Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Ksiądz Marek Andrzejuk, mój Kolega kursowy, Diecezjalny Moderator Oazy. Niech Chrystus, Najwyższy Kapłan, obdarza Jubilata swoim błogosławieństwem. Zapewniam o modlitwie!
Wszystkim zaś życzę błogosławionego i pożytecznie przeżytego dnia! Nie zapominajmy o serdecznej, intensywnej modlitwie! Proponuję też lekturę Pisma Świętego – może Księgi Dziejów Apostolskich, o czym wspominam w rozważaniu.
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Wtorek 2 Tygodnia Wielkanocy,
21 kwietnia 2020.,
do czytań: Dz 4,32–37; J 3,7–15
CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy mieli wielką łaskę.
Nikt z nich nie cierpiał niedostatku, bo właściciele pól albo domów sprzedawali je i przynosili pieniądze ze sprzedaży, i składali je u stóp apostołów. Każdemu też rozdzielano według potrzeby.
Tak Józef, nazywany przez apostołów Barnabas, to znaczy „Syn Pocieszenia”, lewita rodem z Cypru, sprzedał ziemię, którą posiadał, a pieniądze przyniósł i złożył u stóp apostołów.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus powiedział do Nikodema:
„Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha”.
W odpowiedzi rzekł do Niego Nikodem: „Jakżeż to się może stać?”
Odpowiadając na to, rzekł mu Jezus: „Ty jesteś nauczycielem Izraela, a tego nie wiesz? Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, że to mówimy, co wiemy, i o tym świadczymy, cośmy widzieli, a świadectwa naszego nie przyjmujecie. Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich? I nikt nie wstąpił do nieba oprócz Tego, który z nieba zstąpił – Syna Człowieczego.
A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne”.
Właśnie ten dzisiejszy fragment Księgi Dziejów Apostolskich jest jednym z tych – a przecież nie jedynym – który sprawia, że osobiście bardzo chętnie sięgam w swojej lekturze Pisma Świętego do tej właśnie Księgi, aby ucieszyć serce i napełnić tym potężnym optymizmem i entuzjazmem wiary, jaki wręcz promieniował z postawy Apostołów i członków młodej wspólnoty Kościoła.
Już pierwsze zdania dzisiejszego pierwszego czytania tchną ogromną mocą i radością: Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy mieli wielką łaskę.
I chociaż dalsze elementy opisu tej sytuacji są nieco dyskusyjne, bo powszechna wspólnota dóbr nie była aż taka powszechna, przyjmowana była bowiem jedynie w niektórych wspólnotach i na jakiś określony czas, to jednak chyba zgodzimy się, że nie jest to istotne w tym momencie, kto i na jaką sumę oddał innym swój majątek i czy się nim podzielił, czy oddał go do dyspozycji całej wspólnoty; czy też może nie oddał, tylko dalej nim zarządzał, ale na bieżąco wspierał potrzebujących. To nie jest w tym momencie istotne.
Istotne jest bowiem to, że jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. Apostołowie z wielką mocą świadczyli o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wszyscy mieli wielką łaskę.
Czyli, że we wspólnocie młodego Kościoła panował niesamowity duch – można powiedzieć: Duch, pisany przez wielkie „D”. Duch Święty. Duch Boży. Oni swoje sprawy temu Duchowi podporządkowali i to On sam nimi kierował, czego świadectwa w Księdze Dziejów Apostolskich aż nadto dużo znajdziemy. A to powodowało, że nie tylko panowała ogromna radość, entuzjazm, wzajemna miłość, nade wszystko zaś: wielka odwaga w świadczeniu o Jezusie (jakże nam dzisiaj potrzebna…), ale że w ogóle ten cały obraz nie przystawał do obrazu otaczającego świata: zagubionego, poplątanego, zapędzonego za swoimi sprawami, wyrachowanego, fałszywego.
Kiedy czytamy takie podsumowania działalności młodego Kościoła, a jest ich kilka – każde z nich określamy mianem: summarium – to musimy uświadomić sobie, że mamy do czynienia jakby z zupełnie innym światem, niż tamten współczesny i nasz dzisiejszy. Ktoś może powie, że to rzeczywistość z bajki. Nie! To prawdziwa miłość! Miłość wyrażona w konkrecie!
Jeszcze raz podkreślmy: nie miało znaczenia, kto i ile nominalnie ofiarował innym. Najważniejsze było to, że wszystko, co miał – miał dla innych. I nie było też problemem – pójdźmy nieco dalej – że każdy z nich był inny. Ta jedność i wspólnota nie zatarła między nimi różnic. Ale pokazała, że różnice wcale nie muszą oznaczać konfliktów! Wręcz przeciwnie – różnice mogą jeszcze bardziej ubogacać jedność.
To taka zupełnie inna logika, niż ta światowa. Trudno się było w tej Chrystusowej logice odnaleźć Nikodemowi – człowiekowi prawemu i szczeremu, i myślącemu w sposób logiczny, ale tylko po ludzku. Dlatego na stwierdzenie Jezusa: Trzeba wam się powtórnie narodzić – on bardzo logicznie zapytał: Jakżeż to się może stać? Wczoraj, jak pamiętamy, postawił jeszcze bardziej logiczne pytanie: Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?
Właśnie. Bardzo słuszne pytanie. Według ludzkiej logiki – trudno go nie postawić. A jednak Jezus cały czas podkreślał w rozmowie z Nikodemem, że o tych sprawach nie można – nie da się po prostu – myśleć jedynie według ludzkiej logiki. Dlatego stwierdził: Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, który narodził się z Ducha.
I skierował nie tyle może do samego Nikodema – albo nie tylko do niego – a do ludzi sobie współczesnych te słowa: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, że to mówimy, co wiemy, i o tym świadczymy, cośmy widzieli, a świadectwa naszego nie przyjmujecie. Jeżeli wam mówię o tym, co jest ziemskie, a nie wierzycie, to jakżeż uwierzycie temu, co wam powiem o sprawach niebieskich?
Zderzenie logiki Bożej – z ludzką… Nikodem starał się, jak mógł, podążać za sposobem myślenia Jezusa, starał się przyjąć Jezusową naukę. Sam fakt, że przyszedł do Niego nocą, to już było aktem sporej odwagi z jego strony, Talmud bowiem nie pochwalał, a nawet ganił takie nocne, samotne wałęsanie się po ulicach. Nocą uczony powinien modlić się i studiować święte księgi.
Nikodem odważył się złamać tę tradycję – skądinąd, w tym właśnie celu, aby pogłębić swoją wiedzę i rozumienie spraw Bożych. Trzeba to w jego postawie zdecydowanie docenić.
A nam trzeba się uczyć jego odwagi i otwartości, abyśmy bez obaw przełamywali schematy naszego myślenia i działania, a robili wszystko, by codziennie coraz bardziej – panował wśród nas jeden duch i ożywiało nas jedno serce: z Jezusem i z innymi ludźmi…
Czy – i jak – staram się o to na co dzień?…
Od wykazania dobrej woli wszystko się zaczyna.
To prawda.
xJ