Miłość Chrystusa przynagla nas…

M

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają Państwo Ewa i Włodzimierz Olendrowie, z Celestynowa. Są to ludzie bardzo mi bliscy, uważamy się właściwie za rodzinę! Dziękuję Bogu za tę wspaniałą Rodzinę, Dziękuję za nasz naprawdę dobry i stały kontakt, dziękuję także za świadectwo wiary i pięknie przeżywanego życia małżeńskiego. Bardzo to budujące świadectwo! Niech miłość Chrystusa przynagla Ich – jak to usłyszymy dzisiaj w czytaniach – do coraz bardziej żyli nie każde dla siebie, ale dla siebie nawzajem! I dla tych licznych ludzi, którzy mają z Nimi dobry kontakt i którzy – jak ja – budują się Ich świadectwem. Zapewniam o modlitwie!

Imieniny natomiast przeżywają dziś:

Magdalena Sosnowska,

Magdalena Golba,

Magdalena Majchrzyk –

Osoby te spotkałem we Wspólnotach młodzieżowych, albo przy innych okazjach.

Urodziny przeżywa natomiast Piotr Kalbarczyk, za moich czasów – Lektor w Celestynowie.

Wszystkim świętującym życzę Bożego błogosławieństwa. I zapewniam o modlitwie.

Moi Drodzy, niech dobry Bóg ma nas dzisiaj – i przez całe życie – w swojej opiece. Proszę, nie ustawajmy w modlitwie, by wreszcie zakończyło się całe to zamieszanie, jakie ciągle ma miejsce w związku z całą tą epidemią: abyśmy mogli już żyć normalnie i by już dali nam spokój z tymi koszmarnymi maskami, które czynią z nas społeczność anonimów – tłum bez twarzy. Coraz częściej słyszy się ostatnio o konieczności surowego karania mandatami tych, którzy ich nie noszą.

Czyżby miały się spełnić teorie spiskowe, że przed wyborami epidemia już się kończyła, a po wyborach okaże się w mediach, że znowu atakuje?! Niech nam Pan – w łaskawości swojej – okaże zmiłowanie! Bo ile można jeszcze żyć w takiej psychicznej presji i odbierać wykluczające się nawzajem informacje medialne… Nie ustawajmy zatem w modlitwie!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Święto Św. Marii Magdaleny,

22 lipca 2020.,

do czytań z t. VI Lekcjonarza:

Pnp 8,6–7; albo: 2 Kor 5,14–17; J 20,1.11–18

CZYTANIE Z KSIĘGI PIEŚNI NAD PIEŚNIAMI:

Połóż mnie jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu, bo jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak otchłań; żar jej to żar ognia, płomień Pana.

Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki. Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu, pogardzą nim tylko.

ALBO:

CZYTANIE Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN

Bracia: Miłość Chrystusa przynagla nas, pomnych na to, że skoro Jeden umarł za wszystkich, to wszyscy pomarli. A właśnie za wszystkich umarł Chrystus, aby ci, co żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał.

Tak więc i my odtąd już nikogo nie znamy według ciała; a jeśli nawet według ciała poznaliśmy Chrystusa, to już więcej nie znamy Go w ten sposób. Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień od niego odsunięty.

Maria stała przed grobem płacząc. A kiedy tak płakała, nachyliła się do grobu i ujrzała dwóch aniołów w bieli, siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa: jednego w miejscu głowy, a drugiego w miejscu nóg.

I rzekli do niej: „Niewiasto, czemu płaczesz?”.

Odpowiedziała im: „Zabrano Pana mego i nie wiem, gdzie Go położono”.

Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus.

Rzekł do niej Jezus: „Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?”.

Ona zaś sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: „Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go wezmę”.

Jezus rzekł do niej: „Mario!”.

A ona obróciwszy się powiedziała do Niego po hebrajsku: „Rabbuni”, to znaczy: Nauczycielu.

Rzekł do niej Jezus: „Nie zatrzymuj Mnie; jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: «Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego»”.

Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: „Widziałam Pana i to mi powiedział”.

Patronka dnia dzisiejszego, Maria, pochodziła – według biblijnej relacji – z miejscowości Magdalia, znajdującej się nad Jeziorem Galilejskim, niedaleko Tyberiady. Z Ewangelii wiemy, że w swoim czasie w życiu Marii miało miejsce bardzo znaczące wydarzenie: Jezus wyrzucił z niej siedem złych duchów. Odtąd włącza się ona do grona Jego słuchaczy i wraz z innymi niewiastami troszczy się o wędrujących z Nim ludzi.

Po raz drugi Ewangeliści wspominają o niej, gdy wyliczają ją wśród osób obecnych przy ukrzyżowaniu i śmierci Jezusa, a następnie – przy zdjęciu Ciała Zbawiciela z krzyża i pogrzebaniu. Nasza Święta była jedną z trzech niewiast, które potem udały się do grobu, aby namaścić Ciało Ukrzyżowanego, ale grób znalazły pusty! Kiedy zatem Maria Magdalena ujrzała, że kamień od grobu był odsunięty, wówczas przerażona myślą, że Żydzi zbezcześcili Ciało Zbawiciela, przenosząc je w niewiadome miejsce – pobiegła do Apostołów i powiadomiła ich o wszystkim.

Potem sama ponownie wróciła do Grobu, a tam – niespodziewanie – Zmartwychwstały ukazał się jej, jednak ona nie rozpoznała swego Mistrza, biorąc Go za ogrodnika. O tym usłyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii. Po tym spotkaniu Maria Magdalena – jako pierwsza – przekazała Apostołom wieść o Zmartwychwstaniu Chrystusa.

Święty Papież Grzegorz I Wielki utożsamiał Marię Magdalenę z jawnogrzesznicą, o której pisze Łukasz Ewangelista, jak też z Marią, siostrą Łazarza, o której z kolei pisze Święty Jan, iż – podobnie, jak jawnogrzesznica u Świętego Łukasza – obmyła nogi Pana Jezusa wonnymi olejkami.

Współcześni bibliści jednak, idąc za pierwotną tradycją i za Ojcami Kościoła na Wschodzie, uważają, że imię Maria miały trzy niewiasty, nie mające ze sobą bliższego związku. Dlatego to właśnie najnowsza reforma kalendarza liturgicznego wyraźnie odróżnia Marię Magdalenę od Marii, siostry Łazarza, ustanawiając ku ich czci osobne dni wspomnienia.

Kult Świętej Marii Magdaleny jest obecnie powszechny w Kościele tak na Zachodzie, jak i na Wschodzie. Nasza dzisiejsza Patronka ma swoje sanktuaria, do których od wieków licznie podążali i wciąż podążają pielgrzymi.

W czerwcu 2016 roku Papież Franciszek podniósł dzisiejsze wspomnienie liturgiczne do rangi święta liturgicznego.

Już pierwsze czytanie – z dwóch, danych nam dzisiaj do wyboru – podpowiada nam refleksję, iż tym, co łączyło Marię Magdalenę z Jezusem i tworzyło ową szczególną relację Uczennicy z Mistrzem, była miłość. Skoro Kościół przywołuje właśnie fragment Księgi Pieśni nad Pieśniami, a więc tej wyjątkowej Księgi w Starym Testamencie, w której imię Boga nie pojawia się ani razu, ale Jego obecność jest tak bardzo wyczuwalna, a nade wszystko: na tę Jego obecność wskazuje opis subtelnej relacji łączących dwoje zakochanych – to możemy wyprowadzić ten wniosek, że podobna relacja zachodzi także i tutaj: w najgłębszym i najbardziej duchowym tego słowa znaczeniu, Maria Magdalena była w swoim Mistrzu zakochana.

Podkreślmy to z całą mocą, żeby uniknąć niepoważnych i nieprawdziwych skojarzeń: to nie była miłość zmysłowa! To nie było jakieś przelotne uczucie, łączące mężczyznę z kobietą – a wcześniej jeszcze: chłopaka z dziewczyną – wyrażające się jedynie w czułych gestach i fizycznych zbliżeniach.

To była miłość, którą Święty Paweł tak charakteryzuje w drugim, danym nam do wyboru, czytaniu: Miłość Chrystusa przynagla nas, pomnych na to, że skoro Jeden umarł za wszystkich, to wszyscy pomarli. A właśnie za wszystkich umarł Chrystus, aby ci, co żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, który za nich umarł i zmartwychwstał. Tak więc i my odtąd już nikogo nie znamy według ciała; a jeśli nawet według ciała poznaliśmy Chrystusa, to już więcej nie znamy Go w ten sposób. Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe.

I właśnie na tym polegała miłość Marii Magdaleny do Jezusa: była to bardzo konkretna postawa, polegająca na podążaniu za Mistrzem, słuchaniu Go, służeniu Mu i Jego Uczniom taką zwykłą, kobiecą troskliwością i zapobiegliwością. W ten sposób Maria Magdalena odpowiadała na miłość Jezusa, która to miłość zawsze jest pierwsza – wobec każdego człowieka! To Bóg wychodzi pierwszy do człowieka – z zaproszeniem do współpracy, z zaproszeniem do świętości! Miłość Boga jest zawsze pierwsza. Miłość człowieka – zawsze jest już odpowiedzią.

Doskonale obrazuje to sytuacja, opisana w dzisiejszej Ewangelii. Po tylu razach, kiedy to Jezus wychodził do swoich Apostołów i tych, którzy z Nim wędrowali, ze słowem swego nauczania i innymi gestami swojej troski o nich i swojej miłości, trzeba było, aby także po Zmartwychwstaniu wyszedł do nich jako pierwszy – zwłaszcza, że oni sami mieli duży problem najpierw z przeżyciem tego, co stało się w Wielki Piątek, a potem nie mogli uwierzyć to, co się stało w Niedzielny Poranek.

Dlatego Jezus raz jeszcze sam wyszedł do nich – tak, jak dzisiaj wyszedł do Marii – tyle, że ta akurat nie rozpoznała Go od razu. Myślała, że to miejscowy ogrodnik. Dopiero, kiedy usłyszała – wypowiedziane na pewno z wielką miłością – swoje imię, dopiero wówczas jakby odżyła w niej cała ta najgłębsza relacja, jaka łączyła ją z Mistrzem. Ta najgłębiej pojmowana miłość, która sprawiła, że – jak pisze Święty Paweł – stała się ona naprawdę nowym człowiekiem. W jej życiu – naprawdę – to, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe.

Maria, która wcześniej znała Jezusa według ciała – w tym sensie, że widziała Go przed sobą, słyszała Jego głos, po prostu: była blisko – teraz już nie znała Go w ten sposób, bo ten czysto ludzki sposób okazał się w tym momencie zawodny! Zwyczajnie, nie rozpoznała swego Mistrza. Musiało po raz kolejny mocniej zaangażować się serce, aby na tej najgłębszej, duchowej płaszczyźnie, mogło dojść do spotkania! I aby Maria Magdalena mogła się stać jak najbardziej przekonującym świadkiem Zmartwychwstałego! Została do tego – by użyć sformułowania Świętego Pawła – przynaglona!

A co my robimy, moi Drodzy, aby swoją relację z Jezusem coraz bardziej pogłębiać? Aby praktyki religijne, które często spełniamy naprawdę sumiennie i w nieraz w dużych ilościach – prowadziły nas do budowania najgłębszej, duchowej więzi z naszym Mistrzem? Czy przeżywając Mszę Świętą, lub modląc się, mam na uwadze tę duchową więź, czy o niej myślę, jej pragnę – czy może myślę jedynie o sobie, jako o człowieku pobożnym, który przecież tak sumiennie spełnia tak liczne religijne praktyki?… A dodatkowo jeszcze angażuje się w różne dzieła kościelne i przykościelne… Słowem: czy moje „nakierowanie” na Jezusa jest jednocześnie „nakierowaniem” na głębię?… Do czego mnie – przynagla miłość Jezusa?…

2 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.