Jak dużo zależy od człowieka!

J

Szczęść
Boże! Witam serdecznie u początku maja, najpiękniejszego miesiąca,
w pierwszym jego dniu, kiedy to świętujemy… nie wiadomo, co! Mamy
wolne w pracy i w szkole, ale co my świętujemy? To może lepiej
byłoby zrobić wolnym Wielki Piątek?… Ale to taka dygresja…

Natomiast
na pewno dzisiaj rozpoczynamy nabożeństwa majowe. Z całego serca
zachęcam do stałego w nich uczestnictwa. Najlepiej w kościele,
przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Ale piękną jest też
nasza polska tradycja śpiewania Litanii loretańskiej przed krzyżami
i kapliczkami przydrożnymi. Kultywujmy tę przepiękną tradycję!
Szczególnie w naszych czasach – to bardzo konkretne świadectwo
wiary!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Środa
2 Tygodnia Wielkanocy,
do
czytań:
Dz
5,17–26;

J
3,16–21


CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Arcykapłan
i wszyscy jego zwolennicy należący do stronnictwa saduceuszów,
pełni zazdrości zatrzymali apostołów i wtrącili ich do
publicznego więzienia.

Ale
w nocy anioł Pański otworzył bramy więzienia i wyprowadziwszy ich
powiedział: „Idźcie i głoście w świątyni ludowi wszystkie
słowa tego życia”. Usłyszawszy to weszli o świcie do świątyni
i nauczali.

Tymczasem
arcykapłan i jego stronnicy zwołali Sanhedryn i całą starszyznę
synów Izraela. Posłali do więzienia, aby ich przyprowadzono. Lecz
kiedy słudzy przyszli, nie znaleźli ich w więzieniu. Powrócili
więc i oznajmili: „Znaleźliśmy więzienie bardzo starannie
zamknięte i strażników stojących przed drzwiami. Po otwarciu
jednak nie znaleźliśmy wewnątrz nikogo”.

Kiedy
dowódca straży świątynnej i arcykapłani usłyszeli te słowa,
nie mogli pojąć, co się z nimi stało. Wtem nadszedł ktoś i
oznajmił im: „Ci ludzie, których wtrąciliście do więzienia,
znajdują się w świątyni i nauczają lud”. Wtedy dowódca straży
poszedł ze sługami i przyprowadził ich, ale bez użycia siły, bo
obawiali się ludu, by ich nie ukamienował.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus
powiedział do Nikodema: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna
swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie
zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego
Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat
został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega
potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie
uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.

A
sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie
bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich
uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi
światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego
uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła,
aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu”.

Jak
bardzo wiele – w relacjach człowieka z Bogiem – zależy od
nastawienia człowieka!
Jak bardzo wiele! Tak naprawdę –
wszystko zależy! Tak, faktycznie, to jest tak bardzo
oczywiste stwierdzenie, że aż wręcz banalne, ale trudno go
nie wypowiedzieć, po usłyszeniu dzisiejszych czytań mszalnych.

Już
w pierwszym z nich, z Księgi Dziejów Apostolskich, widzimy
bezradność arcykapłana i jego zwolenników, w sprawie
zamiaru uwięzienia i prześladowania Apostołów, kiedy to okazało
się, że strażnicy, posłani, by ich przyprowadzić z więzienia,
musieli z najwyższym zdziwieniem stwierdzić: Znaleźliśmy
więzienie bardzo starannie zamknięte i strażników stojących
przed drzwiami. Po otwarciu jednak nie znaleźliśmy wewnątrz
nikogo,
a
następnie okazało się, że ci uwięzieni i tak doskonale
strzeżeni, jak gdyby nigdy nic,
nauczają
w świątyni.

Jakże bezradni okazali się wówczas prześladowcy! A dlaczego?

A
właśnie dlatego, że 
w
obronie Apostołów stanął sam Jezus

– i nawet cudu dokonał, aby wszystkim wokół udowodnić, że 
nie
działają oni we własnej sprawie,

czy dla
osobistych,
prywatnych
korzyści,
ale w Jego imieniu,
dla
wzrostu Jego królestwa.

Tak się jednak mogło stać dlatego, że Apostołowie
w
całej pełni zaufali
swemu
Mistrzowi i totalnie zdali się na Niego, toteż nic dziwnego, że
mogli liczyć na Jego wsparcie! Gdyby jednak chcieli
tylko
o własnych siłach

cokolwiek działać lub osiągać, na pewno nic by nie osiągnęli, a
prześladowcy szybko zniszczyliby młody Kościół.

Zatem,
na pomoc Bożą i Apostołowie mogli liczyć, i wszyscy uczniowie
Jezusa wszystkich czasów mogą zawsze liczyć –
o
ile tylko zaufają Bogu!

Czyli jednak –
dużo
zależy od człowieka!
W
tym czytaniu jednak warto zwrócić uwagę na jeszcze jedno zdanie,
które może nieco nam umyka, bo uznajemy je za mało istotne, a
mianowicie to:
Wtedy
dowódca straży poszedł ze sługami i przyprowadził ich, ale bez
użycia siły, bo obawiali się ludu, by ich nie ukamienował.

To zdanie, jak i kilka, jemu podobnych w treści, a zapisanych w
Księdze Dziejów Apostolskich, mówi nam, że Apostołowie
kilka
razy uniknęli

albo samych prześladowań, albo jakiejś ich surowej formy –
wtedy,
kiedy
ludzie stanęli za nimi.

Właśnie dziś o takiej sytuacji słyszymy.

Prześladowcy
chętnie by ich surowiej potraktowali – nie wyłączając wyroku
śmierci – gdy
by
nie to, że 
po
prostu obawiali się reakcji tłumu.

I
tylko tak na marginesie doda
jmy,
że jednym z koronnych „argumentów” – tak to coś umownie
nazwijmy –
za
skazaniem Jezusa na śmierć
przez
Piłata, był
właśnie
wściekły
wrzask

całego zgromadzonego wówczas tłumu, domagającego się
ukrzyżowania Zbawiciela. Ewangeliści wyraźnie to podkreślają, że
Piłat – chociaż był rzymskim namiestnikiem i dysponował
wojskiem –
po
prostu przestraszył się tłumu!
Tyle
t
ylko,
że wtedy tłum był przeciwko Jezusowi. Dzisiaj słyszymy, że tłum
popierał Apostołów.

Oczywiście,
tym argumentem trudno się na dalszą metę posługiwać i pocieszać,
bo nawet
to
zestawienie
faktów, jakie tu sobie uczyniliśmy, jasno pokazuje, że 
reakcja
i nastawienie tłumów jest zmienne, kapryśne,
a
często trudne do racjonalnego wytłumaczenia. Zwracamy sobie jednak
dzisiaj na to uwagę po to, aby podkreślić
siłę
oddziaływania wspólnoty ludzi,

jeżeli zjednoczy się ona w jakiejś sprawie.
Jeżeli
zjednoczy się w dobrej sprawie,

wówczas naprawdę moż
e
osłabić siłę wszelkiej maści prześladowców.

Czyż
wielu dowodów na to nie dostarcza także
historia
naszej Ojczyzny,
w
tym również

ta najnowsza?

Czy
ż
nie na ciągłym skłóceniu Polaków żerują w najlepsze ci, którzy
jej źle życzą? Ale to tylko dygresja.
My
natomiast, po raz kolejny, zwracamy sobie uwagę na to,
jak
dużo zależy od nastawienia człowieka,

jego odwagi i zaangażowania w dobro: jak wiele zła można wówczas
wyciszyć, a nawet pokonać. I jak bardzo można się wówczas
przysłużyć
sprawie Bożego królestwa!

Jak wielkie znaczenie ma to dla budowania relacji człowieka z
Bogiem.
Jasno
mówi też o tym dzisiaj Jezus – najpierw Nikodemowi, ale i nam
wszystkim – w Ewangelii, kiedy stwierdza:
A
sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie
bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich
uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi
światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego
uczynków. Kto spełnia wymagania

prawdy,
zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są
dokonane w Bogu.


Otóż,
właśnie! Wcześniej jeszcze padły stwierdzenia o tym, że Jezus
przyszedł
po to, aby dokonać zbawienia

świata i człowieka. I ten, kto w Niego uwierzy, będzie zbawiony.
Dokładnie słowa Jezusa brzmi
ały
tak:
Tak
Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby
każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.
Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat
potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto
wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już
został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna
Bożego.

A
zatem,
zbawienie
zostało
już dokonane.

I światło przyszło na świat. Ale czy to zbawienie będzie
skuteczne, a światło rzeczywiście rozjaśni umysły i serca ludzi
to
już zależy od samych ludzi!

Ze strony Bożej – dokonało się wszystko, co mogło się dokonać.
Teraz
czas
i miejsce na odpowiedź człowieka,

na działanie z jego strony.

Jaka
to będzie odpowiedź? Jakie już jest to działanie? Czy zawsze mam
w świadomości, jak wiele – jak bardzo wiele – zależy w tej
kwestii
od
moich osobistych decyzji i wyborów?

I mojego 
odważnego,
chrześcijańskiego działania?…

6 komentarzy

  • My – pracujący wiemy… Jak jednak ktoś inny nie wie, co i dlaczego ludzie świętują, to niech nie świętuje i przynajmniej tego dnia popracuje. Ktoś podobno dał komuś wiolną wolę.
    Miłego śWIĘTA PRACY…

  • U mnie w domu kiedyś ten dzień czciliśmy pracą, przeważnie sadziliśmy ziemniaki lub coś tam roboliśmy w polu. Dawniej na wsi było wiele dni w które się nie pracowało bo były związane ze Świętymi: np. nie zwoziliśmy zboża z pola bo było św.Polikopa. Dziś wygląda to inaczej bo jest mechanizacja i prace trwają krócej. Nawet sąsiedzi nie spotykają się na polu bo każdy zrobi swoje szybciej. Później będąc dorosłą 1 maja jechaliśmy na pochód do Warszawy bo wojsko musiało obowiązkowo uczestniczyć, więc i rodziny też się tam udawały. Któregoś roku trafiły nam się zakłócenia pochodu i musieliśmy z dziećmi uciekać bo przeciwnicy lali wodę z armatek. Ale czasy się zmieniły i teraz jest inne spojrzenie na odpoczynek. Ludzie wyjeżdżają i korzystają z dni wolnych obojętnie czy to święto państwowe czy kościelne. Kiedyś i 22 lipca też było świętem.
    Pozdrawiam.

    • U moich ś.p. Dziadków było dokładnie tak samo, jak tutaj Wiesia opisuje w pierwszych dwóch zdaniach. Nasza Rodzina także tego dnia obowiązkowo wyjeżdżała właśnie do Dziadków, na wieś, aby pracą na polu uczcić Święto Pracy. Natomiast ja się nadal upieram, że byłbym za wolnym Wielkim Piątkiem, a nie byłym komunistycznym świętem…
      xJ

  • Nie poszłam na nabożeństwo majowe, źle zaplanowałam swój dzień. Byłam na porannej mszy świętej i na półgodzinnej adoracji Najświętszego Sakramentu. Dziś towarzyszy mi Oblubieniec NMP św. Józef, jako człowiek wielkiego zawierzenia Bogu, jako dzielny Opiekun Maryi i jako kochający Tatuś ziemski Jezusa, jako człowiek pracy i modlitwy.
    Modlitwa na cześć Przeczystego Serca św. Józefa Przeczyste Serce św. Józefa, udziel nam Twojej słodyczy i miłości – Chwała Ojcu i Synowi… Przeczyste Serce św. Józefa, daj nam Twoją cichość i pokorę – Chwała Ojcu i Synowi… Przeczyste Serce św. Józefa, użycz nam Twego posłuszeństwa – Chwała Ojcu i Synowi… Przeczyste Serce Oblubieńca, zjednoczone z Najświętszym Sercem Jezusowym i Niepokalanym Sercem Maryi, pozdrawiamy Cię naszymi sercami i prosimy cię, bądź naszym Przewodnikiem do Domu Ojca; bądź przy nas w każdy czas, abyśmy zawsze potrafili pełnić Wolę Bożą, naśladując Twe posłuszeństwo i oddanie. Serce św. Józefa, przeczyste i pełne miłości, bądź naszym drogowskazem. Pamiętaj o nas. Pamiętaj o nas, święty Józefie, i wstawiennictwem swojej modlitwy oręduj u Twego domniemanego Syna oraz spraw, aby nam łaskawa była Najświętsza Dziewica, Oblubienica Twoja, a Matka Tego, który z Ojcem i Duchem Świętym żyje i króluje po wszystkie wieki wieków. Amen. (św. Bernardyn ze Sieny)
    Ps. Nabożeństwo majowe odsłuchałam z internetu z Kaplicy Cudownego Obrazu Matki Bożej Kalwaryjskiej.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.