Człowiek w niewoli… samego siebie!

C

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym imieniny przeżywał Ksiądz Biskup Zbigniew Kiernikowski, były Pasterz naszej Diecezji, a obecnie – Pasterz Diecezji legnickiej, na terenie której przebywam. Niech Pan błogosławi Solenizanta i obdarza zawsze dobrą myślą i wszelkimi natchnieniami do pełnienia posługi.

Dzisiaj natomiast urodziny przeżywają:

Beata Kulikowska – Grzechnik, za moich czasów aktywnie działająca w KSM w mojej pierwszej Parafii, w Radoryżu Kościelnym, a obecnie: Żona, Matka i Katechetka;

Michał Żuk, włączający się w swoim czasie w działalność młodzieżowych Wspólnot;

Gala Frankowska, była Organistka w Surgucie, a obecnie studiująca w Polsce.

Niech Pan wszystkim świętującym okaże swoją wieloraką dobroć i obficie pobłogosławi. Ja, ze swej strony, zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, bardzo dziękujemy Księdzu Markowi i Księdzu Pawłowi za wczorajsze słówko z Syberii. I za słówko o Słowie, i o słówko o Syberii, i o muzyce… Jeśli idzie o to ostatnie, to bardzo dziękujemy za wstawki muzyczne – za filmiki. To bardzo skuteczna – jak się okazuje – forma apostolstwa. Świetnie, że tyle dzieje się w Surgucie, ale i w całej Diecezji! Wspieramy modlitwą całe to wielkie dobro – także te plany, związane z duszpasterstwem rodzin.

A jeśli idzie o moje ostatnie „występki”, to zamieszczam link do „Archiwum dźwięków” na stronie Katolickiego Radia Podlasie, z zapisem naszej piątkowej audycji: http://archiwum.radiopodlasie.pl/NEW/2020/02/14/jestescie-strozami-poranka-czy-jest-dla-mnie-miejsce-w-kosciele/

Raz jeszcze dziękuję za tyle dobrych słów, jakie dotarły do mnie po tej audycji. Gdyby ktoś zechciał jeszcze podzielić się swoimi uwagami na jej temat, to bardzo proszę.

Razem z Kubą – pozdrawiamy ze Szklarskiej Poręby. Pogoda taka sobie. Ale staramy się wykorzystywać czas najlepiej, jak się da. Pamiętamy o Was w modlitwie – w czasie Mszy Świętych, oraz wspólnego Brewiarza i Różańca.

Dobrego i błogosławionego dnia!

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wtorek 6 Tygodnia zwykłego, rok II,

do czytań: Jk 1,12–18; Mk 8,14–21

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO JAKUBA APOSTOŁA:

Błogosławiony mąż, który wytrwa w pokusie, gdy bowiem zostanie poddany próbie, otrzyma wieniec życia, obiecany przez Pana tym, którzy Go miłują.

Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi. To własna pożądliwość wystawia na pokusę i nęci każdego. Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć.

Nie dajcie się zwodzić, bracia moi umiłowani! Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępuje z góry, od Ojca świateł, u którego nie mamy przemiany ani cienia zmienności. Ze swej woli zrodził nas przez słowo prawdy, byśmy byli jakby pierwocinami Jego stworzeń.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Uczniowie Jezusa zapomnieli wziąć chlebów i tylko jeden chleb mieli ze sobą w łodzi. Wtedy Jezus im przykazał: „Uważajcie, strzeżcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda”.

Oni zaczęli rozprawiać między sobą o tym, że nie mają chleba.

Jezus zauważył to i rzekł im: „Czemu rozprawiacie o tym, że nie macie chleba? Jeszcze nie pojmujecie i nie rozumiecie, tak otępiały macie umysł? Macie oczy, a nie widzicie: macie uszy, a nie słyszycie? Nie pamiętacie, ile zebraliście koszów pełnych ułomków, kiedy połamałem pięć chlebów dla pięciu tysięcy?”

Odpowiedzieli Mu: „Dwanaście”.

A kiedy połamałem siedem chlebów dla czterech tysięcy, ile zebraliście koszów pełnych ułomków?”

Odpowiedzieli: „Siedem”.

I rzekł im: „Jeszcze nie rozumiecie?”

To, czego dzisiaj Święty Jakub uczy swoich czytelników, a więc także nas, my zasadniczo już dobrze wiemy – przynajmniej teoretycznie. Wiemy, że każdy grzech zaczyna się od pokusy, a więc od wewnętrznej myśli, wewnętrznego złego pragnienia. I w tym momencie, kiedy ono się pojawia, następuje moment przełomowy: co człowiek z tym zrobi? Czy w sposób bierny, a nawet chętny zaakceptuje, czy też przeciwstawi się zdecydowanie i pokusę od siebie oddali.

Jeżeli uda się dokonać tego drugiego, to nie ma problemu – nie ma grzechu, a nawet jest zasługa przed Bogiem, jakiś duży „plus”, jaki Bóg „zapisze w swoich księgach”. Jeżeli jednak człowiek pokusie ulegnie, to wówczas następuje pasmo nieszczęść, bo jedno zło pociąga za sobą drugie, co w finale całej sprawy prowadzi do śmierci. Ona jest na końcu tego łańcucha. Mówimy oczywiście o śmierci duchowej, czyli o potępieniu wiecznym.

Naturalnie, nie jesteśmy na to skazani, bo – na szczęście – mamy możliwość zawrócenia na każdym etapie tej błędnej drogi na drogę właściwą. Święty Jakub jednak – konkretnie i bez ogródek, jak to on – wskazuje, co się będzie działo, jeżeli człowiek pójdzie ową złą drogą. Jeżeli jednak nie pójdzie, a zawalczy o to, by wytrwać przy Bogu, wówczas dokona się to, o czym pisze już w pierwszym zdaniu dzisiejszego pouczenia: Błogosławiony mąż, który wytrwa w pokusie, gdy bowiem zostanie poddany próbie, otrzyma wieniec życia, obiecany przez Pana tym, którzy Go miłują.

Po czym bardzo jasno przypomina prawdę, którą my dziś dobrze znamy, bo Kościół tego nieustannie naucza, ale trzeba to zawsze jasno przypominać, iż kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi. To własna pożądliwość wystawia na pokusę i nęci każdego.

Tak, to nie Bóg kusi człowieka. Owszem, Bóg może dopuszczać na niego takie czy inne doświadczenia i trudności, w tym także pokusy – ale zawsze w sposób, powiedzielibyśmy, „kontrolowany”, czyli nigdy w skali przewyższającej „możliwości obronne” człowieka – jednak sama pokusa nie pochodzi od Boga, tylko z własnej pożądliwości człowieka. Bóg wręcz pomaga się przed tym wybronić – pomaga się człowiekowi wybronić przed samym człowiekiem.

Bo wszelkie zło i wszelkie pokusy rodzą się przede wszystkim ze zbytniego przywiązania człowieka do siebie samego – kosztem Boga, kosztem przywiązania do Niego. Mówi się nawet, że grzech to jest ukochanie przez człowieka samego siebie – aż do pogardy Boga!

Przykład takiego przywiązania do siebie oraz do swoich problemów i potrzeb mamy w wydarzeniu, opisanym w dzisiejszej Ewangelii. Doświadczywszy tak wielkiej mocy i miłości Jezusa, który już dwukrotnie – w sposób spektakularny wręcz i nie budzący żadnych wątpliwości – zadbał o ich potrzeby, rozmnożywszy dla nich chleb i ryby, Apostołowie znowu zamartwiali się, że nie zabrali ze sobą chleba na drogę.

Jakby nie zauważając tego zakłopotania, Jezus mówi do nich: Uważajcie, strzeżcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda. Ale oni dalej swoje. I wtedy Jezus już tak bardzo otwarcie i wprost przypomniał im, że nigdy nie byli opuszczeni i zapomniani, nigdy też nie byli głodni, kiedy tylko zaufali Jemu. Bo wtedy On zawsze zatroszczył się o nich. O wiele bardziej powinni obawiać się innych zagrożeń i trudności – tych, które symbolizuje ów «kwas faryzeuszów» i «kwas Heroda». Oni tymczasem znowu koncentrują się na sobie i swoich doczesnych potrzebach, zamiast zaufać Jezusowi, oddać całkowicie swój los w Jego ręce.

Moi Drodzy, to stąd rodzą się wszelkie pokusy do złego – z tego zniewolenia człowieka samym sobą. Im bardziej uda się człowiekowi wyrwać z tej niewoli samego siebie i wzlecieć ku górze, ku wolności, ku Jezusowi, tym bardziej i częściej będzie wszelkie pokusy zwyciężał.

Trzeba tu jednak wytrwałości, odwagi i modlitwy, będącej wyrazem najpełniejszego zaufania człowieka do Boga. I trzeba też odwagi do tego, by nawet pomimo upadków i niepowodzeń – ciągle zaczynać od nowa, nie zrażając się niepowodzeniami. Przecież to Jezus jest ostatecznym Zwycięzcą, trzeba Mu zatem zaufać – i do przodu! Do boju!

Usłyszmy raz jeszcze te słowa: Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępuje z góry, od Ojca świateł, u którego nie mamy przemiany ani cienia zmienności. Ze swej woli zrodził nas przez słowo prawdy, byśmy byli jakby pierwocinami Jego stworzeń. Właśnie, wszystko, co dobre w nas – pochodzi od Boga! Trzeba Mu tylko zaufać – by Jego mocą i z Jego pomocą zwyciężać.

Jak zatem, w tym kontekście, wygląda moja walka z pokusami do grzechu? Jakich pokus najczęściej doznaję i jakim ulegam? Jak – o ile w ogóle – staram się je pokonywać?…

4 komentarze

  • „Każde dobro, jakie otrzymujemy, i wszelki dar doskonały zstępuje z góry, od Ojca świateł, u którego nie mamy przemiany ani cienia zmienności. Ze swej woli zrodził nas przez słowo prawdy, byśmy byli jakby pierwocinami Jego stworzeń”.
    – Słowa…słowa…słowa…
    – Nie żeby być im przeciw, ale jakiś dowód może? Choć tu akurat wszelka dyskusja wydaje się zupełnie niemożliwa.

  • Ewangelia zestawia mam niejako dwa pojęcia „kwas” i „zakwas”.
    Kwas Heroda i kwas faryzeuszy z rozmnożonym chlebem Jezusa do którego potrzebny jest zakwas.
    Kwas Heroda doprowadził do śmierci Jana Chrzciciela, kwas faryzeuszów do zabicia Jezusa a zakwas Jezusa rozmnożył chleb, którym nakarmił tysiące słuchaczy i dał im życie.
    Czy ja chcę spijać kwas czy spożywać zakwas w Bożym chlebie…
    Czy ja chcę uśmiercać, czy chcę żyć z Bogiem…
    Czy wybieram śmierć i przekleństwo, czy życie z Jezusem i Bożą obfitość…

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.