , w Twoim stworzeniu" . Ja nie mam odczucia że "wdzięczność kojarzy mi się z transakcją, która zamyka rachunek"
      Wdzięczność dla mnie to uczucia do Darczyńcy ale i czyny np. wdzięcznym sercem odwdzięczam się swoim czasem, ofiarą, modlitwą… Relacje międzyludzkie są podobne do relacji między Stworzeniem a Stworzycielem, bo Bóg to Żywa i Żyjąca Osoba.

    • W swoim życiu, w dzialaniu wobec bliźniego, w relacji z Bogiem chce przede wszystkim kierować się miłością a nie tylko wdzięcznością

      i nie mogę wyobrazić sobie jak mogłabym odwdzięczyć się Bogu za to, że posłał swojego syna na śmierć po to bym miała życie wieczne…

      aniam

    • żeby być dobrze zrozumianą.. wdzięczność Bogu okazuję kochają Go z całego serca, nie mogę sobie wyobrazić, że mogłabym coś zrobić fizycznie i w ten sposób odwdzięczyć się Bogu za wszystko co dla mnie zrobił

      pewnie czepiam się słówek ale mocno uderzył mni tytul

      aniam

    • Aniu, jesteśmy tylko ludźmi i rzeczywiście mimo iż zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boże, nigdy nie będziemy równi Bogu i w tym wymiarze nasza wdzięczność nigdy nie dorówna obdarowaniu Bożemu nas, ale myślę, że Bóg od nas tego nie wymaga. Okazujmy wdzięczność Bogu, na ile potrafimy. On Nasz Bóg, kocha nas bezinteresownie i my powinniśmy kochać bezinteresownie Boga i człowieka ( ale wiemy jak trudne to przykazanie). Tu zgadzam się z Tobą, że motorem naszego życia i działania winna być miłość, bo jak wskazuje Słowo Boże są to dwa najważniejsze przykazania; miłość Boga i bliźniego. Wszystkie inne wynikają z tych dwóch.

    • Nie wiem jak Panie to zrozumiały, ale ja nie miałem na myśli stwierdzenia typu: "Bóg rząda ode mnie odwdzięczenia", tylko "Ja czuję, że powinienem odwdzięczyć się Bogu za wszystko co dla mnie robi". Oczywiście zgodzę się z tym, że nie jesteśmy w stanie Bogu odwdzięczyć się w stu procentach za to, że nas stworzył, że nas kocha, że nam pomaga i za wszystko czym nas doświadcza, ale czy nie jest tak, że powinniśmy próbować???

      Jakub

    • Do tej naszej dyskusji dodam jeszcze, że gdybyśmy umieli kochać Boga miłością doskonałą,tak jak na to nasz Bóg zasługuje, wówczas nie byłyby nam potrzebne przykazania Boże. Bóg zna nasze słabości i dlatego zostawił nam drogowskazy, przykazania i błogosławieństwa w swoim Słowie.
      – Aniu, jeszcze raz z uwagą przeczytałam Twoją ostatnią wypowiedź i mnie budują Twoje słowa "wdzięczność Bogu okazuję kochają(c) Go z całego serca"
      – Jakubie, zrozumiałam Twój Komentarz i Twoje dopowiedzenie.

  • Byłabym wdzięczna Jakubie, gdybyś się podzielił z nami jak przeżywałeś pieszą pielgrzymkę do Matki na Jasną Górę, byś ukazał nam co było w niej najtrudniejsze i najpiękniejsze. Co najbardziej utkwiło Ci w pamięci i poruszyło Twoje młode serce.
    Ja 13 sierpnia około 14:15 dołączyłam autokarową pielgrzymką do pieszej pielgrzymki mojego regionu-miasta jako "duchowi pielgrzymi" by razem z nimi wejść i pokłonić się Matce. Wybrałam taką formę, bo nie podołałabym codziennym odcinkom ok. 30kolometrowym. Udałam się tam, by naszej – mojej Królowej powierzyć wszystkie intencje które noszę codziennie w swoim sercu oraz osób które prosiły mnie i którym ja obiecałam modlitwę. Część intencji miałam spisanych na kartce, którą złożyłam w skrzynce przed Kaplicą z wizerunkiem Matki Bożej Częstochowskiej. Powierzyłam Matce Najświętszej w myślach również wszystkie osoby, intencje, które przychodziły mi na myśl w trakcie całego „ wolnego czasu”, które spędzałam, w kaplicach czy w Wieczerniku, przed Najświętszym Sakramentem. Tam w Częstochowie spotkałam Jezusa w utrudzonym człowieku, spotkałam Jego miłość w człowieku cierpiącym z obolałymi stopami, opuchniętymi kolanami, ledwie poruszającymi nogami. Spotkałam Jezusa w mojej siostrze i bracie ze Wspólnoty, spotkałam Jezusa w rozśpiewanej i roztańczonej młodzieży i ludziach starszych ale młodych duchem. Spotkałam swoją liderkę nagrywającą filmik z wejścia na Jasną Górę naszej 28 pieszej pielgrzymki konińskiej, której towarzyszyło hasło "Jesteśmy napełnieni Duchem Świętym". Spotkałam Jezusa w całych grupach pielgrzymów, leżących twarzą do ziemi. Widok i przeżycie i uczucia postawiły mnie najpierw na baczność wobec mojej nędzy, potem powaliły mnie " na glebę" by oddać hołd i dziękczynienie Bogu za te niezliczone tłumy pielgrzymów, w końcu upadłam na kolana przed Jezusem siedzącym w konfesjonale, by czystym sercem móc uwielbiać ofiarną miłość Jezusa do nas, celebrowaną na ołtarzu polowym w najważniejszym Sanktuarium Maryjnym, Bolesnej Królowej Polski. Duch Święty wypełnił to miejsce i serce każdego człowieka.
    Chwała i dziękczynienie Jezusowi i Bogu Ojcu, że Duch Święty działał, jednał ludzi z Bogiem, bo jest Jednością i Miłością, że dawał radość i pokój sercom naszym. Amen. Alleluja. Duchu Święty pozostań z nami na ziemi i prowadź nas do Boga Ojca i Syna wraz z Maryją. Amen.

    • Wielu ludzi mówi, że katolicyzm to przeszłość, że jest przestarzały, że wymiera w Polsce. Myślałem o tym, żeby pokazać tym ludziom właśnie pielgrzymkę. Czy znajdziemy w Polsce kogokolwiek lub cokolwiek, co jednoczyłoby ludzi tak bardzo jak wiara w Chrystusa? No chyba nie. A co do moich przeżyć, to mam wrażenie, że pielgrzymka w tym roku byłaby idealnym przygotowaniem dla kandydatów do bierzmowania. Odbywała się ona pod hasłem "Obdarowani Duchem Świętym" i każdego dnia odbywała się konferencja dotycząca jednego z darów Ducha Świętego. Mogę powiedzieć, że teraz byłbym dużo bardziej przygotowany do przyjęcia tego sakramentu niż dwa lata temu. A ostatnia konferencja o charyzmatach była po prostu trafiona w punkt. Totalnie mi się podobała, zważywszy na to, że ksiądz poruszał w jej trakcie tematy różnych objawień (czy to w Fatimie, czy na przykład w Gietrzwałdzie). Mówił o fenomenie Medjugorje. Ale wcale tego nie wychwalał ponad niebiosa, tak jak ludzie, którzy tam byli i podobno nie mogli wyjść z podziwu. Pokazywał ludziom to, że powinni narazie się wstrzymać, aż do momentu w którym Kościół zatwierdzi to co się tam dzieje (tak jak powstrzymywana była na przykład św. siostra Faustyna Kowalska). A co do samej atmosfery na pielgrzymce- to zważywszy na to, że grupa 7a była największą grupą w kolumnie siedleckiego mogę powiedzieć tyle, że nie było problemu znaleźć kogoś do porozmawiania. Poznałem wielu nowych ludzi. Zaznałem ogromnej pomocy, dobroci i życzliwości. Mieliśmy fenomenalnego księdza przewodnika, który mimo że jest fajny i naprawdę ma dar do tego, aby przebywać wśród ludzi i ich prowadzić, to ma swoje zasady, których bezwzględnie przestrzega (i tu na przykład sytuacja, w której spośród ponad 200 osób nie można znaleźć ochotników do niesienia sprzętu- a nasz ksiądz przewodnik niewiele myśląc bierze mikser na plecy i idzie razem z nami- po tym incydencie zawsze była masa zgłoszeń do niesienia tub i miksera).

      Jeżeli miałbym przytoczyć moment, który najbardziej utkwił mi w pamięci, to jest to (tak jam zresztą i w zeszłym roku) piątkowa Droga Krzyżowa. Przy każdej stacji zamiast rozważania różni pielgrzymi mówili swoje świadectwa. Bardzo wzruszające, a zarazem uczące doświadczenie, bo ludzie nie zdają sobie niekiedy sprawy z jakimi problemami może borykać się osoba, z którą się rozmawia. Ludzie otwierali się totalnie. Mogę nawet stwierdzić, że zawiązała się między nami (wszystkimi uczestnikami pielgrzymki) wspólnota. Ale taka prawdziwa, mocna.

      W tym roku, w przeciwieństwie do roku poprzedniego, najtrudniejszą rzeczą nie była wędrówka sama w sobie, lecz zmęczenie jakie ona dawała. Chodzi mi o to, że każdy jakoś dotarł na postój czy na nocleg czy to na nogach, czy karetką, z większym lub mniejszym bólem, ale nie zawsze udawało się panować nad emocjami wywołanymi zmęczeniem (i w niektórych przypadkach-na przykład moim- niewyspaniem). Powiedziało się za dużo, krzywo się spojrzało, ale mimo to i tak wszystko się układało, bo to przecież pielgrzymka- tu nie ma miejsca na gniew i złość.

      Jakub

    • Jakub, dziękuję Ci za podzielenie się z nami swoimi spostrzeżeniami i odczuciami z pielgrzymki. Masz rację, że poszerzone katechezy na temat działania Ducha Świętego w naszym życiu, poprzez świadectwa ludzi, otwierają serca wszystkich słuchaczy więc i młodzież przed bierzmowaniem. Myśmy jako Wspólnota OwDŚ byli poproszeni przez naszego księdza Opiekuna o włączenie się w katechezy przygotowujące kandydatów do przyjęcia świadomie darów Ducha Świętego, właśnie poprzez nasze świadectwo życia, radość, entuzjazm wiary poprzez śpiew pieśni uwielbienia, hymny i dziękczynienia i widzieliśmy " efekty ", widzieliśmy ich "przecierające" oczy, zdumione buzie i otwarte serca. To było ziarno, reszty dokonał Bóg.
      Żałuję ,że nie trafiłam w Częstochowie na Drogę Krzyżową, w wykonaniu pielgrzymów.
      Spostrzeżenie o " ochotnikach" niosących sprzęt nagłaśniający, miałam takie same, żal mi było kapłana który wielokrotnie musiał powtarzać, że prosi osoby do niesienia sprzętu już w ostatnim etapie drogi, choć rozumiałam ludzkie zmęczenie drogą.
      Jakub jeszcze raz dziękuję.

    • Jakubie, o tym, że katolicyzm umiera w Polsce nie tylko niektórzy ludzie mówią ale pokazuje to rzecz mocno obiektywna jaką jest matematyka :(. Nie będę tu przytaczał konkretnych liczb, bo wystarczy przyjrzeć się hulającym wiatrom w seminariach 🙁

    • Robert, nie siej pesymizmu :). Miejmy wiarę w polską młodzież i bądźmy dla nich przykładem w wierze. Bądźmy autentyczni w wierze i módlmy się o dobre powołania.

    • Anno to nie sianie pesymizmu tylko prawda, o której tak często piszemy i która tak często jako "słowo" pojawia się na ustach kapłanów podczas kazań. I tej prawdzie trzeba spojrzeć w oczy, tak jak przed każdą spowiedzią trzeba spojrzeć sobie w oczy i stanąć w prawdzie :). Ale bądźmy dobrej myśli: wszak po upadku zawsze może być powstanie, niczym Feniks z popiołów ;). Jeśli nie w Europie, to w innych częściach świata – co widać :). No, chyba, że Bóg zdecyduje inaczej :). Nie jestem defetystą, wręcz przeciwnie 🙂

    • Dziękuję serdecznie za tę cenną dyskusję! Cieszę się, że Jakub włączył się w nią, dopowiadając kilka refleksji do swojego rozważania i dzieląc się przeżyciami z Pielgrzymki. Myślę, że to bardzo dobrze, jak Autor włącza się w dyskusję na temat własnego tekstu. W sumie, wyszła naprawdę świetna rozmowa! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.