Przekleństwo – czy błogosławieństwo?…

P

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Patryk Śliwa, za moich czasów – Lektor i Członek Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach. Niech Mu Pan błogosławi w każdym dobru, którego się podejmuje. Niech zawsze, w swoim życiu, będzie jak najbliżej Jezusa! Zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, dzień wczorajszy był naprawdę bardzo intensywny. Msza Święta, kończąca Rekolekcje, poprzedzona była czasem Spowiedzi, a po niej, w pobliskiej sali parafialnej, odbył się opłatek, na który zaproszeni byli wszyscy Uczestnicy Mszy Świętej (a było ich całkiem sporo), poszła jednak tylko niewielka część. Takie nasze polskie: „A po co?…”, „Nie chce mi się…”. Ci jednak którzy przybyli, stworzyli wspaniałą atmosferę. Trochę z nimi porozmawiałem, wspólnie pośpiewaliśmy kolędy, przełamaliśmy się opłatkiem – tak, po polsku.

Potem Ksiądz Krzysztof obwiózł mnie po pobliskim Glasgow, największym mieście w Szkocji, zatrzymaliśmy się w kilku miejscach, zobaczyliśmy to i owo. Odwiedziliśmy też dwie Rodziny, które wspierają Księdza Krzysztofa w posłudze parafialnej oraz w posłudze wśród Polaków – Ksiądz Krzysztof Garwoliński jest bowiem Duszpasterzem wszystkich Polaków na terenie swojej Diecezji. A tych Polaków trochę tutaj jednak jest… Różnie bywa z ich uczestnictwem w życiu religijnym – to inna sprawa.

A oto dzisiaj, po Mszy Świętej, pojedziemy jeszcze gdzieś (coś słyszałem o jakichś górach), żebym zobaczył nie tylko duże miasto, ale też szerokie szkockie przestrzenie. I o 19:00, z lotniska w Glasgow, planuję wylot do Modlina, a stamtąd – przejazd do Lublina.

Dziękuję Wam za modlitewne wsparcie, ja też o Was pamiętam – i będę pamiętał, także w czasie lotu, gdy będę… „bliżej Szefa”!

Gaudium et spes! Ks. Jacek

23 grudnia 2019.,

do czytań: Ml 3,1–4;23–24; Łk 1,57–66

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA MALACHIASZA:

To mówi Pan Bóg: „Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie. Oto nadejdzie, mówi Pan Zastępów. Ale kto przetrwa dzień Jego nadejścia i kto się ostoi, gdy się ukaże? Albowiem On jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy. Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać dla Pana ofiary sprawiedliwie. Wtedy będzie miła dla Pana ofiara Judy i Jeruzalem jak za dawnych dni i lat starożytnych.

Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pana, dnia wielkiego i strasznego. I skłoni serce ojców ku synom, a serce synów ku ich ojcom, abym nie przyszedł i nie poraził ziemi przekleństwem”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Dla Elżbiety nadszedł czas rozwiązania i urodziła syna. Gdy jej sąsiedzi i krewni usłyszeli, że Pan okazał tak wielkie miłosierdzie nad nią, cieszyli się z nią razem.

Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Jednakże matka jego odpowiedziała: „Nie, lecz ma otrzymać imię Jan”.

Odrzekli jej: „Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię”.

Pytali się więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: „Jan będzie mu na imię”. I wszyscy się dziwili.

A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał, i mówił wielbiąc Boga.

I padł strach na wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. A wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca i pytali: „Kimże będzie to dziecię?” Bo istotnie ręka Pańska była z nim.

Bóg chce, naprawdę chce błogosławić człowiekowi, błogosławić całemu światu. Chce dobra każdego człowieka. I chociaż w pierwszym czytaniu, przez Proroka Malachiasza, zapowiada Sąd, to jednak w ostatnim akapicie dzisiejszego pierwszego czytania słyszymy zapowiedź: Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pana, dnia wielkiego i strasznego. I skłoni serce ojców ku synom, a serce synów ku ich ojcom, abym nie przyszedł i nie poraził ziemi przekleństwem.

To tak, jakby Bóg chciał uchronić ludzi przed sobą samym! Wiedząc, że przyjdzie na Sąd i dokona ostatecznego rozliczenia, sam jakby ostrzega ludzi przed tym dniem i podpowiada, że – i jak – mają się przygotować. Po co?

Sam mówi: abym nie przyszedł i nie poraził ziemi przekleństwem. Są to ostatnie słowa dzisiejszego fragmentu Proroctwa Malachiasza, dlatego może nawet nie zwracamy na nie uwagi, może nam gdzieś umykają. A przecież nie mogą nam umknąć, bo są to słowa Boże i skoro zostały przez Boga wypowiedziane, a przez Proroka zapisane, to nic nie tracą ze swojej aktualności. I ze swojej grozy jednocześnie, bo kiedy słyszymy o możliwości porażenia ziemi przekleństwem, to co mamy myśleć?…

Bóg jednak nie chce tego – On chce wszystkim błogosławić, a nie skazywać na potępienie czy przekleństwo. Zresztą, wiemy dobrze, że to nie Bóg bezpośrednio skazuje, tylko czyny człowieka skutkują takimi, a nie innymi rozstrzygnięciami. Bóg gotów jest nawet stanąć w opozycji do samego siebie i przed samym sobą ostrzec człowieka, aby go tylko ratować i dać mu szansę.

I w tym duchu odczytujemy także wydarzenie, opisane w dzisiejszej Ewangelii. Oto wypełniły się zapowiedzi Boże, dotyczące narodzenia Jana. Ojciec Jana, Zachariasz, który nie uwierzył anielskiej przepowiedni i został za to ukarany odjęciem mowy, teraz – kiedy te zapowiedzi się wypełniły – odzyskał mowę i jako jeden z pierwszych mógł zaświadczyć o wielkiej łaskawości Bożej, za którą też mógł Boga uwielbiać.

Całe zaś to wydarzenie było częścią większego planu Boga, który na przestrzeni dziejów zbawienia uczynił naprawdę bardzo wiele, żeby człowiekowi dać szansę i żeby go uratować. Jak już wspomnieliśmy, stanął w swoistej opozycji do siebie samego, aby uratować człowieka przed nim samym! Bo – jeszcze raz podkreślmy – to nie Bóg ściągnął na ziemię przekleństwo, tylko człowiek swoimi grzechami. Przeto Bóg podjął wysiłek, by ratować człowieka przed nim samym!

I dlatego posłał Jana Chrzciciela, którego Jezus w którymś momencie wyraźnie utożsamił z Prorokiem Eliaszem, o którym to z kolei mówiono i wierzono, że przyjdzie przed końcem czasów, aby ludzi na ten ostatni dzień przygotować. Ślad tego przekonania i tego oczekiwania znajdujemy w dzisiejszym pierwszym czytaniu, w cytowanych już słowach: Oto Ja poślę wam proroka Eliasza przed nadejściem dnia Pana, dnia wielkiego i strasznego.

Moi Drodzy, Bóg w ogóle nie ukrywa, że ten dzień ostatni będzie «wielki i straszny». Ale nie chce tym straszyć człowieka – wbrew pozorom – tylko właśnie zmobilizować go do tego, by tak żył i postępował, by nie był to dlań dzień straszny. Niech będzie wielki, ale nie straszny. I dlatego przez całą historię zbawienia posyłał swoich Proroków – w tym także Proroka Eliasza – i innych wysłanników, posłał Jana Chrzciciela, a wreszcie posłał swojego Syna, aby uratować ziemię przed przekleństwem. Kogo jeszcze miał posłać? Co jeszcze mógł zrobić, czego by nie zrobił?

On naprawdę zrobił, co mógł zrobić i dzisiaj wyraźnie odczuwamy różnicę w treści i w swoistym „nastroju”, jaki panuje w tekście pierwszego czytania i w teście Ewangelii.

Z tego pierwszego bije pewną grozą, jakimś majestatem, pada też zapowiedź przekleństwa. Oczywiście – jeszcze raz podkreślmy – nie jest to zapowiedź bezwzględna i bezwarunkowa. Wprost przeciwnie, Bóg mówi: abym nie przyszedł i nie poraził ziemi przekleństwem. On tego naprawdę nie chce, ale – niestety – nie wyklucza.

W Ewangelii natomiast jesteśmy świadkami wielkiego Bożego błogosławieństwa, jakie dokonało się w narodzeniu Jana Chrzciciela. I to jest, moi Drodzy, naturalne pragnienie i dążenie Boga: błogosławieństwo! Bóg chce mu tylko błogosławić, chce jego dobra. Gorzej, że sam człowiek często tego nie chce. Sam często – niestety – wybiera przekleństwo.

Moi Drodzy, ten kończący się Adwent to takie kolejne wyjście Boga do nas, kolejna szansa, by nam pobłogosławić. Czy z niej skorzystaliśmy? Każdy musi sam odpowiedzieć na to pytanie. Czy przeżyliśmy ten czas w stanie łaski uświęcającej, czy też zostawiamy Spowiedź na dzień dzisiejszy, a może nawet na jutrzejszy, a może liczymy na to, że na Pasterce któryś ksiądz będzie spowiadał?… Albo może nawet w ogóle nie planujemy Spowiedzi w tym czasie?…

A jak przeżyliśmy rekolekcje adwentowe – czy w całości, przez trzy dni? A ile razy byliśmy na Roratach? Jak wreszcie wyglądała realizacja adwentowego postanowienia?

Moi Drodzy, mieliśmy kolejną szansę, daną przez Boga. Skorzystaliśmy z niej? Czy ten Adwent był bardziej intensywny, lepiej przeżyty, a przez to bardziej owocny, niż poprzedni?

Ile osobiście zrobiłem w tym czasie, aby oddalić od siebie groźbę przekleństwa, a przybliżyć się do Bożego błogosławieństwa?…

2 komentarze

  • Dziękuję bardzo, że Ksiądz podzielił się z nami swoimi spostrzeżeniami i refleksjami odnośnie Słowa i nie tylko. Szkoda , że nie zamieścił Ksiądz nam żadnych zdjęć, ale może jak ładnie poproszę to się znajdą widoki, kościoły…
    Ps. Jutro przyniosę światełko betlejemskie z naszej Kaplicy adoracji ( które dziś widziałam), aby Światłość z Betlejem zapanowała i w naszym domu. Mnie się udało być na wszystkich Mszach roratnich, ale motywacja była bardzo przyziemna. Mam mieć do operacji zakraplane oczy o godzinie ósmej ( i o 18tej ), więc druga msza o 7:30 nie wchodziła w grę. Odmawiałam Brewiarz rano i wieczorem poza dwukrotnym zaniedbaniem. Tak więc do świętości mi jeszcze dużo brakuje i muszę nieustawać w pracy nad sobą.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.