Zawsze się modlić – i nie ustawać!

Z

Szczęść Boże! Moi Drodzy, bardzo serdecznie dziękujemy Ekipie Syberyjskiej, a konkretnie Siostrze Teresie – za wczorajsze słówko z Syberii. Dziękujemy za rozważanie, a w nim – rozwinięcie tytułowej myśli: Co ja po sobie zostawię?… Warto to pytanie sobie stawiać – nie tylko w listopadzie.

A w ogóle, to wielkie dzięki za to ciepło, które rzeczywiście bije z rozważania, o czym wspomnieli wczoraj Komentatorzy. I za relację zdjęciową dziękujemy! Na Syberii już zima. Ale serca tam gorące!

Wspieramy modlitwą całą Ekipę w jak najszybszym powrocie do zdrowia!

Moi Drodzy, jak to wczoraj zostało w komentarzach zauważone, właśnie wczoraj „stuknęła” nam „dziesiątka”. Tak, dokładnie dziesięć lat istnieje nasze forum – 13 listopada 2010 roku, na wikariacie w Parafii Świętego Ojca Pio w Warszawie, zamieściłem pierwsze rozważanie. Ile się od tego czasu wydarzyło! Jak wspaniale rozwinęła się nasza blogowa Wspólnota, którą możemy śmiało nazywać Rodziną! Długo by o tym pisać i mówić.

Dlatego całą tę wdzięczność składam przed Tronem Pana i Jego Matki. Prawdopodobnie jutro, w Kaplicy Duszpasterstwa Akademickiego, o godzinie 20:00, odprawię Mszę Świętą dziękczynną. A chodzi mi po głowie i taka myśl, żeby Mszę Świętą dziękczynną odprawić także w Kodniu, w Bazylice, gdzie będzie możliwość włączenia się w nią przez transmisję. Ale to – we właściwym czasie.

Już teraz jednak dziękuję Panu za natchnienie i błogosławieństwo dla tego naszego dzieła, a jednocześnie – dziękuję za Was i dziękuję Wam! Dziękuję Współautorom, którzy przez te wszystkie lata dzielili się swoją refleksją nad Bożym słowem, na czele z Księdzem Markiem i Księdzem Leszkiem, który napisał dzisiejsze słówko.

Dziękuję Moderatorowi, Krzysztofowi Fabisiakowi, za stworzenie pierwszej odsłony bloga i każdej następnej, oraz za stałe czuwanie nad jego sprawnym funkcjonowaniem. Do tych podziękowań dołączam także Jego Żonę, Magdalenę, która – zwłaszcza ostatnio – także włączyła się w to dzieło.

Dziękuję wspaniałym Komentatorom! Bez Was ten blog by w ogóle nie żył! To Wy czynicie z niego przestrzeń spotkania…

I wreszcie, dziękuję tym, którzy nie piszą komentarzy, ale są z nami stale – czytają, rozważają i łączą się z nami w modlitwie!

Bardzo Wszystkim dziękuję! Niech Bóg będzie uwielbiony w tym dziele!

A teraz zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem i nad rozważaniem Księdza Leszka. Co Pan dzisiaj do mnie osobiście mówi?

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 32 Tygodnia zwykłego, rok II,

14 listopada 2020.,

do czytań: 3 J 5–8; Łk 18,1–8

CZYTANIE Z TRZECIEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:

Ty, umiłowany Gajusie, postępujesz w duchu wiary, gdy pomagasz braciom, a zwłaszcza przybywającym skądinąd. Oni to świadczyli o twej miłości do Kościoła; dobrze uczynisz zaopatrując ich na drogę zgodnie z wolą Boga. Przecież wyruszyli w drogę, dla imienia Jego nie przyjmując niczego od pogan. Powinniśmy zatem gościć takich ludzi, aby wspólnie z nimi pracować dla prawdy.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać: „W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi.

W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: «Obroń mnie przed moim przeciwnikiem». Przez pewien czas nie chciał.

Lecz potem rzekł do siebie: «Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie»”.

I Pan dodał: „Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”

A OTO SŁÓWKO KSIĘDZA LESZKA:

Ewangelia zwraca uwagę na kilka istotnych wątków, które dotykają naszego życia duchowego. Sytuacja zobrazowana w przypowieści doskonale wpisuje się w znane nam powiedzenie o kropli, która drąży skałę – nie siłą, lecz ciągłym padaniem. Jezus zwraca nam uwagę na naszą wytrwałość i wiarę – na naszą modlitwę – rozmowę z Bogiem.

Sędzia w przypowieści mówi: Ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, a następnie dodaje: żeby nie nachodziła mnie bez końca i nie zadręczała mnie.

Jezus niejednokrotnie na kartach Ewangelii przypomina nam i daje sam przykład, iż powtarzanie jest konieczne, aby osiągnąć cel – tak jest z tą kroplą, co drąży skałę! Nieustępliwość w końcu doprowadza do sukcesu.

Kobieta – wdowa – natarczywie prosiła sędziego o wzięcie jej w obronę. Raczej nie wydaje się, by miała lęki czy obawy. Owszem, nie była pewna, czy ten bezbożny sędzia ją wysłucha i pomoże, ale była wystarczająco zdeterminowana, aby osiągnąć swój cel.

W Ewangelii podkreślone jest zatem posłanie w codzienność, wraz z modlitwą. Nie chodzi o modlitwę jako technikę – automatyczne wypowiadanie znanych nam modlitw, litanii etc. Modlitwa ma być pojmowana jako przestrzeń naszego serca, w której chcemy dbać o osobistą relację z Bogiem.

Warto w tym miejscu zapytać samego siebie: Czy jestem zdeterminowany, aby mimo niepewności czy też lęków, nie przestawać wołać do Ojca, zwłaszcza w tych trudnych momentach życia? Czy dbam o moją przestrzeń serca – przestrzeń modlitwy? Czy potrafię rozmawiać z Bogiem – mimo, że wydaję mi się, że to, co mnie spotyka, jest niesprawiedliwe, nie po mojej myśli?

Najtrudniejszą sztuką jest pokonanie zniechęcenia. Jako chrześcijanie mamy nieustannie trwać, mamy wczepić się w Boga całym sobą. Podczas dramatów naszego życia, niesprzyjających wydarzeń – mamy trwać przy Jezusie! Tylko On jest w stanie nam pomóc.

Kiedyś znalazłem opowieść, zatytułowaną: „Ślady na piasku”. Oto jej treść:

We śnie szedłem brzegiem morza z Panem

oglądając na ekranie nieba całą przeszłość mego życia.

Po każdym z minionych dni zostawały na piasku

dwa ślady: mój i Pana.

Czasem jednak widziałem tylko jeden ślad

odciśnięty w najcięższych dniach mego życia.

I rzekłem:

«Panie postanowiłem iść zawsze z Tobą,

przyrzekłeś być zawsze ze mną;

czemu zatem zostawiłeś mnie samego

wtedy, gdy mi było tak ciężko?»

Odrzekł Pan:

«Wiesz synu, że Cię kocham

i nigdy Cię nie opuściłem.

W te dni, gdy widziałeś jeden tylko ślad

to Ja niosłem Ciebie na moich ramionach».”

Tak – to właśnie dzięki modlitwie Jezus bierze nas na swoje ramiona. To w modlitwie Bóg odnajduje człowieka, a człowiek odnajduje swoją relacje do Pana Boga.

Czasami ludzie pytają, jak długo trzeba się modlić, by Bóg nas wysłuchał? To bardzo trudne pytanie. Jedna znajoma opowiadała mi o tym, że modliła się o coś przez dwadzieścia lat – codziennie!

U Boga czas nie istnieje. To my tu na ziemi odliczamy czas do spotkania z Nim. Później już tych minut i godzin nie będzie.

A z dzisiejszej przypowieści wypływa jeszcze jedna ważna rzecz, jeszcze jedna piękna prawda, którą warto tu podkreślić: Bóg SŁUCHA mojej modlitwy. Bóg czeka na moje trwanie w modlitwie – w różny sposób: czy to na kolanach przed Najświętszym Sakramentem w Kościele, czy w domu, przy łóżku… Modlitwą może być także całe nasze życie, w którym potrafimy odszukać obecność Boga.

Bóg weźmie w obronę tych, którzy do Niego wołają. On czeka, abyśmy zaczynali zawsze od Niego. Do Niego przychodzili z naszymi problemami, do Niego się modlili. A jeśli się o coś modlimy i nie otrzymujemy tego, to tylko dlatego, że Pan Bóg wie, że to może przynieść nam zgubę, albo w innym czasie udzieli nam tego – On wie lepiej. A może chce nam dać o wiele większe rzeczy, niż te, o które prosimy…

Pewien nauczyciel zebrał swoich uczniów i zapytał: „Skąd bierze początek modlitwa?”

Pierwszy uczeń odpowiedział: „Z potrzeby”. Drugi: „Z wielkiej radości. Kiedy się raduję, dusza ucieka z ciasnej skorupy moich obaw i zmartwień, i unosi się wysoko do Boga.” Trzeci oświadczył: „Z ciszy. Kiedy wszystko we mnie staje się ciszą, wtedy może mówić Bóg.”

Nauczyciel podsumował: „Wszyscy odpowiedzieliście prawidłowo. Ale pamiętajcie, że modlitwa bierze początek od samego Boga. To On ją rozpoczyna, a nie my!”

Pamiętajmy, aby w naszych wysiłkach poszukiwania Boga i modlitwy – pierwsze miejsce zawsze pozostawiać dla Boga!

8 komentarzy

  • Zaleca się przyjmować słowa Ewangelii na mszy sw. za każdym razem tak, jakby się ich słuchało po raz pierwszy. A zatem może tym razem inaczej postawić pytanie, czy ja w ogole oczekuję (powtórnego) przyjścia Jezusa na Ziemię, czy przygotowuję grunt pod to Wydarzenie? Chyba każdy przyzna, że gdy zbliża się okazja przyjęcia gości we własnym domu, stajemy na głowie aby wszystko było „na tip top”. Z drugiej strony wiadomo jak się kończy niezapowiedziana wizyta, najczęsciej robimy wszystko by zniechęcić goscia (bałagan mam, nie mogę cię dzisiaj przyjąć itp). Można oczywiscie tego uniknąc, bedac na bieząco ze sprzątaniem i nie doznac wstydu. Mozna również w swoich najwiekszych pragnieniach wyczekiwać swego Oblubieńca, wręcz nie móc się Go doczekać i nieustannie oczyszczać swoje wnetrze (duszę), żeby było gotowe na przyjscie Pana Jezusa. On nas nie chce zaskoczyć. Tylko czy ja Go chcę wpuscić? Jeśli chcę Go wpuścić, będę Go wyczekiwał każdego dnia, w każdej rozmowie, w każdej minucie. Bo to co mam teraz, nie wystarcza mojej stęsknionej duszy…

    • Otóż, właśnie! Jeżeli jesteśmy stale przygotowani, to nie będziemy zaskoczeni. I jeśli bardzo pragniemy spotkania i wyczekujemy na nie, także trudno mówić o zaskoczeniu, kiedy do niego dojdzie.
      xJ

  • Wytrwałość w dobrym jest zawsze dobra. Czy to będzie w treningach sportowych, czy w dążeniu do celu, więc jest ona dobra również w modlitwie o czym mówi nam sam Pan Jezus. Mamy wiele przykładów w nauczaniu Jezusa gdy wysłuchuje ludzi zdeterminowanych, gwałtownych, silnie pragnących, mających wiarę w moc Jezusa.
    „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”
    Bóg to wie?…
    Bóg to wie!

    • Tak, to są chyba dwa najpewniejsze sposoby na „skuteczność” naszej modlitwy: wytrwałość i silna wiara, wyrażająca się w natarczywości, do której zresztą sam Pan nas zachęcał. Ze swego doświadczenia mogę powiedzieć, że zawsze – ale to zawsze – otrzymywałem to, o co się usilnie i długo modliłem. Nie zawsze dokładnie tak, jak chciałem, nieraz Pan pokierował sprawą nieco inaczej, ale okazywało się, że lepiej. Natomiast musiało zwykle upłynąć nieco czasu, żeby Pan zareagował. I w tym był zwykle problem, bo ja zawsze chciałem od razu, jak najszybciej, a Pan sam wybiera najlepszy czas.
      Podobnie jest zapewne z obecną sytuacją, jaką przeżywamy: cała armia ludzi modli się gorliwie i modliła się wcześniej – chociażby w ramach Różańca do Granic Nieba. I chcielibyśmy, żeby już wszystko się skończyło, wyprostowało, żebyśmy mogli znowu żyć i funkcjonować „normalne”. I zupełnie niewykluczone, że już wkrótce tak będzie.
      Bo Pan na pewno wszystkie nasze modlitwy usłyszał – i wszystkie są w Jego niebieskich Księgach zapisane. Żadna nie poszła na marne. Nawet najmniejsze nasze westchnienie do Boga zostało w Niebie zauważone i zapisane. Jest z tego już całkiem spory skarbiec duchowy, z którego Pan zacznie nam wypłacać. Ale w czasie, który On wybierze. Bo to właśnie ten czas będzie najodpowiedniejszy.
      Dlatego módlmy się wytrwale i z wielką wiarą! Nalegajmy na Pana – nie bójmy się tej natarczywości, nieustępliwości… On oczekuje od nas zaangażowania serca.
      xJ

      • Bóg dopuszcza trudności, przykre doświadczenia, różne próby, bo to one paradoksalnie umacniają naszą wiarę i decyzję trwania przy Bogu w każdej sytuacji. W sytuacji krytycznej dostrzegamy swoją małość, bezsilność i lepiej widzimy swoją zależność do naszego Boga, co pozwala nam prosić, błagać i zaufać.
        „Wiedzcie, że to, co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość. Wytrwałość zaś winna być dziełem doskonałym, abyście byli doskonali, nienaganni, w niczym nie wykazując braków. Jeśli zaś komuś z was brakuje mądrości, niech prosi o nią Boga, który daje wszystkim chętnie i nie wymawiając; a na pewno ją otrzyma” ( J 1, 3-5 )

  • Witam wszystkich szczęść Boże tak modlitwa jest dobra na wszystko tylko w modlitwie możemy doznać ukojenia i miłość gdy rozmawiamy z Bogiem w modlitwie i oddajemy mu wszystko co nas trapi i cieszy to od razu czujemy siłę w sercu módlmy się wytrwale i nie poddajmy się choćby wydawało się nam że nic nie ma sensu to w Bogu i modlitwie odnajdujemy sens życia zawietzajmy wszystko jemu a on nas nigdy nie zawiedzie człowiek nas zawiedzie Ale Bóg nasz dobry ojciec nigdy chwałą Panu z Bogiem

  • Mnie zawsze rozmowa z Maryja i Jezusem dodaje odwagi i siły i modlitwa na różańcu tej modlitwie oddajemy wszystko co nas trapi a gdy sięgamy po niego to Maryja nasza matka zaraz do nas przychodzi i nad pociesza i tuli do siebie

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.