Anioł Pański otworzył bramy…

A

Szczęść Boże! Moi Drodzy, nieustająco módlmy się o Boże miłosierdzie dla nas i dla całego świata! Podejmujmy dzieło nawrócenia – jakieś dobre, konkretne postanowienia, jakieś konkretne kroki w kierunku dobra, rezygnację z jakiejś złej postawy, z jakiegoś grzechu. Może warto też podjąć jakieś wyrzeczenie, jakiś post – pomimo że mamy Okres Wielkanocny. Taki choćby drobny gest z naszej strony – jakieś szczere wyrzeczenie – podjęte w kierunku naszej duchowej przemiany, to na pewno ważny argument w naszym błaganiu Boga o zmiłowanie.

Módlmy się także o deszcz – to kolejny powód naszego zjednoczenia w modlitwie. Moi Drodzy, pamiętajmy o tym sami i mówmy wszystkim, komu tylko możemy, że TYLKO BÓG może rozwiązać nasze problemy. TYLKO ON! Dlatego nie ma co zagłębiać się w ludzkie dywagacje i prognozy, tylko modlić się solidnie i rzetelnie nawracać! Nie osłabiajmy naszego zapału do modlitwy i systematyczności w niej. Wręcz przeciwnie, niech jej będzie coraz więcej. I znaków naszego nawracania się także! Trochę o tym jest także w dzisiejszym rozważaniu.

A jestem pewny, że jasne i konkretne światło na te sprawy rzuci nam słówko z Syberii, które na naszym forum będziemy mieli jutro i pojutrze!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 2 Tygodnia Wielkanocy,

22 kwietnia 2020.,

do czytań: Dz 5,17–26; J 3,16–21

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Arcykapłan i wszyscy jego zwolennicy należący do stronnictwa saduceuszów, pełni zazdrości zatrzymali apostołów i wtrącili ich do publicznego więzienia.

Ale w nocy anioł Pański otworzył bramy więzienia i wyprowadziwszy ich powiedział: „Idźcie i głoście w świątyni ludowi wszystkie słowa tego życia”. Usłyszawszy to weszli o świcie do świątyni i nauczali.

Tymczasem arcykapłan i jego stronnicy zwołali Sanhedryn i całą starszyznę synów Izraela. Posłali do więzienia, aby ich przyprowadzono. Lecz kiedy słudzy przyszli, nie znaleźli ich w więzieniu. Powrócili więc i oznajmili: „Znaleźliśmy więzienie bardzo starannie zamknięte i strażników stojących przed drzwiami. Po otwarciu jednak nie znaleźliśmy wewnątrz nikogo”.

Kiedy dowódca straży świątynnej i arcykapłani usłyszeli te słowa, nie mogli pojąć, co się z nimi stało. Wtem nadszedł ktoś i oznajmił im: „Ci ludzie, których wtrąciliście do więzienia, znajdują się w świątyni i nauczają lud”. Wtedy dowódca straży poszedł ze sługami i przyprowadził ich, ale bez użycia siły, bo obawiali się ludu, by ich nie ukamienował.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus powiedział do Nikodema: „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.

A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu”.

Więzienie było bardzo starannie zamknięte i strażnicy przed nim stojący w najlepszym porządku – jak się patrzy! Tylko w celi nikogo nie było. Dlaczego? Dowódca straży świątynnej i arcykapłani nie mieli pojęcia, co się stało. My wiemy. Jak nas bowiem informuje Autor Dziejów Apostolskich, w nocy anioł Pański otworzył bramy więzienia i wyprowadziwszy ich powiedział: „Idźcie i głoście w świątyni ludowi wszystkie słowa tego życia”. Usłyszawszy to weszli o świcie do świątyni i nauczali. Co to znaczy, moi Drodzy?

To znaczy, że dla Boga nie ma takich barier, takich drzwi i takich straży, których by nie mógł obejść. Nawet specjalnie nie niepokojąc strażników. Z tego bowiem, co słyszymy, to ci, którzy pilnowali celi, nie mieli w ogóle pojęcia, że ci, których pilnowali, zniknęli. Bóg to sprawił i przeprowadził całą sprawę w jednym momencie i w sposób naprawdę na tyle dyskretny i tajemniczy, że strażnicy nawet jednego niepokojącego szmeru nie usłyszeli. Dla Boga nie ma nic niemożliwego!

Wiemy natomiast, że ci, których w tak cudowny sposób wyratował z opresji, byli Jego wiernymi przyjaciółmi. Apostołowie głęboko wierzyli w moc Bożą i odważnie głosili Boże słowo. Szczerze kochali swego Mistrza. Dlatego On w tak niekonwencjonalny sposób obchodził się z nimi. Można powiedzieć, że oni weszli ze swym Mistrzem w bardzo bliskie i serdeczne relacje, dlatego mógł On w ich przypadku swobodnie działać.

Naprawdę bowiem, w relacjach człowieka z Bogiem ogromnie wiele zależy od nastawienia człowieka. Dobitnie przekonuje nas o tym dzisiejsza Ewangelia, w niej zaś – sam Jezusa, który mówi do Nikodema i do nas wszystkich, iż Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.

Po czym dopowiada i precyzuje, iż sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.

Można zatem powiedzieć, że Sąd Boży nie będzie wyglądał tak, jak to wygląda w zwykłym sądzie, gdzie za stołem prezydialnym zasiada sędzia, ławnicy, protokolanci, jest oskarżyciel i obrońca – i zaczyna się rozprawa. W przypadku Sądu Bożego będzie to – jak wynika z dzisiejszej Ewangelii – polegało na tym, że światło Bożej prawdy, którym człowiek zostanie oświecony, pozwoli mu poznać pełną prawdę o sobie. Człowiek od razu będzie wiedział, jaki jest Boży werdykt o nim.

Dlatego tak ważne jest, aby już tu, na ziemi, żyć w prawdzie o sobie – pełnej prawdzie o sobie; aby żyć w pełnym świetle! Aby nie musieć się wstydzić swoich swoich uczynków, ale by zawsze okazywało się, że są one dokonane w Bogu.

Moi Drodzy, w naszych relacjach z Bogiem – żeby to jeszcze raz powtórzyć – naprawdę dużo, bardzo dużo zależy od nas: właśnie od tych naszych uczynków! Od tego, czy są one dokonane w Bogu, czy próbujemy (musimy) się z nimi przed Nim ukrywać. Jeżeli jednak będą one wszystkie dokonywane w świetle, albo też będziemy stale i wytrwale nawracać się w swoim życiu i postępowaniu, aby coraz lepsza była nasza postawa, coraz gorętsza nasza modlitwa i coraz większa nasza miłość do Jezusa, wówczas On będzie mógł w naszym życiu dokonywać cudów!

I wszystkie, nawet najbardziej zaryglowane drzwi otworzy, jeżeli tylko będzie widział wiarę, nadzieję i miłość z naszej strony.

13 komentarzy

      • Także przyjmując Komunię Świętą na stojąco, powinniśmy okazać jakiś gest szacunku do Najświętszego Sakramentu, na przykład – wcześniejsze przyklęknięcie, czy ukłon… Nade wszystko zaś – naprawdę! – najważniejsza jest postawa serca. Jeżeli idzie o tę zewnętrzną, to każdy ma prawo wyboru – i powinien z niego korzystać. Natomiast wszyscy musimy starać się o to, aby przyjmowanie Komunii Świętej miało realny wpływ na naszą chrześcijańską postawę. Bo w swojej pracy duszpasterskiej spotykałem osoby, które bardzo pobożnie i na kolanach przyjmowały codziennie Komunię Świętą, a z którymi po prostu nie dało się żyć, dogadać się w żadnej sprawie…
        To tylko taki głos w dyskusji.
        xJ

        • Wiele z tych osób było ruganych i mieszanych z błotem za swoją ” nadgorliwość” i wywarło to na ich psychice nieodwracalne piętno. I w czym mieliby się dogadywać?
          Przecież to nie oni „reformują” Kościół

          • A no – nie był… A co do tych klęczących, a nieznośnych, to nie miałem na myśli żadnego rugowania. Oni chcieli przyjmować Komunię na klęcząco i nikt im z tego tytułu nie robił problemów. Natomiast swoją postawą pokazywali to, co pokazywali…
            xJ

  • Może powinniśmy pomyśleć o naszych grzechach wobec środowiska naturalnego?
    Nakładamy jednorazowe rękawiczki, a potem tańczą pod jakimś Kauflandem.
    Wypalamy łąki.
    Wyrzucamy śmieci do lasu.
    Palimy w piecu byle czym. Wychodzę na spacer z psem i w zimie często nie mam czym oddychać, tak gryzące jest powietrze.
    Produkujemy dużo sprzętu o krótkotrwałym działaniu – wszak po pięciu latach telewizor można zmienić na nowy 😉
    Kupujemy bez namysłu, a potem 1/3 jedzenia wielu z nas wyrzuca.
    Czy Bóg może wysłuchać naszych modlitw, skoro niszczymy planetę?

    • Rzeczywiście, o tych sprawach nie można nie myśleć. To jest problem dzisiejszego człowieka, który także w tej sferze chętnie zajmuje miejsce Boga, uważając się za absolutnego pana świata…
      xJ

      • Chodzi mi o to, że powinniśmy mądrze dbać o przyrodę, klimat, ziemię, wodę. Do tego zachęcali nas wszyscy ostatni Papieże. Natomiast trzeba odróżnić mądrze pojmowaną ekologię od ekoterroryzmu lub traktowania tej kwestii na zasadzie niemalże nowej religii. Bo obecnie – jak się wydaje – z tym mamy problem.
        xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.