Odwagi! Effata!

O

Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym
urodziny przeżywa nasza Mama, Danuta Jaśkowska. Całym naszym
Rodzeństwem i Rodziną serdecznie dziękujemy za wspaniałą
atmosferę, jaką wraz z Tatą tworzą w naszym Domu rodzinnym, a
jednocześnie życzymy, aby nigdy nie traciła ducha i optymizmu –
pomimo tego krzyża choroby, który dźwiga od ponad ośmiu lat.
Życzymy odwagi, aby często powtarzała sobie dzisiejsze
ewangeliczne Effata! – i aby nigdy nie straciła wiary w cuda,
których Pan może dokonać! Zapewniamy o modlitwie!
A
na głębokie i radosne przeżywanie dnia Pańskiego – niech Was
błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty.
Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

23
Niedziela zwykła, B,
do
czytań: Iz 35,4–7a; Jk 2,1–5; Mk 7,31–37

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:
Powiedzcie
małodusznym: „Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto pomsta;
przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, by was zbawić”.
Wtedy
przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych się otworzą. Wtedy
chromy jak jeleń wyskoczy i język niemych wesoło krzyknie.
Bo
trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie; spieczona
ziemia zmieni się w staw, spragniony kraj w krynice wód.

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO JAKUBA APOSTOŁA:
Bracia
moi, niech wiara wasza w Pana naszego Jezusa Chrystusa uwielbionego
nie ma względu na osoby. Bo gdyby przyszedł na wasze zgromadzenie
człowiek przystrojony w złote pierścienie i bogatą szatę i
przybył także człowiek ubogi, w zabrudzonej szacie, a wy
spojrzycie na bogato odzianego i powiecie: „Usiądź na zaszczytnym
miejscu”, do ubogiego zaś powiecie: „Stań sobie tam albo usiądź
u podnóżka mojego”, to czy nie czynicie różnic między sobą i
nie stajecie się sędziami przewrotnymi?
Posłuchajcie,
bracia moi umiłowani! Czy Bóg nie wybrał ubogich tego świata na
bogatych w wierze oraz na dziedziców królestwa przyobiecanego tym,
którzy Go miłują?

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO

MARKA:

Jezus
opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad Jezioro
Galilejskie, przemierzając posiadłości Dekapolu.
Przyprowadzili
Mu głuchoniemego i prosili Go, żeby położył na niego rękę. On
wziął go na bok osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i
śliną dotknął mu języka, a spojrzawszy w niebo, westchnął i
rzekł do niego: „Effatha”, to znaczy: „Otwórz się”. Zaraz
otworzyły się jego uszy, więzy języka się rozwiązały i mógł
prawidłowo mówić.
Jezus
przykazał im, żeby nikomu nie mówili. Lecz im bardziej
przykazywał, tym gorliwiej to rozgłaszali.
I
pełni zdumienia mówili: „Dobrze uczynił wszystko. Nawet głuchym
słuch przywraca i niemym mowę”.

To,
co jakoś tak wyraźnie rzuca się w oczy, co tak wyraźnie wybija
się na pierwszy plan w dzisiejszej liturgii Słowa, to ogromny
optymizm, wręcz entuzjazm,
jaki
staje się udziałem człowieka dzięki działaniu Bożemu.
Bo
oto w pierwszym czytaniu, z Księgi Proroka Izajasza, słyszymy jakże
radosne wezwanie: Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto
pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, aby was zbawić.

A potem zapowiedź tego, co stanie się wówczas, kiedy Bóg
przyjdzie: Wtedy przejrzą oczy niewidomych i uszy głuchych
się otworzą. Wtedy chromy jak jeleń wyskoczy i język niemych
wesoło krzyknie. Bo trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na
stepie; spieczona ziemia zmieni się w staw, spragniony kraj w
krynice wód.
Zapowiedź
jakże radosna, a jej wypełnienie ogłasza już dzisiejsza
Ewangelia,
w której Święty Marek opisuje uzdrowienie
głuchoniemego. Mocne i zdecydowane: Effatha!,
wypowiedziane przez Jezusa, spowodowało, że człowiek ów
rzeczywiście się otworzył. Nie tylko swoją mowę i słuch,
ale cały otworzył się na świat, który
do tej pory był dla niego w jakiś sposób zamknięty, był w jakiś
sposób od niego odległy.
Oto
teraz ten świat otworzył się na niego z całym bogactwem
swoich dźwięków, ale tak naprawdę stało się to dlatego, że to
on właśnie – człowiek, o którym mówimy – pozbył się
swego kalectwa, swego ograniczenia,
swego zamknięcia i mógł
zacząć słyszeć, mówić… A więc – mógł się otworzyć na
ten świat.
Dokonało
się zatem coś wielkiego, coś bardzo radosnego… Coś, co wymagało
prawdziwej odwagi od człowieka uzdrowionego: odwagi, aby się do
Jezusa zwrócić, aby w Niego uwierzyć…
Ale okazało się, że
to wszystko nie na próżno, że warto było… Bo kiedy człowiek
mocno uwierzy w swego Boga i z odwagą się do Niego zwróci, wówczas
przekona się, że to naprawdę ma sens i że wówczas naprawdę
się wygrywa.
Trzeba się tylko otworzyć – otworzyć całym
sercem, otworzyć na Boga, na Jego obecność i pomoc.
To,
że uzdrowiony z dzisiejszej Ewangelii otworzył się na ten
zewnętrzny świat dźwięków, to już był tylko widomy znak
tego, co dokonało się w
jego sercu
znacznie wcześniej:
on się wcześniej otworzył na Jezusa – przyszedł do Niego,
poprosił Go o pomoc. To prawda, że Ewangelista Marek informuje nas,
iż to inni przyprowadzili owego kalekę do Jezusa, ale nigdzie
nie ma wzmianki, że uczynili to wbrew niemu, że
go do tego zmuszali. On na pewno musiał się na to
zgodzić,
a przynajmniej nie protestować, nie sprzeciwiać się
temu. I skoro tylko otworzył się na Jezusa wewnętrznie, mogło się
dokonać to otwarcie, którego wszyscy jesteśmy świadkami.
Z
tym samym wezwaniem, z jakim dzisiaj zwraca się Prorok Izajasz w
imieniu Boga; z tym samym wezwaniem, z jakim Jezus zwraca się do
głuchoniemego – dokładnie z tym samym wezwaniem zwraca się On
do nas:
owych małodusznych, o których mowa w pierwszym
czytaniu; owych głuchoniemych, o którym mowa w Ewangelii. To do
nas – do każdej i każdego z nas indywidualnie –
skierowana
jest ta zachęta, to wezwanie: Odwagi! Nie bój się! Oto
twój Bóg! Odwagi! Effatha! Otwórz się na Niego!
Jakże
to trudno przychodzi… Musimy to szczerze przyznać! Jak trudno
tak zupełnie otworzyć się na Boga,
ale
też niełatwo otworzyć się na drugiego człowieka. I
jest to do pewnego stopnia zrozumiałe, bo żyjąc na świecie,
nabiera się pewnego doświadczenia, krystalizuje się w sobie pogląd
na świat, na ludzi, także – na Boga. Jest
to normalne,
właściwe, bo każdy ma prawo do swojego zdania, do
swojego poglądu, do swojego sposobu patrzenia.
Człowiek,
który czymś takim nie może się pochwalić, jest zmienny,
chwiejny, z takim kimś trudno się w jakiejkolwiek kwestii dogadać,
trudno coś ustalić, a już na
pewno trudno się po nim czegokolwiek spodziewać, bo
raz powie tak, drugi raz powie coś zupełnie przeciwnego – i
będzie zadowolony z siebie, że wybrnął z trudnej sytuacji.
Należy
zatem cenić człowieka, który ma jasny i konkretny pogląd na
świat,
który umie go
logicznie uzasadnić, który umie wykazać, że ten cały jego pogląd
jest jakiś spójny, logiczny
i mądry.
Problem
jednak zaczyna się poważny, kiedy ten ktoś z zasady nie
dopuszcza do siebie
żadnych innych argumentów i poglądów,
kiedy z góry zakłada, że zawsze ma rację; zawsze wie, co
się dzieje i co należy powiedzieć i zrobić w każdej sytuacji.
Problem zaczyna się bardzo poważny, kiedy człowiek jest
nieprzesiąkalny, nieprzekonywalny, niereformowalny…
Bo wtedy,
pomimo najlepszych i najmądrzejszych argumentów, bardzo wiele dobra
i światła omija go, ponieważ
on tego do siebie nie dopuszcza.
I
cóż z tego, że Bóg chce mu pokazać nowe rozwiązania i nowe
perspektywy, kiedy on ma zamknięte oczy. Cóż z tego, że
Bóg chce do niego dotrzeć ze swoim Słowem, wskazać mu nowe drogi
i lepsze rozwiązania, kiedy on ma zamknięte uszy. Cóż z
tego, że Bóg chce poruszyć jego serce, kiedy on i serce ma
zamknięte,
bo cały zamknął się w sobie, jak w szczelnej
fortecy i uznaje, że jest mu dobrze z samym sobą i
ze swoimi najmądrzejszymi przekonaniami, więc niech mu
wszyscy wokół dadzą spokój.
Jest
to prawdziwy dramat człowieka, bo wówczas, nawet pomimo
tego, że uchodzić on będzie w otoczeniu za człowieka ułożonego,
mądrego, logicznie myślącego, to jednak w
rzeczywistości jest to człowiek bardzo nieszczęśliwy,
ciasny, zamknięty…
Dlatego
chcemy się dzisiaj modlić za siebie nawzajem, aby to Jezusowe:
Odwagi! Nie bójcie się! Effatha! – dotarło do
każdego serca. Aby dotarło do naszych serc! Do każdego serca –
bez wyjątku.
Panie
Jezu! Wypowiedz swoje Effatha! najmocniej, jak
potrafisz! Porusz nasze serca! Rozbij otaczające je skorupy! Oświeć
nasze umysły! Otwórz nasze oczy i nasze uszy, aby chłonęły Twoje
słowa, Twoje gesty i wszystkie znaki Twojej miłości!
Effatha!
Niech nasze spojrzenie na Ciebie będzie zawsze czujne, abyśmy
wyłapywali każdy Twój sygnał, do nas skierowany i abyśmy
nie traktowali Cię jako „spełniacza” naszych zachcianek, albo
kogoś, kto ma pocieszyć i pogłaskać w trudniejszych momentach,
ale abyśmy z miłością i wdzięcznością słuchali Cię i
przyjmowali Twoje 
słowo także
wtedy, kiedy postawisz nam konkretne wymagania, albo nas
surowo skarcisz i zażądasz całkowitej zmiany postępowania.
Effatha!
Niech nasze serca będą przed Tobą, Panie, zawsze gotowe
spełniać Twoją wolę – jaka by ona nie była
– a nie były
to serca twarde, zacietrzewione i zbuntowane, domagające się od
Ciebie wypełniania jedynie naszej woli.
Effatha!
Niech nasze sumienia będą zawsze czyste i dobrze uformowane, niech
będą wyczulone na każdy przejaw zła, nawet najmniejszy,
abyśmy nawet tego najmniejszego zła starali się pozbyć i nie
mówili, że to nic takiego, nic szkodliwego, taki styl bycia, takie
przyzwyczajenie…
Niech
każdą Spowiedź poprzedza solidny rachunek sumienia,
uczyniony według konkretnych pytań, postawionych w oparciu o
Dekalog, czy w oparciu o jakiś inny porządek, ale niech to nie
będzie na zasadzie, że w pośpiechu rzucę coś tam księdzu „na
odczepne
go”, żeby zaliczyć przedświąteczną
formalność.
Effatha!
Niech nasze podejście do drugiego człowieka będzie szczere i
życzliwe,
abyśmy uniknęli tej sytuacji, przed którą ostrzega
nas Święty Jakub w swoim Liście, w dzisiejszym drugim czytaniu, iż
człowieka bogatego czy dobrze ustawionego to się szanuje, a
ubogim się pomiata
– abyśmy i my uniknęli takiego
schematycznego podejścia do innych.
Abyśmy
nigdy nie przekreślili tego drugiego, który może nie
postąpił po naszej myśli, albo nawet rzeczywiście nas skrzywdził,
ale oto okazuje się, że z tego powodu jest już dla nas całkowicie
przegrany, odrzucony,
„z niego już nic nie będzie”, „na
niego na pewno nie można liczyć”, „od niego lepiej trzymać się
z daleka”, „z nim lepiej nie zaczynać”…
Z
drugiej strony, abyśmy wybronili się przed
takim absolutnie pozytywnym spojrzeniem
na drugiego, które to spojrzenie stanie się w końcu
bezkrytyczne
i nie będzie do nas docierała jakakolwiek
świadomość tego, że człowiek, o którym mowa, może się mylić,
albo niewłaściwie postąpić. Daj nam, Panie, trzeźwe,
obiektywne, pełne miłości i rozsądku podejście do ludzi,

wśród których żyjemy!
Effatha!
Niech takim mądrym i rozsądnym będzie także nasze spojrzenie
na całą otaczającą rzeczywistość,
abyśmy nigdy nie
mniemali, że wszystko na każdy temat wiemy, że niczym nie damy się
zaskoczyć, że w każdej sytuacji mamy rację, że z każdej
sytuacji mamy najlepsze rozwiązanie i że to nasze rozwiązanie jest
jedynym możliwym.
Z
drugiej jednak strony obroń nas, Panie, przed strachem, abyśmy
nie bali się tego otaczającego świata i piętrzących się
problemów.
A wtedy, kiedy będzie się nam wydawało, że
jesteśmy na rozdrożu, niech Twoje: Odwagi! Nie bójcie się!
– poruszy nasze serca i napełni je prawdziwą siłą! Daj nam,
Panie, w takiej sytuacji uwierzyć, że możliwa jest ta harmonia i
ten porządek, o jakich mowa w dzisiejszym pierwszym czytaniu!
Daj
nam, Panie, we wszystkich trudnych sytuacjach odwagę
głuchoniemego z dzisiejszej Ewangelii
i
pomóż nam otworzyć się na Twoją pomoc, abyśmy nie
popadali w rozpacz, w rozczarowanie, ale też – abyśmy nie chcieli
sami, o własnych siłach, ze
wszystkim sobie radzić!
Effatha!
Panie, pomóż nam się otworzyć! Nie pozwól na żadną
ciasnotę, na żadne zamknięcie w naszym sercu, na żadne
zapatrzenie w siebie! Panie, nie pozwól nam zapomnieć, że
zawsze Ty jesteś przy nas i że są przy nas inni, często bardzo
dobrzy ludzie,
którzy tak samo, jak Ty – chcą nam pomóc. Nie
pozwól nam, Panie, zamknąć się w sobie, ale
pozwól i pomóż nam – poprzez wzajemne otwieranie się
na siebie –
budować Twoje
Królestwo, które zawsze jest Królestwem serc otwartych i
życzliwych.
Niech
nigdy nie zabraknie nam mądrego, wyważonego, przemyślanego
poglądu
na świat, na ludzi,
na Ciebie, Panie – i na nas samych. Niech nie zabraknie nam
swojego zdania i swojej opinii, której rozsądnie – choć
zdecydowanie – będziemy bronić.
Wtedy
jednak, kiedy to zdanie okaże się jedynym i nieomylnym – w naszym
mniemaniu; kiedy nie będziemy chcieli dopuścić do siebie żadnej
Twojej propozycji innego rozwiązania albo innego wyjścia z
sytuacji;

kiedy zdarzy nam się popaść w bezwzględne przekonanie o swojej
racji albo w uczucie strachu przed tym, co nowe, bądź też –
małoduszne uczucie strachu przed
całą otaczającą rzeczywistością,

niech wtedy z całą mocą dotrą do naszych serc i niech skutecznie
wybrzmią w naszych sercach Twoje słowa: Odwagi!
Nie bójcie się! Oto wasz Bóg! Odwagi! Otwórz się! Effatha!
Amen

6 komentarzy

  • Piękne dziś Słowa daje nam dzisiaj Pan, pełne nadziei i mocy. To dzisiaj dla mnie bardzo ważne, jadę właśnie do innej parafii uczestniczyć w Eucharystii i wielbić Boga, głosić Jego chwałę. Niech Twoje Słowo, Boże, prowadzi mnie dzisiaj i wszystkich którzy słuchają Go, którzy wątpią, którzy są ospali. Panie Jezu otwórz nasze serca, otwórz nasze oczy, otwórz nasze uszy, rozwiąż języki nasze, byśmy głosili Twoją chwałę, byśmy pełnili Twoją wolę. Duchu Święty działaj w nas , daj nowe natchnienia abyśmy je realizowali ochoczo i w radości.
    Ps. Szczęść Boże Szanownej Jubilatce. Pomodlę się o zdrowie i błogosławieństwo Boże w kościele w Malanowie.

    • Dopowiadam; to był dobry czas, zorganizowany przez Prefekta do spraw kleryków przy włocławskim seminarium, który uczestniczył wraz z Proboszczem miejsca w Eucharystii i przewodniczył w uwielbieniu Jezusa Eucharystycznego. Było też kilku kleryków z okolicy. Z tego co się dowiedziałam wcześniej, niedaleko Malanowa powstała jedna z największych w Europie, wspólnota buddyzmu, która w pewnym sensie stanowi zagrożenie dla okolicznej ludności,swoistą pokusę poprzez nagłaśnianie swoich kursów, warsztatów i nauczań.

    • Rzeczywiście, to może być zagrożenie – zwłaszcza dla ludzi letnich, którzy pójdą tam tylko po to, żeby zobaczyć coś "nowego i ciekawego", żeby sobie urozmaicić swoje "znudzenie wiarą"… Właśnie ową letnią wiarą…
      xJ

    • 10 sierpnia nasza Wspólnota włącza się do ewangelizacji ulicznej,skwerkowej, szpitalnej, którą organizuje Wspólnota z Lichenia; dla Lichenia, Konina i Ślesina. Mimo iż akcje uznaję za potrzebną i wskazaną, nie piszę się już na nią.

  • Ojcze nasz nieosiągalny naszą wiedzą, ale istniejący, niech się święci imię Twoje, niech przyjdzie twoje prawo, dające światło światu gwiazd i naszemu życiu. Tego dnia ty nakarm nas chlebem i wybacz nam śmiertelne długi jak i my wybaczamy je przed niebem, ale nas chroń od pokusy i zła.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.