Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym swoje urodziny obchodził Michał Szczypek, z byłej Wspólnoty młodzieżowej z Trąbek. Życzę błogosławieństwa Bożego Dziecięcia na każdy dzień. I o to chcę się modlić.
Moi Drodzy, serdecznie dziękuję za wszystkie życzenia, wyrazy życzliwości i pamięci oraz zapewnienia o modlitwie, które różnymi drogami docierały do mnie w tych dniach – i ciągle jeszcze docierają. Wszystkie je odwzajemniam moimi najlepszymi życzeniami i szczerą modlitwą. W najbliższych zaś dniach – u Matki Bożej Kodeńskiej – odprawię Mszę Świętą za Tych, którzy mi dobrze w tych dniach życzą.
Pozdrawiam Wszystkich z Ciepielowa i życzę radosnego świętowania.
A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem i rozważaniem Księdza Leszka. Niech Pan przemawia do nas – a my uważnie odczytujmy, co tak szczególnie mocno chce nam powiedzieć. Wzywajmy światła i natchnienia Ducha Świętego!
A Księdzu Leszkowi wielkie dzięki za rozważanie!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty.
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Święto Św. Szczepana, Pierwszego Męczennika,
26 grudnia 2020.,
do czytań z t. VI Lekcjonarza: Dz 6,8–10;7,54–60; Mt 10,17–22
CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Szczepan, pełen łaski i mocy, działał cuda i znaki wielkie wśród ludu. Niektórzy zaś z synagogi, zwanej synagogą Libertynów i Cyrenejczyków, i Aleksandryjczyków, i tych, którzy pochodzili z Cylicji i z Azji, wystąpili do rozprawy ze Szczepanem. Nie mogli jednak sprostać mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał.
Gdy usłyszeli to, co mówił, zawrzały gniewem ich serca i zgrzytali zębami na niego.
A on pełen Ducha Świętego patrzył w niebo i ujrzał chwałę Bożą i Jezusa, stojącego po prawicy Boga. I rzekł: „Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga”.
A oni podnieśli wielki krzyk, zatkali sobie uszy i rzucili się na niego wszyscy razem. Wyrzucili go poza miasto i kamienowali, a świadkowie złożyli swe szaty u stóp młodzieńca, zwanego Szawłem.
Tak kamienowali Szczepana, który modlił się: „Panie Jezu, przyjmij ducha mego!” A gdy osunął się na kolana, zawołał głośno: „Panie, nie poczytaj im tego grzechu”. Po tych słowach skonał.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus powiedział do swoich Apostołów: „Miejcie się na baczności przed ludźmi. Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom.
Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was.
Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony”.
A OTO SŁÓWKO KSIĘDZA LESZKA:
Jezus powiedział do swoich Apostołów: Miejcie się na baczności przed ludźmi… To stwierdzenie jest takie uderzające i dziwnie dziś brzmi… Jezus przecież nigdy nie mówił, że mamy bać się ludzi… Zawsze nakazywał: przebaczajcie sobie, kochajcie się, miłujcie, pomagajcie sobie nawzajem, wyciągajcie rękę jeden drugiemu…A dziś mówi: Miejcie się na baczności…
Warto się w tym kontekście zastanowić, dlaczego z jednej strony nakazuje nam uważać, a z drugiej – mimo wszystko – kochać i wytrwać w tej miłości. Wytrwać, chociaż czasami jest niesamowicie ciężko, chociaż nie widać sensu trwania, nie widać zielonego światła do przebaczenia…
Jezus wie o tym i przestrzega, że nie będzie łatwo, a wręcz będzie ciężko; że będą rzucane różne kłody pod nogi, że będziemy prześladowani, sądzeni, zlekceważeni… Jezus uświadamia, że żyjąc według Jego przykazań, że żyjąc dla Niego, możemy spotkać się z niezrozumieniem i z cierpieniem. Dlatego mówi: Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom.
Sugeruje, że bycie Jego uczniem sprowadzi na wierzących problemy, bo będąc Jego uczniami, będziemy posyłani w różne „niebezpieczne” miejsca, relacje i sytuacje. Dlatego potrzebujemy roztropności w życiu, by nie stać się kozłami ofiarnymi, aby umieć odnaleźć się w niebezpiecznej rzeczywistości.
Diabeł jest agresywny i nie ma żadnych zahamowań w czynieniu zła, a najbardziej atakuje tych, którzy całym sercem przyznają się do Jezusa – tych którzy się modlą i Mu ufają…
Przychodzą w życiu czasami takie momenty, kiedy człowiek pyta: dlaczego mam tak pod górkę? Dlaczego nic mi nie wychodzi, dlaczego czuję się odepchnięty, odrzucony, niezrozumiany? Dlaczego ludzie mnie atakują, obgadują…
Takie sytuacje bardzo bolą – tym bardziej, jeżeli do tej pory byłem gorliwym i uczynnym chrześcijaninem, osobą wierzącą, twardo stąpającą po ziemi… A tu nagle przychodzi zwątpienie… Ktoś zranił, ktoś się odwrócił, zapominał… Łatwo wtedy o zniechęcenie i o odejście…
Jak radzisz sobie w takich sytuacjach? Pomyśl, czy z tego powodu nie popadałeś w depresję, zdenerwowania, czy nie zabrakło Ci pokoju serca? Jasne jest, że nienawiść i odrzucenie zawsze będzie destrukcyjne, ale Chrystus mówi, że mamy mieć się na baczności, a więc z rozwagą traktować takie sytuacje. Z rozwagą traktować drugiego człowieka, a przede wszystkim człowieka, który nas zranił. Nie wiemy co w tej chwili czuł i co myślał…
Diabeł nie śpi, a więc wykorzysta każdą sytuację, aby wprowadzić zamieszanie. Utkwiło mi kiedyś w pamięci takie zdanie, że: „chcąc modlić się za kogoś, muszę być przygotowany na konflikt z ta osobą”. Dlaczego? A dlatego, że to diabeł zrobi wszystko, aby tej modlitwy nie było… Będzie szalał najbardziej wtedy, gdy ta osoba tej modlitwy będzie potrzebowała i niejednokrotnie zrobi wszystko, aby mnie z nią skłócić, abym poprzez gniew zaprzestał tej modlitwy.
Dlatego uważajmy, aby nie wpaść w pułapkę złego… Mamy ciągle mieć się na baczności, wspomagać roztropnie, dźwigać uważnie… Ile razy chęć najlepszej pomocy spowodowała klęskę, ile razy szczerze wypowiedziane słowa nie zostały w pełni zrozumiane i zostawiły rysy nie do zatarcia…
Zdarza się, że cierpiący, czy też zniszczeni przez życie, nie wierzą już w dobro i lepsze jutro – łatwiej jest o zniechęcenie, o oskarżenia, o mylne myślenie…
A Jezus mówi: Uważajcie, bo możecie nie zrozumieć intencji, źle zinterpretować… Uważajcie, bo życie każdego człowieka, nawet tego „najmniejszego”, jest zawsze naznaczone jakimś świadectwem. Uważajcie, bo w każdym „życiu” zdarzają się upadki, potknięcia, zagubienia. Ale uważajcie też, bo na naszych drogach możemy spotkać rożnych „niebezpiecznych” ludzi – czasami pustych, czasami złośliwych, źle nastawionych… Ale też – może nawet częściej – ludzi kruchej wiary, strapionych, niewierzących…
Dla chrześcijanina te wszystkie trudne chwile mają też swój sens, ponieważ są niesamowitą okazją do świadczenia o Chrystusie…
Zastanów się: Czy potrafiłeś w tym swoim bezsensie, odrzuceniu, w tych chwilach, w których czułeś się udręczony, udać się przed Najświętszy Sakrament i Bogu zawierzyć wszystko? Czy z miłości do drugiego człowieka potrafiłeś powiedzieć, że nie będziesz kłamać, obgadywać, upijać się?… Czy potrafiłeś przeprosić, PRZEBACZYĆ?…
Bóg daje Ci dzisiaj słowo, że Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony i zapewnia, iż w każdej trudnej sytuacji jest i pomaga. Mówi: Wystarczy Ci mojej łaski, uwierz tylko…
Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić. Uwierz z całego serca, że czasami nawet w pozornie beznadziejnej sytuacji Duch Święty może mówić przez Ciebie. On znajdzie sposób, aby Cię pojednać, nauczy przebaczyć, wleje miłość w Twoje serce…. Oddawaj mu stale swoja mowę, umysł i serce. On jest z Tobą. Nie martw się, On Cię pocieszy i podniesie.
Uwierz w te słowa i przestań być przeciętnym i zalęknionym katolikiem!
Zgadzam się całkowicie ze słowami Ks. Leszka i często modlę się o to co robię, aby było to zgodne z Twoją wolą Boże. Jeśli coś mi pójdzie inaczej to wierzę, że tak dla mnie jest lepiej i taka była Jego wola. Niech Boża Dziecina błogosławi wszystkich i daje wiarę w tym naszym życiu codziennym. Życzę dobrego przeżycia tych Świąt . Wiesia.
I niech Boże Narodzenie nie skończy się wraz ze Świętami!
xJ
Wczoraj narodzenie Człowieka a dziś śmierć innego Człowieka. Proszę Cię Jezu, Synu Boga, Synu Ducha Świętego, abym z taką samą wrażliwością, czułością patrzyła na rodzące się dziecko jak i na dochodzących z tego świata ludzi. Bądź uwielbiony Boże w każdym poczętym życiu. Bądź uwielbiony Boże w umierającym człowieku. Daj mi wiarę Szczepana, który wciąż zachwyca mnie swym zaufaniem do wyroków Opatrzności Bożej. Pragnę tak jak Jezus i dziś Szczepan, przebaczać winowajcom i tak jak Oni oddawać ducha mego w ręce Boga Ojca. Amen.
Nasze życie – od momentu poczęcia do momentu śmierci – całkowicie w rękach Boga. Oby świat to wreszcie sobie uświadomił!
xJ