Gdy chcę czynić dobro…

G

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym jedenastą rocznicę Ślubu przeżywają Anna i Kamil Niedźwiedzcy, czyli moja Siostra i Szwagier. Życzę Jubilatom, by z każdym rokiem, a wręcz każdym dniem wspólnego małżeńskiego życia byli coraz bardziej szczęśliwi z tego, że są małżeństwem. Niech Jezus będzie stale obecny w Ich Domu, niech błogosławi Im samym, oraz Ich Dzieciom: Weronice, Emilce i Tomkowi. Niech Matka Boża Kodeńska, z którą mają tak częsty kontakt, wyprasza Im wszelkie dobre moce i światła z Nieba! Zapewniam o modlitwie.

Imieniny przeżywa dziś także Daria Górska, należąca w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach. Życzę Jubilatce mocy i wytrwałości w codziennym osiąganiu i tworzeniu dobra. Więcej o tym w rozważaniu. Także zapewniam o modlitwie.

Moi Drodzy, nie ma stuprocentowej pewności, ale wiele wskazuje na to, że jutro – słówko z Syberii!

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Piątek 29 Tygodnia zwykłego, rok I,

do czytań: Rz 7,18–24; Łk 12,54–59

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:

Bracia: Jestem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka.

A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek we mnie ma upodobanie zgodne z prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach.

Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus mówił do tłumów: „Gdy ujrzycie chmurę podnoszącą się na zachodzie, zaraz mówicie: «Deszcz idzie». I tak bywa. A gdy wiatr wieje z południa, powiadacie: «Będzie upał». I bywa. Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?

Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie pociągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia.

Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz ostatniego pieniążka”.

Słowa Świętego Pawła, które dzisiaj słyszymy w pierwszym czytaniu, są bardzo często przywoływane, gdy chce się powiedzieć o wewnętrznym napięciu, jakie często powstaje w sercu człowieka, kiedy to – mówiąc najkrócej – chce on dobrze, a wychodzi „jak zawsze”. Nawet ma dobre intencje i szczere pragnienia, co więcej: wie o tym, jak należy postąpić i wie, co jest dobre, a co złe, odróżnia jedno od drugiego, jednak z jakiegoś powodu czyni zło…

Mówiąc o tym zjawisku, Paweł tłumaczy całą sprawę w ten sposób: Stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło. Albowiem wewnętrzny człowiek we mnie ma upodobanie zgodne z prawem Bożym. W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach. Prawdziwe rozdarcie! Co robić w takiej sytuacji?

Paweł znajduje ratunek w pomocy samego Jezusa. Mówi: Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, co wiedzie ku tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.

Tak, to właśnie Jezus może i Pawła, i każdego z nas, wyzwolić z niewoli ciała; tylko On jest w stanie pomóc przebić się przez ten swoisty szklany sufit”, przez tę barierę, która blokuje nam drogę do doskonałości; do trwałego pogodzenia tego, co wiemy i w co wierzymy – z tym, co robimy. Bo zapewne każdy z nas mógłby – tak szczerze – zgodzić się z Pawłem, znajdując u siebie także podobne rozdwojenie. My też możemy o sobie powiedzieć, że w teorii jesteśmy całkiem dobrzy, ale w praktyce – o, to już znacznie gorzej.

Tymczasem, Jezus wyraźnie domaga się od nas, abyśmy wykorzystywali dla celów zbawienia także nasze życiowe doświadczenie i zdrowy rozsądek. Bo sprawy Boże i prawdy wiary są nam tak naprawdę dobrze znane, tylko my często udajemy, że czegoś nie wiemy i nie rozumiemy. I stąd też owa sprzeczność, o której pisze dziś Paweł, wynika z naszej niefrasobliwości, zbyt małej konsekwencji i nazbyt łatwemu uleganiu swoim słabościom, duchowemu lenistwu, pewnym schematom myślenia i przyzwyczajeniom, od których częstokroć nie tyle nie możemy, co wprost nie chcemy się oderwać.

Dlatego Jezus mówi bardzo jednoznacznie i jednocześnie mocno: Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne? Po czym domaga się szybkiego i jednoznacznego rozwiązywania spraw, nabrzmiałych może już od dawna. Mówi: Gdy idziesz do urzędu ze swym przeciwnikiem, staraj się w drodze dojść z nim do zgody, by cię nie pociągnął do sędziego; a sędzia przekazałby cię dozorcy, dozorca zaś wtrąciłby cię do więzienia. Powiadam ci, nie wyjdziesz stamtąd, póki nie oddasz ostatniego pieniążka.

Właśnie! Pouczenie Jezusa, wyrażone w Ewangelii, ale i w Liście Apostoła, jest – jak się wydaje – bardzo jasne: mamy się wziąć w garść i przestać się nad sobą użalać, tylko trzeźwo myśleć i wyciągać z tego bardzo konkretne wnioski, które przełożą się na bardzo konkretne postępowanie. Bo w wielu sytuacjach my nie tyle nie możemy dobrze postąpić, co nie chcemy – albo przynajmniej nie chcemy się postarać.

Gdyż dobro i świętość są w zasięgu naszej ręki i naszych możliwości – o ile tylko my będziemy bardziej zdecydowani i konsekwentni w jego osiąganiu, o ile będziemy od siebie więcej wymagać, a nie usprawiedliwiać się zbyt łatwo ze swoich niedociągnięć, a częściej pewnie: lenistwa.

My naprawdę jesteśmy w stanie żyć dobrze i postępować właściwie – w końcu, nie jesteśmy pozbawieni łaski Bożej. I wiedzę mamy pełną – a przynajmniej wystarczającą, by odróżnić dobro od zła. Wszystko natomiast zależy od naszego zdecydowania, konsekwencji i wytrwałości.

I cóż my na to?…

8 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.