Były to więzy miłości!

B

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam gorąco z Syberii, dziś dosłownie gorąco, bo w te dni mamy około, a nawet wczoraj i ponad 30 stopni i to na plusie. Taka to mroźna Syberia. Zapraszam do wspólnego pochylenia się nad Bożym Słowem, do porozmyślania nad tym, co Pan Bóg do nas mówi. Niech Duch Święty nam pomoże. 

(Oz 11,1.3-4.8c-9) 

Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem, i syna swego wezwałem z Egiptu. A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem; oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę – schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go. Moje serce na to się wzdryga i rozpalają się moje wnętrzności. Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu i Efraima już więcej nie zniszczę, albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem; pośrodku ciebie jestem Ja – Święty, i nie przychodzę, żeby zatracać.

(Mt 10,7-15) 

Jezus powiedział do swoich apostołów: Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie. Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy! Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie! Nie zdobywajcie złota ani srebra, ani miedzi do swych trzosów. Nie bierzcie na drogę torby ani dwóch sukien, ani sandałów, ani laski! Wart jest bowiem robotnik swej strawy. A gdy przyjdziecie do jakiegoś miasta albo wsi, wywiedzcie się, kto tam jest godny, i u niego zatrzymajcie się, dopóki nie wyjdziecie. Wchodząc do domu, przywitajcie go pozdrowieniem. Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz; jeśli zaś nie zasługuje, niech pokój wasz powróci do was! Gdyby was gdzie nie chciano przyjąć i nie chciano słuchać słów waszych, wychodząc z takiego domu albo miasta, strząśnijcie proch z nóg waszych! Zaprawdę, powiadam wam: Ziemi sodomskiej i gomorejskiej lżej będzie w dzień sądu niż temu miastu.

Kiedy jeszcze nie było pandemii i były koncerty, zawsze słowo do ludzi, którzy w znacznej ilości byli pierwszy raz w kościele, kończyłem słowami – zapamiętajcie jedno – Bóg was kocha. Czasem po tych słowach była cisza, czasem rozlegały się brawa. Rzeczywiście jest to pierwsza informacja, którą człowiek powinien usłyszeć w kościele, a nawet w Kościele, jest to podstawowa wiedza o Panu Bogu. 

I dziś w I czytaniu widzimy przepiękny obraz kochającego Boga, obraz Bożej miłości, niezwykle czułej, ciepłej, pięknej. 

„Miłowałem Izraela, (…) Ja uczyłem chodzić Efraima, na swe ramiona ich brałem (…) troszczyłem się o nich. Pociągnąłem ich ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Byłem dla nich jak ten, co podnosi do swego policzka niemowlę – schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go”.

Wprawdzie kontekst jest nie całkiem piękny, bo słyszymy o odrzuconej miłości, to jednak słyszymy wiele szczegółów właśnie tej miłości. 

I chciałbym dziś zaproponować takie zadanie – czwartek, wiele osób, wielu z Was, nas, pójdzie dziś na adorację. Proponuję adorację w duchu właśnie tego słowa – uczyłem chodzić, brałem na ramiona… pociągnąłem ludzkimi więzami… 

Spróbujmy powspominać takie sytuacje z naszego życia, często bardzo odległej przeszłości – ciepłe wspomnienia, doświadczenia z dzieciństwa, młodości, jakieś ideały, dążenia, coś co w nas rodzi piękne wspomnienia i piękne uczucia. Wspomnijmy ludzi, którzy byli dla nas bezspornym autorytetem, ludzi z którymi pragnęliśmy i lubiliśmy być, ludzi którymi byliśmy zachwyceni, zauroczeni, w których byliśmy zakochani… 

Spróbujmy w tym dostrzec dotknięcia miłości Boga, jak pociągał nas ludzkimi więzami, a były to więzy miłości. Spróbujcie zrobić sobie taką adorację, zobaczyć, że ten Bóg, którego widzę w Hostii, to właśnie On podnosił do swego policzka mnie jako niemowlę, brał mnie na ramiona, uczył chodzić… Czynił to ludzkimi więzami, przez ludzi, przez rodziców, lub innych kochających ludzi, ale to był On. I nie tylko dzieciństwo, ale i potem ideały młodości, jakby mistrzowie, autorytety… Jakie to było piękne, jakie piękne zostawiło wspomnienia. 

Zachęcam do takiej adoracji, żeby nie tylko wspomnienia uruchomić, ale i uczucia, zobaczyć jak Pan Bóg prowadził i prowadzi nas przez takie sytuacje, jak daje o Sobie znać, jak czuwa nad nami. To właśnie On, On sam, który teraz w Najświętszym Sakramencie patrzy na mnie i myśli, jak dalej mnie prowadzić, jak dalej okazywać mi Swoją miłość. Napiszcie potem, kto zadanie wypełnił, jakie są Wasze myśli, uczucia, przeżycia. Ale napiszcie po wypełnieniu zadania, nie teoretycznie. 

Co do drugiej części, co do Ewangelii, to nie będę się powtarzał, tylko posłuchajcie. 

Robię nagrania, krótkie rozmyślania do Ewangelii po rosyjsku. Ostatnio zacząłem też i po polsku. Prawie to samo, tylko nie robię do polskiej wersji oprawy i nie umieszczam na YouTube, ale tak po prostu, jest to np. na twiterze czy na fb.

A więc… Tutaj jest dzisiejsze słówko, jako kontynuacja rozmyślania, a niżej będzie jeszcze kilka z ostatnich dni. 

Inne rozmyślania postaram się później zamieścić.

Pozdrawiam serdecznie!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen.

A co na Syberii?

Wciąż trwamy w zamknięciu, choć pojawił się jakiś promyk nadziei. W Surgucie w tym tygodniu, wreszcie zaczęła się zmniejszać ilość zachorowań na wirusa. W niedzielę, w odpowiedzi na wezwanie Jezusa – „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię” – zorganizowaliśmy szturm modlitewny. Po południu zrobiliśmy trzygodzinne wystawienie Najświętszego Sakramentu i w tym czasie – koronka i 4 części różańca. Nazwaliśmy to – Panie, przyszliśmy! Jako odpowiedź na wezwanie z Ewangelii. Wszystko to było transmitowane, ludzie dzwonili i przez telefon prowadzili kolejne dziesiątki różańca. Możecie sobie posłuchać, popatrzeć jak to było:

Teraz są Ewangelię o uzdrowieniach. Prosiliśmy Pana Jezusa, żeby przechodził przez miasta i wioski i uzdrawiał wszystkie choroby i wszystkie słabości, i rzeczywiście, od dnia tych modlitw zaczynają się jakieś pozytywne zmiany. Chwała Bogu!

Idzie też budowa.

64EF7707-FF28-4DA0-BED6-019ADB5B582D

I jeszcze jedno… Wczoraj niespodziewanie dotarło do mnie jedno zdjęcie…

Niżej będzie zdjęcie, a pod zdjęciem moje rozmyślanie na temat tego zdjęcia, taka sobie refleksyjka, którą podzieliłem się na fb (nie wiem czy słusznie czy nie, ponieważ widzę, że niektórzy reagują strasznie emocjonalnie na takie refleksyjki).

Ciekawe zdjęcie… Zdjęcie zostało zrobione podczas przedwyborczego spotkania w Białej Podlaskiej, moim rodzinnym mieście. Nie wiem czy wiecie kto to jest, ten Pan w białej koszuli obok mojego Taty? Tak, to Pan Prezydent. Kiedy zobaczyłem to zdjęcie zacząłem zastanawiać się, co łączy tych dwóch panów – mojego Tatę i Pana Prezydenta? Na pewno nie wiek – Pan Prezydent urodził się w roku, w którym moi – nasi Rodzice zawierali Sakramentalny Związek Małżeński. (Jako młodszy zdjęcie robi Pan Prezydent). A jednak, coś ich łączy… Obaj są chrześcijanami i katolikami, wierzącymi i praktykującymi, którzy nie wstydzą się swojej wiary; obaj są patriotami, kochającymi Polskę, obaj trwają w wartościach chrześcijańskich i tradycyjnych, przy czym nie tylko w teorii, ale i w praktyce. Są konkretni, są odważni, są dobrymi mężami i ojcami, dobrymi gospodarzami. Można by jeszcze wiele cech wspólnych wymienić. A więc, jest sporo podobieństw… Po prostu piękne zdjęcie. Po prostu piękni ludzie. Jak dobrze, że tacy ludzie są.

O takie to myśli…

Jeszcze, patrząc na niektóre reakcje, związane z wyborami, to mam wrażenie że ludzie strasznie emocjonalnie do tematu podchodzą. Gotowi są skakać sobie do oczu broniąc swoich racji politycznych. czemu tak? Nie wiem.

Ja bym proponował rozmowę o wyborach pozytywną – nie atakującą przeciwnika, ale pokazującą plusy swojego kandydata. Dziś ktoś mi przysłał wypowiedź pastora protestanckiego na ten temat. Myślałem – umieścić, czy nie? Ale umieszczę. Bo też całkowicie się z nim zgadzam. Nie gniewajcie się, jeśli ktoś ma inne poglądy…

Pozdrawiam!

Z Bogiem!

27 komentarzy

  • Jaką łapówkę trzeba dać ?…. Powzięłam wiadomość. Moja znajoma nie dostała rozgrzeszenia bo nie ma ślubu ale wszak nie ze złej woli a z braku pieniędzy i nie mogła przyjąć komunii na mszy pogrzebowej swojej mamy. Co ciekawsze, chce wziąć ślub i ochrzcić dziecko ale jak skoro nie dostała rozgrzeszenia. Dzięki księżom , którzy z bierzmowania uczynili tor przeszkód w którym i ja podrabiałam kolejny podpis księdza bo potrzebny był kolejny papierek, ta dziewczyna potrzebowała lat by wrócić do kościoła a gdy już wróciła …gdy chce zostać dostaje kopa. Drzewiej nie było takiego czegoś. Mnie i wiele innych ksiądz dopuścił do bierzmowania z prośbą byśmy przegadali z Bogiem -on nam ufał. Z Tych którym zaufał jedna poszła do zakonu i jest tam od lat a gdyby wymagał papierka, łapówki…kto wie czego jeszcze….
    Tak nie wolno robić. W urzędzie trzeba kombinować w innym również .w kościele…jakim kościele, toć kolejny to urząd w którym trzeba wiedzieć komu dać w łapę…..i mam pytanie. Jeśli ta dziewczyna już nigdy do kościoła nie wróci, nie weźmie ślubu, nie ochrzci dziecka- będzie z Bogiem tak jak ja-kto pójdzie do piekła ona, ksiądz ,który odmówił jej by uszanowała śmierć mamy, czy może jakiś urzędnik kościelny który z wiarą ma tyle wspólnego co ja z czystością. Może mi ksiądz odpowiedzieć ?….Tylko nie jak urzędnik a jak wierzący ksiądz.

    • Ja nie odpowiadam jako urzędnik, albo jako ksiądz, albo jako człowiek. Ja jestem jeden i zawsze jednakowe zdanie. Jeśli nie mieli ślubu, to normalne, że nie dostali rozgrzeszenia, ale to nie wyklucza ich z Kościoła. Nie można w takim wypadku otrzymać rozgrzeszenia, gdyż nie jest spełniony jeden z warunków sakramentu pokuty. Rolą księdza w takim wypadku jest spokojnie i cierpliwie wyjaśnić ludziom czemu i razem pomyśleć, jeśli oni tego chcą, co można w takiej sytuacji zrobić, jak można naprawić tę sytuację. Być może w tej rozmowie zabrakło komuś cierpliwości, może gdzieś emocje wzięły górę. NIe wiem, nie znam sprawy. Łapówki dawać nie trzeba, nawet nie można.
      Cieszę się, że Pani jest z nami, że czyta, pisze.
      Pozdrawiam serdecznie.
      ks. Marek

      • Inna moja znajoma, dostała unieważnienie małżeństwa, czy jak to się tam nazywa, bo jej mąż miał dość pieniędzy, dość czasu i dość cierpliwości. Byli małżeństwem idealnym ale można było stworzyć dowody ,że jednak nie. Tutaj mamy inną ale wszak podobna sytuację. Ksiądz -urzędnik w konfesjonale, oparł się na prawie nie biorąc kompletnie pod uwagę sprawiedliwości. W pierwszym momencie przyszło mi na myśl by wysłać moja znajomą do księdza, którego reakcja będzie przewidywalna ale …tak zrobić się nie godzi…Jak ksiądz pewnie pamięta, ja jestem z Bogiem, pomimo ….boję się czasem czy przypadkiem nie stworzyłam sobie swojego Boga ale uspakajam się z każdą Jego ingerencją w moje życie, że jednak moja prośba by zrobił ze mną co chce ale pamiętał że łatwo się zniechęcam , moja prośba-umowa-obowiązuje.
        Moja znajoma nie pójdzie pytać jak rozwiązać opowiadaną sytuację . Podejrzewam ,że liczy na to co ja sadzę…a ja nie wiem jak wyjść z tej sytuacji .Proszę o sugestię ale proszę o sprawiedliwość a nie o prawo.

        • Trudno dyskutować z kimś, kto w każdym działaniu każdego księdza wietrzy spisek. Proszę o odrobinę dobrej woli… I proszę pamiętać, że prawo Kościoła jest wyrazem troski o jego dobro i wynika ze zwykłej logiki i konsekwencji: jeżeli ktoś nie spełnia koniecznych warunków – nie może otrzymać rozgrzeszenia. Proste. I nie jest to wyrazem jakiegoś gnębienia kogokolwiek. Dlaczego wymagania stawiane są tylko księżom, a wiernym – nie? Dlaczego w Pani wypowiedziach zawsze z góry jest założenie, że to ten zły ksiądz – urzędnik w konfesjonale czy w kancelarii – czyha na dobro umęczonego wiernego, który nie musi nic od siebie dać, żeby sprostać oczywistym wymaganiom?…
          Tak, czy owak, podpisuję się pod podziękowaniem Księdza Marka za to, że jest Pani z nami stale obecna na blogu.
          xJ

          • Dziękuję.
            Próbowałam dzisiaj wejść do dwóch kościołów. Zamknięte na głucho. Spotkałam księdza. Nie zapytał czy otworzyć. Znalazł usprawiedliwienie. Niedziela dziś. Ok w porządku . Jest kapliczka na rozstaju dróg. Tam można spotkać się z Bogiem a jak widać w kościele…niewykonalne poza godzinami przyjęć więc cóż, pozostaje powiedzieć, do zobaczenia , przy kapliczce . Ja szukam spisku ?….ależ nie żadnego spisku chociaż jako była prostytutka synonimów owego znam wiele. Żadnego spisku tylko może …naiwne i głupie ,że spotkam księdza a nie….urzędnika.
            Może już wspominałam o księdzu, którego znałam i że narzekał na samotność….dlaczego ksiądz nie pójdzie, tu , tam , weźmie piwo, czekoladki, wino nawet jeśli nie do starszej pani to do samotnej , którą mąż zostawił a nie radzi sobie-odrzekł :”co ludzie powiedzą”….co ludzie powiedzą… a co księdza obchodzi co ludzie powiedzą-prawda jest ważna. Nie wiem czy poszedł…nie wiem czy posłuchał. Nie znam innego księdza. Trochę szkoda ale widać tak ma być. Dobrze, że znam się z Bogiem, pomimo księży, dobrze że znam się z Bogiem.

          • Dlaczego wymagania stawiane są tylko księżom, a wiernym – nie? Bo wiara to nie tor przeszkód dla maluczkich a wino muzyka i śpiew dla wybranych. Lepszych…

  • To co napisał Ksiądz Marek o swoim tacie, to piękne i głęboko wierzę, że tak jest. Natomiast bardzo mnie ciekawi, skąd u Kdiędza taka sama pewność co do opisanych przymiotów u PAD?

    • To jest stan mojej wiedzy i obserwacji na dzień dzisiejszy. Pewności nie mam, pewności to ja sam do siebie nie mam, a co mówić do innych. Pewność mam tylko w stosunku do Pana Boga.
      Pozdrawiam serdecznie.
      ks. Marek

      • Wg stanu mojej wiedzy tak kolorowo to nie wygląda ;). Niemniej, w niedzielę mamy wybór między Polską wypiętą, a Polską rozpiętą i coś trzeba wybrać z tego, co „nam dają” ;). Ja wyboru dokonałem tak, abym mógł sam sobie spojrzeć w lustrze w oczy. Dziękuję Księdzu za odpowiedź.

  • Własnie aby nie podchodzić do wyborow zbyt emocjonalnie to omine drugą turę tak samo jak pierwszą czyli szerokim łukiem.A swoją droga to ostatnio miałam okazje wysłuchać dwoch braci i zaczelam sie zastanawiać jak to jest,że dwoch całkiem obcych kandytatów na Prezydenta może bardzo poróznic dwie niby bliskie sobie osoby.Zdeczko to dziwne lecz niestety prawdziwe.

      • Jak nie ma na kogo głosować?
        Jesteśmy bardzo podzieleni…
        Czasem mam wrażenie, że nie zagraża nam convid, a wścieklizna.
        Na wiecu kandydata X jest Polska, a na wiecu kandydata Y już jej nie ma?
        Popierający kandydata A jest nowoczesny, popierający kandydata B to zacofana menda. I tak dalej…
        A niektórzy mężczyźni uważają, że skoro jestem kobietą, to powinnam głosować na przystojniejszego kandydata.
        Zastanawiam się, czy chcę uczestniczyć w tym dogryzaniu sobie nawzajem, bo tu wina jest po obu stronach.

        • W tym filmie pastor bardzo metodycznie podszedł do sprawy.
          Wybór jest prosty. Katolik nie może zagłosować inaczej. W oparciu o te kryteria wybór jest prosty. Oczywiście każdy ma sumienie i wolną wolę. A jak będzie, po owocach ich poznamy.

        • To jest kampania wyborcza. Każda kampania opiera się na dużych emocjach. Polska jest tu i tu.
          Jednak powstaje pytanie, czy chcemy Polski suwerennej w jakimś stopniu, czy chcemy powrotu do Polski gdzie „pieniędzy nie ma i nie będzie”? Jakoś się te pieniądze znalazły dziwnym trafem. Można?
          Dlaczego z tych pieniędzy ma korzystać tylko tzw elita? Czy przeciętny obywatel nie ma prawa żyć godnie? Jako potomkowie żołnierzy wyklętych zasługujemy chyba na prezydenta który nie będzie ulegał naciskom tzw Unii Europejskiej, która notabene została założona na fundamentach chrześcijańskich. Chyba, że o naszej suwerenności mają decydować inne kraje. Trzeba sięgnąć trochę głębiej niż tylko wygląd kandydata i spojrzeć szerzej na sytuację. A wtedy wybór będzie naprawdę prosty. Idealny kandydat nie istnieje bo jesteśmy tylko ludźmi, kruchymi i ułomnymi.

          • Tyle dylematów czy głosować i jak głosować. zastanawiam się czy Jezus by zagłosował. Otóż z pewnością by zagłosował bo takie jest prawo ale jego wybór to już nie prawo a wybór sprawiedliwy. Nie jest prawdą ,że wybór sprawiedliwy to wybór lepszy. Wybór sprawiedliwy to zgodny z naszym postrzeganiem świata, z naszym jego rozumieniem z naszym sumieniem po prostu. Jeśli w naszym sumieniu, lepszy jest kandydat A, nasz wybór jest słuszny. Jeśli kandydat B , wybór jest słuszny. To nie znaczy ,że nie ma różnic między nimi-o nich mówi nam nasze sumienie.
            Może komuś pomoże w decyzji moje widzenie wyborów. Nie można mieć do kogoś pretensji o to kogo wybrał jeśli zrobił to z własnym sumieniem -uczciwie.

  • Drogi Kloszardzie
    Moja znajoma woli kandydata X od Y i z tego tytułu parę osób usunęło ją ze znajomych na Facebooku 😉

    • O! I to właśnie świadczy o poziomie wspólczesnych ludzi :). Ale z drugiej strony sami dobieramy sobie znajomych i na ogół kintakt utrzymujemy z tymi, których lubimy :).

    • Tak sobie myśle,że skoro znajomi twojej znajomej usuneli ją ze znajomych tylko dlatego że woli kandytata X zamiast Y to nie byli jej znajomymi a ona ma wielkie szczeście,że to zrobili bo co najmiej nie ma fałszywych znajomych.Ja dziś rozmawiałam dosłownie chwilę z koleżanką i w trakcie rozmowy wyszedł temat wyborów zapytał czy idę glosować odp,że nie.I w tym momęcie padly słowa z jej ust no co ty jak nie idziesz głosować nie jesteś Polką.Tak by powiedzieli moji rodzice i tesciowie.Zapytałam a ty idziesz odp,że tak dlatego,że ma dość tego co się dzieje ma dość rodziców i tesciów,ktorzy są ślepo zapatrzeni w jednego kandytata bo dał im 13 stki.I tak mogłaby odwrócić się na pięcie mieć dume urażoną i nie odezwać się do niej już nigdy.Tylko tak w sumie po co?.Osobiscie lubię ją za to jaka jest a nie za to jakie ma poglądy polityczne.

      • I to jest piękna postawa z Twojej strony. Ja osobiście uważam że głosowanie to prawo i obowiązek ale żadnym wypadku nie powiem ze ktoś nie jest Polakiem itp. Mam swoje zdanie ale szanuję drugiego człowieka chociaż zupełnie sie z nim nie zgadzam. Smutne są te podziały. Sam też tego doświadczam.

      • Moi Drodzy, głosowanie – od strony politycznej i urzędowej patrząc – jest prawem obywatela, nie obowiązkiem. Jednak od strony moralnej, duchowej – jest to obowiązek sumienia, bowiem bierność w sferze politycznej jest dla katolika postawą nie do przyjęcia. Tak nauczał Jan Paweł II – wspominam o tym w słowie wstępnym w niedzielę. Nikomu nie może być obojętny los Ojczyzny – tak samo, jak los rodziny. Jeżeli możemy coś dobrego zrobić, a nie robimy, to mamy do czynienia z zaniedbaniem, które jest grzechem. Inna sprawa, to brutalne podziały, jakie gnębią nasze społeczeństwo. Dyskusja w sferze politycznej jest czymś normalnym, różnica poglądów jest czymś naturalnym i zdrowym. Ale u nas – to prawdziwa wzajemna nienawiść! Jakby były dwie Polski! Nie tego uczył nas Jan Paweł II, nie tego uczył nas Prymas Tysiąclecia, nie tego uczył nas Ksiądz Popiełuszko…
        xJ

        • Byłam, głosowałam, nie z obowiązku, nie z powodu grzechu zaniedbania, po prostu… Wiem w jakim kraju chciałabym żyć i póki mam tego świadomość chodzę, głosuję… a przez trzy dni od 9 do 11 lipca, przyłączyłam się do apelu mojego biskupa i adorując Jezusa łączyłam się z pielgrzymami udającymi się w pielgrzymce pokutnej, przebłagalnej z Warszawy do Gietrzwałdu. Wierni przepraszali Boga, sami pokutując zachęcali do pokuty i postu; do modlitwy za Kościół i Ojczyznę!

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.