Moja wiara – nie tylko dla mnie!

M

Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym spieszę z najlepszymi życzeniami do Osób, świętujących swoje imieniny i urodziny.

Imieniny, czyli święto Patrona, przeżywają dziś:

Ojciec Mateusz Fleiszerowicz – Franciszkanin, mój Kolega ze studiów prawa kanonicznego na KUL, Proboszcz Parafii w Nysie;

Mateusz Grzyb – za czasów mojego wikariatu: Lektor w Parafii w Żelechowie;

Mateusz Sitek – za czasów mojego wikariatu: członek Wspólnoty młodzieżowej w Celestynowie;

Mateusz Maksymiuk – należący w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Białej Podlaskiej;

Mateusz Mochnacz – mój Znajomy z Białej Podlaskiej;

Mateusz Śledziewski – za czasów mojego wikariatu: Lektor w Parafii w Tłuszczu;

Mateusz Sętorek – należący niegdyś do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach;

Mateusz Rutkowski, mój był Uczeń z Żelechowa.

Urodziny natomiast obchodzi Bartłomiej Górski, należący ongiś do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach.

A imieniny i urodziny jednocześnie obchodzi Mateusz Szeląg – za moich czasów: Lektor w Miastkowie Kościelnym.

Życzę Wszystkim dziś świętującym wielkiej przyjaźni z Jezusem – i jednocześnie wielkiego zapału apostolskiego. I o to będę się dla nich modlił.

Zachęcam Wszystkich do pochylenia się nad Bożym słowem i odpowiedzenia sobie szczerze na pytanie: Co dzisiaj konkretnie – przez to Słowo – mówi do mnie Pan?

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Święto Św. Mateusza, Apostoła i Ewangelisty,

21 września 2020.,

do czytań z t. VI Lekcjonarza: Ef 4,1–7.11–13; Mt 9,9–13

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN:

Bracia: Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani w jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest i działa ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich.

Każdemu zaś z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego. I On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Gdy Jezus wychodził z Kafarnaum, ujrzał człowieka siedzącego w komorze celnej, imieniem Mateusz, i rzekł do niego: „Pójdź za Mną”. On wstał i poszedł za Nim.

Gdy Jezus siedział w domu za stołem, przyszło wielu celników i grzeszników i siedzieli wraz z Jezusem i Jego uczniami.

Widząc to, faryzeusze mówili do Jego uczniów: „Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?”

On, usłyszawszy to, rzekł: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: «Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary». Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”.

Ewangeliści Marek i Łukasz nazywają dzisiejszego Patrona najpierw: Lewi, syn Alfeusza, dopiero później, w innych miejscach, wymieniane jest imię Mateusz. Prawdopodobnie Chrystus powołując Lewiego, nadał mu imię Mateusz. Imię: „Mateusz” pochodzi z języka hebrajskiego i oznacza: „dar Boga”.

Mateusz był Galilejczykiem. Jego pracą było pobieranie ceł i podatków w Kafarnaum, jednym z większych handlowych miasteczek nad jeziorem Genezaret. Pobierał tam opłaty za przejazdy przez jezioro i przewóz towarów. W Palestynie pogardzano celnikami właśnie z tego powodu, że ściągali opłaty na rzecz Rzymian. Ich pracę rozumiano jako wysługiwanie się okupantom. Celnicy słynęli również z żądzy zysku, nieuczciwie czerpali korzyści z zajmowanego stanowiska. Uważano ich za grzeszników i pogan. Przebywający wśród celników stawał się nieczysty i musiał poddawać się przepisowym obmyciom.

Z takiego właśnie nieciekawego środowiska wywodził się Mateusz. Wydaje się, że był nawet kierownikiem i naczelnikiem celników w Galilei. Chociaż celnicy tak często są w Ewangelii nazywani grzesznikami, to jednak Pan Jezus odnosił się do nich życzliwie: odwiedzał ich, nawet z nimi jadał… To – bynajmniej – nie oznacza, że zachęcał ich do łupienia innych!

Delikatność i miłosierdzie Jezusa raczej pobudzały celników do umiaru i nawrócenia. Usłyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii, że na postawiony przez Żydów zarzut:Dlaczego wasz Nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami? – Chrystus odpowiedział: Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. […] Bo nie przyszedłem powoływać sprawiedliwych, ale grzeszników. A warto zauważyć, iż słowa te przekazał w swojej Ewangelii właśnie dzisiejszy Patron, Święty Mateusz.

O jego młodzieńczym życiu nie wiemy praktycznie nic. Spotykamy się z nim po raz pierwszy dopiero w Kafarnaum, kiedy Chrystus zastał go w komorze celnej i powołał na swojego Apostoła. To wezwanie odbyło się po cudownym uzdrowieniu paralityka, którego spuszczono przez otwór, zrobiony w suficie mieszkania. O tym cudzie Mateusz musiał się dowiedzieć, gdyż natychmiast wieść o nim rozeszła się między ludźmi. Być może słuchał on wcześniej mów pokutnych Jana Chrzciciela. Na wezwanie Chrystusa zostawił wszystko i poszedł za Nim. Nawrócony, zaprosił do swego domu Jezusa, Jego uczniów i swoich przyjaciół celników oraz współpracowników. I odtąd pozostał już w gronie dwunastu Apostołów.

Po Wniebowstąpieniu Chrystusa, przez jakiś czas działał w Palestynie. Apostołował wśród nawróconych z judaizmu. Dla nich też przeznaczył napisaną przez siebie Ewangelię. Napisał między 50 a 60 rokiem, najprawdopodobniej około roku 55. Starał się w niej wykazać, że to właśnie Jezus jest wyczekiwanym od dawna Mesjaszem, że na Nim potwierdziły się starotestamentalne proroctwa i zapowiedzi.

Pierwotnie Ewangelia według Świętego Mateusza była napisana w języku hebrajskim lub aramejskim – i nie wiadomo, kto i kiedy przetłumaczył ją na język grecki. Nie zachowały się żadne ślady oryginału, tylko grecki przekład. Tłumacze nie mogli sobie dać rady w pewnych wypadkach i pozostawili część słownictwa aramejskiego.

Mateusz przekazał wiele szczegółów z życia i nauki Jezusa, których nie znajdziemy w innych Ewangeliach – jak chociażby: rozbudowany tekst Kazania na górze, przypowieść o kąkolu, o ukrytym skarbie, o drogocennej perle, o dziesięciu pannach. On jeden napisał o pokłonie Magów i rzezi niewiniątek, o ucieczce do Egiptu, jak też – on jeden zamieścił wizję Sądu Ostatecznego…

Po zakończeniu działalności w Palestynie, Mateusz udał się do innych krajów, przy czym Ojcowie Kościoła nie są zgodni, dokąd. Wylicza się Etiopię, Pont, Persję, Syrię i Macedonię. Najbardziej prawdopodobna jest jednak Etiopia. Powszechnie uważa się, że swoją apostolską działalność zakończył śmiercią męczeńską.

Jak zatem widzimy, Jezus dokonał wielkich rzeczy w człowieku – i przez człowieka – który był tak daleko od spraw Bożych. Celowo podkreślamy tu sobie owe dwa wymiary: w nim – i przez niego, bo dokonały się one jednocześnie. W momencie, kiedy Pan dotarł do jego serca, zawrócił go ze złej drogi – od razu uczynił go swoim Apostołem. Nie pozwolił mu – by tak rzec – cieszyć się duchowymi darami jedynie prywatnie: Mateusz od razu miał z nimi wyjść do ludzi. Sam będąc już od teraz jedno z Jezusem, miał do tej jedności prowadzić innych. Dwa nierozdzielne wymiary – i to od samego początku.

A czyż podobnie cała sprawa nie ułożyła się w życiu Świętego Pawła – o czym on sam pośrednio wspomina w dzisiejszym pierwszym czytaniu, będącego fragmentem jego Listu do Efezjan? Najpierw pisze o sobie jako o «więźniu w Panu», który zachęca swoich uczniów i współwyznawców do budowania jedności. Po czym pisze: Każdemu zaś z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego. I On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa.

Czy zauważamy to natychmiastowe przejście? Najpierw stwierdzenie: Każdemu zaś z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego. Skoro tak, to można by pomyśleć, że każdy dostał tę łaskę dla siebie, żeby mógł się nią cieszyć i z niej prywatnie korzystać. Okazuje się jednak, że nie, bo już kolejne zdanie mówi o konkretnym powołaniu: apostolskim, prorockim, ewangelistycznym, pasterskim, nauczycielskim – a wszystko to dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego. Zatem dar, który natychmiast staje się zadaniem. Ani przez chwilę nie jest własności tylko dla tego, kto go otrzymał.

Właśnie na takiej zasadzie Pan udziela swoich darów swoim uczniom, na takiej zasadzie Pan udziela swoim uczniom i przyjaciołom siebie samego: kto doświadczył bliskości Jezusa, jedności z Nim – zaraz ma się Nim dzielić z innymi.

My też, moi Drodzy! Nasza wiara nie jest tylko dla nas. Mamy się nią dzielić z innymi – mamy się Jezusem dzielić z innymi. To jest nasze zadanie. Wypełniając je, nie robimy – mówiąc kolokwialnie – żadnej łaski. Przez sam fakt przyjęcia Chrztu Świętego i włączenia do wspólnoty Kościoła – od razu staliśmy się apostołami i ewangelistami. Tak, jak Mateusz.

Niech więc on sam pomoże nam dobrze wypełnić to zadanie!

8 komentarzy

  • Zawsze zastanawia mnie to, że po jednym zdaniu Jezusa Mateusz zostawia wszystko i idzie za nim, jak by to było takie proste i normalne. I owszem, nie wątpię, że musiał słyszeć o Jezusie, jego cudach ale zastanawia mnie czy to taka „moc” była w słowach Jezusa, jego spojrzeniu, że odważył się na taki krok? Czy może po prostu miał już tak dość swojego życia jako celnik, grzesznik, że jedno zdanie wystarczyło i stało się katalizatorem do zmiany całego życia.

    • Pewnie jedno i drugie. Ja jednak postawiłbym na moc osobistego oddziaływania Jezusa. Jestem przekonany, że w oczach i słowach Boga – Człowieka było coś niezwykłego…
      xJ

  • Mateusz, Ewangelista opisuje dziś swoje powołanie a właściwie zmianę powołania, zmianę swojego statusu społecznego, zmianę pracy poborcy podatkowego na Ucznia Jezusa.
    Każdy z nas przechodził wiele zmian, wiele powołań realizował w życiu , bądź będzie jeszcze je przeżywał…
    Bardzo ciekawym , jest każde spotkanie z Jezusem ale szczególnie poruszającym może być powołanie każdego księdza, siostry zakonnej. Byłoby miło gdybyśmy mogli poznać je , poznać zaproszenie przez Jezusa, naszych kapłanów, tu na blogu.

    • Długo by pisać… Wspomnę tylko, że ja akurat pragnienie bycia księdzem nosiłem w sercu od dziecka. Dlatego od Pierwszej Komunii Świętej byłem ministrantem, a potem lektorem, wcześniej jednak – tylko proszę się nie śmiać – ubrany w fartuch Mamy odprawiałem „mszę świętą” z pomocą cukiernicy, która była kielichem, z użyciem kompotu jako wina i ciastka jako hostii. Ot, taka „przedkapłańska” gorliwość… Można więc powiedzieć, że zaproszenie do kapłaństwa przyszło do mnie jakoś tak… naturalnie. Nie mam do opowiedzenia żadnej porywającej historii w tym temacie. Idąc do Liceum, wybrałem klasę humanistyczną właśnie dlatego, że myślałem już bardzo konkretnie o Seminarium…
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.