Odmierzą wam taką miarą, jaką wy mierzycie!

O

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym urodziny przeżywała
Barbara Kryczka, angażująca się w swoim czasie w działalność
młodzieżowych Wspólnot, a także Aneta Jabłońska, za moich
czasów – Szefowa KSM w Parafii Radoryż Kościelny, a więc na
moim pierwszym wikariacie. Życzę obu Jubilatkom, aby były dla Osób
ze swego otoczenia jasnymi Drogowskazami na drodze do zbawienia – o
czym więcej w dzisiejszym rozważaniu. Zapewniam o modlitwie!
Moi
Drodzy, bardzo serdecznie dziękujemy Księdzu Markowi za wczorajsze
słówko z Syberii. Czy ktoś może spróbuje wyrysować na mapie
szlaki i kierunki najbliższych Jego podróży? Albo policzyć
kilometry?
A
przy okazji – zwykle po napisaniu jednego słówka, pytam już
Księdza Marka o następny tydzień. Tym razem nie zapytam, bo
odpowiedź uprzedziła pytanie. Szkoda, że nie będzie słówka w
przyszłym tygodniu, prawda? Rozumiemy jednak, że będą się tam
działy bardzo ważne rzeczy, jak chociażby rekolekcje kapłańskie.
Nie ukrywam, że dla mnie także jest to bardzo ważny i wyjątkowy
czas, na który czekam cały rok.
Dlatego
proszę o wielką mobilizację modlitewną nas wszystkich w intencji
Księdza Marka – zarówno Jego podróży, jak i rekolekcji, jak
wreszcie wszelkich innych działań, których tak wiele – jak
czytaliśmy – musi na co dzień podejmować.
Dzisiaj
natomiast w Miastkowie – nabożeństwo fatimskie. Przygotowują je
i wraz ze mną poprowadzą Kandydaci do Bierzmowania. To już –
jeśli tak można powiedzieć – ostatnia prosta w przygotowaniach.
Wielkie to wydarzenie nastąpi bowiem 8 października.
W
ramach przygotowań do dzisiejszego nabożeństwa wczoraj odbyło się
sprzątanie otoczenia kościoła, w tym także – grabienie liści.
Dzisiaj jeszcze będzie dekoracja czterech stacji, przy których
zwykle zatrzymujemy się z Figurką. Ponieważ każde kolejne
nabożeństwo przygotowują Mieszkańcy jakiejś Wioski, to oni
właśnie robią wspomniane porządki. Zastanawialiśmy się, jak to
będzie tym razem.
I
oto okazało się, że wczoraj przyszło siedem Osób, które
skrzyknęły się, zanim ja jeszcze zdążyłem napisać ogłoszenie
i poprosić o to. Osoby te dzwoniły do innych Kandydatów –
wszystkich ich w końcu jest osiemdziesięcioro pięcioro – ale
ostatecznie zostały same i przez ponad trzy godziny naprawdę
solidnie pracowały.
Tak
sobie pomyślałem – i dzisiaj powiem to na koniec nabożeństwa,
na którym mają być wszyscy – że można wygłaszać piękne
zapewnienia o swoim zaangażowaniu w życiu Kościoła (dużo
takowych słyszałem z ust moich Kandydatów), można mieć wysoką
średnią ocen, można pochodzić z bardzo porządnej i znaczącej w
Parafii rodziny, a można wziąć grabie i przez trzy godziny
solidnie pracować, chociaż też ma się swoje obowiązki w domu i
lekcje do odrobienia.
Naprawdę,
brak mi słów podziwu i wdzięczności dla tej grupki Młodzieży,
która wczoraj tak wspaniałą postawą się wykazała, ogromnie
wdzięczny jestem także tym, którzy dzisiaj przyjdą, aby dokończyć
przygotowanie kwiatów i dekoracji. A co do reszty?…
Też
brak mi słów, żeby ich postawę komentować… Po prostu – samo
życie…
Nie
traćmy jednak nadziei!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Czwartek
23 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie
Św. Jana Chryzostoma, Biskupa i Doktora Kościoła,
do
czytań: 1 Kor 8,1b–7.10–13; Łk 6,27–38

CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
„Wiedza” wbija w pychę, miłość zaś buduje. Gdyby ktoś
mniemał, że coś „wie”, to jeszcze nie wie, jak wiedzieć
należy. Jeżeli zaś ktoś miłuje Boga, ten jest również uznany
przez Boga. Zatem jeśli chodzi o spożywanie pokarmów, które już
były bożkom złożone na ofiarę, wiemy dobrze, że nie ma na
świecie żadnych bożków ani żadnego boga prócz Boga jedynego. A
choćby byli na niebie i na ziemi tak zwani bogowie, jest zresztą
mnóstwo takich bogów i panów, dla nas istnieje tylko jeden Bóg
Ojciec, od którego wszystko pochodzi i dla którego my istniejemy,
oraz jeden Pan Jezus Chrystus, przez którego wszystko się stało i
dzięki któremu także my jesteśmy. Lecz nie wszyscy mają
„wiedzę”. Niektórzy jeszcze do tej pory spożywają pokarmy
bożkom złożone, w przekonaniu że chodzi o bożka, i w ten sposób
kala się ich słabe sumienie. Gdyby bowiem ujrzał ktoś ciebie,
oświeconego „wiedzą”, jak zasiadasz do uczty bałwochwalczej,
czyżby to nie skłoniło również kogoś słabego w sumieniu do
spożywania z ofiar składanych bożkom?
I
tak to właśnie „wiedza” twoja sprowadziłaby zgubę na słabego
brata, za którego umarł Chrystus. W ten sposób grzesząc przeciwko
braciom i rażąc ich słabe sumienia, grzeszycie przeciwko samemu
Chrystusowi. Jeśli więc pokarm gorszy brata mego, przenigdy nie
będę jadł mięsa, by nie gorszyć brata.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
powiedział do swoich uczniów: „Powiadam wam, którzy słuchacie:
Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was
nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie
się za tych, którzy was oczerniają.
Jeśli
cię kto uderzy w policzek, nadstaw mu i drugi. Jeśli bierze ci
płaszcz, nie broń mu i szaty.
Daj
każdemu, kto cię prosi, a nie dopominaj się zwrotu od tego, który
bierze twoje.
Jak
chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie. Jeśli
bowiem miłujecie tych tylko, którzy was miłują, jakaż za to dla
was wdzięczność? Przecież i grzesznicy miłość okazują tym,
którzy ich miłują. I jeśli dobrze czynicie tym tylko, którzy wam
dobrze czynią, jaka za to dla was wdzięczność? I grzesznicy to
samo czynią. Jeśli pożyczek udzielacie tym, od których
spodziewacie się zwrotu, jakaż za to dla was wdzięczność? I
grzesznicy grzesznikom pożyczają, żeby tyleż samo otrzymać.
Wy
natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i
pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda
będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest
dobry dla niewdzięcznych i złych.
Bądźcie
miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny.
Nie
sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie
będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.
Dawajcie, a będzie wam dane: miarą dobrą, natłoczoną, utrzęsioną
i opływającą wsypią w zanadrze wasze. Odmierzą wam bowiem taką
miarą, jaką wy mierzycie”.

Sprawa,
o której mówi dziś Paweł Apostoł, bezpośrednio dotyczy czasów,
w których pisał on swój List i kierował pouczenie do swych
uczniów. Chodzi o spożywanie mięsa, które złożone
zostało
w
ofierze fałszywym bożkom.

Powszechnie bowiem stosowano zasadę, że jeśli w jakiejś świątyni,
dedykowanej takiemu czy innemu fałszywemu bóstwu, człowiek jakiś
składał temuż bóstwu zwierzę na ofiarę całopalną, to mógł
jego
część
zabrać sobie z powrotem i urządzić ucztę

na terenie samej świątyni, lub we własnym domu. A nawet były
sklepy, w których sprzedawano mięso, ofiarowane wcześniej takim
bóstwom.
Poganie
uznawali przy tym, że spożywanie mięsa, ofiarowanego uprzednio
danemu bóstwu, powoduje nawiązanie
z nim łączności duchowej.

To było
przyczyną częstych
wewnętrznych
rozdarć
i wątpliwości
u
chrześcijan, którzy – na przykład – byli zapraszani na posiłki
do swoich krewnych, nie będących chrześcijanami i spożywających
takie mięso. Powinni
brać w tym
udział,
czy nie?

Apostoł
uspokaja dziś, że ważne w tym wszystkim jest wewnętrzne
nastawienie
człowieka,

który
jeżeli wie,
iż nie ma żadnych innych bóstw poza Bogiem Jedynym, to samo
spożywanie takiego mięsa nie spowoduje jego zachwiania w wierze.
Jeżeli jednak ktoś
– wychodząc z takiego założenia – swobodnie spożywałby takie
właśnie mięso, a tymczasem ktoś inny, patrząc z boku, czułby
się tym zgorszony

lub mógłby to uważać
za bałwochwalstwo,
wówczas
należałoby
się przed tym powstrzymać. Właśnie w imię zasady, którą
Paweł wyraził w słowach: Jeśli
więc pokarm gorszy brata mego, przenigdy nie będę jadł mięsa, by
nie gorszyć brata.

I
nie chodzi tu o udawanie lub zachowywanie pozorów, ale o
roztropne
uwzględnienie sytuacji,

iż niektórzy nie są jeszcze utwierdzeni w swojej wierze i takie
zachowanie mogłoby spowodować mętlik
w ich głowach i sercach.
Dlatego
– w imię miłości i troski o ich zbawienie – należy postępować
rozważnie,

powstrzymując się przed pewnymi zachowaniami.
To
takie może szczegółowe rozważanie i – wydawać by się mogło –
nieaktualne dzisiaj, a jednak cała sprawa ma
odniesienie do dzisiejszych realiów.
Bo
i dzisiaj chociażby Kodeks Prawa Kanonicznego, a więc prawa, jakim
ma się kierować Kościół, pozwala na pewne zachowania lub
działania tylko pod warunkiem, że nie wywołają one zgorszenia
wśród wiernych,
albo
– jak to zostało w przepisach kodeksowych ujęte – zdziwienia
wśród wiernych.

Zatem,
wzgląd na odbiór określonego zachowania przed drugiego człowieka
jest ważny i nie można skwitować wszystkiego stwierdzeniem, że
nie
obchodzi nas, co mówią ludzie.

Owszem,
nie dla ludzkiego oka cokolwiek mamy robić, ale – z drugiej strony
nie
żyjemy na bezludn
ej
wysp
ie,
żyjemy wśród ludzi i mamy sobie nawzajem pomagać w osiąganiu
zbawienia, a nie utrudniać.
Dlatego
zawsze warto pomyśleć, czy to moje konkretne zachowanie na
pewno jest przemyślane,

a znowu tamto moje słowo na
pewno jest potrzebne

– i czy będzie z niego więcej
pożytku, czy szkody?
W
ten sposób konkretnie odpowiemy na wezwanie Jezusa z dzisiejszej
Ewangelii: Jak
chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie.

A
to
będzie krokiem wzwyż – do tego, by wprowadzić w życie także i
tę zasadę: Miłujcie
waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą;
błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za
tych, którzy was oczerniają.

I
każde właściwie zdanie dzisiejszej Ewangelii można by tu
przywołać, bo każde niesie jakąś bardzo ważną treść. I
każde z nich wskazuje jakąś formę okazania drugiemu
pomocy w osiągnięciu zbawienia.

A świetnym podsumowaniem całego przesłania dzisiejszej liturgii
Słowa jest – jak się dobrze złożyło – ostatnie zdanie
dzisiejszej Ewangelii: Odmierzą
wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie.
Doskonale
zdawał sobie z tego sprawę i dlatego tymi właśnie zasadami
kierował się w życiu Patron dnia dzisiejszego, Święty
Jan Chryzostom, Biskup i Doktor Kościoła.
Urodził
się około 349
roku w Antiochii.

Pochodził z możnej rodziny. Jego ojciec był oficerem cesarskim.
Jednak wcześnie zmarł. Dlatego wychowaniem syna zajęła się
matka, która zapewniła
mu wszechstronne wykształcenie.

U jej boku Jan rozczytywał się w literaturze klasycznej. Ale też –
trzeba przyznać – lubił rozrywkę i nie gardził młodzieńczymi
figlami.
Chrzest
przyjął dopiero, gdy miał dwadzieścia lat.

To był punkt zwrotny w jego dotychczasowym życiu. Zapragnął
wstąpić do stanu duchownego. Jednakże po śmierci matki, w roku
372, opuścił Antiochię i
udał się na pustkowie, by tam prowadzić życie ascetyczne.

W jednej z grot przeżył na modlitwie cztery lata, ale zbyt surowe
życie tak dalece nadwyrężyło jego zdrowie, że musiał pustynię
opuścić. Powrócił więc do Antiochii, gdzie w
385 roku, w wieku trzydziestu sześciu lat, przyjął święcenia
kapłańskie.
I
to w Antiochii właśnie, w roku 387, udało się mu wyciszyć
rozruchy, jakie powstały przeciwko cesarzowi Teodozemu. Wskutek
interwencji Jana, cesarz ogłosił
amnestię i zakazał swojemu namiestnikowi represji, jakie planował
wobec ludu za wywołane zamieszanie.

To właśnie interwencja Jana zapobiegła tymże represjom, co
zjednało mu
wielką wdzięczność ludu.
W
roku 397 zmarł ówczesny
Patriarcha
Konstantynopola.
Urząd
ten cesarz ofiarował Janowi. Konsekrowany na biskupa, z całym
zapałem wziął się do pracy dla dobra
swojej owczarni. Na swoim
biskupim dworze zniósł
wszelki przepych, jakim dotąd otaczali się jego poprzednicy.

Zachęcał swoje duchowieństwo do podobnej reformy.
Lud
ujął wspaniałymi
kazaniami, jakie regularnie wygłaszał, a jakich z czasem słuchały
już tłumy.
Troszczył
się też o potrzeby ludu. Piętnował nadużycia, nie szczędząc
także dworu cesarskiego. Podniósł
splendor nabożeństw liturgicznych.

Dla ubogich i bezdomnych wystawiał gospody i schroniska. Użyczył
azylu nawet ministrowi cesarskiemu, kiedy ten popadł w niełaskę.
Wysyłał misjonarzy na obszary objęte przez Arabów.
Jednak
– co oczywiste – po jakimś czasie dali znać o sobie przeciwnicy
radykalnego
Patriarchy.
Duchowni diecezjalni mieli mu za złe, że zbyt
wiele od nich wymagał;

zakonnicy – że wprowadzał w klasztorach pierwotną
dyscyplinę i surowość,

a zwalczał rozluźnienie. Najwięcej kłopotów wywołało jednak
to, że Jan zaatakował w swoich kazaniach zbyt swobodne życie dworu
cesarskiego, przede
wszystkim – cesarzowej Eudoksji.

I to właśnie z jej polecenia usunięto Jana z urzędu Patriarchy
i skazano na wygnanie. Lud
jednak tak gwałtownie wystąpił w obronie swego
Pasterza,
że
cesarzowa
była zmuszona natychmiast przywrócić biskupowi wolność.
Spokój
jednak trwał krótko. Oto bowiem cesarzowa
kazała wystawić sobie pomnik przed samą katedrą,

a przy pomniku tym zaczęto urządzać krzykliwe festyny i zabawy,
nie licujące ze świętym miejscem. Jan
wystąpił w kazaniach przeciwko temu z całą stanowczością.

W odwecie cesarzowa zwołała do Konstantynopola synod swoich
zwolenników. Synod ten ponownie odwołał Jana ze stanowiska
Patriarchy,
a cesarzowa – w roku 404
– ponownie skazała go na wygnanie.

Musiał znieść wiele szykan i niewygód, do których należy
zaliczyć surową zimę, jaką przyszło mu przeżyć na wygnaniu.
Nie
załamał się jednak!

Pisywał listy do Papieża
i do ludzi wiernych sobie. Papież pięknym listem pochwalił
bohaterstwo Jana i wysłał legatów w jego obronie do
Konstantynopola. Dwór cesarski jednak ich nie przyjął. Zmarł
nasz Patron w dniu 14 września 407 roku.
Pozostawił
po sobie ogromną
spuściznę literacką.

Obok wspaniałych mów i szerokiej korespondencji, zachowały się
teologiczne traktaty o naturze Boskiej
i ludzkiej Jezusa, o Eucharystii, o kapłaństwie… Jego wspaniałe
kazania, które zjednały mu tytuł Chryzostoma, czyli Złotoustego,

są w znacznej mierze komentarzem do Pisma Świętego, szczególnie –
pism Świętego Pawła Apostoła, za znawcę których Jan powszechnie
był uważany.
Święty
Jan Chryzostom należy do czterech wielkich Doktorów
Kościoła Wschodniego. Papież Pius V ogłosił go – w roku 1568 –
Doktorem
Kościoła Powszechnego.

Jest nasz Święty szczególnym patronem kaznodziejów.
Wpatrzeni
w jego wspaniałą postawę, a jednocześnie zasłuchani w Boże
słowo dzisiejszej liturgii, raz
jeszcze zapytajmy samych siebie: Na ile moja codzienna postawa
pomaga,
a na ile – niestety – przeszkadza innym w osiąganiu zbawienia?…

10 komentarzy

  • Aby poszerzyć swoją wiedzę o Bogu i wierze kontynuować będę od października naukę w Studium Teologii. W przerwie wakacyjnej rozpoczęłam kurs internetowy z Ewangelią św. Marka na stronie; kursy.szukając Boga.pl
    Jeśli Ksiądz zna tą stronę, to proszę powiedzieć mi czy robię słusznie, analizując Pismo Święte pod ich kierunkiem. Wiem, że prowadzą ją chrześcijanie świeccy różnych wyznań,w duchu ekumenicznym ale z wymiany myśli z moją E-trenerką zauważyłam , że trzyma się wykładni tylko Pisma Świętego, co prawda nie neguje , ani nie wyklucza moich rozważań wynikających z nauki Kościoła katolickiego np.grzechu pierworodnego, chrzczenia niemowląt, ale wyraźnie pisze mi że nie są to nauki biblijne. Kończę, bo muszę jechać na zabiegi.

    • Kontynuuje swój wątek podając fragment naszych wypowiedzi "Ja: Piszesz , że naturę mamy skażoną, masz na myśli przez grzech pierworodny?, ale od niego uwolnił nas Chrzest Święty. E-trenerka: Aniu.Moja wiedza biblijna w tej kwestii jest inna/powtarzam to co mówi Słowo Boże/. Z natury jesteśmy grzeszni i tylko przyobleczeni sprawiedliwością Jezusa możemy iść przez życie usprawiedliwieni .Otóż Aniu bardzo Cię proszę przeczytaj List do Rzymian 7:7-25 wiersza i 8 rozdział.Jesteś światłą kobietą i naprawdę dla mnie to wielki zaszczyt prowadzić z Tobą kurs.Przestudiuj to i napisz co zostało Ci objawione przez Ducha Świętego. ja:Po rozczytaniu się w tych fragmentach, które mi poleciłaś i wielu komentarzach dostępnych w sieci, rozszerzyłam swoją wiedzę co mówi Pismo Święte, co mówią wielcy teologowie, co mówi Kościół, wielu kwestii nie rozumiem, nie pojmuję ( przesadziłaś z tym określeniem " światła kobieta"), i dlatego ufam, mądrzejszym, wykształconym w tym kierunku ludziom i przyjmuję , że mamy skażoną naturę grzechem. Zresztą sama jestem najlepszym dowodem tego, bo jestem grzeszna. E -trenerka : Witaj Aniu.Dziękuję,że tak wnikliwie analizujesz i czytasz fragmenty Biblii,które Ci podaję.Wracam do sprawy chrztu ,który rzekomo zmywa grzech pierworodny.Otóż moja droga Aniu,wierzę z całą pewnością,że Duch Święty w trakcie kursu oznajmi Ci prawdy biblijne,które dotąd nie były Ci znane.Praktyka chrzczenia niemowląt jest niebiblijną nauką o grzechu pierworodnym i wierze w mechaniczną moc zewnętrznego obrzędu chrztu co miałoby doprowadzić do odrodzenia przez Ducha Świętego.Nie będę się rozwodzić więcej jeżeli chodzi o historię tego wydarzenia -piszę to,co mówi Biblia na temat chrztu niemowląt. Myślę,że sięgnęłaś po materiały, które można znaleźć bez problemu w internecie i dowiedziałaś się prawdy.W III wieku n.e wprowadzono chrzest niemowląt,ponieważ pokuta i wiara chrzczonej osoby zaczęły odgrywać coraz mniejszą rolę. Wg Biblii,aby przyjąć chrzest trzeba uwierzyć,a cóż takie małe dziecko może o tym wiedzieć? Biblia nigdzie nie odnotowuje jakichkolwiek chrztów niemowląt. Mam nadzieję,że słowa z listu do Rzymian,które przeczytałaś pozwoliły Ci zrozumieć czym jesteśmy.Jesteśmy grzesznikami,grzech mieszka w nas ale przez wiarę w Jezusa i Jego doskonałą ofiarę-grzesznikami usprawiedliwionymi.
      Gdyby Ksiądz zechciał się odnieść do naszej rozmowy z E -trenerką, byłabym wdzięczna.

    • Anno, odpowiedzi tej pani aż natto pachną protestantyzmem. Po co w to brniesz, kiedy odpowiedzi na widle kwestii znajdziesz w KKK. Uważaj, żebyś przypadkidm nie wtopiła się w świat jehowitów…. BTW. Kiedyś KK stał na stanowisku pfostym i jednoznacznym: nie ma chrztu – nie ma zbawienia. Z tego powoduchrzczono dzieci zaraz po urodzeniu. Zważ na śmiertelność niemowląt w dawnych czasach – każdemu zależało na zbawieniu dziecka. Nie tak jak teraz…. poniżej link do obecnego nauczania KK o Chrzcie Świętym:
      https://liturgia.wiara.pl/doc/420729.Katechizm-Kosciola-Katolickiego-o-chrzcie

    • Robert, dziękuję Ci za Twoją opinię.Szczęśliwie dokończyłam ten kurs, myślę że bez szkody dla mojej wiary, ale innych już nie podejmę. Zresztą za pasem październik i będę kontynuować " Duchowość chrześcijańską" na miejscowym w Studium Teologii.

    • Dopiero dzisiaj odnoszę się do prośby Anny, ale zgadzam się z Robertem: w wypowiedziach tej Pani nie ma w ogóle ducha Kościoła. Tymczasem, nie można interpretować Pisma Świętego w oderwaniu od Kościoła, od Tradycji… To wszystko rzeczywiście – jak zauważył Robert – przypomina protestancki sposób myślenia. Z zacytowanego tu fragmentu rozmowy aż nadto wyraźnie to widać. Dobrze, że zostało to zakończone. Ks. Jacek

    • Korzystałam już dawniej z tej strony ( gdy opiekowałam się chorą mamą i nie mogłam korzystać z rekolekcji i innych form pogłębiania swej wiedzy i wiary )ale wówczas trafiałam na E-trenerki katoliczkę, tym razem stało się inaczej, bo pomimo iż ja od razu w pierwszym wpisie się przedstawiłam do jakiego wyznania należę, Ona w odpowiedzi przemilczała tę kwestię więc byłam czujna i kontynuowałam zajęcia. Dzieląc się z Wami tym doświadczeniem i informacją o stronie chciałam też uświadomić Księdzu i czytelnikom, że takie strony istnieją o których pisał Deon.pl
      https://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,4879,szukajac-boga-ponadwyznaniowy-projekt.html

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.