Nieraz trzeba poczekać…

N

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywają:

Ksiądz Andrzej Duklewski, Proboszcz Parafii w Szóstce, w Diecezji siedleckiej, a przez wiele lat – Proboszcz w Tomsku na Syberii i Proboszcz mojego Brata, Księdza Marka;

Mariusz Kłusek, mieszkający obecnie z Rodziną w Warszawie, a za czasów mojego pierwszego wikariatu – Szef Służby liturgicznej.

Obu świętującym życzę otwartego serca i umysłu na dary i sygnały od Pana. Zapewniam o modlitwie.

Zapraszam do wsłuchania się w Boże słowo i odkrycia przesłania, z jakim Pan osobiście do mnie się dzisiaj zwraca.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 3 Tygodnia Adwentu,

14 grudnia 2020.,

do czytań: Lb 24,2–7.15–17a; Mt 21,23–27

CZYTANIE Z KSIĘGI LICZB:

Gdy Balaam podniósł oczy i zobaczył Izraela rozłożonego obozem według swoich pokoleń, ogarnął go Duch Boży i zaczął głosić proroctwo swoje, mówiąc:

Wyrocznia Balaama, syna Beora;

wyrocznia męża, który wzrok ma przenikliwy;

wyrocznia tego, który słyszy słowa Boże,

który ogląda widzenie Wszechmocnego,

który pada, a oczy mu się otwierają.

Jakubie, jakże piękne są twoje namioty,

mieszkania twoje, Izraelu!

Jak szerokie doliny potoków,

jak ogrody nad brzegiem strumieni

lub jak aloes, który Pan sadził,

i jak cedry nad wodami.

Płynie woda z jego wiader,

a zasiew jego ma wilgoć obfitą;

król jego wiele mocniejszy niż Agag,

królestwo jego w górę wyniesione”.

I wygłosił swoje proroctwo, mówiąc:

Wyrocznia Balaama, syna Beora;

wyrocznia męża, który wzrok ma przenikliwy;

wyrocznia tego, który słyszy słowa Boże,

który ogląda widzenie Wszechmocnego,

a w wiedzy Najwyższego ma udział,

który pada, a oczy mu się otwierają.

Widzę go, lecz jeszcze nie teraz,

dostrzegam go, ale nie z bliska:

wschodzi Gwiazda z Jakuba,

a z Izraela podnosi się berło”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Gdy Jezus przyszedł do świątyni i nauczał, przystąpili do Niego arcykapłani i starsi ludu z pytaniem: „Jakim prawem to czynisz? I kto Ci dał tę władzę?”

Jezus im odpowiedział: „Ja też zadam wam jedno pytanie; jeśli odpowiecie Mi na nie, i Ja powiem wam, jakim prawem to czynię. Skąd pochodzi chrzest Janowy: z nieba czy od ludzi?”

Oni zastanawiali się między sobą: „Jeśli powiemy: «z nieba», to nam zarzuci: «Dlaczego więc nie uwierzyliście mu?» A jeśli powiemy: «od ludzi», boimy się tłumu, bo wszyscy uważają Jana za proroka”.

Odpowiedzieli więc Jezusowi: „Nie wiemy”. On również im odpowiedział: „Więc i Ja wam nie powiem, jakim prawem to czynię”.

Balaam, pogański „prorok”, został zobowiązany przez króla Balaka, przestraszonego potęgą narodu wybranego, zmierzającego do Ziemi Obiecanej, aby przeklął ten lud i wykazał jego małość, jego niewielkie, albo wręcz żadne znaczenie. Tymczasem ten pogański wróżbita nieoczekiwanie stał się narzędziem w ręku Boga Jedynego i wypowiedział słowa pochwały, a nawet podziwu na widok zgromadzonych rzesz ludu Izraela.

Jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu, gdy Balaam podniósł oczy i zobaczył Izraela rozłożonego obozem według swoich pokoleń, ogarnął go Duch Boży i zaczął głosić proroctwo swoje, mówiąc: „Wyrocznia Balaama, syna Beora; wyrocznia męża, który wzrok ma przenikliwy; wyrocznia tego, który słyszy słowa Boże, który ogląda widzenie Wszechmocnego, który pada, a oczy mu się otwierają.

Już sam fakt powoływania się na Boga i Jego słowa, do siebie skierowane, jest w przypadku Balaama niezwykle zaskakujący, bo niby skąd nagle ten czciciel wielu bóstw stał się przedstawicielem i heroldem Bożego przesłania? Tymczasem tak się właśnie stało, a już słowa podziwu dla wrogiego narodu, jakie wypowiedział, wydają się ostatecznym domknięciem tematu i rozwianiem wszelkich wątpliwości.

Oto bowiem słyszymy: Jakubie, jakże piękne są twoje namioty, mieszkania twoje, Izraelu! Jak szerokie doliny potoków, jak ogrody nad brzegiem strumieni lub jak aloes, który Pan sadził, i jak cedry nad wodami.

Nie słyszymy dziś, w treści czytania, reakcji króla Balaka na te słowa. Można je jednak znaleźć w Księdze Liczb. Oczywiście, były to słowa wielkiego oburzenia, nie po to bowiem wzywał on swojego własnego „proroka”, żeby ten mu teraz, prosto w twarz, wychwalał wroga! Miał go przeklinać, a nie wychwalać.

Jednakże ten, wbrew wyraźnemu nakazowi króla, nadal prorokował w tym samym duchu, mówiąc: Widzę go, lecz jeszcze nie teraz, dostrzegam go, ale nie z bliska: wschodzi Gwiazda z Jakuba, a z Izraela podnosi się berło. A tu już mamy do czynienia z proroctwem Mesjańskim, bowiem jest to wyraźna zapowiedź nadejścia obiecanego Zbawiciela.

Zobaczmy, jak Bóg – w swojej wszechmocy – posłużył się poganinem, a nawet wrogiem narodu wybranego, aby właśnie przez niego, przez jego proroctwo i jego przepowiednie, zrealizować swoje plany. Pokrzyżował w ten sposób intrygi króla Balaka, wyraźnie dając mu do zrozumienia, że sam opiekuje się swoim ludem. I że żadna wrogość Jego ludowi nie zaszkodzi – o ile tylko ten lud będzie swemu Bogu wierny. Z tym, jak wiemy, bywało różnie, ale dzisiaj słyszymy wyraźnie, że Bóg swój lud wspiera i strzeże go – nawet wbrew jego wrogom, których plany i zakusy umiejętnie „unieszkodliwia”…

Z podobnym działaniem – tyle, że w wykonaniu Jezusa – mamy do czynienia w dzisiejszej Ewangelii. Oto przywódcy ludu pytają Go, jakim prawem dokonuje tak wyraźnych i mocnych znaków? Jakby owe znaki nie mówiły same za siebie… Jezus nie odpowiada na to zaczepne pytanie, tylko sam stawia swoje pytanie, wyraźnie zaznaczając, że odpowie im na ich wątpliwość, jeśli oni odpowiedzą Jemu.

Okazało się, że nie odpowiedzieli, bo przestraszyli się konsekwencji odpowiedzi. Jaka bowiem by ona nie była, byłaby oskarżeniem ich własnej postawy. Dlatego nic nie odpowiedzieli. Wplątali się w sidła własnej intrygi, czym się – po raz kolejny – skompromitowali.

I to jest właśnie mocne przesłanie dzisiejszych czytań, moi Drodzy: bardzo często Pan w ten sposób broni swoich wyznawców i przyjaciół, że krzyżuje i unieszkodliwia zakusy ich wrogów, a tym samym – zakusy złego ducha, który przez nich działa. Oczywiście, nie zawsze tak się dzieje, nieraz Pan dopuszcza jakieś złe działania i trudne sytuacje, chociaż i z tych ostatecznie wyprowadza dobro. Natomiast nierzadko działa właśnie w taki sposób, że krzyżuje plany przeciwników, pozwalając im wplątać się w sidła własnych intryg i w ten sposób niwecząc ich złe zamiary.

Dlatego w każdej trudnej sytuacji musimy konsekwentnie i z całą mocą trzymać się Boga, Jemu ufać, nie odstępować od Niego nawet na krok, licząc wyłącznie na Jego pomoc. Nawet, jeżeli ona nie od razu przychodzi, trzeba poczekać, ale ufać i się nie zrażać. Pan zawsze zwycięży! Zawsze okaże swoją moc! Jednak w czasie i w sposób, jaki sam wybierze.

Dobrze o tym wiedział, dlatego heroicznie ufał Bogu we wszystkim Patron dnia dzisiejszego, Święty Jan od Krzyża, Kapłan i Doktor Kościoła.

Był trzecim z kolei dzieckiem Gonzaleza i Katarzyny. Przyszedł na świat w 1542 roku, w Fontiveros, w pobliżu miasta Avila, w Hiszpanii. Warunki w domu były bardzo ciężkie, gdyż rodzina wyrzekła się ich za to, że ojciec, jako szlachcic, śmiał wziąć za żonę dziewczynę z ludu. Jeszcze cięższe warunki nastały, kiedy ojciec umarł. Jan, mając dwa i pół roku, został oddany do przytułku. Potem pracował w szpitalu, by następnie próbować różnych zawodów u różnych majstrów: w tkactwie, krawiectwie, snycerstwie, jako malarz, jako zakrystian, wreszcie jako pielęgniarz w Medinie.

Za „uciułane” pieniądze wstąpił do kolegium jezuickiego w Medinie, a w roku 1563 wstąpił do tamtejszych karmelitów i wtedy obrał sobie imię Jan od Świętego Macieja. W zakonie napotkał na znaczne rozluźnienie. Dlatego gdy składał śluby, czynił to z myślą o profesji według pierwotnej reguły. Miał wtedy dwadzieścia jeden lat. Po ukończeniu studiów filozoficznych i teologicznych w Salamance, w 1567 roku, dwudziestym piątym roku życia, otrzymał święcenia kapłańskie.

W tym samym roku spotkał się ze Świętą Teresą z Avila, która już podjęła się dzieła reformy zakonu karmelitanek. Te dwie dusze bratnie zrozumiały się i postanowiły wytężyć wszystkie siły dla reformy obu rodzin karmelitańskich. Już w następnym roku, wraz ze Świętą Teresą, założył pierwszy dom reformy w Duruelo. Tam też przeniósł się z dwoma przyjaciółmi, których pozyskał dla reformy.

28 listopada 1568 roku, wszyscy oni złożyli ślub zachowania pierwotnej reguły. Jan przybrał sobie wówczas imię Jana od Krzyża. Postanowił pozostać wierny reformie. Wprowadzał ją cierpliwie, pełniąc różne zakonne funkcje. Jednak przełożeni dopatrzyli się w jego postępowaniu niesubordynacji. Obawiali się rozkładu zakonu. Posypały się więc napomnienia i nakazy. Gdy Święty nie reagował na nie, został aresztowany w Avila, w nocy z 2 na 3 grudnia 1577 roku i siłą zabrany do Toledo. Wtrącony do więzienia klasztornego, był nie tylko przez dziewięć miesięcy pozbawiony wolności, ale skazywany na głód i częstą chłostę. Nie załamał się jednak.

A Pan Bóg w tych miesiącach udręki zalewał go potokami pociech mistycznych. „Noce ciemne” – jak je Jan nazywał – długiego więzienia wykorzystał dla doświadczenia nie mniej bolesnego stanu, kiedy Pan Bóg pozornie opuszcza swoich wybranych, by ich zupełnie oczyścić i ogołocić z niepożądanych pragnień, uczuć i przywiązań.

15 sierpnia 1578 roku udało mu się uciec z zakonnego więzienia w Toledo – po długich i żmudnych do tego przygotowaniach. Współbracia przyjęli go z wielką radością. Stopniowo zaczęto przekonywać się do jego zamysłu reformy. Utworzono nawet oddzielną prowincję zakonną dla klasztorów zreformowanych. Jego cierpienia, podjęte dla reformy, zaczęły owocować. Gorliwi zakonnicy widzieli w nim męczennika sprawy i zaczęli rozumieć jego ideę. Mnożyły się także nowe fundacje dzięki hojności panów duchownych i świeckich. Janowi powierzono nawet funkcję wikariusza generalnego dla prowincji zreformowanych. W roku 1588 odbyła się ich pierwsza kapituła generalna.

Jednak na tejże kapitule znowu pojawiła się tendencja złagodzenia już zreformowanej reguły, która to tendencja – niestety – przeważyła. Skutkiem tego, Święty Jan został usunięty ze wszystkich urzędów i jako zwykły zakonnik zakończył niebawem życie w klasztorze w Ubedzie, 14 grudnia 1591 roku, w wieku zaledwie czterdziestu dziewięciu lat. Umierał zupełnie osamotniony, bowiem Święta Teresa z Avila dawno już nie żyła – zmarła 4 października 1582 roku.

Pozostał jednak nasz Święty w sercach ludzi poprzez swoje pisma. Było ich bardzo dużo, jednak wiele z nich spalono zaraz po jego śmierci w obawie, by się nie dostały do rąk wrogów zakonu jako materiał przeciwko złagodzonej regule. Pozostały dwadzieścia dwa dzieła, które dla mistyki chrześcijańskiej mają wprost bezcenną wartość. Dwa wśród nich są najważniejsze: „Noc ciemna” i „Pieśń duchowa”. Są one perłą w światowej literaturze mistyki. Oba początek swój wywodzą z więzienia w Toledo. One też zyskały Świętemu tytuł Doktora Kościoła mistycznego. Dzisiaj są przełożone na wszystkie znane języki świata i należą do klasyki literatury duchowej.

Nie mniejszym powodzeniem cieszą się dotąd: „Droga na Karmel” i „Żywy płomień”. Nikt wcześniej nie poddał stanów mistyki tak subtelnej analizie jak Święty Jan od Krzyża. Wiemy, że jego duchowością zafascynowany był również Karol Wojtyła, czego wyrazem było to, że w oparciu o dzieła Świętego Jana przygotował swoją rozprawę doktorską.

Nasz Patron zaś mógł się ponadto poszczycić wybitnymi zdolnościami plastycznymi. Umiał rysunkiem, poglądowo, wizualnie przedstawić nawet bardzo skomplikowane drogi mistyki. Chyba to jedyny taki wypadek w dziejach. Święty Jan od Krzyża został beatyfikowany w 1675 roku, kanonizowany zaś w roku 1726. Pius XI ogłosił go w roku 1926 Doktorem Kościoła.

W jednym ze swoich dzieł, w „Pieśni duchowej”, tak pisał: „Święci doktorzy wiele odsłonili z ukrytych prawd i tajemnic, a dusze święte zrozumiały je w tym życiu. Jednakże większa ich część pozostaje jeszcze do wyjaśnienia i zrozumienia. Ileż to rzeczy można odkrywać w Chrystusie, który jest jakby ogromną kopalnią z mnogimi pokładami skarbów, gdzie choćby nie wiem jak się wgłębiało, nie znajdzie się kresu i końca. W każdym zaś zakątku tych Jego tajemnic można tu i tam napotkać nowe złoża nowych bogactw. […]

Ach, gdyby raz zrozumiano, że nie można dojść do gęstwiny różnorodnych mądrości i bogactw Bożych inną drogą, jak tylko przez gęstwinę wszelkiego rodzaju cierpień! W tym więc powinno być pragnienie i pociecha duszy. Im bowiem większe pragnie mądrości od Boga, tym bardziej powinna wpierw pragnąć cierpień, by przez nie wejść w gęstwinę krzyża. […]

By wejść do tych bogactw mądrości, trzeba iść przez ciemną bramę, to jest przez krzyż. Niewielu zaś pragnie przez nią wchodzić, natomiast wielu pragnie rozkoszy, do których się przez nią wchodzi.” Tak pisał Święty Jan od Krzyża.

Wsłuchani w jego słowa, wpatrzeni w przykład jego świętości, ale też wsłuchani w Boże słowo dzisiejszej liturgii, raz jeszcze pomyślmy, czy potrafimy i chcemy zaufać Bogu w każdej, nawet najtrudniejszej życiowej sytuacji – kiedy wydaje się, że nas opuścił i nie słucha naszych modlitw?… Czy wierzymy, że Bóg naprawdę – zawsze zwycięża i że jest w stanie zniweczyć plany szatana? Czy potrafimy poczekać na ten moment, który On sam wybrał, aby okazać swoją wszechmoc?…

9 komentarzy

  • To , że Balaam prorokuje w Imię Boga, jest potwierdzeniem, powiedzenia św. Piotra „Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby”. Powołuje na proroków również dziś osoby godne, mądre ale i osoby proste, nie mające wykształcenia teologicznego.
    Ewangelia mówi mi, że mogę dawać odpowiedź wymijającą bądź wcale nie udzielać odpowiedzi, gdy wyczuwam w osobie pytającej nie szczerość, podstęp, zwykłą ciekawość…

    • Nie ma siły być dokładnie takim jak Pan Jezus, ale na pewno będzie się Jemu podobać każda podjęta próba pójścia Jego śladem. Mi bardzo brakuje w słuchaniu Ewangelii prawdziwego głosu naszego Mistrza, ale i tak zawsze miło mi się robi kiedy słyszę tę wersję https://youtube.com/watch?v=74XVMnt6y2k&feature=share … wiele fragmentów przyprawia mnie o gorzki płacz, kiedy uświadamiam sobie moją grzeszność.

      • Tak, Pan powołuje na swoich proroków tych, których sam chce. Jezus od każdego z nas oczekuje, że będziemy Jego głosicielami. I nawet, jeśli nie słyszymy fizycznie Jego głosu, to Jego słowo przemawia z mocą!
        xJ

        • Warto oglądać wartościowe programy i filmy. Na szczęście, nie brakuje ich w telewizjach i w internecie. Tam też można znaleźć coś „dla ducha”… Może nie za często – ale jednak.
          xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.