W Krzyżu zbawienie

W

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! 

Pozdrawiam bardzo serdecznie z Syberii, dziś z Nojabrska. 

Obchodzimy dziś święto Podwyższenia Krzyża Świętego. 

Zapraszam do wspólnego przeżycia spotkania z Bogiem obecnym, przychodzącym do nas w Swoim Słowie. 

Jak Ks. Jacek wspomniał wczoraj, będziemy się starali (nie tylko ja) w tym tygodniu wspólnie z Wami rozmyślać nad Słowem Bożym. Zachęcam też bardzo gorąco i serdecznie byście też w komentarzach pisali swoje myśli, niech to będzie wspólne rozmyślanie. 

Pamiętam nie raz, na różnych spotkaniach takie dzielenie się Słowem. Jakie to było piękne, że jeden fragment który wspólnie czytamy tak różnie może być interpretowany, tak osobiście i indywidualnie Bóg do nas mówi. Nie bójcie się, nie krępujcie, nie leńcie się, piszcie – dzielmy się wiarą jak chlebem. To takie zadanie dla Was na dziś i na ten tydzień. 

I pamiętajmy dziś w naszych modlitwach o Ks. Jacku, przeżywającym swoje kapłańskie rekolekcje.

Niech Duch Święty jego i nas prowadzi.

(Lb 21,4b-9) 

W owych dniach podczas drogi lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: „Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm mizerny”. Zesłał więc Pan na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak że wielka liczba Izraelitów zmarła. Przybyli zatem ludzie do Mojżesza, mówiąc: „Zgrzeszyliśmy, szemrząc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Pana, aby oddalił od nas węże”. I wstawił się Mojżesz za ludem. Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: „Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu”. Sporządził więc Mojżesz węża z brązu i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża z brązu, zostawał przy życiu.

(Flp 2,6-11) 

Chrystus Jezus, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych, i aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca.

(J 3,13-17) 

Jezus powiedział do Nikodema: „Nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił, Syna Człowieczego. A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony”.

Na temat dzisiejszego święta, jego historii, zachęcam do przeczytania tekstu, do którego link zamieszczam niżej:

https://brewiarz.pl/czytelnia/swieci/09-14a.php3

Co dziś w Słowie? 

Słyszymy dziś fragment nocnego spotkania, bardzo otwartego i głębokiego – Jezusa z Nikodemem. Jezus wtedy wypowiada owe znamienne słowa, które są bardzo często cytowane, wypisywane, powtarzane – „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”. 

Jednak dziś szczególnie zwracamy uwagę na zdanie poprzedzające te słowa: „A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne”.

A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni? 

Lud izraelski, który Bóg wyprowadził z niewoli egipskiej, szedł przez pustynie i jak słyszymy – buntował się. Dlaczego się buntował? Bo czegoś nie było co by im się chciało. Nie widzieli wielkiego daru wolności, ale problem jakiegoś niedostatku. Ludzie ciągle niezadowoleni, egoistyczni, marudzący, zbuntowani, odpowiadający na miłość Boga pretensjami, narzekaniem, niezadowoleniem, a więc jakimś odrzuceniem Boga. 

Bóg próbuje ich nie tylko prowadzić, ale i wychowywać, formować. Pewnym etapem owej formacji, do czego naród zmusił Pana Boga, było ukaranie ich karą jadowitych wężów. „Zesłał więc Pan na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak że wielka liczba Izraelitów zmarła”. 

Człowiek jak to człowiek, jak trwoga to do Boga. Zrozumieli Izraelici ową lekcje – nawrócili się, skruszeni przyszli do Mojżesza: „Zgrzeszyliśmy, szemrząc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Pana, aby oddalił od nas węże”.

I wtedy Pan poleca Mojżeszowi: „Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu”. Sporządził więc Mojżesz węża z brązu i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogo wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża z brązu, zostawał przy życiu.

Ów wąż z brązu stał się obrazem wywyższenia Jezusa na Krzyżu. I dlatego Jezus mówi do Nikodema: „A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego”.

Izraelici, zranieni jadem wężów, umierający, bezsilni, w beznadziei – patrzyli na węża z brązu i doznawali uzdrowienia. 

Co jest dziś takim poranieniem jadem? Jaki wąż nas dziś rani? 

W Biblii wąż jest symbolem szatana, już w raju. Szatan nas kąsi, ukąsza, kusi… 

Czasem my sami zachowujemy się jak byśmy mieli jad w sobie. Czasem o ludziach mówimy, że są kąśliwi, że są jak żmije, że są jadowici. Tak, czasem my, ludzie, zachowujemy się jak jadowite węże, roznosimy jad. 

Czasem nasza dusza jest chora, umiera, od jadu złego ducha. 

Jezus daje nam Węża z brązu, wywyższonego już nie na palu ale na Krzyżu – Siebie. 

„Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego”.

Spróbujmy dziś tak patrzeć na Krzyż. Po pierwsze, niech dziś krzyż będzie przed naszymi oczami. Czy mamy taki krzyż – na ścianie, na biurku, krzyż zawsze przed oczami? I kiedy pojawi się jakieś zdenerwowanie, strach, bunt, narzekanie, osądzanie, jakiś wyraz ukąszenia złego ducha – spójrzmy nasz Krzyż Jezusa, spójrzmy z wiarą, pomyślmy o cierpieniu Jezusa, o Jego męce i śmierci za nas. 

Kiedy dręczy nas pokusa, patrzmy na Krzyż Jezusa, po prostu patrzmy, a On będzie nas ratował, zbawiał, uwalniał, uzdrawiał. 

Spróbujmy dziś częściej patrzeć na krzyż, częściej i głębiej czynić znak krzyża, pocałować krzyż, przetrzeć z kurzu krzyż na ścianie, na półce. A jest krzyż na nas – na szyi, na piersi? Może trzeba by postarać się, by on tam był znak, że jesteśmy spod tego znaku, że jesteśmy chrześcijanami. 

W Krzyżu cierpienie, w Krzyżu zbawienie, w Krzyżu miłości nauka. 

Niech Pan Bóg Was błogosławi – Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen. 

 

7 komentarzy

  • Czytając dzisiejszy wpis sobie pomyślałam ile jest we mnie złosci ostatnich czasów jak nią zione do ludzi tych mi bliskich i dalszych.A do tego,że parę lat temu dosłownie tak samo byłam zła na Pana Boga i też swoją zlosc na niego przelewałam a on nigdy na moj zarzut nie odpowiedział.A byc moze odpowiedział dlaczego tak a nie inaczej a ja do dnia dzisiejszego nie uslyszałam odpowiedzi.

  • O Krzyżu święty! na którym Chrystus Pan był ukrzyżowany, oto ja nędzny grzesznik
    do stóp Twoich upadam i całując twe święte Drzewo, obciążone drogim skarbem ciała Zbawiciela mojego, przyciskam Cię do niegodnych ust moich, powtarzam stokrotnie: bądź uczczony, bądź uwielbiony.
    O Krzyżu św., Krzyżu najdroższy Jezusa Chrystusa. Drzewo Twe twarde słodkie wydaje owoce i woń z niczem nie porównaną, Tyś ozdobione kwiatami cnót wszelkich.
    O Krzyżu św. zakładzie zbawienia naszego, Tobie się słuszna cześć od nas należy,
    Ty uzdrawiasz choroby duszy i ciała,
    Ty sprawiedliwym niebo otwierasz,
    Ty grzesznikom przebaczenie wyjednujesz.

    O Krzyżu święty! drzewo twe ozdobniejsze nad wszystkie cedry, Krzyżu świetniejszy nad wszystkie blaski świata, jedynie godny naszej czci i miłości, bądź uwielbiony, bądź pochwalony po wszystkie wieki. Nie odrzucaj nas biednych grzeszników, którzy się do Ciebie ze skruszonem sercem i pewną ufnością uciekamy. Bądź naszym przewodnikiem w życiu, bądź światłem naszem w ciemnościach, pociechą w utrapieniach, osłoną i pod-porą w smutkach, w godzinę śmierci wzmacniaj naszą wiarę, obudzaj w nas nadzieją i rozpalaj miłość Bożą, abyśmy ożywieni temi cnotami, pragnęli połączyć się z Panem naszym, Jezusem Chrystusem, który na Tobie zawieszony umarł z miłości ku nam.

    O Krzyżu święty! U stóp Twoich składam duszę moją, serce moje, wszystkie myśli moje, a spoglądając na Jezusa Chrystusa na Tobie zawieszonego, na Maryję pod Tobą stojącą, łączę moje cierpienia z nimi i mam nadzieję, że Krew Jezusa z Ciebie spływająca obmyje grzechy moje, a łzy Maryi, które tu wylewała, ukoją moje cierpienia.

    O Krzyżu święty! Zbaw mnie, zbaw wszystkich miłych mojemu sercu, zbaw przyjaciół i nieprzyjaciół moich, ochraniaj nasz Kościół święty od wrogów i niepokoju, ochraniaj nasz kraj, nasze miasto od powietrza, głodu, ognia i wojny. Spraw to swoją świętą mocą, abyśmy Twoją dzielność wychwalali wszyscy, za Twym światłem postępowali przez całe życie, i na wieki oglądali w niebie zbawiciela Pana.

    O Krzyżu Święty! Chrystusowy! Zasłoń mnie, broń mnie od wszelkich niebezpieczeństw duszy i ciała i zbaw mnie na wieki. Amen.

Ks. Marek Autor: Ks. Marek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.