Chcę, bądź oczyszczony!

C

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiamy Was bardzo serdecznie z Surgutu, z Syberii. Dziękuję za wczorajsze komentarze, zawsze miło jeśli jest jakiś odzew. Dziś, jak głosi starożytna tradycja, piszą nasze Siostry, a konkretnie dziś s. Teresa, której bardzo dziękujemy. Zapraszamy do lektury i wspólnej modlitwy.  

(2 Krl 25,1-12) 

W dziewiątym roku panowania Sedecjasza, dziesiątego miesiąca i dziesiątego dnia miesiąca wyruszył król babiloński, Nabuchodonozor, z całym swym wojskiem przeciw Jerozolimie, oblegał ją, budując dokoła niej wały oblężnicze. Miasto było oblężone aż do jedenastego roku panowania króla Sedecjasza. W czwartym zaś miesiącu, dziewiątego dnia miesiąca, kiedy głód srożył się w mieście i nie było już chleba dla ludności kraju, uczyniono wyłom w murze miasta. Wszyscy wojownicy uciekli z miasta nocą przez bramę między podwójnym murem powyżej ogrodów królewskich. Chaldejczycy zaś znajdowali się dokoła miasta. Wyszli więc drogą prowadzącą ku Arabie. Lecz wojsko chaldejskie ścigało króla i dopędziło go na stepie Jerycha, całe zaś jego wojsko opuściło go i poszło w rozsypkę. Schwytali więc króla i zaprowadzili go do króla babilońskiego, do Ribla, i wydali na niego wyrok. Synów Sedecjasza zabito na jego oczach, a król babiloński kazał wyłupić oczy Sedecjaszowi i zakuć go w podwójne kajdany z brązu. Potem uprowadził go do Babilonu. W piątym zaś miesiącu, siódmego dnia miesiąca – był to dziewiętnasty rok panowania króla babilońskiego, Nabuchodonozora – wkroczył do Jerozolimy Nebuzaradan, dowódca straży przybocznej, sługa króla babilońskiego. Spalił świątynię Pańską, pałac królewski i wszystkie domy Jerozolimy – wszystkie wielkie domy spalił. Całe zaś wojsko chaldejskie, które było z dowódcą straży przybocznej, zburzyło mur dokoła Jerozolimy. Resztę zaś ludności, która pozostała w mieście, i zbiegów, którzy przeszli do króla babilońskiego, oraz pozostały tłum Nebuzaradan, dowódca straży przybocznej, uprowadził na wygnanie. Lecz spośród ubogiej ludności kraju dowódca straży przybocznej pozostawił niektórych do uprawy winnic i roli.

(Mt 8,1-4) 

Gdy Jezus zszedł z góry, postępowały za Nim wielkie tłumy. A oto podszedł trędowaty i upadł przed Nim, mówiąc: „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Jezus wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł: „Chcę, bądź oczyszczony!” I natychmiast został oczyszczony z trądu. Jezus powiedział do niego: „Uważaj, nie mów o tym nikomu, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich”.

W dzisiejszej Ewangelii widzimy Pana Jezusa który schodzi z góry, a za Nim podążał wielki tłum ludzi. Mateusz przedstawia nam kolejne cuda, które uczynił Jezus. Dziś widzimy cud uzdrowienia z trądu, człowieka, który zbliżył się do Chrystusa z ogromną pokorą i ufnością: „Panie! Jeśli zechcesz, możesz mnie oczyścić”. Można zadać sobie pytanie: co dla mnie dziś jest szczególnym bólem, trądem, który izoluje mnie od ludzi? Czy idę z tym do Jezusa? Może to trąd mojej woli, jakichś uzależnień czy przywiązań. Trędowaty człowiek z ogromną pokorą uznając Jezusa za swojego Pana i Boga, nie patrząc na wszelkie zakazy i na to co powiedzą o Nim inni, zbliża się z ufnością do Chrystusa i odwołuje się do Jego woli bez jakiegokolwiek nacisku. Jezus natychmiast odpowiedział, dotykając swoją uzdrawiającą mocą człowieka, jednocześnie kieruje go do kapłana. Myślę, że dobrze zdajemy sobie sprawę, że jeden z największego trądu jest grzech, który zamyka człowieka na Boga, który jest Miłością. Jego miłość pragnie dla nas jedynie dobra. Jako dowód tej Miłości Jezus zostawił nam Kościół, Sakramenty Święte. To właśnie w Eucharystii przyjmujemy żywego Boga do swego serca. Podczas XX ŚDM w Kolonii papież Benedykt XVI przemawiał do ponad milionowego zebrania młodzieży: „Wraz z miłością do Eucharystii odkryjecie także Sakrament Pojednania, w którym miłosierna dobroć Boga pozwala wciąż na nowo zaczynać nasze życie (…) Ten, kto odkrył Chrystusa, musi prowadzić do Niego innych.” 

W Komunii Świętej przyjmujemy do naszych serc Tego, Który ma w sobie uzdrawiającą moc Miłości, szczególnie widzę, to wtedy, kiedy przygotowuję ludzi do Sakramentów Świętych. Trudno powiedzieć konkretnie w którym momencie otwierają się oni na bezpośredni żywy kontakt z Bogiem, ale jak na przykład w ostatnich dniach obserwując młodą parę, która ma już dwójkę dzieci, przygotowują się do Sakramentów Świętych, ich najbliżsi zauważają w nich wielkie pozytywne zmiany, jakby promieniują na zewnątrz tą Bożą Miłością. Oni sami mówią, że nie mogą doczekać się tego momentu, kiedy już pójdą do spowiedzi, by wszystko powierzyć Bogu w Sakramencie Pokuty i zacząć nowe życie. I to jest niesamowite, że tacy ludzie, nie zatrzymują się na sobie, ale chcą tą wiarą się dzielić i innych przyprowadzać do Boga. 

Sama osobiście doświadczam, że przystępując do Sakramentu Pojednania, jak Bóg działa w moim życiu. Nie gardząc odrobiną nadziei w tobie, kiedy widzisz, jak twoja słabość, twój grzech prowadzi do jakichkolwiek zniszczeń… A Bóg przez Kapłana bierze na Siebie wszelki mój ciężar i czyni nowe stworzenie uruchamiając we mnie to dobro, którym od początku obdarza. 

Powierzajmy z ufnością Najświętszemu  Sercu Jezusa nasze najskrytsze pragnienia, aby pomógł odkryć, to dobro, którego On chce dla mnie, dla Ciebie, dla każdego z nas. 

s. Teresa Jakubowska CSA, Surgut 

3 komentarze

  • Gdy dwie miłości się spotykają, Boża i ludzka, łamią się zasady Prawa. Trędowaty przychodzi przez tłum do Jezusa i Jezus dotyka trędowatego. Miłość ludzka trędowatego sprawia że uniżony do ziemi, nie żąda, bo liczy się z wolą Bożą której nie zna. Stąd pytanie ” jeśli chcesz”. To mi uświadamia, że ja wielokrotnie proszę Boga ” Panie daj… Panie uczyń… Panie przyjdź… ” Czy ja daję wolność działania Bogu w moich sprawach…. Panie, niech Twoja wola wypełni się w moim życiu, bo pragnę ją pełnić dzięki Twojej łasce.

    • Jednak Bóg w swojej dobroci dopuszcza różne formy modlitwy. Dzięki Ci Panie za Twoją wyrozumiałość. Z modlitwy Komplety (Ps 88 )
      Panie, mój Boże, wołam do Ciebie we dnie,
      żalę się przed Tobą w nocy.
      Niech dotrze do Ciebie moja modlitwa,
      nakłoń ucha na moje wołanie.

Ks. Marek Autor: Ks. Marek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.