Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Andrzej Ostapiuk, należący w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Białej Podlaskiej. Życzę Jubilatowi, aby ułożył swoje życie po myśli Bożej. I tylko Bożą wolę w swoim życiu wypełniał. Zapewniam o modlitwie!
Moi Drodzy, wspierajmy modlitwą działania Duszpasterzy, którzy codzienne obowiązki w swoich Parafiach i w Szkołach, łączą w tych dniach z wizytą duszpasterską. Niech nie zabraknie im sił i natchnień do niesienia ludziom Boga! Niech to będzie z Ich strony takim konkretem w miłości, o którym więcej w dzisiejszym rozważaniu.
Gaudium et spes! Ks. Jacek
8 stycznia 2020.,
do czytań: 1 J 4,7–10; Mk 6,34–44
CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Umiłowani, miłujmy się wzajemnie,
ponieważ miłość jest z Boga,
a każdy, kto miłuje,
narodził się z Boga i zna Boga.
Kto nie miłuje, nie zna Boga,
bo Bóg jest miłością.
W tym objawiła się miłość Boga ku nam,
że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat,
abyśmy życie mieli dzięki Niemu.
W tym przejawia się miłość,
że nie my umiłowaliśmy Boga,
ale że On sam nas umiłował
i posłał Syna swojego
jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Gdy Jezus ujrzał wielki tłum, ogarnęła Go litość nad nimi; byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać.
A gdy pora była już późna, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: „Miejsce jest puste, a pora już późna. Odpraw ich. Niech idą do okolicznych osiedli i wsi, a kupią sobie coś do jedzenia”.
Lecz On im odpowiedział: „Wy dajcie im jeść”.
Rzekli Mu: „Mamy pójść i za dwieście denarów kupić chleba, żeby im dać jeść?”
On ich spytał: „Ile macie chlebów? Idźcie, zobaczcie!”
Gdy się upewnili, rzekli: „Pięć i dwie ryby”.
Wtedy polecił im wszystkim usiąść gromadami na zielonej trawie. I rozłożyli się gromada przy gromadzie, po stu i po pięćdziesięciu.
A wziąwszy pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo, połamał chleby i dawał uczniom, by kładli przed nimi. Także dwie ryby rozdzielił między wszystkich. Jedli wszyscy do sytości i zebrali jeszcze dwanaście pełnych koszów ułomków i ostatki z ryb. A tych, którzy jedli chleby, było pięć tysięcy mężczyzn.
Święty Jan Apostoł – ten Piewca miłości Bożej i wzajemnej miłości ludzkiej – po raz kolejny dzisiaj mówi nam właśnie o miłości. I po raz kolejny mówi bardzo konkretnie. Zapewne już zdążyliśmy się przyzwyczaić przez kolejne dni – kiedy to w liturgii Mszy Świętej słuchamy właśnie refleksji Świętego Jana – że o miłości nie wypowiada się on w jakiś mglisty i tkliwy sposób, tak że może nawet wzruszylibyśmy się, słuchając o niej, ale po usłyszeniu nie wiedzielibyśmy, na czym tak konkretnie ta miłość miałaby polegać. Nie tak jest u Jana!
On bardzo jasno i – jak niekiedy mówimy – „do bólu” konkretnie zachęca nas: Miłujmy się wzajemnie!, po czym od razu wyjaśnia, dlaczego mamy to robić: ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością.
Stawia zatem Jan znak równości między miłością, a poznaniem Boga i narodzeniem się z Boga, czyli mocną, osobową więzią z Bogiem. Wiemy, że w języku biblijnym określenie: «poznać Boga» oznacza nie tyle wiedzę, kto to jest Bóg i jak ewentualnie ma na imię, ile pełną jedność z Nim. I właśnie miłość – wzajemna miłość między ludźmi – jest tego konkretnym wyrazem.
A jeśli chcielibyśmy pytać o ten konkret ze strony Boga, to – jak to wyjaśnia Jan w dalszej części dzisiejszego swego słowa – w tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy.
Zatem, posłanie na świat swojego jedynego Syna, aby Ten dokonał zbawienia ludzi od ich grzechów – to jest właśnie «konkret w miłości» ze strony Boga. Taki – powiedzielibyśmy – wielki konkret.
A takim „mniejszym konkretem” z pewnością był ów piękny gest, jaki Jezus uczynił dzisiaj wobec ludzi, którzy tyle czasu trwali przy Nim, słuchając Jego nauki. Opis tego wydarzenia usłyszeliśmy w usłyszanym przed chwilą fragmencie Ewangelii.
Zobaczmy, że mamy tu do czynienia ze swoistą wymianą «konkretów w miłości». Najpierw Jezus wyszedł z inicjatywą i to On był pierwszy w miłości – jak to zwykle Bóg – bo gdy […] ujrzał wielki tłum, ogarnęła Go litość nad nimi; byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać.
Na to ów wielki tłum bardzo konkretnie odpowiedział swoją miłością, bo oto okazało się, że wszyscy trwali przy Nauczycielu, nie chcieli odchodzić i nawet na głód fizyczny się narazili, oby tylko zaspokoić głód słowa Bożego. To był bardzo mocny «konkret w miłości» – ze strony ludzi.
Na co z kolei Jezus odpowiedział kolejnym «konkretem w miłości», dając im także ten chleb materialny, chleb doczesny… I to dając go w wielkiej obfitości, bo – jak słyszeliśmy – jedli wszyscy do sytości i zebrali jeszcze dwanaście pełnych koszów ułomków i ostatki z ryb. A tych, którzy jedli chleby, było pięć tysięcy mężczyzn.
Myślę, moi Drodzy, że gdybyśmy się tak na spokojnie zastanowili, to pewnie bylibyśmy w stanie przywołać wiele takich sytuacji – niekiedy nazywamy je sobie „uśmiechami Pana Boga” – kiedy to doświadczamy ze strony Nieba wyraźnych znaków opieki nad nami i pomocy nam udzielanej. Oczywiście, największym i najważniejszym takim znakiem jest dar zbawienia, udzielony nam wszystkim, oraz to wszystko, co prowadzi do jego osiągnięcia. To jest największy i najbardziej konkretny znak Bożej miłości do nas – największy «konkret w miłości».
Ale Pan nie szczędzi nam również takich mniejszych, codziennych «konkretów w miłości», których doświadczamy naprawdę wiele, chociaż może nawet ich nieraz nie zauważamy – i mało kiedy za nie dziękujemy.
Warto więc wytężyć wzrok i słuch, warto wyczulić serce, aby te znaki dostrzegać. Koniecznie też trzeba za nie dziękować. I – co chyba najważniejsze – odpowiadać Bogu naszymi codziennymi, choćby małymi, ale wyraźnymi: «konkretami w miłości».
Co dzisiaj będzie takim znakiem z mojej strony?…