Szczęść Boże! Moi Drodzy, serdecznie pozdrawiamy ze Szklarskiej Poręby. Pamiętamy w modlitwie o Was!
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Środa 6 Tygodnia zwykłego, rok II,
do czytań: Jk 1,19–27; Mk 8,22–26
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO JAKUBA APOSTOŁA:
Wiedzcie, bracia moi umiłowani: każdy człowiek winien być chętny do słuchania, nieskory do mówienia, nieskory do gniewu. Gniew bowiem męża nie wykonuje sprawiedliwości Bożej. Odrzućcie przeto wszystko, co nieczyste, oraz cały bezmiar zła, a przyjmijcie w duchu łagodności zaszczepione w was słowo, które ma moc zbawić dusze wasze.
Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie. Jeżeli bowiem ktoś przysłuchuje się tylko słowu, a nie wypełnia go, podobny jest do człowieka oglądającego w lustrze swe naturalne odbicie. Bo przyjrzał się sobie, odszedł i zaraz zapomniał, jakim był. Kto zaś pilnie rozważa doskonałe Prawo, Prawo wolności, i wytrwa w nim, ten nie jest słuchaczem skłonnym do zapominania, ale wykonawcą dzieła; wypełniając je, otrzyma błogosławieństwo.
Jeżeli ktoś uważa się za człowieka religijnego, lecz łudząc serce swoje nie powściąga swego języka, to pobożność jego pozbawiona jest podstaw. Religijność czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach i w zachowaniu siebie samego nieskalanym od wpływów świata.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus i uczniowie przyszli do Betsaidy. Tam przyprowadzili Mu niewidomego i prosili, żeby się go dotknął. On ujął niewidomego za rękę i wyprowadził go poza wieś. Zwilżył mu oczy śliną, położył na niego ręce i zapytał: „Czy widzisz co?” A gdy przejrzał, powiedział: „Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby drzewa”.
Potem znowu położył ręce na jego oczy. I przejrzał on zupełnie, i został uzdrowiony; wszystko widział teraz jasno i wyraźnie.
Jezus odesłał go do domu ze słowami: „Tylko do wsi nie wstępuj”.
Spróbujmy sobie wyobrazić człowieka, którego duchową sylwetkę zarysował w dzisiejszym pierwszym czytaniu Święty Jakub. O jakim człowieku pisał? Albo może inaczej: jakiego człowieka chciałby w swoich uczniach ukształtować? Czym się taki człowiek miałby charakteryzować? Tym mianowicie, że chętnie będzie słuchał, mniej mówił, bo to, co ma powiedzieć, lepiej wyrazi swymi czynami. Słuchać zaś będzie i Boga, i innych ludzi. Dlatego pozostanie wolny od gniewu i nieczystości.
Taki – powiedzielibyśmy – obraz człowieka niemal idealnego. Czy to wizja możliwa do zrealizowania w praktyce? Na pewno, warta tego, by do tego dążyć, a ile się uda?… Ważne jest, aby chcieć, usilnie starać się o to. Co ciekawe, Jakub Apostoł mocno w tym procesie akcentuje rolę owego – wspomnianego już – wprowadzania słowa w czyn.
Zapewne, już za jego czasów dało się zaobserwować zjawisko, które my dzisiaj aż nadto wyraźnie widzimy, iż w wielu sprawach mamy świetne teorie, na wiele kwestii mamy bardzo dobre i właściwe poglądy, składamy także wiele obietnic i zapewnień, dajemy wreszcie wiele dobrych rad, jednak to wszystko razem wzięte nijak się ma do praktyki naszego życia. Po prostu – brak czynów. Same słowa. A wówczas – cóż z najlepszej nawet teorii? I jaki pożytek z mądrych i przemyślanych poglądów? Po co komu dobre rady?
Święty Jakub stwierdza jasno i konkretnie: Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie. Jeżeli bowiem ktoś przysłuchuje się tylko słowu, a nie wypełnia go, podobny jest do człowieka oglądającego w lustrze swe naturalne odbicie. Bo przyjrzał się sobie, odszedł i zaraz zapomniał, jakim był. Kto zaś pilnie rozważa doskonałe Prawo, Prawo wolności, i wytrwa w nim, ten nie jest słuchaczem skłonnym do zapominania, ale wykonawcą dzieła; wypełniając je, otrzyma błogosławieństwo.
I właśnie taka postawa oraz będące jej owocem Boże błogosławieństwo przyczyni się do ukształtowania w nas takiego człowieka, o jakim dziś mowa: człowieka otwartego na Boga i na innych ludzi. Do takiej postawy trzeba dążyć cierpliwie i wytrwale.
Jak słyszymy, sprawa słów, wypowiadanych przez wierzących, oraz związanych z nimi czynów – albo też brak czynów – to bardzo ważna kwestia w nauczaniu Apostoła Jakuba. Dzisiaj ją mocno akcentuje, ale też w innych częściach Listu ona powraca. Oznacza to, że – według niego – ma ona duży wpływ na postawę człowieka, pomaga mu w jej kształtowaniu.
Dlatego – żeby to jeszcze mocniej podkreślić – Apostoł zaznacza: Jeżeli ktoś uważa się za człowieka religijnego, lecz łudząc serce swoje nie powściąga swego języka, to pobożność jego pozbawiona jest podstaw. Religijność czysta i bez skazy wobec Boga i Ojca wyraża się w opiece nad sierotami i wdowami w ich utrapieniach i w zachowaniu siebie samego nieskalanym od wpływów świata.
Moi Drodzy, to jest konkretny program pracy. Czyny zamiast słów – tak można by go najkrócej streścić. Nawet konkretne czyny zostały wskazane. Ewangelia jednak dopowiada jeszcze jeden, skądinąd oczywisty element całej układanki: potrzebna jest cierpliwość. I świadomość, że nic się tu nie dokona „od razu”, a bardziej etapami, stopniowo…
To właśnie zapewne Jezus chciał pokazać, kiedy w tak wyjątkowy i specyficzny sposób dokonał dzisiaj uzdrowienia. Słyszymy, że wziął chorego na bok, odsunął się z nim od tłumu i tam – w ciszy i w pewnym skupieniu – dokonał tego uzdrowienia. Dokonał go jednak – i to jest ciekawe – nie od razu, jak czynił to zazwyczaj Tym razem wszystko odbyło się w dwóch etapach.
Po pierwszym bowiem Jezus zapytał chorego: „Czy widzisz co?” A gdy [ten] przejrzał, powiedział: „Widzę ludzi, bo gdy chodzą, dostrzegam ich niby drzewa”. I dopiero po włożeniu na niego rąk przez Jezusa, został w pełni wyleczony. Możemy zastanawiać się, dlaczego akurat tak Jezus postąpił? Czyżby ten przypadek był cięższy od innych, dlatego Jezus musiał rozwiązać sprawę w dwóch etapach, bo w jednym nie dał rady?… Przecież dobrze wiemy, że to nie tak.
Jezus jest Bogiem, więc może wszystko, zawsze i od razu. Dlaczego zatem tak właśnie to uczynił? A może dlatego, by nas czegoś nauczyć?… Czego?… A chociażby tego, że w tych najważniejszych, Bożych sprawach lepiej jest, gdy wszystko dokonuje się stopniowo, etapami. I kiedy sukcesywnie wtajemniczamy się w Boże sprawy, coraz wyraźniej i ostrzej widzimy kształt nie tylko ludzkich postaci, ale i ludzkich postaw; coraz też ostrzej i wyraźniej widzimy kształt i sens wydarzeń i okoliczności, dokonujących się wokół nas… My wchodzimy w to coraz bardziej, a Jezus na każdym etapie nam towarzyszy. Prowadzi nas.
O takim rozwoju duchowym dzisiaj mówimy, o taki więc – stopniowy, konsekwentny, wytrwały rozwój – powinniśmy się usilnie starać. Bo wtedy wszystko, co odkryjemy i do czego dojdziemy, będzie bardziej „w nas”, głębiej przemyślane, wewnętrznie „przetworzone”…
Czy mogę już dzisiaj powiedzieć, że staram się o taką konsekwencję i wytrwałość w codziennym podążaniu drogą wiary? Czy – i jak – staram się o to, by każdy następny dzień był lepszy od poprzedniego? I czy w tym duchu dążę do tego, by konkretne czyny zastąpiły może i wielkie i wzniosłe, ale puste słowa?…
Ewangelia dzisiejsza pokazuje mi wyraźnie, że działanie lekarzy jest podobne do Jezusowego w sprawie uzdrowienia moich oczu etapami. Najpierw jedno oko, w moim przypadku jutro o 15tej, po pewnym czasie drugie, które też wymaga usunięcia zaćmy. Tylko Jezus może jednorazowo i na stałe otworzyć moje oczy serca na Prawdę objawioną w Ewangelii, o co proszę w pokorze Jego Ducha, Ducha Świętego który ma moc Ojca i Syna Bożego. Pozdrawiam . Z Panem Bogiem.
Będziemy jutro wspierać modlitwą te medyczne działania, które są zaplanowane.
xJ
Dziękuję bardzo Księdzu i wszystkim którzy westchną do Boga za mną, Jestem pełna optymizmu. Wspólnota modliła się już wczoraj o pomyślny przebieg. Bóg w słowie proroczym dał obietnicę Anioła z Wyj 23,20-21a. Będą pamiętać również jutro. Pan zadziwia swoją łaskawością i dobrocią niczym nie zasłużoną.
Po to właśnie jesteśmy Wspólnotą, a nawet nazywamy się Rodzinką na tym blogu.
xJ