Myślenie w cenie

M
Panny roztropne z płonącymi lampionami, zdjęcie z pielgrzymki do Lourdes

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam serdecznie z Surgutu, z chwilowo słonecznej, ale zimnej już Syberii. 

Kończą się wakacje, zarówno w Polsce jak i w Rosji, w Rosji też studenci zaczynają rok akademicki. Więc trzeba by się przygotować, przemyśleć. Myślenie w cenie – tak można by krótko streścić dzisiejszą Ewangelię. 

Przeczytajmy najpierw żywe słowo, a potem komentarz. 

(1 Tes 4, 1-8) 

Bracia, prosimy was i napominamy w Panu Jezusie: zgodnie z tym, co od nas przejęliście o sposobie postępowania i podobania się Bogu – jak już zresztą postępujecie – stawajcie się coraz doskonalszymi! Wiecie przecież, jakie nakazy daliśmy wam w imię Pana Jezusa. Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie: powstrzymywanie się od rozpusty, aby każdy umiał utrzymywać własne ciało w świętości i we czci, a nie w pożądliwej namiętności, jak to czynią nieznający Boga poganie. Niech nikt w tej sprawie nie wykracza i nie oszukuje brata swego, bo jak wam to przedtem powiedzieliśmy, zapewniając uroczyście: Pan jest mścicielem tego wszystkiego. Albowiem nie powołał nas Bóg do nieczystości, ale do świętości. A więc kto te słowa odrzuca, nie człowieka odrzuca, lecz Boga, który przecież daje wam swego Ducha Świętego.

(Mt 25, 1-13) 

Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: „Podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w swoich naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, senność ogarnęła wszystkie i posnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: „Oto pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!” Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: „Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną”. Odpowiedziały roztropne: „Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie”. Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. Nadchodzą w końcu i pozostałe panny, prosząc: „Panie, panie, otwórz nam!” Lecz on odpowiedział: „Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was”. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny”.

W I czytaniu warto zwrócić uwagę na zachęty św. Pawła np: „stawajcie się coraz doskonalszymi”. Przede wszystkim koncentruje się św. Paweł na grzechu nieczystości, na rozpuście, zapewne ten problem był szczególnie widoczny i szczególnie gorszący. Może i nam potrzeba tego przypomnienia, że mamy „umieć utrzymywać własne ciało w świętości i we czci”. Czy umiemy? 

Dalej św. Paweł podsumowuje: „Albowiem nie powołał nas Bóg do nieczystości, ale do świętości”.

Jeśli w tej sferze potrzebujemy jakiegoś uporządkowania, to prośmy Ducha Świętego, bo jak czytamy na koniec czytania: „przecież Bóg daje wam swego Ducha Świętego”. 

Ewangelia.

Znana nam wszystkim doskonale przypowieść o dziesięciu pannach, pięciu roztropnych i pięciu nierozsądnych. 

Spójrzmy najpierw ogólnie, na sam obraz – „Podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego”.

Królestwo niebieskie podobne będzie do wesela, do zakochania, do spotkania miłości, do pięknego i radosnego spotkania. Jeśli tak, to czemu tak boimy się śmierci? Czemu tak płaczemy na pogrzebach? 

Jednak spróbujmy spojrzeć na to tu i teraz, na ziemi, póki żyjemy. Takim spotkaniem miłości jest Msza Św., Komunia Św., modlitwa, adoracja… Czy tak oczekujemy tego momentu? Czy pragniemy jak spotkania zakochanej dziewczyny ze swoim ukochanym chłopakiem? Już się nie mogę doczekać! Na niczym się nie mogę skupić, bo oczekuję spotkania z ukochanym! Tylko o Nim myślę! Czy tak przeżywamy, oczekujemy Mszy Św., Komunii Św.? 

Spróbujmy tak na to spojrzeć, tak sobie to wyobrazić – Komunią Św. Jako spotkanie miłości, z Ukochanym za którym tęsknię, z którym jest mi dobrze. 

Spójrzmy dalej panny roztropne i nierozsądne, mądre i głupie. Czemu tak? 

Spróbujmy wyobrazić sobie jak one wychodziły ze swoich domów. Idą na spotkanie oblubieńca, bardzo tego pragną, to jest ich marzenie… Jedne zatrzymują się w domu i myślą – czy wszystko wzięłam? Czy zamknęłam okno? Wyłączyłam żelazko? Czy wzięłam wszystko co będzie mi potrzebne? – Analizuje jak może być, co się może przydać, jakie mogą być warianty rozwoju sytuacji. Drugie o niczym nie myślą, zakochane po uszy – a jakoś to będzie, a co się będę na zapas martwić, roztrzepane, nie myślące. Jak często widzi się takich ludzi, a może i samych siebie, ale lepiej to widać z boku – dużo biegania, a mało efektu. Pobiegnie, coś zapomni, zaraz się wróci, potem jeszcze coś zapomni. Biega, ale nie myśli. Jeśli by się zatrzymać i trochę pomyśleć to, choć straciło by się chwilę na to siedzenie, to jednak potem zyskało by się dużo, ponieważ praca była by zorganizowana i przemyślana, i w efekcie zrobiona szybciej i korzystniej. 

Jest w Rosji taki zabobon – posiedzieć na dorożku, posiedzieć przed drogą. Jak się wychodzi z domu, rusza się w jakąś drogę to przed samym wyjściem jeszcze na chwilę usiąść. To jest zabobon, nie do końca wiem, jakie szczęście on ma przynieść. Jednak jeśli wziąć to nie jako zabobon, ale jako praktykę, żeby przed wyjściem usiąść i spokojnie pomysleć – czy wszystko zrobiłem, czy wszystko zabrałem, wyłączyłem, czy o niczym nie zapomniałem. Po prostu – spokojnie pomysleć. Nie robić wszystkiego jak szalony, ale myśleć – myślenie w cenie. 

A jeśli odnieść to do bardziej poważnych decyzji życiowych… Jakże często słyszałem od młodych ludzi, stojących przed życiowymi wyborami – pytam ich – co planujesz? Co będziesz robić w życiu? – A nie wiem, jakoś samo się ułoży, co będzie to będzie…

Straszne – żadnych marzeń, planów, przygotowań, żadnych celów życiowych, dążeń… 

To całkiem co innego niż zaufanie Panu Bogu, że Pan Bóg może nam jakoś plany pokrzyżować i wtedy zgadzamy się z Jego wolą i przyjmujemy to co On nam daje. To co innego. 

Czym innym zaś jest to, gdy nic nie planujemy, do niczego nie dążymy, o niczym nie marzymy.  

A jakie ja mam plany w życiu duchowym? By coś przeczytać, by się pomodlić, by się jakoś w życiu duchowym rozwijać? 

Być człowiekiem myślącym, rozmyślającym, przemyślającym, ale też człowiekiem planującym, mającym marzenia, dążenia, cele… 

Można powiedzieć być człowiekiem ambitnym, rozwijającym się, nie spoczywającym na laurach… 

Chyba tego chce od nas Pan Bóg, tego nas uczy w tej Ewangelii. 

A więc:

O czym marzysz? Do czego dążysz? 

Jakie masz cele na dziś? 

Jakie masz cele na swoją najbliższą przyszłość? 

Czy dobrze to przemyślałeś i przemodliłeś? 

Powodzenia!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen.

A jeśli mamy określone cele, przemyślane i przemodlone, to niech nam, bohaterom, pomoże ruszyć w drogę ta piosenka, którą niedawno zaraził mnie ks. Michał Dziedzic na fb. Jeśli nie otworzy się wersja facebookowa z pielgrzymki, to niżej link do oryginału.

https://www.facebook.com/PraskaPielgrzymkaRodzin/videos/511261989444556/

https://youtu.be/omiIhMTRRxI

A na Syberii…

Oczekujemy przyjazdu ks. Pawła. Już w środę będziemy go witać w Surgucie. A w czwartek będziemy witać wolontariuszy, którzy z inicjatywy i programu Zespołu Pomocy Kościołowi na Wschodzie przy Konferencji Episkopatu Polski, przyjadą na miesiąc pomagać w naszej parafii. Ciekawy się czas zapowiada. 

Co było ostatnio?

W piątek pojechałem do chorej, polecam ją Waszej modlitwie, jest w ciężkim stanie, Walentyna (l.49). Rak, po ludzku patrząc szanse niewielkie. Z sakramentami pojechałem do Langepasu, miasto oddalone 130 km. od Surgutu (Fajnie się jedzie tyle kilometrów tylko z Panem Jezusem).  Pani Walentyna przyjęła wszystkie sakramenty. Potem z bliskimi, rodem z Ukrainy, ale polskiego pochodzenia, pomodliliśmy się dziesiątkiem różańca, po polsku, przy łóżku chorej. 

Wczoraj bliscy przyjechali do kościoła i odprawiłem dodatkowo Mszę Św., ponieważ oni mogli być tylko w dzień, a Msza planowo wieczorem. Modliliśmy się za panią Walentynę, i was proszę o modlitwę. A pan Anatolij bez zmian, w ciężkim stanie… 

W niedzielę pojechaliśmy z s. Joanną do Nojabrska, potem w poniedziałek w drodze powrotnej zajechaliśmy do Kogałymu. Niżej film i zdjęcia z placu remontu. Prace posuwają się bardzo intensywnie. 

Co jeszcze? W środę był ciekawy dzień, taki trochę medialny. Nie mam, jak mi się wydaje „parcia na szkło”, ale czasem szkło ma parcie na mnie. Okazuje się, że jednego dnia, miejscowe media dwa razy poprosiły mnie o jakiś wywiad. Pierwszy niżej możecie obejrzeć, drugi to rozmowa z dziećmi, ciekawy projekt miejscowej telewizji, żeby przejść różne znaczące konfesje i żeby dzieci zadawały pytania duchownym. Zmontują to dopiero ok. 20 września, więc wtedy Wam to pokażę. 

Cieszę się, jeśli media się nami interesują, ponieważ wielu ludzi dowiaduje się o Kościele Katolickim, mogą coś usłyszeć, znaleźć odpowiedzi na różne pytania, a także jest to okazja do apostolstwa. 

Ciekawe pytania są w tym wywiadzie, pytania, które pokazują, jak jesteśmy postrzegani w społeczeństwie, nie mającym wiele wspólnego z naszym, Katolickim Kościołem. np. Pytanie o katolickie święto halloween – tak oni myśleli, że to katolickie święto. Albo drugie katolickie święto – walentynki. Jak rozumiem, Katolicki Kościół jest tu utożsamiany ze światem zachodnim, a owe „święta” też kojarzą się z zachodem, więc powstaje taka mieszanka w głowie. Wywiad jest po rosyjsku, ale myślę, że dacie sobie radę. 

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i proszę o modlitwę za mnie i moją parafię, za ks. Pawła, który do nas się już zbiera i wolontariuszy. I Was, niech Pan Bóg ma w swojej opiece.

Z Bogiem!

Filmik z Kogałymu:

IMG_9790

Zdjęcia z Kogałymu

Zdjęcia z Langepasu:

No i niżej wywiad…

http://www.siapress.ru/conference/90309

 

4 komentarze

  • U nas w Polsce funkcjonuje powiedzenie ” Pośpiech złym doradcą” lub bardziej dosadne ” co nagle to po diable” a więc zawsze i wszędzie powinniśmy się kierować rozsądkiem i roztropnością. Planować i przewidywać bądź rozeznawać gdy mamy więcej propozycji. Chrześcijanin, katolik powinien pytać się Pana Boga na modlitwie co wybrać, jaką drogą iść, tym bardziej w ważnych sprawach. Abyśmy u bram Królestwa Bożego, nie usłyszeli ” nie znam Was.”
    Weźmy sobie do serca słowa chyba najważniejsze w dzisiejszej Ewangelii „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny”. To jest przestroga Jezusa dla mnie i dla Ciebie i ja ją zabieram na wieczorną adoracje, na wieczorną rozmowę z Jezusem Eucharystycznym a Ty?
    Ps..
    Czas robi swoje ale i dowodzi , że marnie się uczyłam języka rosyjskiego i sensu rozmowy Księdza z dziennikarką nie zrozumiałam. 🙁 .

    • Proponuję posłuchać spokojnie jeszcze raz. Ja też niewiele pamiętam z tego, co przez całą podstawówkę i liceum uczyłem się z rosyjskiego, ale to, co mówi Marek, jest zrozumiałe – przynajmniej w jakiejś części – ot, tak, po prostu… Tak mi się wydaje. Owszem, trudno jest zrozumieć pytania Dziennikarki, ale Marek raczej posługuje się językiem rosyjskim – takim „bardziej polskim”…
      xJ

  • Jak zawsze dużo do myślenia daje mi ksiądz Marek, a że myślenie w cenie więc na pewno czas na refleksję znajdę. Podoba mi się ten zabobon, chyba powinnam go praktykować. Co do odniesienia do włączonego żelazka, to kiedyś z pod kościoła wracałam do domu, bo nie byłam pewna czy włączyłam, a jak by tak się posiedziało na dorożku, to by nerwów nie było 😊Zawsze jak czytam ten fragment z Ewangelii to „zgrzyta” mi w nim pewna nieuprzejmość roztropnych panien, to, że tak od razu zareagowały- nie damy, idźcie kupcie sobie.
    Piosenka naprawdę wpada w ucho i chodzi po głowie jeszcze długo po wysłuchaniu. Wywiad bardzo interesujący, chociaż też nie wszystko panimaju, trzeba będzie się podszkolić do 20 września.

Ks. Marek Autor: Ks. Marek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.