Trzeba się nam powtórnie narodzić!

T

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny obchodzAgnieszka Chmielewska, z którą znamy się już od czasów mojego pierwszego wikariatu w Radoryżu Kościelnym, gdzie była czynnie zaangażowana w KSM. Życzę, aby Jej pogoda ducha i siła charakteru zawsze wnosiła w życie Jej Rodziny i Wszystkich, z którymi się spotyka, jak najwięcej entuzjazmu, radości i nadziei! Będę się o to dla Niej modlił!

A dla nas wszystkich, moi Drodzy, będę się dzisiaj modlił w Kodniu, przed Obliczem Matki Bożej, o miłosierdzie Boże dla nas i całego świata: o ustanie epidemii, ale też o mądre i przemyślane działania tych, którzy z nią walczą.

Przy okazji, proszę także Was wszystkich, moi Drodzy, abyśmy nie osłabiali naszej gorliwości w modlitwie. Bo – jak zaznaczył Ksiądz Marek w swoim ostatnim słówku – widać trochę pewnego duchowego rozprężenia. Nie zapominajmy, że ratunek dla świata może przyjść tylko – podkreślmy to tysiąc razy: TYLKO! – ze strony Boga.

Dlatego potrzeba naszej wytrwałej modlitwy – może jeszcze większej, niż dotychczas – a także naszego osobistego nawracania się: bardzo konkretnego zrywania ze swoimi wadami i grzechami, co też wprost będziemy przed Bogiem konkretnie postanawiać, a potem rzetelnie realizować. O tej duchowej przemianie – trochę więcej dziś w rozważaniu.

Moi Drodzy, trwajmy we wspólnej modlitwie!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 2 Tygodnia wielkanocnego,

20 kwietnia 2020.,

do czytań: Dz 4,23–31; J 3,1–8

CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:

Piotr i Jan uwolnieni przybyli do swoich i opowiedzieli, co do nich mówili arcykapłani i starsi. Wysłuchawszy tego podnieśli jednomyślnie głos do Boga i mówili:

Wszechwładny Stwórco nieba i ziemi, i morza, i wszystkiego, co w nich istnieje, Tyś przez Ducha Świętego powiedział ustami sługi Twego Dawida: «Dlaczego burzą się narody i ludy knują rzeczy próżne? Powstali królowie ziemi i książęta zeszli się razem przeciw Panu i przeciw Jego Pomazańcowi».

Zeszli się bowiem rzeczywiście w tym mieście przeciw świętemu Słudze Twemu, Jezusowi, którego namaściłeś, Herod i Poncjusz Piłat z poganami i pokoleniami Izraela, aby uczynić to, co ręka Twoja i myśl zamierzyły.

A teraz spójrz, Panie, na ich groźby i daj sługom Twoim głosić słowo Twoje z całą odwagą, gdy Ty wyciągać będziesz swą rękę, aby uzdrawiać i dokonywać znaków i cudów przez imię świętego Sługi Twego, Jezusa”.

Po tej modlitwie zadrżało miejsce, na którym byli zebrani, wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i głosili odważnie słowo Boże.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Był wśród faryzeuszów pewien człowiek, imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. Ten przyszedł do Jezusa nocą i powiedział Mu: „Rabbi, wiemy, że od Boga przyszedłeś jako nauczyciel. Nikt bowiem nie mógłby czynić takich znaków, jakie Ty czynisz, gdyby Bóg nie był z nim”.

W odpowiedzi rzekł do niego Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego”.

Nikodem powiedział do Niego: „Jakżeż może się człowiek narodzić będąc starcem? Czyż może powtórnie wejść do łona swej matki i narodzić się?”

Jezus odpowiedział: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem. Nie dziw się, że powiedziałem ci: Trzeba wam się powtórnie narodzić. Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża. Tak jest z każdym, kto narodził się z Ducha”.

Możemy podziwiać tę niezwykłą duchową więź, jaka łączyła Apostołów i innych członków młodego Kościoła – z Jezusem, ich Panem i Zbawicielem. Chociaż nie był wśród nich fizycznie obecny, to jednak oni odczuwali, a wręcz chyba namacalnie doświadczali Jego obecności, skoro we wspólnej modlitwie tak prosili o ratunek przed prześladowcami: A teraz spójrz, Panie, na ich groźby i daj sługom Twoim głosić słowo Twoje z całą odwagą, gdy Ty wyciągać będziesz swą rękę, aby uzdrawiać i dokonywać znaków i cudów przez imię świętego Sługi Twego, Jezusa.

Przecież Jezusa fizycznie z nimi nie było, a oni tak zdecydowanie i z przekonaniem mówili, iż Bóg wyciągać będziesz swą rękę, aby uzdrawiać i dokonywać znaków i cudów przez imię świętego Sługi [swego], Jezusa. Wcześniej zaś wznieśli serdeczną modlitwę do Boga o siłę w znoszeniu prześladowań, bowiem widzieli, jak wielka wrogość zewsząd ich otacza. Dlatego też, mocni mocą Bożą, nie bali się ani tej wrogości, ani nawet cierpień, które już ich spotykały i jeszcze miały spotkać. Trwali we wspólnocie i na modlitwie.

Znakiem tego, że modlitwa ich została przyjęta, było to, iż po tej modlitwie zadrżało miejsce, na którym byli zebrani, wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i głosili odważnie słowo Boże. Chciałoby się powiedzieć: tylko pozazdrościć! Czy jednak rzeczywiście tylko o to chodzi, by pozazdrościć, by powzdychać do dawnych czasów, jak to kiedyś było lepiej, niż dzisiaj; jak to Pan Bóg wysłuchiwał ludzi i dokonywał znaków i cudów, a dzisiaj – jakby o nas zapomniał?… Czy tylko o to chodzi? I czy tak jest w istocie?

Czy i dzisiaj nie możemy trwać w serdecznej wspólnej modlitwie jak najczęściej, na ile tylko czas i okoliczności nam pozwalają? Czy ktoś nam zabrania szczerze ufać Bogu? Czy ktoś nam wreszcie zabrania szczerze prosić Boga o cuda i znaki? Nikt tam tego nie może zabronić, bo to jest prawem naszego serca – prawem, które otrzymaliśmy od samego Pana!

I nikt nam nie może zabronić ze wszystkim zwracać się do Niego i powierzać Mu każdą sprawę, nawet najmniejszą i najbardziej prozaiczną. Jeżeli jest ona ważna dla nas – jest ważną także dla Niego. Jednak trzeba mieć świadomość, że On ma prawo rozwiązywać nasze sprawy i w ogóle spełniać nasze prośby według swojego, a nie naszego planu. Dlatego może się okazać, że nasze prośby spełni inaczej, albo nie od razu, albo w mniejszym stopniu, albo może i w większym…

Żeby to jednak dostrzec i przyjąć, to – jak mówi Jezus do Nikodema – trzeba [nam] się powtórnie narodzić. Nie za bardzo zrozumiał to poczciwy Nikodem, jednak w swojej prawości i pokorze nie zawahał się dopytać Jezusa, o co dokładnie chodzi. I otrzymał odpowiedź: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego.

Otóż, przez Chrzest staliśmy się już dziećmi Bożymi. Trzeba nam jednak codziennym wysiłkiem, wspartym łaską Bożą, przemieniać się wewnętrznie, poczynając od swego myślenia. Trzeba to swoje myślenie przemieniać, odnawiać… A za tym pójdzie cała postawa człowieka.

Taki właśnie proces dokonywał się w sercach Apostołów i uczniów, spotykających Jezusa po Zmartwychwstaniu, ale też i potem, po Jego Wniebowstąpieniu. Oni coraz bardziej odkrywali Jego obecność, coraz mocniej łączyli się z Nim we wspólnej modlitwie, która nie była jedynie „odmówieniem paciorka”, ale szczerym wołaniem serca! Potężnym wołaniem serca! Takim wołaniem, któremu Niebo po prostu nie mogło się oprzeć.

Ale też – co warto podkreślić – ta wewnętrzna przemiana nierozerwalnie wiązała się z nawróceniem serca. Wszak zmiana myślenia, to odejście do myślenia złego, ciasnego, schematycznego, grzesznego – do nowego, odnowionego! To zmiana spojrzenia człowieka na życie, na świat, na ludzi, na samego siebie… Także na Boga! To zmiana całego wewnętrznego nastawienia!

I o to także chodzi, moi Drodzy, w naszych relacjach z Jezusem: aby nie były to relacje mdłe i schematyczne, ale byśmy całym swoim myśleniem, całym swoim sercem, całymi sobą po prostu – zwracali się codziennie i coraz bardziej ku Jezusowi. Abyśmy myśleli, mówili i postępowali tak, jak On! Abyśmy z jak największą wiarą i ufnością wzywali Go w swoich modlitwach w każdej naszej sprawie! Abyśmy żyli jego miłością w praktyce naszego życia!

A wówczas i w naszym życiu będą dokonywały się te niezwykłe znaki: Bóg nas i przez nas będzie mógł uzdrawiać i dokonywać znaków i cudów przez imię świętego Sługi [swego], Jezusa.

Uwierzmy w to!

8 komentarzy

  • Wczoraj, w Święto Miłosierdzia Bożego, uzmysłowiłam sobie, że powinnam tak jakby narodzić się na nowo, bo strach przed tym koronawirusem sprawił, że od ponad miesiąca uczestniczę w niedzielnych Mszach Św. przed telewizorem i nie przystąpiłam do Komunii Świętej w Wielkanoc, bo bałam się iść do Kościoła. Wczoraj dotarło do mnie, że zachowałam się jak tchórz i postanowiłam, że od najbliższego weekendu będę uczestniczyć w niedzielnej Mszy Św,. a jeśli nie dane będzie mi wejść do Kościoła, to przynajmniej stanę w jego bliskości i wejdę choć na chwilę przyjąć Komunię Świętą. Ten wirus nie zniknie dopóki nie zostanie wynaleziona szczepionka, a przecież tak dłużej nie da się żyć w strachu i zamknięciu na wszystko i wszystkich dookoła. Wczorajsze święto uzmysłowiło mi, że zabrakło mi ufności, ale cieszę się, że ją w końcu odzyskałam…

    • I Bogu niech będą dzięki! A co do szczepionki, to ona będzie, albo nie będzie. A jak będzie – to albo pomoże, albo nie pomoże. A my nie możemy połowy życia przeżyć w bunkrach! Nie zapominajmy, że koniec całej tej epidemii nastąpi nie wtedy, kiedy przewidzi to Pan Minister – przy całym szacunku do Niego – tylko wtedy, kiedy tak zadecyduje Pan Bóg! Ani na chwilę o tym nie zapominajmy!
      xJ

  • Dialog Nikodema z Jezusem poucza mnie starą kobietę, że mam się wciąż rodzić do nowego życia w Duchu Świętym tz nie patrząc na moje ciało w jakiej jest kondycji, muszę patrzeć w jakim stanie jest mój duch. Prosić, wzywać Ducha Świętego, by odradzał we mnie złożone dary, łaski, by nie dopuszczał we mnie stagnacji i lenistwa duchowego. Życie w Duchu to życie w łasce uświęcającej a więc ciągłe oczyszczenie mojego ducha w Sakramencie Pokuty i Pojednania. Życie w Duchu to życie z Chrystusem, bo tam gdzie jest Jezus, nie ma miejsca dla grzechu i szatana.
    Duchu Święty działaj w nas. Duchu Święty odradzaj nas. Duchu Święty, nie opuszczaj nas. Duchu Święty zamieszkaj w nas. Amen.

    • I znowu ta „stara kobieta”… Chciałoby się zawołać: Duchu Święty, daj właściwy ogląd sprawy! By nasza Droga Anna zawsze dostrzegała te ogromne pokłady duchowej młodości, które w Niej są!
      xJ

      • „Miarą naszych lat jest lat siedemdziesiąt lub, gdy jesteśmy mocni, osiemdziesiąt” (Ps 90,10a)
        Chciałam powiedzieć, że „Metryka nie kłamie” ale w moim przypadku jest troszeczkę przekłamana. 🙂

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.