Słowo Boże – to nie „spam”!

S

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym przeżywamy liturgiczne Święto Świętego Andrzeja Apostoła, Patrona wielu bliskich mi Osób. I dlatego, z tej właśnie okazji, kieruję życzliwe słowa do:

Księdza Kanonika Andrzeja Duklewskiego, do niedawna: Wikariusza Generalnego Diecezji Nowosybirskiej, wcześniej: Proboszcza Parafii w Tomsku, a obecnie: Proboszcza Parafii Szóstka, w Diecezji siedleckiej;

Księdza Andrzeja Zajkowskiego, mojego Współpracownika w Parafii w Tłuszczu;

Księdza Prałata Andrzeja Kuflikowskiego, Proboszcza Parafii Świętego Ojca Pio w Warszawie;

Księdza Andrzeja Głaska, z którym współpracowałem w ramach Pieszej Pielgrzymki Podlaskiej – byłego Kierownika tej Pielgrzymki;

Księdza Kanonika Andrzeja Banasiuka – Proboszcza Parafii w Pilawie;

Ks. Andrzeja Kicińskiego – pochodzącego z naszej Diecezji Profesora KUL oraz byłego Prorektora tej Uczelni;

Księdza Andrzeja Janickiego z Diecezji płockiej, oraz:

Księdza Andrzeja Sachera z Diecezji katowickiej – moich byłych Studentów na KUL;

Księdza Andrzej Borkowskiego – Proboszcza Parafii Mikaszówka, w Diecezji ełckiej, tak gościnnie i serdecznie przyjmującego nas na nocleg w trakcie naszych spływów kajakowych;

Księdza Andrzeja Wnuka – za moich czasów: Rezydenta w Celestynowie;

Ojca Andrzeja Małka, sercanina, za moich czasów: współpracującego z Parafią w Celestynowie;

Brata Andrzeja Błażejewskiego, Oblata z Kodnia, bardzo mi życzliwego i pomocnego Człowieka;

Bliskich mi z różnych czasów i okoliczności:

* Andrzeja Nowickiego,

* Andrzeja Adamskiego,

* Andrzeja Sobiegraja;

Andrzeja Ostapiuka – z jednej z ówczesnych Wspólnot młodzieżowych;

Andrzeja Głodka – Nauczyciela z Liceum im. Lelewela w Żelechowie, mojego Kolegę z tejże pracy.

Wszystkim Dostojnym Solenizantom życzę, aby Jezus mógł zawsze liczyć na Ich współpracę. Zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, dzisiaj ostatni dzień listopada i jednocześnie ostatni dzień, w jakim możemy uzyskać odpust za Zmarłych, modląc się na cmentarzu. Jak wiemy, w tym roku przepis, dotyczący zawsze jedynie Oktawy Uroczystości Wszystkich Świętych, objął cały listopad. Skorzystajmy – jeszcze dzisiaj – z tej możliwości.

Teraz zaś wzywajmy Ducha Świętego, aby otworzył jak najszerzej nasze umysły i serca, byśmy przyjęli Boże słowo i odkryli, co Pan tak szczególnie i konkretnie do mnie mówi?

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Święto Św. Andrzeja Apostoła,

30 listopada 2020.,

do czytań z t. VI Lekcjonarza: Iz 49,1–6; albo: Rz 10,9–18; Mt 4,18–22

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Wyspy, posłuchajcie mnie! Ludy najdalsze, uważajcie! Powołał mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię. Ostrym mieczem uczynił me usta, w cieniu swej ręki mnie ukrył, uczynił ze mnie strzałę zaostrzoną, utaił mnie w swoim kołczanie. I rzekł mi: „Tyś sługą moim, w tobie się rozsławię”.

Ja zaś mówiłem: „Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły. Lecz moje prawo jest u Pana i moja nagroda u Boga mego. Wsławiłem się w oczach Pana, Bóg mój stał się moją siłą”.

A teraz przemówił Pan, który mnie ukształtował od urodzenia na swego sługę, bym nawrócił do Niego Jakuba i zgromadził Mu Izraela.

I rzekł mi: „To zbyt mało, iż jesteś Mi sługą dla podźwignięcia pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela. Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi”.

ALBO:

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO RZYMIAN:

Jeżeli ustami swoimi wyznasz, że Jezus jest Panem, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych, osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami – do zbawienia.

Wszak mówi Pismo: „Żaden, kto wierzy w Niego, nie będzie zawstydzony”.

Nie ma już różnicy między Żydem a Grekiem. Jeden jest bowiem Pan wszystkich. On to rozdziela swe bogactwa wszystkim, którzy Go wzywają. „Albowiem każdy, kto wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony”.

Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani? Jak to jest napisane: „Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobrą nowinę”.

Ale nie wszyscy dali posłuch Ewangelii. Izajasz bowiem mówi: „Panie, któż uwierzył temu, co od nas posłyszał?” Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa.

Pytam więc: Czy może nie słyszeli? Ależ tak: „Po całej ziemi rozszedł się ich głos, aż na krańce świata ich słowa”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Gdy Jezus przechodził obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał dwóch braci, Szymona, zwanego Piotrem, i brata jego Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami.

I rzekł do nich: „Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi”.

Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.

A gdy poszedł stamtąd dalej, ujrzał innych dwóch braci, Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego Jana, jak z ojcem swym Zebedeuszem naprawiali w łodzi swe sieci. Ich też powołał.

A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim.

Patron dnia dzisiejszego, Andrzej, pochodził z Betsaidy nad Jeziorem Galilejskim, ale mieszkał w domu teściowej swego starszego brata, Świętego Piotra, w Kafarnaum. Był – podobnie, jak Piotr – rybakiem. I był też początkowo uczniem Jana Chrzciciela. Pod jego wpływem poszedł za Jezusem, gdy Ten przyjmował chrzest w Jordanie. Andrzej nie tylko sam przystąpił do Jezusa, ale przyprowadził do Niego także Piotra, swojego brata.

Andrzej był pierwszym uczniem powołanym przez Jezusa na Apostoła. Przy czym, Apostołowie Andrzej, Jan i Piotr nie od razu na stałe połączyli się z Panem Jezusem. Po pierwszym spotkaniu, w pobliżu Jordanu, wrócili do Galilei do swoich zajęć. Byli rybakami zamożnymi, skoro mieli własne łodzie i sieci. Tam ich Jezus po raz drugi wezwał i odtąd pozostali z Nim aż do Jego Śmierci i Wniebowstąpienia.

W Ewangeliach Święty Andrzej występuje jeszcze dwa razy: wtedy mianowicie, kiedy Pan Jezus przed cudownym rozmnożeniem pyta Filipa, skąd kupią chleba, aby wszystkich nakarmić i Andrzej podpowiada rozwiązanie; oraz wówczas, gdy podejmuje działania, aby poganie także mogli ujrzeć Chrystusa i bezpośrednio się z Nim spotkać.

Przez cały okres publicznej działalności Jezusa należ do Jego najbliższego otoczenia. W domu jego i Piotra – w Kafarnaum – Chrystus niejednokrotnie się zatrzymywał. Andrzej był świadkiem cudu w Kanie i wspomnianego już cudownego rozmnożenia chleba.

W tradycji usiłowano wybadać ślady jego apostolskiej działalności po Zesłaniu Ducha Świętego. Jako miejsca, w których miał głosić słowo Boże, wskazuje się: Scytię, Pont, Kapadocję, Galację i Bitynię, a wreszcie także – Achaję, w której zakończył swe życie męczeńską śmiercią. Wszystkie źródła są zgodne, że właśnie tam, w dniu 30 listopada, w roku 65 lub 70, przeżegnawszy zebranych wyznawców, został ukrzyżowany głową w dół na krzyżu – w kształcie litery X. Wyrok ten przyjął z wielką radością – cieszył się, że umrze na krzyżu, jak Jezus.

Kult Świętego Andrzeja był w Kościele zawsze bardzo żywy. Liturgia bizantyjska określa go przydomkiem Protokleros, co znaczy „pierwszy powołaniem”, gdyż obok Świętego Jana pierwszy został przez Jezusa wezwany na Apostoła.

A oto co mówi o naszym dzisiejszym Patronie Święty Jan Chryzostom w jednej ze swoich homilii: „Andrzej pozostał więc u Jezusa i nauczył się wiele. Tego skarbu nie zachował jednak wyłącznie dla siebie, ale udał się śpiesznie do swego brata, aby podzielić się tym, co otrzymał. Zastanów się nad słowami, jakie wypowiedział do brata: Znaleźliśmy Mesjasza, to znaczy Chrystusa. Zauważ, że w tych słowach zawiera się wszystko, czego się nauczył w krótkim czasie. Wskazuje bowiem zarówno na niezwykłą moc Nauczyciela, który przekonał idących za Nim o tej wielkiej prawdzie, jak też na gorliwość i pilność, z jaką uczniowie starali się o niej dowiedzieć.

Słowa te pochodzą z duszy, która gorąco pragnie pojawienia się Mesjasza, oczekuje Jego przyjścia z nieba na ziemię; która – skoro już przyszedł – przyjmuje Go z radością i weselem i śpieszy, aby oznajmić wszystkim pozostałym wspaniałą wiadomość. To wzajemne pomaganie w sprawach duchowych jest wyrazem braterskiej życzliwości, serdecznej przyjaźni i szczerego uczucia.

Zauważ także, jak bardzo otwarte i ochocze było od samego początku nastawienie Piotra. Wyrusza natychmiast nie zwlekając. Przyprowadził go – powiada Ewangelista – do Jezusa. Niech jednak nikt nie gani jego łatwości i tego, że bez dokładnego zbadania przyjmuje wiadomość. Bardzo prawdopodobne, że Andrzej opowiedział wszystko dokładnie i obszernie, ale Ewangeliści – w trosce o zwięzłość wypowiedzi – przedstawiają wszystko w wielkim skrócie. Zresztą nie powiedziano, że uwierzył natychmiast, ale że Andrzej przyprowadził go do Jezusa, pragnąc przekazać go Jezusowi, aby od Niego wszystkiego się dowiedział.” Tyle z homilii Świętego Jana Chryzostoma.

A my, słuchając Bożego słowa, przeznaczonego w liturgii Kościoła dokładnie na dzisiejsze Święto, uświadamiamy sobie – zapewne, już po raz kolejny – jak bardzo Bogu zależy na współpracy z człowiekiem! W dziele zbawiania świata – którego przecież Bóg może i tak naprawdę dokonuje swoją własną mocą – liczy na współpracę człowieka. Tak, jakby bez niej zbawienie to było jakieś… niepełne.

I nie dlatego takie może się wydawać, że Bogu mogłoby czegoś brakować w Jego mocy – nie! Bóg jest w stanie dokonywać sam wszystkiego, bez niczyjej pomocy. Ale nie chce dokonywać tak ważnej sprawy, jak nasze zbawienie – bez nas. Tak poustawiał całą sprawę, że dał nam wolność, a tym samym – prawo przyjęcia ofiarowanego nam daru zbawienia, albo jego odrzucenia… To niesamowite, jak bardzo Bóg poważnie nas potraktował i wciąż traktuje. Już na tym etapie oczekuje od nas współpracy – czyli przyjęcia daru zbawienia i życia tym darem.

Ale oczekuje czegoś więcej. Oczekuje nie tylko tego, byśmy jedynie sami przyjęli, ale byśmy się tym darem z innymi dzielili, abyśmy byli jego głosicielami, apostołami, promotorami! I to wobec całego świata – jakby to patetycznie nie brzmiało.

Wybrzmiewa to już z pierwszego, z danych nam do wyboru, do wykorzystania w liturgii, czytań. Słyszymy tam bardzo mocne, podniosłe słowa: Wyspy, posłuchajcie mnie! Ludy najdalsze, uważajcie! Powołał mnie Pan już z łona mej matki, od jej wnętrzności wspomniał moje imię. Ostrym mieczem uczynił me usta, w cieniu swej ręki mnie ukrył, uczynił ze mnie strzałę zaostrzoną, utaił mnie w swoim kołczanie.

Prorok ma świadomość, że Pan powołał go, aby Boże słowo głosił wobec całego świata! Nie wyłączając «najdalszych ludów» i «najodleglejszych wysp»! Przesada to?

Dzisiaj, już wiemy, że nie! Bo przecież każdy, kto weźmie do ręki Pismo Święte, znajdzie tam także Księgę Proroka Izajasza i będzie z niej odczytywał kolejne nauki. W ten sposób spełniły się słowa, którymi Prorok zakończył dzisiejsze czytanie: To zbyt mało, iż jesteś Mi sługą dla podźwignięcia pokoleń Jakuba i sprowadzenia ocalałych z Izraela. Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi. Zobaczmy, jak bardzo Bóg zaufał człowiekowi!

Oczywiście, dopowiedzmy w tym momencie, że powyższe słowa odnoszą się do Sługi Jahwe – jest to bowiem początek drugiej Pieśni o tajemniczym Słudze Pana, jaką znajdujemy na kartach Izajaszowego Proroctwa. W tymże Słudze przede wszystkim widzimy cały lud Izraela, w dalszej perspektywie – widzimy dużo podobieństw do żyjącego pośród ludzi Syna Bożego, ale przecież także sam Prorok może się pod tymi słowami podpisać.

Bo przecież każdy, kto swoim życiem i słowem głosi Boga – czyż nie staje się «światłością dla świata»? Zwłaszcza dzisiaj – i zwłaszcza tego świata, który żyje w tak gęstym mroku? Bóg swojemu głosicielowi udzieli wszelkich pomocy i łask, nie chce go też uważać jedynie za sługę – chce z nim wejść w bliską zażyłość. Oby tylko człowiek chciał. A wtedy dokonają się naprawdę wielkie rzeczy! Właśnie na taką współpracę ze strony człowieka liczy Bóg.

W przeciwnym bowiem razie, pozostanie jedynie powtórzyć za Święty Pawłem, mówiącym w drugim, danym nam do wyboru czytaniu: Jakże więc mieli wzywać Tego, w którego nie uwierzyli? Jakże mieli uwierzyć w Tego, którego nie słyszeli? Jakże mieli usłyszeć, gdy im nikt nie głosił? Jakże mogliby im głosić, jeśliby nie zostali posłani?

Dlatego Bóg posyłał w Starym Testamencie, dlatego Jego Syn posyła w Nowym Testamencie, bo przecież – jak dalej pisze Paweł – wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa.

I właśnie po to Jezus zaprosił do współpracy Andrzeja. Jako pierwszego. Po to, aby w imię Jezusa – i samo imię Jezusa – głosił całemu światu! Aby dzięki temu wiara rodziła się i wzrastała w sercach ludzi! Właśnie dzięki temu, że ktoś im głosi Boże słowo. Bo wiara rodzi się ze słuchania – ale nie byle czego, bo dzisiaj natłok informacji, docierających do człowieka, jest tak przeogromny, że człowiek nie wie, kogo słuchać i komu wierzyć. Dlatego odruchowo wręcz eliminuje ileś tych informacji, odrzucając je na zasadzie „spamu”.

Niedobrze, jeśli wśród tego „spamu” znajdzie się także… Boże słowo. Gdzieś tam, kiedyś zasłyszane, ale nie otoczone żadnym zainteresowaniem – pozostało bezowocne, odrzucone, samoistnie wyeliminowane…

Dlatego potrzeba dzisiaj odważnych i wyrazistych apostołów, którzy tak, jak Święty Andrzej, nie tylko sami pójdą za Jezusem, przyjmą Jego słowo, uwierzą w nie, ale jeszcze innych do Jezusa przyprowadzą. Którzy przekonają innych, że Boże słowo – to nie „spam”, ale to Słowo wyjątkowe i zupełnie szczególne, jedyne, najważniejsze, najwspanialsze! Takich współpracowników chce mieć Jezus. Dając nam dziś wyraźnie do zrozumienia, że bez nich sobie po prostu nie poradzi!

Czy przekonuje mnie takie nastawienie Jezusa? I mobilizuje – do tego, bym i ja stał się Jego apostołem? Czy mam świadomość, że Jezus – właśnie beze mnie, bez mojej współpracy – po prostu sobie nie poradzi – nie dotrze do wielu serc?…

Co ja na to – już teraz?… Już dzisiaj?…

2 komentarze

  • Niesamowite są historie ludzi, którzy na własnej skórze poznali Obecnosć i Dzialanie Boga. Ludzie, ktorzy mieli wszystko, nic im nie groziło, jednak Słowo Boże docierało do nich rzadko, nie miało siły przebicia lub trafiało do nich przypadkiem. Nic się zatem nie działo. Ale w międzyczasie coś się wydarzyło, jednego dotknęła poważna choroba, inny uczestniczył w ciężkim wypadku itp. Ich optyka nagle zmieniła się o 180°. Mieli najczarniejsze myśli, że już nie będzie jak przedtem. A jednak! Dzięki temu okazało się, że jest coś ważniejszego w ich dotychczasowym życiu. Mogli spotkać Jezusa 🙂
    Pan Bóg, czasem nie widząc innego wyjścia, ratuje nas w ten sposób, pokazuje że jest właściwa droga, której nie widzieliśmy, bo nasze życie kręciło się wokół naszej. On sam podaje nam swą dłoń i jeśli dopuszcza „złe wydarzenia”, robi to wyłącznie ze swojej największej troski. Ci ludzie, doświadczeni ogromnymi nieszczęsciami jakie stały się ich udziałem, są piękną wizytówką Jezusa. Najpiękniejszą wówczas, gdy przyznają, że powrót do zdrowia nie był przypadkiem, lecz działaniem Najświętszej Maryi Panny, która pomogła wyjść z przytłacząjacej sytuacji. Ale przykre jest, że nawet takie osobiste świadectwo nie potrafi zmienić punktu widzenia ludzi, dla których Jezus jest tylko postacią historyczną.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.