Gorycz i słodycz

G

Moi
Drodzy, serdecznie dziękujemy Księdzu Markowi za wczorajsze słówko
z Syberii i – jak zawsze – zapewniamy o modlitwie!
Życzę
Wszystkim błogosławionego dnia!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Piątek
33 Tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań: Ap 10,8–11; Łk 19,45–48

CZYTANIE
Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Ja,
Jan, znów usłyszałem głos z nieba, jak zwracał się do mnie w
słowach: „Idź, weź księgę otwartą w ręce anioła stojącego
na morzu i na ziemi”.
Poszedłem
więc do anioła, mówiąc mu, by mi dał książeczkę. I rzecze mi:
„Weź i połknij ją, a napełni wnętrzności twe goryczą, lecz w
ustach twych będzie słodka jak miód”. I wziąłem książeczkę
z ręki anioła i połknąłem ją, a w ustach moich stała się
słodka jak miód, a gdy ją spożyłem, goryczą napełniły się
moje wnętrzności.
I
mówią mi: „Trzeba ci znów prorokować o ludach, narodach,
językach i o wielu królach”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej.
Mówił do nich: „Napisane jest: «Mój dom będzie domem
modlitwy», a wy uczyniliście z niego jaskinię zbójców”.
I
nauczał codziennie w świątyni. Lecz arcykapłani i uczeni w Piśmie
oraz przywódcy ludu czyhali na Jego życie. Tylko nie wiedzieli, co
by mogli uczynić, cały lud bowiem słuchał Go z zapartym tchem.

Przyjęcie
z ręki Anioła, a następnie spożycie zwoju księgi jest znakiem i
zapowiedzią przyjęcia posłannictwa prorockiego. Spożycie –
to takie mocne podkreślenie przyswojenia sobie treści, w tej
księdze zawartych. A są to – jak dobrze wiemy – słowa jedynej
i niezmiennej prawdy,
jaką Bóg wypowiada wobec człowieka, i
jaką sam jest.
Po
spożyciu owej książeczki, Jan doświadczył dwóch,
przeciwstawnych sobie odczuć, o czym sam tak mówi: Wziąłem
książeczkę z ręki anioła i połknąłem ją, a w ustach moich
stała się słodka jak miód, a gdy ją spożyłem, goryczą
napełniły się moje wnętrzności.
Wspomniana słodycz –
to oczywiście zapowiedź ostatecznego zwycięstwa Boga i
nadejście Jego królestwa. A gorycz – to zapowiedź Bożego
Sądu i kary,
jakie spadną na niewiernych i grzesznych. Gorycz –
to także zapowiedź trudności, jakie niesie ze sobą
realizacja powołania prorockiego, a więc różnego rodzaju
przykrości, doznawanych przez proroka ze strony ludzi, a nawet
prześladowań.
Jak
potwierdziło się to wielokrotnie w historii Kościoła – a i
dzisiaj się potwierdza, także nierzadko w naszym życiu – apostoł
Jezusa Chrystusa musi nastawić się na wiele goryczy w
realizacji swojego powołania. Ale też – powiedzmy to szczerze –
nie brak momentów radosnych i podniosłych, a więc
owej słodyczy. Jedno współgra z drugim. I opowiadając się za
Jezusem, podejmując się zadania apostolskiego, trzeba mieć tego
świadomość. Nie po to, aby się bać i ostatecznie wycofać, albo
w ogóle zadania tego nie podjąć, ale po to, aby właśnie z tym
większą odwagą i zapałem je realizować.
Z
pewnością, potrzeba tu takiego radykalizmu, jaki swoim działaniem
pokazał dzisiaj Jezus w Ewangelii. Słyszymy, że wszedł do
świątyni i zaczął wyrzucać sprzedających w niej. Mówił do
nich: „Napisane jest: «Mój dom będzie domem modlitwy», a wy
uczyniliście z niego jaskinię zbójców”.
Po czym
– nie zważając zupełnie na negatywną reakcję arcykapłanów i
uczonych w Piśmie – nauczał codziennie w świątyni.
Kiedy bowiem oni czyhali na Jego życie, to cały
lud
[…] słuchał Go z zapartym tchem.
Zupełnie
przeciwstawne sobie reakcje: wielcy tego świata nie chcieli słuchać,
odrzucali Jezusa – a prości ludzie słuchali Go z zachwytem.
Jezus wiedział, że nie zdobędzie uznania wszystkich. Zresztą,
nawet się o to nie starał. Opowiedział się po jednej stronie
– właśnie po stronie prawdy, którą głosił. A reakcje ludzi
mogły być różne – i były różne. Jednak Jezus nie zmieniał z
tego powodu swego nastawienia, nie dopasowywał się do
ludzkich oczekiwań i opinii.
Pomimo
tego, że nawet w tym dzisiejszym opisie zauważamy, iż jednoznaczne
stanowisko, jakie przyjął, wiązało się dla Niego zarówno ze
słodyczą
(odbiór prostych ludzi), jak i z goryczą
(złośliwość uczonych w Piśmie i faryzeuszy), to jednak Jezus
wybrał jedną drogę i nią konsekwentnie kroczył.
I
my także, moi Drodzy, nie możemy przejmować się tym, że nieraz
bycie chrześcijanami, bycie świadkami Jezusa, będzie się dla nas
wiązało z nieprzyjemnościami ze strony ludzi; z jakąś
dziwną, wrogą reakcją otoczenia. Innym jednak razem doświadczymy
życzliwości i wdzięczności. Bo takie jest życie!
Jakiekolwiek próby dopasowywania się do ludzkich oczekiwań, czy
uleganie jakiejkolwiek poprawności politycznej lub obyczajowej,
wcale nie jest gwarancją łatwego i bezstresowego życia. Bo
wiąże się z utratą honoru, z brakiem kręgosłupa moralnego, a to
pociąga za sobą krytyczny odbiór ze strony wielu ludzi.
Dlatego
zamiast na siłę sobie udogadniać i dopasowywać się do ludzkich
opinii – czyż nie lepiej opowiedzieć się po stronie Jezusa i
konsekwentnie przy Nim trwać?
To czasami – owszem –
przyniesie ze sobą gorycz. Ale nierzadko także słodycz. A co
bardzo ważne: owa słodycz będzie naszym udziałem przez całą
wieczność!
Może
więc jednak warto – pomimo wszystko?…

5 komentarzy

  • Odnośnie Ewangelii, odczytałam ją w kontekście osobistym, ponieważ mam być świątynią Boga, więc wprzódy wygnałam wszelkie zło ze swego serca, by w nim panował i królował mój Król i Pan, tym bardziej że w niedziele Jego święto. Dziękuję Ci Jezu, bo bez Twej łaski nie mogłabym tego uczynić.
    Chryste króluj, Chryste zwyciężaj we wszystkich sercach ludzi ochrzczonych. Amen.

    • Zapewne ma to jakieś znaczenie – owo rozróżnienie na księgę i książeczkę – jeśli weźmie się pod uwagę, że w Piśmie Świętym każde słowo ma swoją treść, wagę i znaczenie. Warto jeszcze poszukać, pomyśleć… Z pewnością, rozmiar księgi nie miał znaczenia w kontekście jej treści, a ta przecież jest zasadnicza. I może Bogu chodziło o tę ważną treść, dlatego powiedział o "księdze", a Jan myślał o tym, jak wypełnić polecenie Boga i ją spożyć, dlatego zwrócił uwagę na jej rozmiar. Ale to taka sobie, na szybko sklecona, prywatna interpretacja. Proszę się do niej za bardzo nie przywiązywać…
      Natomiast z tym dzisiejszym czytaniem wiąże mi się takie drobne wspomnienie z moich czasów lektorskich, kiedy to jeden z moich Kolegów, Lektorów w naszej rodzinnej Parafii, miast przeczytać: wziąłem książeczkę i połknąłem ją – przeczytał: wziąłem KSIĘŻNICZKĘ i połknąłem ją. Nasze stare grono lektorskie dobrze to pamięta.
      Ks. Jacek

    • Próbowałam trochę szperać w komentarzach, ale nic konkretnego nie znalazłam. No niestety zdarzają się śmieszne przejęzyczenia i sytuacje nawet przy ambonce i ołtarzu, ale jak mówią Pan Bóg też ma poczucie humoru więc chyba wybacza nam " niezaplanowane wpadki".

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.