Niech się morwy wyrywają!

N

Zachód słońca w Surgucie, widok z kościoła, parę dni temu

 Wspomnienie św. Jozafata Kuncewicza, biskupa i męczennika

(Tt 1,1-9)
Paweł, sługa Boga i apostoł Jezusa Chrystusa, posłany do szerzenia wśród wybranych Bożych wiary i poznania prawdy wiodącej do życia w pobożności, w nadziei życia wiecznego, jakie przyobiecał przed wiekami prawdomówny Bóg, a we właściwym czasie objawił swe słowo przez nauczanie powierzone mi z rozkazu Boga, Zbawiciela naszego, do Tytusa, dziecka mego prawdziwego we wspólnej nam wierze. Łaska i pokój od Boga Ojca i Chrystusa Jezusa, Zbawiciela naszego. W tym celu zostawiłem cię na Krecie, byś zaległe sprawy należycie załatwił i ustanowił w każdym mieście prezbiterów. Jak ci zarządziłem, może nim zostać ten, kto jest nienaganny, mąż jednej żony, mający dzieci wierzące, nie obwiniane o rozpustę lub niekarność. Biskup bowiem winien być jako włodarz Boży człowiekiem nienagannym, niezarozumiałym, nieskłonnym do gniewu, nieskorym do pijaństwa i awantur, nie chciwym brudnego zysku, lecz gościnnym, miłującym dobro, rozsądnym, sprawiedliwym, pobożnym, powściągliwym, przestrzegającym niezawodnej wykładni nauki, aby przekazując zdrową naukę, mógł udzielać upomnień i przekonywać opornych.

(Łk 17,1-6)
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na siebie. Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: „Żałuję tego», przebacz mu”. Apostołowie prosili Pana: „Przymnóż nam wiary”. Pan rzekł: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna”.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!


Pozdrawiam serdecznie z zaśnieżonej Syberii, dziś z Nojabrska.

Śledziliśmy wczoraj obchody 100 rocznicy odzyskania Niepodległości. Cieszę się, że tak wszystko podniośle i pięknie się odbywało, rzeczywiście święto było wielkie i świętowanie piękne. Łączyliśmy się z Wami duchowo. Gratulacje! Niech Pan Bóg błogosławi Polskę, naszą Ojczyznę!

Dziś w Polsce jest wolny dzień, tak? Pięknie go przeżywajcie.

Ks. Jacek, Gospodarz naszego bloga, dziś rozpoczyna swoje rekolekcje. Rekolekcje to bardzo ważny czas w życiu kapłana, i nie tylko kapłana, bo jeśli ktoś w swoim życiu spróbował czegoś takiego jak coroczne rekolekcje to wie, czym one są, co to znaczy.

Jednak chyba szczególnie dla kapłana rekolekcje są czymś, bez czego trudno wyobrazić sobie kapłańską posługę. Módlmy się za Ks. Jacka o głębokie, dobre przeżycie rekolekcji, o światło i moc Ducha Świętego na ten czas, na to dzieło. Niech Pan Bóg błogosławi Ks. Jacka na czas rekolekcji.

A my spróbujemy w tym czasie pochylać się nad słowem Bożym. Nie wiem jak nam to wyjdzie, bo sam też mam dosyć ciekawy tydzień, ale myślę, że z Bożą i Waszą pomocą damy radę. Zachęcam do dzielenia się w komentarzach także swoimi myślami, rozmyślaniami na temat słowa Bożego.

Możliwe, że czasem rozmyślania będą krótkie, ale to zobaczymy. Dziś nie krótkie))

Dziś w liturgii wspominamy św. Jozafata Kuncewicza. Ciekawa postać, niezwykle gorliwy kapłan i biskup. Możemy o nim poczytać tu:

https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/11-12a.php3

Jednak chciałbym tu podkreślić coś innego. Poczytałem dziś na temat Jozafata kilka naszych, katolickich materiałów, biografii, potem poczytałem kilka rosyjskich, prawosławnych tekstów. Miałem wrażenie, że czytam o różnych ludziach. Przez prawosławie i autorów, których czytałem z rosyjskiej strony, Jozafat przedstawiany jest bardzo negatywnie, jako człowiek siłą zabierający prawosławnym cerkwie i siłą, nawet z pomocą polskiego króla „przekonujący” (aż nie wiem jakiego tu słowa użyć) ludzi i duchowieństwo do przejścia na wiarę katolicką, do kościoła katolickiego – unickiego.

Ciekaw jestem jakie mają historyczne podstawy, nasi bracia prawosławni, by tak sądzić. Chętnie bym sięgnął do jakichś obiektywnych źródeł, zwłaszcza z tej strony, na ten temat, choć myślę, że to raczej trudne.

Jednak to co mnie tutaj dziś zastanawia, zwłaszcza w kontekście tego słowa, to nie sama postać Kuncewicza, a to co się działo pomiędzy katolikami a prawosławnymi, dodając do tego jeszcze unitów, grekokatolików. Co się działo wtedy i co się dzieje teraz.

Oczywiście, czytając te biografie z tamtych lat i kontekście tamtych wydarzeń z czasów Unii Brzeskiej i Jozafata, to wtedy było dużo gorzej, bardziej ostro, krwawo owe spory chrześcijańskie rozwiązywano.

Jednak i dziś, zwłaszcza patrząc od strony, gdzie ja obecnie posługuję, trudno nazwać relacje prawosławno-katolickie dobrymi. A już grekoekatolicy są przez Kościół prawosławny zupełnie nie lubiani.

Dziś w Ewangelii czytamy o kilku sprawach, ja bym chciał w tym kontekście podkreślić dwie – zgorszenie i pojednanie.

Podział chrześcijan jest zgorszeniem dla świata. Takie słowa, mniej więcej takie, bo nie mam pod ręką dokładnego cytatu, powiedział kiedyś Benedykt XVI. Chyba on użył tu słów – skandalem w oczach świata.

Jest to niewątpliwie zgorszenie. Pamiętam, jak w październiku, na naszą diecezjalną konferencję w Nowosybirsku był zaproszony socjolog, wykładowca na uniwersytecie w Tomsku, mój dobry znajomy jeszcze z czasów tomskich, Roman, on sam nie jest nawet chrześcijaninem, sam siebie jeszcze nie określił ale bardzo pomaga w rozwoju dialogu międzyreligijnego, jaki w Tomsku pięknie rozkwita. On wtedy powiedział takie słowa, że w oczach ludzi niewierzących, zagubionych, w oczach poszukującej młodzieży, dialog międzyreligijny jest wielkim świadectwem, że Bóg istnieje. Jeśli różne religie się kłócą i każdy przeciąga na swoją stronę, to często w sercach takich ludzi rodzi się wątpliwość – a, pewnie nie ma żadnego Boga, to tylko jakieś ludzkie organizacje, które próbują zdobyć ludzi. A kiedy różne religie siadają i razem, po przyjacielsku rozmawiają, szanują się, to ludzie ci nabierają przekonania – pewnie Bóg istnieje.

Tak i chrześcijaństwo, które przecież jest religią miłości, musi być świadectwem miłości, przykładem jedności i porozumienia.

Bardzo mi brakuje tu w Rosji, na Syberii, jakiegoś zwykłego, ludzkiego kontaktu z innymi wyznaniami, tu oczywiście, przede wszystkim z prawosławiem. Niestety jesteśmy bardzo często postrzegani przez nich jak obcy, nieco marginalnie, i raczej trudno idzie budowanie kontaktu.

Potrzeba więc owego pojednania, o którym dziś czytamy w Ewangelii – potrzeba owego przebaczenia, wyjścia na przeciw, szacunku dla innych. To jest wyrazem prawdziwej wiary i zrozumienia Bożego słowa.

Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na ostatnie zdania dzisiejszej Ewangelii:

Apostołowie prosili Pana: „Przymnóż nam wiary”. Pan rzekł: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna”.

Tu chciałbym nawiązać do wczorajszej liturgii słowa, zwłaszcza do I czytania gdzie owa wdowa z Sarepty, uwierzyła prorokowi. Była w bardzo trudnym stanie, pogodziła się ze swoją śmiercią głodową. Jednak kiedy prorok dał jej słowo nadziei, słowo Boga, ona uwierzyła.

Wyrazem jej wiary było to, że dała prorokowi jedzenie, które sobie i swojemu synowi odebrała od ust. Przecież jeśli by nie wierzyła, że spełnią się jego słowa, nigdy by tak nie postąpiła, ale też nigdy by nie doświadczyła tej wielkiej Bożej pomocy.

Wiara…

Apostołowie prosili Pana: „Przymnóż nam wiary”. Pan rzekł: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna”.

Kiedyś opowiadałem wam o pewnym chłopaku, sprzedawcy, który deklarował siebie jako niewierzący. Kiedy mu dałem obrazek Jezusa Miłosiernego ze swoimi danymi, za jakiś czas powiedział mi, że odkąd nosi przy sobie ten obrazek, to wszystko lepiej mu się udaje. Niedawno znów go spotkałem. Znów wspomniał o obrazku. Ja mówię mu – ty jednak wierzysz?

On mi odpowiedział – zacząłem wierzyć w pewnym momencie, jak miałem bardzo ciężką sytuację, nie mogłem sobie poradzić, i wtedy zacząłem się modlić. Problem natychmiast się rozwiązał, otrzymałem to o co prosiłem.


Bardzo ciekawe świadectwo. Właśnie te trudne sytuacje, te doświadczenia, otwierają nas na doświadczenie Bożej miłości, budzą w nas wiarę. I wtedy możemy góry przenosić.

Spróbujmy dziś tak wierzyć i tak się modlić, nie czekając na krytyczny moment, który w nas tę wiarę obudzi, ale módlmy się i wierzmy – i prośmy o dar wiary, jak apostołowie prosili…

Apostołowie prosili Pana: „Przymnóż nam wiary”. Pan rzekł: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna”.

Niech się morwy wyrywają!


A co na Syberii?

Ociepliło się, było już i ponad 20 stopni mrozu, teraz jest – 5. To jednak oznacza opady śniegu, co osobiście dla mnie jest gorsze niż mróz. Wczoraj po Mszy Św. w Surgucie pojechaliśmy do Kogałymu. Pogoda jeszcze była niezła. Tam planowaliśmy odprawić Mszę Św. i przenocować a dziś jechać dalej, do Nojabrska. W Kogałymie nas oczekiwała niezbyt przyjemna niespodzianka. W naszym domu, który niedługo planujemy remontować i robić kaplicę, była minusowa temperatura. Coś się zepsuło w ogrzewaniu. Tego domu dopiero się uczymy, więc pewne systemy działające tam nas zaskakują. Przyjechał Wołodzia, ojciec rodziny, parafianin, który zajmuje się tym domem, twierdził, że dwa dni temu był i wszystko było dobrze, a teraz nie wie czemu tak się stało.

Nie mogliśmy w tym domu nocować, ruszyliśmy więc wieczorem do Nojabrska, jeszcze ponad 200 km. Śnieżyce, połączone z wiatrem, jakie nas łapały po drodze nie ułatwiały jazdy, czasem z trudem widać było drogę. Jednak przed godz. 23 dotarliśmy szczęśliwie do domu, znaczy do naszej kaplicy w Nojabrsku, gdzie mamy swoje pokoiki. Tu już ciepło. Przy kolacji świętowaliśmy, po ciężkim dniu, stulecie Niepodległości. Nasze siostry są obywatelkami Ukrainy, jednak są Polkami, z polskich rodzin, więc wspólnie, w polskim gronie świętowaliśmy ten dzień.

Próbowaliśmy, na ile internet pozwalał, oglądać to co działo się wczoraj w Polsce.

Dziś cały dzień w Nojabrsku, wieczorem spotkanie z ludźmi, katecheza, Msza Św., i podobnie jutro rano. I jutro wracamy do Surgutu.

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie. Proszę też o modlitwie za mnie i moją parafię. 


Niech Was błogosławi Wszechmogący Bóg, Ojciec + i Syn i Duch Święty. Amen.

Wjazd do Nojabrska przez szybę samochodu 
Nojabrsk, przed kaplicą

s. Teresa wchodzi do kaplicy

5 komentarzy

  • Dzisiejsza Ewangelia poruszyła wręcz zawiesiła " kamień młyński" na szyi grzesznika winnego zgorszenia malutkich. Ciężki grzech – duża kara.
    Na tej drodze od czynu do kary Jezus umieszcza – upomnienie, żałowanie, prośba o przebaczenie i miłosierdzie – przebaczenie.
    Jezus przestrzega nas " uważajcie na siebie",czyli troszczcie się o siebie wzajemnie a więc upominajcie się z miłością i nakazuje byśmy proszeni o przebaczenie – zawsze przebaczali.
    Im jestem starsza, bym częściej przepraszam i proszę o przebaczenie i szybciej przebaczam proszona o wybaczenie. Im jestem starsza tym krócej pamiętam i szybciej zapominam urazy i żale. To chyba jedna z tych zalet w starości, więc nie zgadzam się z powiedzeniem " że nie udała się starość Panu Bogu" Nie doszłam jeszcze do perfekcji ale ufam że to zmierza we właściwym kierunku. Pamiętam doskonale jak moja staruszka mama przepraszała za "kłopot" opieki nad Nią gdy była leżąca. Pamiętam doskonale jak "do znudzenia" dziękowała za najmniejszą czynność wykonaną dla Niej. Proszę Pana Boga o taką pokorę jaką widziałam u swojej mamy, taką cichość z jaką przyjmowała niedogodności wieku i taką uległość wobec woli Bożej i niezachwianą wiarę w Bożą Opatrzność.

  • Moim zdaniem w trudnych sytuacjach łatwiej jest o wiarę i zaufanie Bogu, bo często wtedy nie mamy nic do stracenia. Obie wdowy z wczorajszych czytań nie miały już żadnej perspektywy przed sobą i zdały się na Boga. Kiedy mamy jeszcze coś, jakieś wyjście z sytuacji to kombinujemy co zrobić, co się bardziej opłaca itp. Co do tematu zgorszenia w rozłamach chrześcijan, to warto spojrzeć na sam KK, ile tu jest wewnętrznych rozłamów, podziałów na lepszych i gorszych, naszych i obcych, tych z radia Maryja i innych itp. Przeraża mnie ta wzajemna nienawiść, zawiść i zazdrość w naszym kraju, w naszym kościele, w naszym świecie…

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.