Stały kurs na Niebo!

S

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Łukasza
Stefania
k, zaangażowany w swoim czasie w działalność
jednej z młodzieżowych Wspólnot. Życzę Jubilatowi utrzymywania
stałego „kursu na Niebo”, o czym więcej w rozważaniu.
Zapewniam o modlitwie!
A
wobec Was wszystkich, moi Drodzy, wypowiadam teraz wielkie
uwielbienie Boga za wczorajszą wspaniałą i przepiękną
uroczystość przyjęcia Bierzmowania przez moją kochaną Młodzież.
Całość liturgii naprawdę przebiegła dostojnie, uroczyście, ale
i na swój sposób radośnie. Zgodnie z naszymi ustaleniami,
czynionymi na próbach, Młodzież głośno, wyraźnie i aktywnie
włączała się w liturgię. Zwrócili na to uwagę także Księża
z Dekanatu, w czasie wspólnej kolacji z Księdzem Biskupem Piotrem
Sawczukiem. Jestem bardzo zbudowany postawą mojej Młodzieży, oraz
Ich Rodziców, Rodzin i Świadków.
To
już trzeci raz, jak mogę wskazać na wyjątkową formę
zaangażowania Parafian w Miastkowie we wspólnie czynione i
przeżywane dobro – po naprawdę udanych rozmowach z poszczególnymi
Rodzinami i po niesamowitej sobotniej akcji ze sprzątaniem. A do
tego jeszcze koniecznie trzeba dodać wczorajsze, jakże pomysłowe i
oryginalne udekorowanie kościoła w ciekawe kompozycje kwiatowe, co
było dziełem kilku Pań, pod kierunkiem Pani Hani Matryby.
To
wszystko pokazuje, jaki ogromny potencjał ciągle drzemie w tej
Parafii i na jak wiele dobrego tych Ludzi stać! Oby to w sobie
rozwijali. Bogu niech będą dzięki za całe wielkie dobro, jakie w
tych dniach stało się naszym udziałem!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wtorek
27 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Ga 1,13–24; Łk 10,38–42

CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO GALATÓW:
Bracia:
Słyszeliście o moim postępowaniu ongiś, gdy jeszcze wyznawałem
judaizm, jak z niezwykłą gorliwością zwalczałem Kościół Boży
i usiłowałem go zniszczyć, jak w żarliwości o judaizm
przewyższałem wielu moich rówieśników z mego narodu, jak byłem
szczególnie wielkim zapaleńcem w zachowywaniu tradycji moich
przodków.
Gdy
jednak spodobało się Temu, który wybrał mnie jeszcze w łonie
matki mojej i powołał łaską swoją, aby objawić Syna swego we
mnie, bym Ewangelię o Nim głosił poganom, natychmiast, nie radząc
się ciała i krwi ani nie udając się do Jerozolimy, do tych,
którzy apostołami stali się pierwej niż ja, skierowałem się do
Arabii, a później znowu wróciłem do Damaszku. Następnie, trzy
lata później, udałem się do Jerozolimy dla zapoznania się z
Kefasem, zatrzymując się u niego tylko piętnaście dni. Spośród
zaś innych, którzy należą do grona apostołów, widziałem
jedynie Jakuba, brata Pańskiego. A Bóg jest mi świadkiem, że w
tym, co tu do was piszę, nie kłamię.
Potem
udałem się do krain Syrii i Cylicji. Kościołom zaś
chrześcijańskim w Judei pozostawałem osobiście nie znany.
Docierała do nich jedynie wieść: ten, co dawniej nas prześladował,
teraz jako Dobrą Nowinę głosi wiarę, którą ongiś usiłował
wytępić. I wielbili Boga z mego powodu.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta,
przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria,
która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie.
Natomiast
Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do
Niego i rzekła: „Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra
zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi
pomogła”.
A
Pan jej odpowiedział: „Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz
o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą
cząstkę, której nie będzie pozbawiona”.

Paweł
Apostoł relacjonuje nam dzisiaj historię swego powołania. Jej
początek – jak dobrze wiemy i zresztą dzisiaj słyszymy – nie
był wcale taki zachwycający… Paweł tak opisuje ten okres swego
życia: Słyszeliście
o moim postępowaniu ongiś, gdy jeszcze wyznawałem judaizm, jak z
niezwykłą gorliwością zwalczałem Kościół Boży i usiłowałem
go zniszczyć, jak w żarliwości o judaizm przewyższałem wielu
moich rówieśników z mego narodu, jak byłem szczególnie wielkim
zapaleńcem w zachowywaniu tradycji moich przodków.

Potem
jednak nastąpiła radykalna przemiana, a stało się to nie z innego
powodu, jak właśnie z tego, że –
jak pisze Apostoł – spodobało
się Temu, który wybrał mnie jeszcze w łonie matki mojej i powołał
łaską swoją, aby objawić Syna swego we mnie, bym Ewangelię o Nim
głosił poganom…

I
zaczął głosić, o czym też dość dokładnie nam dzisiaj
opowiedział. Z tego, co słyszymy, była to bardzo gorliwa i aktywna
posługa. Tak samo, jak gorliwe
i aktywne było wcześniej prześladowanie.

Dzięki
interwencji Jezusa – dość mocnej i oryginalnej, jak pamiętamy –
aktywność i energia, wkładane przez prześladowcę w niszczenie
Kościoła, zostały przekształcone
w aktywność apostolską,
włożoną
w jego budowanie. I to już miało pozostać ową właściwą i
jedyną drogą, po której Paweł kroczył
do końca swoich dni – tak, że aż Kościoły chrześcijańskie w
Judei wielbiły
Boga z

[jego]
powodu.

Możemy
więc powiedzieć, że wybrał
on
„najlepszą cząstkę, której nie został pozbawiony”

– żeby posłużyć się słowami Jezusa z dzisiejszej Ewangelii,
chociaż wypowiedzianymi w innym kontekście. Jezus bowiem
wypowiedział je do Marii i Marty, kiedy jedna siadła u Jego stóp i
słucha Jego nauki, a druga uwijała
się koło rozmaitych posług.

A zatem – też robiła coś dobrego. Jezus jednak zaproponował
jej, by wybrała
coś jeszcze lepszego!

Najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona.
Cóż
natomiast powiedzieć, kiedy
Paweł – jeszcze jako Szaweł – wybrał
złą cząstkę, bardzo złą,

bo nienawiść i prześladowanie: czyż on tym bardziej nie powinien
się zwrócić ku temu, co dobre?
Myślę,
moi Drodzy, że dzisiaj Jezus do tego właśnie
nas wszystkich
zachęca:
byśmy zawsze, niestrudzenie i konsekwentnie dążyli do tego, co
najpiękniejsze, najwznioślejsze, najlepsze, najwspanialsze – po
prostu: naj…!
Czyli,
żebyśmy nie tylko zło pokonywali i szukali dobra – co akurat
wydaje się oczywiste i nie wymaga obszerniejszych tłumaczeń –
ale też żebyśmy dobro, jakie czynimy, starali
się przekształcać w jeszcze większe dobro!
Żebyśmy
nigdy nie pozwolili sobie na zatrzymanie
się na jakimś poziomie
osiąganego
lub czynionego dobra, mówiąc sobie: „No, to by było na tyle”,
ale byśmy zawsze starali się o to, co
jeszcze lepsze, co jeszcze wspanialsze, co jeszcze wznioślejsze!
Czyli
– żebyśmy cały czas utrzymywali „kurs
w górę”, „kurs na Boga”,
„kurs
na Niebo”. Byśmy angażowali w to całą swoją aktywność i
wszystkie talenty.
Czy
możemy powiedzieć, że już
teraz wybieramy ową najlepszą cząstkę,
której
nigdy nie będziemy pozbawieni?…

6 komentarzy

  • Gratuluję pięknego i mądrego przygotowania młodzieży i jej rodzin do Sakramentu Bierzmowania. Fajnie, że wszystko przebiegło po myśli księdza, a nawet lepiej. Ania2.

    • Nie chciałbym, aby ktokolwiek pojmował to w ten jedynie sposób, że realizowałem tu jakieś swoje ambicje. Naprawdę, bardzo szczerze zależało mi – i nadal zależy – na dobru tych młodych Ludzi. I Ich Rodzin. Ks. Jacek

  • "Marta, przyjęła Go do swego domu" i "Marta uwijała się koło rozmaitych posług".
    Marto, byłaś przyjaciółką Jezusa, przyjęłaś Go pod swój dach, troszczyłaś się by miał gdzie odpocząć, co zjeść, że zabrakło Ci czasu, by usiąść z Przyjacielem i porozmawiać, posłuchać z czym do Ciebie przyszedł, co ma Ci do powiedzenia, nawet nie spytałaś się co u Niego słychać. Odpowiedź Jezusa skierowana do Ciebie Marto uczy mnie co jest najważniejsze w spotkaniu z Przyjacielem – Bogiem, ale i Przyjacielem-człowiekiem.

    "Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie."
    Od Ciebie Mario mam się uczyć słuchać Boga, być wyłącznie, całkowicie skierowana na Ciebie Jezu w czasie Adoracji, na modlitwie, na Eucharystii, aby nikt i nic mi nie przeszkadzało w osobistym spotkaniu, nawet gdy wokół mnie są inni ludzie.

    "Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona".
    Jezu, niech Twój Duch będzie inicjatorem naszych spotkań, naszych rozmów i ciszy między nami sercami. Amen.

  • O jak wiele wycierpiał Łazarz dla swojej siostry Marii Magdaleny. Wielką moc ma cierpienie ofiarowane Panu Bogu jako wynagrodzenie za grzechy.
    Szczepan za Szawła, Łazarz za Marię, Dasiek za ?

    • W jakim sensie – Łazarz cierpiał dla swojej siostry? Poza tym, wśród biblistów nie ma zgody, czy ta Maria to ta sama, co Maria Magdalena – czy nie są to dwie różne osoby?
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.