Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Agnieszka Niedziałkowska, dla przyjaciół: „Siwa” (od nazwiska panieńskiego, nie od koloru włosów!), bardzo mi życzliwa Osoba, pełna życiowej werwy i konkretu w chrześcijańskiej postawie; a od niedawna – szczęśliwa Mama!
Imieniny przeżywa także Agnieszka Osial, moja Koleżanka ze wspólnej pracy w Liceum Lelewela w Żelechowie.
A do wczorajszych życzeń dołączam jeszcze te dla Księdza Sebastiana Biska, mojego byłego Ucznia z Technikum w Radoryżu Smolanym, a obecnie studiującego na KUL, pomagającemu zaś duszpastersko w Parafii Ducha Świętego w Siedlcach, przy której to mieści się nasza Ośrodek akademicki.
Wszystkim dziś i wczoraj świętującym życzę owej głębi i wrażliwości spojrzenia na drugiego człowieka, o jakiej mowa w dzisiejszym Słowie. Zapewniam o modlitwie!
Moi Drodzy, w niedzielę zmarł Pan Edwarda, Ojciec Pana Wojciecha, z którym już od lat jestem w stałym kontakcie w części prywatnej naszego bloga. Dzisiaj wieczorem będę sprawował Mszę Świętą za Zmarłego, ale też za Jego Rodzinę. Polecam ś.p. Edwarda także Waszemu modlitewnemu wspomnieniu.
I pamiętajmy też o naszych Drogich Babciach – w Ich dniu – prosząc dla Nich o Boże błogosławieństwo i wdzięczność wnuków, a dla zmarłych o pokój wieczny.
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wtorek 2 Tygodnia zwykłego, rok II,
Wspomnienie Św. Agnieszki, Dziewicy i Męczennicy,
do czytań: 1 Sm 16,1–13; Mk 2,23–28
CZYTANIE Z PIERWSZEJ KSIĘGI SAMUELA:
Pan rzekł do Samuela: „Dokąd będziesz się smucił z powodu Saula? Uznałem go przecież za niegodnego, by panował nad Izraelem. Napełnij oliwą twój róg i idź: Posyłam cię do Jessego Betlejemity, gdyż między jego synami upatrzyłem sobie króla”. Samuel odrzekł: „Jakże pójdę? Usłyszy o tym Saul i zabije mnie”. Pan odpowiedział: „Weźmiesz ze sobą jałowicę i będziesz mówił: «Przybywam złożyć ofiarę Panu». Zaprosisz więc Jessego na ucztę ofiarną, a Ja wtedy powiem ci, co masz robić: wtedy namaścisz tego, którego ci wskażę”.
Samuel uczynił tak, jak polecił mu Pan, i udał się do Betlejem. Naprzeciw niego wyszła przelękniona starszyzna miasta. Jeden z nich zapytał: „Czy twe przybycie oznacza pokój?” Odpowiedział: „Pokój. Przybyłem złożyć ofiarę Panu. Oczyśćcie się i chodźcie złożyć ze mną ofiarę”. Oczyścił też Jessego i jego synów i zaprosił ich na ofiarę.
Kiedy przybyli, spostrzegł Eliaba i mówił: „Z pewnością przed Panem jest jego pomazaniec”. Jednak Pan rzekł do Samuela: „Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost, gdyż nie wybrałem go, nie tak bowiem człowiek widzi, jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce”. Następnie Jesse przywołał Abinadaba i przedstawił go Samuelowi, ale ten rzekł: „Ten też nie został wybrany przez Pana”. Potem Jesse przedstawił Szammę. Samuel jednak oświadczył: „Ten też nie został wybrany przez Pana”. I kazał Jesse przejść przed Samuelem siedmiu swoim synom, lecz Samuel powiedział Jessemu: „Pan ich nie wybrał”.
Samuel więc zapytał Jessego: „Czy to już wszyscy młodzieńcy?” Odrzekł: „Pozostał jeszcze najmniejszy, lecz on pasie owce”. Samuel powiedział do Jessego: „Poślij po niego i sprowadź tutaj, gdyż nie rozpoczniemy uczty, dopóki on nie przyjdzie”.
Posłał więc i przyprowadzono go: był rudy, miał piękne oczy i pociągający wygląd. Wtedy Pan rzekł: „Wstań i namaść go, to ten”. Wziął więc Samuel róg z oliwą i namaścił go pośrodku jego braci. Potem od tego dnia duch Pański opanował Dawida. Samuel zaś udał się z powrotem do Rama.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Pewnego razu, gdy Jezus przechodził w szabat wśród zbóż, uczniowie Jego zaczęli po drodze zrywać kłosy. Na to faryzeusze rzekli do Niego: „Patrz, czemu oni robią w szabat to, czego nie wolno?”
On im odpowiedział: „Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w potrzebie, i był głodny on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom”.
I dodał: „To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest panem szabatu”.
A to dopiero niespodzianka! – można by stwierdzić po wysłuchaniu pierwszego czytania. Potwierdziła się zasada, że Bóg lubi robić niespodzianki. I że Jego myślenie i spojrzenie na świat, na ludzi, jest zupełnie inne od naszego spojrzenia. Zresztą, jasno to dzisiaj zostało powiedziane przez samego Boga, w słowach skierowanych do Proroka Samuela: Nie tak bowiem człowiek widzi, jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce.
Faktycznie, dokonany dziś wybór nowego króla Izraela był tego potwierdzeniem. Chociaż z ludzkiej perspektywy każdy ze starszych synów byłby o wiele lepszym i zdatniejszym kandydatem, a najmłodszy w ogóle nie był brany pod uwagę, bo nawet nie został zawołany do domu na to spotkanie z tak ważnym gościem, to jednak Bóg sam się o niego upomniał i dlatego Prorok dopytał Jessego: Czy to już wszyscy młodzieńcy?
Odpowiedź ojca świadczyła wyraźnie o tym, że akurat o tym synu w ogóle nikt nie pomyślał: Pozostał jeszcze najmniejszy, lecz on pasie owce – w domyśle: On tylko pasie owce, on nic nie znaczy, on się w tej rozgrywce nie liczy. Jak się okazało – liczy się! I to najbardziej! Bo Bóg, który patrzy w serce, właśnie w tym sercu dopatrzył się wszystkich atrybutów i zalet przyszłego władcy Izraela. Żeby to jednak dostrzec, to trzeba patrzeć tak, jak patrzy Bóg. A jakie jest to spojrzenie? Z pewnością – bardzo wrażliwe, delikatne i niezwykle głębokie. I wypatrujące zawsze i wszędzie dobra człowieka.
Zawsze i wszędzie, a więc także w tej sytuacji, jaką opisuje dzisiejsza Ewangelia. Tego, co czynili Apostołowie, zasadniczo nie wolno było czynić w szabat. Jeśli trzymać się tylko suchej litery, to faktycznie: tak nie należało czynić. Z drugiej jednak strony, Jezus ocenił, że jest to tak naprawdę drobiazg, a większą sprawą tutaj jest dobro człowieka. I stąd Jego słowa: To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest panem szabatu.
Zapewne echem tych słów jest ostatni kanon w Kodeksie Prawa Kanonicznego, stanowiący, że zbawienie dusz jest najwyższym prawem w Kościele, dlatego prawo to dopuszcza chociażby tak wiele dyspens czy innych rozwiązań szczegółowych, stanowiących odejście od normy głównej dla dobra pojedynczego człowieka, w jego takiej czy innej, konkretnej sytuacji. To znaczy – sprecyzujmy! – norma obowiązuje nadal, jest jednak w tej konkretnej sytuacji niejako zawieszona lub zmodyfikowana w odniesieniu do pojedynczego człowieka, w jego konkretnej sytuacji.
Ta sytuacja jest prawnie określona, uwzględniając jednak starożytną zasadę prawną: „Ius sequitur vitam”, czyli: „Prawo podąża za życiem”, łatwo przewidzieć, że przepisy prawne z pewnością nie są w stanie opisać wszystkich możliwych sytuacji, jakie mogą mieć miejsce. Dlatego prawo Kościoła idzie jeszcze dalej i dopuszcza zasadę słuszności prawnej, czyli możliwość dostosowania przepisu do sytuacji, w której Prawodawca – jak wynika to z całości Prawa – zastosowałby dyspensę, gdyby o takiej sytuacji wiedział.
I nie chodzi tu o naginanie prawa, lub jego łamanie, jak to widzimy w naszym życiu politycznym czy społecznym. W końcu, w tym wszystkim jest jeszcze sumienie, które zawsze upomni się o poszanowanie Prawa Bożego! Natomiast chodzi tu o dobro człowieka, a jego najwyższym, najważniejszym i ostatecznym dobrem – jest jego zbawienie!
I tym się kieruje Bóg, kiedy rozstrzyga ludzkie sprawy po swojemu, a nie po „ludzkiemu”… I kiedy do poszczególnych zadań w Kościele wybiera ludzi, którzy – według ludzkich przewidywań i kalkulacji – w ogóle się do nich nie nadają, lub nie są w ogóle brani pod uwagę!
Takimi właśnie kryteriami kieruje się Bóg, a to jasno także pokazuje historia życia naszej dzisiejszej Patronki, która chociaż w bardzo młodym wieku, to jednak wykazała się niezwykłą odwagą, bohaterstwem i świętością. Mówimy tu oczywiście o Świętej Agnieszce, Dziewicy i Męczennicy.
Była w starożytności jedną z najbardziej popularnych Świętych. Pisali o niej: Święty Ambroży, Święty Hieronim, Święty Papież Damazy, Święty Papież Grzegorz I Wielki – i wielu innych. Jako dwunastoletnia dziewczynka, pochodząca ze starego rodu, miała ponieść męczeńską śmierć na stadionie Domicjana około 305 roku. Na miejscu złożonego przez nią „świadectwa krwi” dzisiaj znajduje się Piazza Navona – jedno z najpiękniejszych i najbardziej uczęszczanych miejsc Rzymu. Tuż obok, nad grobem Męczennicy, wzniesiono bazylikę pod jej wezwaniem, w której 21 stycznia – zgodnie ze starym zwyczajem – poświęca się dwa białe baranki.
Oto bowiem łacińskie imię Agnieszki – „Agnes”, wywodzi się zapewne – jak się uważa – od łacińskiego wyrazu „agnus” – „baranek”. Dlatego powstał zwyczaj, że przy klasztorze, znajdującym się obok bazyliki, siostry zakonne pielęgnują baranki, które poświęca się właśnie w dniu dzisiejszym. Z ich wełny zakonnice wyrabiają potem paliusze, które następnie Papież nakłada nowo mianowanym metropolitom Kościoła katolickiego. To właśnie także w związku z tym, artyści przedstawiają Agnieszkę z barankiem, trzymanym na ręku.
Co zaś się tyczy samego męczeństwa dzisiejszej Patronki, to – według przekazów – o rękę Agnieszki rywalizowało wielu kandydatów, a wśród nich pewien młody rzymski szlachcic, bez reszty oczarowany jej urodą. Ona jednak odrzuciła wszystkich, mówiąc, że wybrała Małżonka, którego nie potrafią zobaczyć oczy śmiertelnika. Zalotnicy, chcąc złamać jej upór, oskarżyli ją, że jest chrześcijanką. Doprowadzona przed sędziego, nie uległa jednak ani łagodnym namowom, ani groźbom. Rozniecono ogień, przyniesiono narzędzia tortur, ale ona przyglądała się temu z niewzruszonym spokojem.
Wobec tego odesłano ją do domu publicznego, ale jej postać budziła taki szacunek, że żaden z grzesznych mężczyzn, odwiedzających to miejsce, nie śmiał się nawet do niej zbliżyć. Jeden, „odważniejszy” niż inni, po nieudanej próbie został nagle porażony ślepotą i upadł w konwulsjach. Młoda Agnieszka wyszła z domu rozpusty niepokalana i nadal była czystą małżonką Chrystusa. Według jeszcze innego przekazu, całkowicie obnażona na jednym ze stadionów, została wystawiona na pastwę spojrzeń tłumu. Jednak, w sposób cudowny, okryła się płaszczem włosów.
Wobec tych wszystkich okoliczności, zalotnicy znów zaczęli podburzać sędziego. Bohaterska Dziewica została ostatecznie skazana na ścięcie. Wśród powszechnego płaczu, ścięto jej głowę. Poszła na spotkanie Nieśmiertelnego Małżonka, którego ukochała bardziej niż życie.
W swoim traktacie, poświęconym dziewictwu, Święty Ambroży, Biskup tak rozważa wspaniałe i bohaterskie męczeństwo dzisiejszej Patronki: „Oto dzisiaj pamiątka narodzin dla nieba Dziewicy – naśladujmy jej czystość! Oto dzień narodzin Męczennicy – składajmy ofiary! Dzisiaj wspomnienie Świętej Agnieszki. Według tradycji, poniosła śmierć w dwunastym roku życia. Jakże haniebne jest okrucieństwo, które nie oszczędza tak młodego wieku. Ale też jakże wielka moc wiary, która nawet w tak młodym dziewczęciu znajduje świadectwo.
Czyż w tak małym ciele mogło być w ogóle miejsce na ranę? Nie było miejsca na uderzenie żelazem, ale było na przezwyciężenie żelaza. Tymczasem dziewczęta w jej wieku lękają się nawet surowej twarzy rodziców, a ukłute igłą, płaczą jakby z powodu dotkliwej rany.
Oto stoi bez lęku pośród krwawych katów. Nieporuszona na dźwięk okrutnych kajdan. Całe swe ciało podaje pod cios srogiego oprawcy. Nie wie jeszcze, co znaczy śmierć, ale już jest na nią gotowa. Zawleczona przemocą do ołtarza, pośrodku palących ogni wyciąga ręce ku Chrystusowi i wśród świętokradczych płomieni kreśli znak Chrystusa Zwycięzcy. Wkłada swą szyję i ręce w żelazne kajdany, ale żadne z nich nie mogą zacisnąć tak drobnych członków. Czyżby nowy jakiś rodzaj męczeństwa? Jeszcze niezdolna do przyjęcia tortur, ale już dojrzała do zwycięstwa. Pomimo tak młodego wieku – stała się mistrzynią męstwa.
Nie tak chętnie podążałaby w dniu zaślubin ku oblubieńcowi, jak ochoczo i z radością szła na miejsce kaźni. Ozdobą jej głowy był Chrystus, nie zaś misternie upięte włosy! Uwieńczona cnotami, a nie kwiatami. Wszyscy płaczą, ale nie ona. Wielu dziwi się, że tak łatwo szafuje życiem, którego jeszcze nie zakosztowała. Oddaje je, jak gdyby doszła już do jego kresu. Zdumiewają się wszyscy, iż stała się świadkiem samego Boga, gdy z powodu wieku nie mogłaby nawet występować w sądzie. Sprawiła, iż uwierzono jej, gdy świadczyła o Bogu, choć nie dano by wiary, gdyby świadczyła o ludziach. Co bowiem wykracza poza naturę, pochodzi od Twórcy natury.
Ileż gróźb stosował oprawca, aby ją zastraszyć! Ileż pochlebstw, aby przekonać! Ileż obietnic wypowiadało wielu starających się o jej rękę! Ona zaś: „Byłoby niesprawiedliwością dla Oblubieńca oczekiwać kogoś innego. Moim wybranym jest Ten, który mnie pierwszy wybrał. Dlaczego zwlekasz, kacie? Niechaj umiera ciało miłowane oczyma ciała. Takiej miłości nie pragnę.” Wstała, pomodliła się, położyła głowę pod miecz.
I wtedy mógłbyś zobaczyć, jak zadrżał kat, zupełnie jak gdyby to on sam był skazany. Zatrzęsła się ręka prześladowcy, pobladło oblicze spoglądającego na cudze niebezpieczeństwo, podczas gdy dziewczę spokojnie patrzyło na swoje.
Oto więc w jednej ofierze widzicie podwójne świadectwo: czystości i wiary. Zachowała dziewictwo i dostąpiła męczeństwa.”
Tyle ze świadectwa Świętego Ambrożego o naszej dzisiejszej Patronce. Wpatrzeni w świetlany przykład jej świętości, a jednocześnie zasłuchani w Boże słowo dzisiejszej liturgii, pomyślmy, czy zgadzamy się – w swoim życiu – na te Boże rozstrzygnięcia, które odbiegają od naszego sposobu rozwiązywania spraw?… I czy sami staramy się o wrażliwość, delikatność i życzliwość w podejściu do drugiego człowieka?…