Rodzina – święta wspólnota

R

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Ksiądz Kanonik Jan Grochowski, mój Proboszcz na pierwszym wikariacie, w Radoryżu Kościelnym, a tak w ogóle – Kapłan bardzo mi bliski, wspierający mnie wielokrotnie, także w czasie studiów na KUL i osobisty duży autorytet, jeżeli idzie o sposób pełnienia kapłańskiej posługi i spojrzenie na duszpasterstwo. Dziękując za wszelką życzliwość i dobroć, życzę nieustannej młodości ducha i zapału do pracy, z jakiego od zawsze nasz Solenizant jest znany. Zapewniam o modlitwie!

Rocznicę zawarcia sakramentalnego Małżeństwa przeżywają natomiast Państwo Żanna i Łukasz Sulowscy, bardzo mi bliscy Ludzie z Lublina. Niech Święta Rodzina ma Ich w swojej opiece, czyniąc i Ich także – świętą Rodziną. O to będę się dla Nich modlił.

A oto dzisiaj właśnie przeżywamy Święto Świętej Rodziny. Być może, w swoim kościele usłyszycie dzisiaj inne czytania, aniżeli te, które ja tu zamieściłem. Zależy to od tego, czy w Waszej Parafii wykorzystywany jest jeszcze stary Lekcjonarz, czy już nowy. Ja zamieściłem czytania z nowego, natomiast Ewangelia jest w każdym przypadku ta sama – ze Świętego Łukasza.

Wsłuchajmy się zatem w Boże słowo – i niech Duch Święty pomoże nam odkryć przesłanie, skierowane bezpośrednio i osobiście do mnie.

Niech Was błogosławi Bóg wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

                                                   Gaudium et spes! Ks. Jacek

Niedziela Świętej Rodziny, B,

27 grudnia 2020.,

do czytań: Rdz 15,1–6;21,1–3; Hbr 11,8.11–12.17.19; Łk 2,22–40

CZYTANIE Z KSIĘGI RODZAJU:

Pan tak powiedział do Abrama podczas widzenia: „Nie obawiaj się, Abramie, bo Ja jestem twoim obrońcą; nagroda twoja będzie sowita”.

Abram rzekł: „O Panie Boże, na cóż mi ona, skoro zbliżam się do kresu mego życia, nie mając potomka; przyszłym zaś spadkobiercą mojej majętności jest Damasceńczyk Eliezer”. I mówił: „Ponieważ nie dałeś mi potomka, ten właśnie, zrodzony u mnie sługa mój, zostanie moim spadkobiercą”.

Ale oto usłyszał słowa: „Nie on będzie twoim spadkobiercą, lecz ten po tobie dziedziczyć będzie, który od ciebie będzie pochodził”. I poleciwszy Abramowi wyjść z namiotu, rzekł: „Spójrz na niebo i policz gwiazdy, jeśli zdołasz to uczynić”. Potem dodał: „Tak liczne będzie twoje potomstwo”. Abram uwierzył i Pan poczytał mu to za zasługę.

Pan okazał Sarze łaskawość, jak to obiecał, i uczynił jej to, co zapowiedział. Sara stała się brzemienną i urodziła sędziwemu Abrahamowi syna w tym właśnie czasie, jaki Bóg wyznaczył. Abraham dał swemu synowi, którego mu Sara urodziła, imię Izaak.

CZYTANIE Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:

Bracia: Przez wiarę ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania Bożego, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie.

Przez wiarę także i sama Sara, mimo podeszłego wieku, otrzymała moc poczęcia. Uznała bowiem za godnego wiary Tego, który udzielił obietnicy. Przeto z człowieka jednego, i to już niemal obumarłego, powstało potomstwo tak liczne, jak gwiazdy niebieskie, jak niezliczony piasek, który jest nad brzegiem morskim.

Przez wiarę Abraham, wystawiony na próbę, ofiarował Izaaka, i to jedynego syna składał na ofiarę, on, który otrzymał obietnicę. Pomyślał bowiem, iż Bóg mocen jest wskrzesić także umarłych, i dlatego odzyskał go, jako podobieństwo śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Gdy upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, Rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: „Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu”. Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.

A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy Rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił:

Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu w pokoju,

według Twojego słowa.

Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,

któreś przygotował wobec wszystkich narodów:

światło na oświecenie pogan

i chwałę ludu Twego, Izraela”.

A Jego ojciec i Matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu”.

Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy.

A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta Nazaret.

Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.

Na temat życia rodzinnego i kształtu, jaki powinno ono przybrać zgodnie z zamysłem Bożym, powiedziano już i napisano bardzo wiele. W wypowiedziach Papieży i Pasterzy Kościoła, w dokumentach Soborów i Synodów, znajdziemy wiele cennych wskazań. Bardzo dużo – z perspektywy własnego doświadczenia – mogliby powiedzieć sami małżonkowie, podejmujący codzienny wysiłek układania swego życia rodzinnego zgodnie z wolą Bożą. Także specjaliści różnych dziedzin życia i nauki napisali bardzo wiele książek, artykułów i rozpraw, tej sprawie poświęconych.

A to wszystko pokazuje, jak ważna jest to sprawa i jak rzutuje na postawę każdej i każdego z nas – bez wyjątku! Bo ten temat dotyczy każdej i każdego z nas. Jeżeli bowiem nawet nie wszyscy założyli rodziny i nie wszyscy w rodzinie żyją, to jednak wszyscy z rodziny pochodzą. I choćby ta rodzina była rozbita, a wychowaniem zajmowało się jedno z rodziców, albo ostatecznie dom dziecka, to i tak sprawa ta nie jest obojętna.

Bo nawet, jeżeli ktoś – mówiąc kolokwialnie – „zgrywa twardziela”, udając, że go to interesuje, że na temat swojej rodziny nie chce nic słyszeć, to jestem najgłębiej przekonany, że i tak o niej myśli, nosząc w sobie poczucie krzywdy, iż nie dane mu było żyć i wzrastać w zdrowej i prawdziwej rodzinie.

Ten temat jest naprawdę bliski sercu człowieka – każdego człowieka. Człowiek – jeśli tak można to ująć – ma rodzinność wpisaną jakoś w swoją naturę. Nosi w sobie pragnienie rodziny, która byłaby dla niego ostoją i wsparciem. I także ci, którzy własnych rodzin nie zakładają z racji takiego, a nie innego powołania życiowego, korzystają ze wsparcia rodzin, z których pochodzą: rodziców, lub rodzeństwa… Długo by można mówić o różnych aspektach życia rodzinnego…

Chcąc zatem dzisiaj pochylić się nad tematem rodziny, zaczerpnijmy z bogatego skarbca Kościoła i odczytajmy dwa fragmenty nauczania Świętego Jana Pawła II, nazywanego przecież Papieżem rodziny.

I tak oto, w zakończeniu Adhortacji Apostolskiej „Familiaris consortio”, poświęconej rodzinie, z dnia 22 listopada 1981 roku, Jan Paweł II pisał: „Do was, małżonkowie, do was, ojcowie i matki rodzin; do was, chłopcy i dziewczęta, którzy jesteście przyszłością i nadzieją Kościoła i świata, i będziecie dynamicznym zaczątkiem rodziny w nadchodzącym trzecim tysiącleciu; do was, czcigodni i drodzy Bracia w biskupstwie i kapłaństwie, umiłowani synowie i córki, zakonnicy i zakonnice, dusze poświęcone Panu, którzy wobec małżonków świadczycie o najwyższej miłości Bożej; do was, wszyscy ludzie dobrej woli, którzy z jakiegokolwiek tytułu troszczycie się o losy rodziny, zwracam się z gorącą i serdeczną prośbą na zakończenie tej Adhortacji Apostolskiej. Przyszłość ludzkości idzie poprzez rodzinę!

Jest zatem rzeczą nieodzowną i naglącą, aby każdy człowiek dobrej woli zaangażował się w sprawę ratowania i popierania wartości i potrzeb rodziny.

O szczególny wysiłek w tym względzie czuję się zobowiązany prosić synów i córki Kościoła. Ci, którzy przez wiarę poznają w pełni wspaniały zamysł Boży, mają jeszcze jeden powód, ażeby wziąć sobie do serca rzeczywistość rodziny w naszych czasach, tych czasach próby i łaski. Winni oni kochać rodzinę w sposób szczególny! Polecenie to jest konkretne i wymagające.

Kochać rodzinę, to znaczy umieć cenić jej wartości i możliwości – i zawsze je popierać. Kochać rodzinę, to znaczy poznać niebezpieczeństwa i zło, które jej zagraża, aby móc je pokonać. Kochać rodzinę, to znaczy przyczyniać się do tworzenia środowiska sprzyjającego jej rozwojowi.

Zaś szczególną formą miłości wobec dzisiejszej rodziny chrześcijańskiej, kuszonej często zniechęceniem, dręczonej rosnącymi trudnościami, jest przywrócenie jej zaufania do siebie samej, do własnego bogactwa natury i łaski, do posłannictwa powierzonego jej przez Boga. Trzeba, aby rodziny naszych czasów powstały! Trzeba, aby szły za Chrystusem!

Do zadań chrześcijan należy także głoszenie z radością i przekonaniem „dobrej nowiny” o rodzinie — rodzinie, która odczuwa wielką potrzebę słuchania wciąż od nowa i rozumienia coraz głębiej słów autentycznych, objawiających jej własną tożsamość, jej wewnętrzne bogactwa, wagę jej posłannictwa w państwie ludzkim i w Państwie Bożym.

Kościół zna drogę, na której rodzina może dotrzeć w głąb prawdy o sobie. Tej drogi, której nauczył się w szkole Chrystusa i której w ciągu dziejów widzianych w świetle Ducha nie narzuca, lecz którą, czując w sobie przemożny nakaz, ukazuje wszystkim bez lęku, a raczej z wielką ufnością i nadzieją, choć wie, że „dobra nowina” zna również mowę Krzyża. Ale przez Krzyż właśnie, rodzina może osiągnąć pełnię swego bytu i doskonałość swej miłości.

Pragnę na koniec zaprosić wszystkich chrześcijan do odważnej i serdecznej współpracy ze wszystkimi ludźmi dobrej woli, którzy w swym życiu niosą odpowiedzialność za służbę rodzinie. […]

A teraz, kończąc to orędzie pasterskie, które ma zwrócić uwagę wszystkich na poważne, lecz również fascynujące zadania rodziny chrześcijańskiej, pragnę wezwać orędownictwa świętej Rodziny z Nazaretu.

Cudownym zamysłem Bożym żył w niej ukryty przez długie lata Syn Boży: jest ona więc pierwowzorem i przykładem wszystkich rodzin chrześcijańskich. Rodzina, jedyna na świecie, ta, która wiodła nieznane i ciche życie w małym miasteczku palestyńskim; która doświadczyła ubóstwa, prześladowań, wygnania; która wielbiła Boga w sposób nieporównywalnie wzniosły i czysty, nie omieszka wspomagać wszystkich rodzin chrześcijańskich – co więcej, wszystkich rodzin świata – w wierności codziennym obowiązkom, w przezwyciężaniu niepokojów i udręczeń życiowych, w wielkodusznym otwarciu się na potrzeby innych, w radosnym wypełnianiu planu Bożego.

Niech Święty Józef, „Mąż Sprawiedliwy”, niestrudzony pracownik, nieskazitelny opiekun skarbów Mu powierzonych, strzeże je, opiekuje się nimi i zawsze je oświeca.

Niechaj Maryja Panna, tak jak jest Matką Kościoła, będzie również Matką „Kościoła domowego”, ażeby dzięki Jej macierzyńskiej pomocy każda rodzina chrześcijańska mogła rzeczywiście stać się „małym Kościołem”, w którym będzie odzwierciedlać się i żyć tajemnica Kościoła Chrystusowego. Niech Ona, Służebnica Pańska, będzie przykładem pokornego i wielkodusznego przyjęcia woli Bożej; niech Ona, Bolesna Matka u stóp Krzyża, łagodzi cierpienia i osusza łzy tych, którzy cierpią z powodu trudności rodzinnych.

A Chrystus Pan, Król wszechświata, Król rodzin, niech będzie obecny jak w Kanie, w każdym ognisku chrześcijańskim, aby dać mu światło, radość, pogodę i męstwo. […] Błagam Go, aby każda rodzina umiała wielkodusznie dawać swój własny wkład w przyjście na świat Jego Królestwa, „Królestwa prawdy i życia, świętości i łaski, sprawiedliwości, miłości i pokoju”, do którego zdążają dzieje.

Jemu, Maryi i Józefowi – zawierzam każdą rodzinę!”

Z kolei, w dniu 4 czerwca 1997 roku, w Kaliszu, nasz Święty Rodak tak mówił: „Drodzy Bracia i Siostry, ani na chwilę nie zapominajcie o tym, jak wielką wartością jest rodzina! Dzięki sakramentalnej obecności Chrystusa, dzięki dobrowolnie złożonej przysiędze, w której małżonkowie oddają się sobie wzajemnie, rodzina jest wspólnotą świętą. Jest komunią osób zjednoczonych miłością, o której św. Paweł tak pisze: miłość współweseli się z prawdą, wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma i nigdy nie ustaje. Miłość nigdy nie ustaje.

Każda rodzina może zbudować taką miłość. Ale można ją osiągnąć w małżeństwie tylko i wyłącznie wtedy, jeżeli małżonkowie stają się — znów słowa Soboru — «bezinteresownym darem z siebie samego», bezwarunkowo i na zawsze, nie stawiając żadnych ograniczeń. Ta miłość małżeńska, rodzicielska, rodzinna jest ciągle uszlachetniana, jest doskonalona przez wspólne troski i radości, przez wspieranie się wzajemne w chwilach trudnych. Zapomina o sobie samym dla dobra umiłowanego człowieka.

Prawdziwa miłość nigdy nie wygasa. Staje się źródłem siły i wierności małżeńskiej. Rodzina chrześcijańska, wierna swemu sakramentalnemu przymierzu, staje się autentycznym znakiem bezinteresownej i powszechnej miłości Boga do ludzi. Ta miłość Boga stanowi duchowe centrum rodziny i jej fundament. Poprzez taką miłość rodzina powstaje, rozwija się, dojrzewa i staje się źródłem pokoju i szczęścia dla rodziców i dla dzieci. Jest prawdziwym środowiskiem życia i miłości.

Drodzy Bracia i Siostry, Małżonkowie i Rodzice – sakrament, który Was łączy z sobą, jednoczy Was w Chrystusie! Jednoczy Was z Chrystusem! Tajemnica to wielka! To Bóg obdarzył Was swoją miłością. On do Was przychodzi i jest obecny wśród Was, mieszka w Waszych duszach. Mieszka w Waszych rodzinach! W Waszych domach! O tym wiedział dobrze Święty Józef. Nie wahał się zawierzyć Bogu siebie i swojej Rodziny.

W mocy tego zawierzenia spełnił do końca misję, jaką powierzył Mu Bóg wobec Maryi i Jej Syna. Wsparci przykładem i opieką Świętego Józefa, dawajcie zawsze świadectwo poświęcenia i wielkoduszności! Chrońcie i otaczajcie opieką życie każdego Waszego dziecka, każdej ludzkiej osoby, zwłaszcza chorych, słabych i niepełnosprawnych. Dawajcie świadectwo miłości życia i dzielcie się hojnie tym świadectwem.”

Tyle Święty Jan Paweł II. Słowa, które tu sobie przywołaliśmy, stanowią cenny komentarz do dzisiejszej Ewangelii. Oto gdy upłynęły dni ich oczyszczenia według Prawa Mojżeszowego, Rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. I to wówczas Symeon, natchniony Duchem Świętym, wypowiedział znamienne, prorocze słowa: Moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela!

Rodzice dziwili się temu, co się działo. I chyba tego dnia nie zrozumieli wszystkiego do końca. Ale cóż, trzeba było – po dokonaniu prawnie nakazanego obrzędu – powrócić do Nazaretu i tam po prostu zwyczajnie żyć… A to jest przecież jedna z większych trudności – wierność Bogu i Jego zasadom w tak zwanej prozie codzienności.

W ostatnich zdaniach dzisiejszej Ewangelii słyszymy: A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta Nazaret. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.

Tak Święta Rodzina na co dzień. A moja?…

4 komentarze

  • Mój Panie dopiero narodzony
    przez wielu nieodwiedzony,
    Zapomniany i wyśmiany czasami
    Nie wpuszczony do domu głównymi drzwiami.

    Nikt nawet o Tobie rozmowy nie prowadził
    aby Ciebie dziecino niczym nie zarazić.
    Świat się dziś schował przed Tobą
    pod świateł ledowych ozdobą.

    Czułość i dotyk nie znany,
    który zawsze goił wszystkie rany.
    Bliskość w metrach wyrażona
    Ważniejsza nie Twoja Panie korona.

    Świat pogubiony jak za Heroda,
    ale gdzie uciekać, którędy droga.
    Komu zaufać w masek dobie.
    Gdy nikt nikomu prawdy nie powie.

    Dzisiaj się kruszą Tablice Przymierza,
    które ludzkość od Ciebie otrzymała
    I w powerbanku serca swojego
    Przez tyle pokoleń przechowywała.

    Dłuto aplikacji świat Twój Panie chce zmieniać
    poprawiać, wyrzucać i w system zamieniać.
    Taka to dzisiaj możnych jest rola
    By od poczęcia ich była wola.

    Tyś Panie lekarstwem, Tyś Prawdą jedyną
    Kto Cię nie poznał ten stracił Miłość.
    A bez Niej cóż warta jest Ziemia i ludzkie czyny,
    Błogosław nam Boże ręką tej Dzieciny.

  • Z prorokinią Anną łączy mnie tylko imię, więc zastanowię się czy może jestem jak Symeon… czy czekam na Jezusa…, czy odczytuję wezwania Ducha Świętego…czy gdy jestem w świątyni i Jezus przychodzi do mnie, do mojego serca, raduje się moje serce z bliskości z Nim lub gdy biorę Jego Ciało w swoje dłonie jak Symeon, czy płynie z mojego serca pieśń uwielbienia…Czy składam hołd i dziękczynienie, że Jezus dla mnie ustanowił Eucharystię, abym mogła zjednoczyć się z Nim…
    Maleńka Hostia tak krucha i delikatna jak Dziecię Jezus w dłoniach Symeona.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.