Św. Józefie, módl się za nami

Ś

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! 

Pozdrawiamy bardzo serdecznie z Syberii. Pogoda u nas kapryśna, raz -5, za parę godzin -30, potem znów ciepło. Ważne by w sercu było zawsze ciepło. Dlatego wsłuchujemy się w Słowo Boże. Dziś nad Słowem Bożym pomoże nam porozmyślać s. Joanna. Prośmy Ducha Świętego o Jego pomoc. Zapraszamy. 

(Jr 23, 5-8) 

„Oto nadchodzą dni – mówi Pan – kiedy wzbudzę Dawidowi Odrośl sprawiedliwą. Będzie panował jako król, postępując roztropnie, i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość na ziemi. W jego dniach Juda dostąpi zbawienia, a Izrael będzie mieszkał bezpiecznie. To zaś będzie imię, którym go będą nazywać: „Pan naszą sprawiedliwością”. Dlatego właśnie nadchodzą dni – mówi Pan – kiedy nie będą już mówić: Na życie Pana, który wyprowadził synów Izraela z ziemi egipskiej, lecz raczej: Na życie Pana, który wyprowadził i przywrócił pokolenie domu Izraela z ziemi północnej i ze wszystkich ziem, po których ich rozproszył; tak że będą mogli mieszkać na swej ziemi”.

(Mt 1, 18-24) 

Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto Anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”. A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: „Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel”, to znaczy Bóg z nami. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił Anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.

Dzisiejsza Ewangelia, chociaż w Piśmie Świętym ten fragment jest zatytułowany „Narodzenie Jezusa”, bardzo wyraźnie ukazuje nam św. Józefa, męża Maryi, człowieka sprawiedliwego. Czytając dzisiejszy fragment, ucieszyłam się, że jest on właśnie dziś, gdyż bardzo go lubię, a dziś jeszcze w dodatku jest mój dzień św. Józefa (mamy tak w Zgromadzeniu, że każda siostra jakiś dzień w miesiącu, ma dzień św. Józefa, w tym dniu więcej czasu poświęca jemu). Także osoba św. Józefa stała się mi jeszcze bliższa po śmierci mojego taty, jakoś poczułam, że św. Józef w szczególny sposób przyjął mnie. 

Wracając do Ewangelii chcę podzielić się kilkoma refleksjami. 

Józef sprawiedliwy, ten który znał i wypełniał prawo Boże, jego sprawiedliwość była większa niż uczonych w Piśmie. Józef słucha swojego głosu sumienia, kieruje się miłością bliźniego i szuka woli Boga. Wszystko rozważa w swoim sercu, nie wydając osądów, wyroków, w pokorze przyjmuje niezrozumianą sytuację. Przez wrażliwość swojego sumienia może rozróżnić głos Anioła, jego głos prawdziwy, chociaż we śnie, a nie jakaś zjawa. Co ciekawe wiele komentatorów tłumaczy, że Anioł przyszedł do Józefa we śnie, a nie na jawie dlatego, że miał wielką wiarę. Józef szukał woli Boga, a nie tylko sobie mówił „na wszystko wola Boża” i kiedy otrzymuje ją to od razu ją wypełnia. To niesamowite dla mnie, że we wszystkich sytuacjach, kiedy Anioł mówi Józefowi co ma czynić, on nie dopytuje, nie ustala szczegółów – jak to będzie, a jeśli się nie uda itp. On natychmiast działa, wykonuje to, co na dany moment jest jego zadaniem, z wielkim zaufaniem Bogu podejmuje odpowiedzialnie i twórczo swoje obowiązki. 

I jeszcze nie sposób dziś nie zauważyć roli Anioła jako wysłannika Boga. Bóg posyła swojego Anioła do Józefa w momencie jego wątpliwości, a może bardziej w momencie kiedy Józef szuka woli Boga. Widzimy, że Bóg zna jego myśli i pragnienia, chce Mu pomóc i nie zostawia Go samego. Z wielką delikatnością stara się przekonać Józefa, odwołując się do proroctw, że ma udział w szczególnym zadaniu w dziele zbawienia świata. Gdy Bóg obdarza nas konkretnym powołaniem, zadaniem, to nigdy nie zostawia nas samych, Jego Anioł zawsze czuwa nad nami i wie w jakiej chwili przyjść do nas, podpowiedzieć, pocieszyć, przestrzec, zachęcić, tylko czy my Go zauważamy, czy słyszymy Jego głos? Bóg traktuje każdego indywidualnie i tak jak do Maryi czy Zachariasza posyła Anioła o różnej porze i w innych okolicznościach, tak niewątpliwie i do nas posyła Swego Posłańca. 

«Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło…” Te słowa ukazują, że Anioł zachęca Józefa, by jakby na nowo przyjął Maryję (bo w swoich myślach, czyli w sercu już chciał oddalić Ją) do swojego domu, przyjmując już nie tylko Ją, ale i Jezusa. To w naszym sercu dokonują się najpierw decyzje, a następnie czyny, dlatego tak ważne jest – wrażliwość sumienia, troska o nie przez codzienny rachunek sumienia, regularną spowiedź, uczestnictwo w Eucharystii, czytanie Słowa Bożego, rekolekcje, by być wrażliwym na Boże natchnienia by móc w swoim życiu wypełniać wolę Boga, jak to czynił Św. Józef. 

Papież Franciszek w liście Apostolskim PATRIS CORDE, z okazji 150 rocznicy ogłoszenia Św. Józefa patronem Kościoła Powszechnego zachęca nas : „Nie pozostaje nic innego, jak tylko błagać św. Józefa o łaskę nad łaskami: o nasze nawrócenie.

Do niego kierujemy naszą modlitwę:

Witaj, opiekunie Odkupiciela,
i oblubieńcze Maryi Dziewicy.
Tobie Bóg powierzył swojego Syna;
Tobie zaufała Maryja;
z Tobą Chrystus stał się człowiekiem.

O święty Józefie, okaż się ojcem także i nam,
i prowadź nas na drodze życia.
Wyjednaj nam łaskę, miłosierdzie i odwagę,
i broń nas od wszelkiego zła. Amen.

s. Joanna CSA

https://youtu.be/muZTV2unsSs

 

11 komentarzy

  • Trafione w punkt. Po ludzku musiało Józefa porazić „dlaczego ja???” a tymczasem Józef … Szuka woli Boga. Piękne to jest. Specjalna dedykacja dla tych, którzy dopieszczają nas pustymi hasłami o dobru, czyniąc z tego dobra bożka: nie idźcie tą drogą! Nie ma dobra bez Jezusa. Tabuny dzisiejszych hipisów myślą, że uczyniwszy „jakieś” dobro załatwili sprawę. Niestety są w błędzie, bo nie zaczerpnęli ze Źródła. Ja nie chcę takiego „dobra”. Dzięki za ciepłe słówko z zimnej krainy. Pozdrawiam serdecznie Siostry i Ks. Marka. Nie dajcie się „dziadkowi mrozowi” 😉

      • wszystkich utozsamiajacych się z szeroko pojetą wolnością w wymiarze społecznym, nie bedącym jednocześnie chrześcijańskim

        • A możesz podać jak definiujesz dobro? Chciałbym to dobrze zrozumieć, bo postawiłeś tezę dość kontrowersyjną…

        • Skąd wiesz co myślą Ci hippisi?
          Wszyscy czyli kto? Możesz sprecyzować? Może zaczerpnęli ale zwątpili, może szukają?

          • Dobro od Boga pochodzi. Z tymi hip(p)isami to była lekka prowokacja 😉 Jeśli hipis-człowiek chce wyprodukować dobro swoimi siłami, zawsze będzie ono niepełnowartościowe w porównaniu z tym, które mógłby stworzyć z Jezusem. Chciałem tu jedynie podkreślić, że jeśli dana osoba wykrzykuje hasła dot. próby naprawy świata bez Boga, to mnie taka interpretacja nie przekonuje. PS. Super się Was (KRP) dzisiaj słuchalo na żywo. Pozdrawiam gorąco.

  • Tak, dobro pochodzi od Boga, ale dobro może być elementem na każdym poziomie życia. O ile dobrze zrozumiałem Marcinie, to swoją wypowiedź odniosłeś do wszelkiej maści „ulepszaczy świata”, którzy widzą jedyną drogę jego naprawy w postawieniu spraw do góry nogami, przewartościwaniu i odwróceniu pojęć, a przede wazystkim wykluczeniu Boga z życia człowieka?

      • Czytając wypowiedź Marcina, pomyślałem sobie o „jedynie słusznej” akcji dobroczynnej, jeszcze nie tak dawno mocno promowanej w mediach publicznych na początku stycznia. Od wielu młodych ludzi wówczas słyszałem takie opinie, że chyba coś tu nie gra: wrzucić do puszki „piątaka” – to znaczy problem z pomocą bliźniemu już mieć z głowy? Sumienie uspokojone?… A inni pytali: jak może czynić coś naprawdę dobrego i pomagać ludziom człowiek, który na co dzień promuje niemoralność?
        Właśnie, problem czynienia dobra – przy jednoczesnym odżegnywaniu się od Boga i Jego zasad… Wszystko jest tu w porządku?…
        xJ

        • Podobnie ma się sprawa z niektórymi artystami śpiewającymi nam kolędy a którzy popierali i uczestniczyli w Strajku Kobiet, bo jak to się ma tam popierać śmierć nienarodzonych a tu śpiewać ” Lulajże Jezuniu „

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.