Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym szóstą rocznicę Chrztu Świętego przeżywa moja młodsza Siostrzenica, Emilka Niedźwiedzka. Modlę się dla Niej, aby przez całe życie była wierna wszystkiemu, co owego pamiętnego dnia Pan Jej ofiarował i do czego Ją wezwał. Aby była odważnym świadkiem wiary! Niech temu służy Jej niespożyta energia, którą podziwia cała nasza Rodzina.
Urodziny natomiast przeżywa dziś Elżbieta Kowalska, bardzo życzliwa i głęboko wierząca Osoba z Parafii w Trąbkach. Dziękując Jubilatce za ogrom życzliwości i dobre serce, życzę obfitości Bożych darów.
Imieniny natomiast przeżywają dzisiaj:
►Ksiądz Grzegorz Lisiecki, mój Czcigodny Następca na wikariacie w Miastkowie Kościelnym;
►Grzegorz Pałyska, należący w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach;
►Magda Martyniuk, należąca w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Białej Podlaskiej.
Życzę Wszystkim świętującym tak głębokiego zaufania w moc Ducha Świętego, do jakiego dzisiaj wzywa Jezus, a Paweł i Apollos dają przykład. Zapewniam o modlitwie!
Moi Drodzy, po raz kolejny proszę Was o modlitwę za Panią Teresę, Mamę Księdza Leszka, mojego Przyjaciela. Już tyle czasu znosi ciężki ból, na który lekarze nie mogą znaleźć sposobu. Niech pomoc przyjdzie z Nieba. Módlmy się o to!
A przy tej okazji, polecam Waszej modlitwie wszystkich chorych i cierpiących. Przypominam również o naszej Wielkiej Księdze Intencji. Tam także zapisujemy ważne sprawy, które chcemy Bogu powierzać. Można zgłaszać nowe intencje.
Przypominam wreszcie, że dzisiaj czwarty dzień Nowenny do Ducha Świętego, przygotowującej nas do Dnia Pięćdziesiątnicy. Niech nikt o tym nie zapomni!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Poniedziałek 7 Tygodnia Wielkanocy,
25 maja 2020.,
do czytań: Dz 19,1–8; J 16,29–33
CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Kiedy Apollos znajdował się w Koryncie, Paweł przeszedł okolice wyżej położone, przybył do Efezu i znalazł jakichś uczniów. Zapytał ich: „Czy otrzymaliście Ducha Świętego, gdy przyjęliście wiarę?” A oni do niego: „Nawet nie słyszeliśmy, że istnieje Duch Święty”. Zapytał: „Jaki więc chrzest przyjęliście?” A oni odpowiedzieli: „Chrzest Janowy”. Powiedział Paweł: „Jan udzielał chrztu nawrócenia, przemawiając do ludu, aby uwierzyli w Tego, który za nim idzie, to jest w Jezusa”.
Gdy to usłyszeli, przyjęli chrzest w imię Pana Jezusa. A kiedy Paweł włożył na nich ręce, Duch Święty zstąpił na nich. Mówili też językami i prorokowali. Wszystkich ich było około dwunastu mężczyzn.
Następnie wszedł do synagogi i odważnie przemawiał przez trzy miesiące rozprawiając i przekonując o królestwie Bożym.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Uczniowie rzekli do Jezusa: „Oto teraz mówisz otwarcie i nie opowiadasz żadnej przypowieści. Teraz wiemy, że wszystko wiesz i nie trzeba, aby Cię kto pytał. Dlatego wierzymy, że od Boga wyszedłeś”.
Odpowiedział im Jezus: „Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną.
To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat”.
Próbuję sobie wyobrazić to działanie Apostołów i uczniów Pańskich, opisane w Dziejach Apostolskich, w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Oto Apollos zostaje w Koryncie, Paweł przemierza – jak to zostało określone – okolice wyżej położone, dociera w końcu do Efezu i tam znajduje jakichś uczniów. Nie wiadomo, kto i skąd, jacy to uczniowie – po prostu: jacyś… Zaczyna z nimi dialog – pyta, czy przyjęli Ducha Świętego. A oni na to: a kim w ogóle jest Duch Święty? Bo nawet nie słyszeli, że istnieje.
Przyjęli – w jak najlepszej wierze – chrzest Janowy, ale nie mieli pojęcia, że sprawy i wydarzenia poszły dalej i jest już jakiś inny chrzest, aniżeli ten w Jordanie, mocą którego Jan Chrzciciel mobilizował ludzi do nawrócenia. Jest już chrzest w imię Pana Jezusa. Przyjęli więc od razu ten właśnie chrzest, a wtedy okazało się, że także Duch Święty zstąpił na nich. Mówili też językami i prorokowali. Wszystkich ich było około dwunastu mężczyzn.
Czy ta liczba miała znaczenie? Nie wiemy. Może niekoniecznie, chociaż wygląda to tak trochę na powstanie jakby nowego grona apostolskiego. Skoro mówili językami i prorokowali, to tym samym – siłą rzeczy – głosili Dobrą Nowinę.
A wszystko dokonało się tak szybko, tak niespodziewanie. Paweł po prostu trafił na nich – chciałoby się powiedzieć – przypadkiem. My jednak wiemy, że przypadki istnieją – jak to ktoś ciekawie i chyba trafnie ujął – jedynie w gramatyce. Natomiast w życiu działa Boża Opatrzność, w życiu chrześcijanina działa Duch Święty. Tym bardziej i tym skuteczniej, im bardziej Mu na to pozwoli…
Paweł pozwolił, inni Apostołowie też, Duch Święty więc mógł bez przeszkód przez nich działać! I – jak dzisiaj słyszymy – zadziałał. Paweł dotarł do ludzi zupełnie sobie nie znanych, zaczął z nimi rozmawiać, szybko wyjaśniono niejasności – i sprawy potoczyły się już błyskawicznie. To naprawdę niezwykłe, bo w końcu było to działanie na nowym terenie, tam jeszcze nie było żadnych struktur, żadnych utrwalonych tradycji.
Owszem, były jakieś pierwsze fundamenty, oznaki zainteresowania tymi sprawami, wszak przyjęcie przez owych «jakichś uczniów» chrztu Janowego świadczyło o ich otwarciu i dobrej woli. Ale tu nic jeszcze nie było utrwalone, ukształtowane, wszystko było nowe, płynne…
I Paweł tam właśnie odważnie wkroczył – w przestrzeń dla siebie zupełnie nie znaną. Nie bał się. Podobnie, jak Apollos nie obawiał się pozostać w Koryncie – także w środowisku bardzo trudnym i niekoniecznie pozytywnie nastawionym do ich apostolskiej działalności. Obaj głosiciele postanowili zaufać Jezusowi i zdać się na Ducha Świętego, a Ten dopełnił reszty.
Zanim jednak Apostołowie i uczniowie przekonali się do takiej właśnie formy współpracy ze swoim Mistrzem – w dziele głoszenia Dobrej Nowiny – to musieli się tego nauczyć, dojrzeć do tego… A to uczenie się i dojrzewanie dokonywało się także poprzez takie rozmowy, jakie dziś słyszymy w Ewangelii.
Uczniowie starają się zgłębić wszystko, co Jezus do nich mówi, a może jeszcze bardziej – wszystko to, co zapowiada, co ma się dokonać. Wydaje się jednak, że nie nadążają za swoim Mistrzem w próbach zrozumienia Jego przekazu. Chociaż są przekonani, że coś rozumieją, skoro wypowiadają dość ryzykowne – trzeba przyznać – stwierdzenie: Oto teraz mówisz otwarcie i nie opowiadasz żadnej przypowieści. Teraz wiemy, że wszystko wiesz i nie trzeba, aby Cię kto pytał. Dlatego wierzymy, że od Boga wyszedłeś.
Reakcja Jezusa na te słowa – jak słyszymy – jest jednoznaczna i dość radykalna: Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną. To znaczy, że tak naprawdę nic jeszcze nie zrozumieli. Albo przynajmniej niewiele.
Jednak Jezus nie traci nadziei i absolutnie nie przekreśla swoich uczniów, skoro zaraz dodaje: To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat. Czyli, nie po to wypowiedział wcześniejsze słowa, żeby ich – przepraszam za kolokwializm – zdołować, ale wprost przeciwnie: aby wskazać źródło prawdziwej nadziei i siły. A tym źródłem jest Bóg!
Tak, ten Bóg, który nigdy nie opuścił swego Syna – nawet wtedy, kiedy opuścili Go ludzie – nie opuści także Apostołów i uczniów, nigdy nie opuści także nas! Obyśmy tylko nigdy nie przestali ufać! Abyśmy nigdy nie chcieli i nie próbowali polegać tylko na sobie! Byśmy dawali z siebie tyle, ile tyko dać możemy – a nawet więcej! – na różnych przestrzeniach naszego zaangażowania i pracy, ale nigdy jedynie o własnych siłach!
Niech On sam – mocą swego Ducha – nas prowadzi! I niech dopełnia tego, czego my nie będziemy w stanie uczynić czy sprawić swoją ludzką mocą! Niech wtedy On zawsze okaże swoją moc! A jej przecież żadne przeszkody ani trudności nie są w stanie ograniczyć…
Czy stać mnie na takie zaufanie?… Czy mam odwagę tak zaufać?… Czy mam w sobie tyle pokory, by uznać, że moje ludzkie siły są zbyt małe, aby osiągnąć to wszystko, co mogę osiągnąć z Bożą pomocą?… Czy mam w sobie tyle pokory – i tyle wiary?…
Dzielę się modlitwą, która będzie mi towarzyszyć w tym tygodniu.
„W imię Jezusa Chrystusa proszę Cię, Boże Ojcze, o Ducha Świętego.
Ducha Prawdy, bym poznał Twoją wolę, Ducha Miłości, bym umiłował Twoją wolę,
Ducha Mocy, bym wypełnił Twoją wolę. Duchu Święty, przyjdź do mego serca,
niech Twoje słowo stwarza mnie na nowo. Amen.”
Krótka, ale treściwa. Dzięki!
xJ