Nauka nowa – nauka z mocą!

N

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Ksiądz Jacek Wojdat, mój Kolega z roku święceń. Życzę obfitości Bożego błogosławieństwa i zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, wspomniałem kila dni temu, że dzisiaj napiszę więcej o remoncie w Kaplicy i w Ośrodku naszego Duszpasterstwa, oraz o świetnej Ekipie, która go wykonuje. Ale ponieważ prace przedłużą się jeszcze o ten tydzień, więc podsumowania dokonam za tydzień.

Zaznaczam tylko, że przedłużenie wyszło nie z winy Ekipy, która spisała się na medal i prace, pierwotnie zaplanowane, wykonała nawet przed czasem, ale dlatego, że to ja, odkrywając kolejne defekty i możliwości ich poprawienia, po prostu dołożyłem im pracy. Ale chcę dopiąć wszystko, co tylko da się dopiąć, bo jest to w końcu praca na kilkanaście lat, więc warto zrobić to, co trzeba i co można, aby to nasze miejsce modlitwy i spotkań zyskało nieco ładniejszy i schludniejszy wygląd. Kto widział stan dotychczasowy, na pewno zgodzi się ze mną.

Tymczasem, pozdrawiam Was już z Ciepielowa, gdzie dotarłem wczoraj, około 21:00. Droga była zaskakująco dobra – po tym, co działo się w Lublinie przez cały dzień. Nie ukrywam, że miałem już na myśli odwołanie przyjazdu. Ale jestem. A jak Wy radzicie sobie z zimą?

Teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem, aby odkryć to jedno, konkretne przesłanie, z jakim Pan dziś do każdej i każdego z nas się zwraca. Niech Duch Święty będzie w tym poszukiwaniu światłem i natchnieniem! Poprośmy Go o to!

Na radosne przeżywanie Dnia Pańskiego i na całe życie – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

4 Niedziela zwykła, B,

31 stycznia 2021.,

do czytań: Pwt 18,15–20; 1 Kor 7,32–35; Mk 1,21–28

CZYTANIE Z KSIĘGI POWTÓRZONEGO PRAWA:

Mojżesz tak przemówił do ludu: „Pan, Bóg twój, wzbudzi ci proroka spośród braci twoich, podobnego do mnie. Jego będziesz słuchał. Właśnie o to prosiłeś Pana, Boga swego, na Horebie, w dniu zgromadzenia: «Niech więcej nie słucham głosu Pana, Boga mojego, i niech już nie widzę tego wielkiego ognia, abym nie umarł.»

I odrzekł mi Pan: «Dobrze powiedzieli. Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty, i włożę w jego usta moje słowa, będzie im mówił wszystko, co rozkażę.

Jeśli ktoś nie będzie słuchać moich słów, które on wypowie w moim imieniu, Ja od niego zażądam zdania sprawy. Lecz jeśli który prorok odważy się mówić w moim imieniu to, czego mu nie rozkazałem, albo wystąpi w imieniu bogów obcych – taki prorok musi ponieść śmierć.»”

CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:

Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień.

Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki. Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi.

Mówię to dla waszego pożytku, nie zaś, by zastawiać na was pułapkę; po to, byście godnie i z upodobaniem trwali przy Panu.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

W mieście Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.

Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: „Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży.”

Lecz Jezus rozkazał mu surowo: „Milcz i wyjdź z niego”. Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego.

A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: „Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne.” I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.

Bóg nie opuszcza swojego ludu. Nigdy! Opiekuje się nim, prowadzi, poucza, w razie potrzeby pociesza, innym razem znowu – osłania i broni. I nawet, jeżeli ludziom wydaje się, że Bóg o nich zapomniał, że się nimi nie interesuje, to przecież wiadomo, że naprawdę tak nie jest.

A tak właśnie wydawało się członkom narodu wybranego, a wręcz byli oni o tym przekonani, że przez czterysta trzydzieści lat niewoli w Egipcie Bóg o nich zapomniał, pogniewał się na nich, skoro musieli cierpieć takie poniżenie i uciemiężenie. Tylko jakoś nie bardzo dopuszczali do głosu tę oczywistą prawdę, że ten los spotkał ich za to, że to oni odwrócili się od Boga!

Kiedy bowiem On okazywał im swoją łaskawość i troskę, oni obrażali Go swymi grzechami. Gdy więc Bóg zesłał na nich trudne doświadczenie, żeby wybudzić ich z duchowego letargu i poruszyć sumienia i serca, wtedy – oczywiście – następował lament i wypominanie Panu Bogu, jak to się nie interesuje swoim narodem i pozwala na takie nieszczęście!

A przecież trzeba i to jasno stwierdzić, że także w czasie owej nieszczęsnej niewoli również nie brakło wyraźnych znaków Bożej opieki i troski – można nawet powiedzieć, że Bóg był z nimi tam, w ziemi egipskiej, w domu niewoli. Owszem, niewola to jednak niewola – nie jest to stan pożądany, ani komfortowy, ale na pewno nie był to czas zapomnienia ze strony Boga.

A takim bardzo czytelnym tego potwierdzeniem było to, że kiedy Bóg uznał, iż czas jest już ku temu odpowiedni, posłał do nich wyzwoliciela, duchowego przewodnika i wodza, który ich – w Jego imieniu i na Jego polecenie – z tej niewoli wyprowadził. A tutaj, to już naprawdę można mówić o całej palecie Bożych znaków i cudów!

Począwszy od sposobu, w jaki Mojżesz – bo o nim mowa – ocalał od wyroku, który faraon wydał na wszystkich hebrajskich chłopców, iż mieli być topieni w rzece, aby naród w niewoli nie rozmnażał się tak bardzo. Mojżesz ocalał, bo jego matka włożyła go do koszyka wiklinowego i pozostawiła w sitowiu, na brzegu rzeki, gdzie znalazła go córka faraona – i przygarnęła. A potem, dziesięć plag, którymi Bóg upominał faraona, domagając się wypuszczenia swego narodu. Znak następował po znaku, cud po cudzie!

A ile tych cudownych wydarzeń działo się już po opuszczeniu Egiptu, na pustyni. Niestety, intensywności tychże znaków towarzyszyła równie duża intensywność znaków nieposłuszeństwa i niewierności, ze strony narodu.

O jednym takim cudownym znaku słyszymy dzisiaj, w pierwszym czytaniu. Oto Bóg przemówił do swego ludu na górze Horeb. A było to tak mocne doświadczenie, że ludzie drżeli ze strachu i prosili Mojżesza, aby to on sam rozmawiał z Bogiem, bo inaczej oni, zalęknieni, poumierają. I rzeczywiście – Mojżesz rozmawiał z Bogiem, przekazując swoim rodakom Jego wolę, którą oni systematycznie potem lekceważyli i Boże nakazy łamali.

I tak właściwie przedstawiała się cała historia relacji narodu izraelskiego ze Bogiem: kiedy Bóg błogosławił i wspierał, Izraelici bardzo szybko rośli w pychę i odwracali się od Niego. Kiedy więc On karał ich za to, aby się opamiętali, natychmiast zaczynał się płacz i lament, że Bóg ich opuścił, zostawił na pastwę wrogów, skazał na takie cierpienie.

Bóg tymczasem – żeby raz jeszcze wyraźnie powtórzyć myśl z początku naszego rozważania – nigdy nie opuścił swego ludu! Właśnie osoba i dzieło Mojżesza jest tego mocnym potwierdzeniem. Nie jedynym przecież, ale jednym z najbardziej przekonujących.

I oto dzisiaj Mojżesz zapowiada zakończenie swojej misji, jednak od razu zapewnia, iż to nie będzie oznaczało zakończenia opieki Boga nad narodem. Wprost przeciwnie! Bóg sam zapewnia: Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty, i włożę w jego usta moje słowa, będzie im mówił wszystko, co rozkażę. I nawet nie jest tu określone, kto będzie tym prorokiem – jest to ogólna zapowiedź, iż Bóg będzie swemu ludowi posyłał następców Mojżesza, którzy będą go prowadzili Bożą drogą, przekazując mu Boże wskazania.

Nie dowiadujemy się, kim będą owi posłańcy, bo będzie ich wielu – Bóg w każdym czasie będzie dawał swemu narodowi takich przewodników. Nie wskazując na konkretne osoby, wskazuje jednak na kryteria, którymi ma się kierować każdy taki posłaniec w wypełnianiu swojej misji, a także kryteria, według których lud ma rozpoznawać, iż przemawia on naprawdę w imieniu Boga. O czym dokładnie mówimy?

Bóg wyraźnie stwierdza – w zdaniu, które już tu sobie przywołaliśmy – iż włoży w usta owego proroka swoje słowa, aby ten mówił dokładnie to, co rozkaże. Po czym dodaje: Jeśli ktoś nie będzie słuchać moich słów, które on wypowie w moim imieniu, Ja od niego zażądam zdania sprawy. Lecz jeśli który prorok odważy się mówić w moim imieniu to, czego mu nie rozkazałem, albo wystąpi w imieniu bogów obcych – taki prorok musi ponieść śmierć.

Jeżeli zatem nie spełni się wygłoszone proroctwo, a sam prorok poniesie śmierć, będzie to oznaczało, że nie mówił w imieniu Boga, tylko w swojej pysze mówił to, co sam sobie wymyślił. W innych miejscach Starego Testamentu te zasady zostały jeszcze dokładniej określone. Jeżeli jednak prorok będzie mówił w imieniu Boga, wówczas naród ma to jego pouczenie przyjąć i wypełnić. Wyraźnie słyszymy, że Bóg zażąda zdania sprawy od tego, kto zlekceważy słowo proroka.

A to wszystko, moi Drodzy, przekonuje nas, że Bogu naprawdę zależy na człowieku i naprawdę go nie opuszcza. I nawet, jeżeli stosował w Starym Testamencie mocne działania i zsyłał kary, a i dzisiaj dopuszcza na nas niekiedy trudniejsze doświadczenia; jeżeli określa tak surowe i jednoznaczne wymagania, dotyczące słuchania swoich proroków – to wszystko nie dlatego, że chce pokazać, „kto tu rządzi”, ale by pokazać, że naprawdę chce dobra człowieka, chce go prowadzić prostą drogą do zbawienia.

Jeżeli zaś komuś chce wyraźnie pokazać, że to On rządzi i do Niego, jako Boga, należy pełna władza, to tym kimś jest szatan. Ten uzurpator sobie próbuje przypisać władzę nad światem i nad ludzkimi sercami. Niestety, wiele ludzkich serc, z wolnej swej woli, skłania się ku temu władcy. Natomiast ze strony Jezusa słyszy on zawsze jedno i to samo: Milcz i wyjdź z niego!

Wyjdź z serca człowieka opętanego, ale można ten Jezusowy nakaz rozumieć szerzej: Wyjdź z tego świata, wyjdź z tego czasu, wyjdź z historii tych ludzi! Wyjdź! Odejdź jak najdalej! Uciekaj stąd!

I wiemy, że szatanowi nic innego już nie pozostaje, jak tylko rzeczywiście uciekać. Bo on dobrze wie, że w zetknięciu z Jezusem nie ma najmniejszych szans! Owszem, człowieka może zwodzić, ale nie Jezusa!

Stąd jego histeryczna reakcja, kiedy doszło do spotkania z Jezusem w synagodze w Kafarnaum: Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży. W innym tłumaczeniu tego zdania padają słowa: Co mamy z Tobą wspólnego, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić! Wiem, kim jesteś: Świętym Boga!

Rzeczywiście, cóż wspólnego ma zły duch z Jezusem? Nic! I dobrze o tym wie. Dlatego tak bardzo boi się Jezusa i dlatego musi wykonać Jego rozkaz i wyjść z człowieka opętanego. Bo nie jest dla Jezusa żadnym partnerem do dyskusji, nie jest Mu w żaden sposób równy – nawet nie ma prawa tak pomyśleć. Władza Jezusa nad nim jest definitywna i ostateczna, dlatego musi się jej podporządkować.

Jak bowiem słusznie zauważyli dziś ludzie, zebrani w synagodze, jest to nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne. A przecież już wcześniej zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie. Oto wyraźny dowód na to, że Bóg nie opuszcza człowieka, ale angażuje swoją mądrość i miłość, całą swoją władzę i moc, aby uwolnić go z mocy złego ducha i doprowadzić do zbawienia.

Oczekuje jednak od człowieka roztropnego i przemyślanego działania, aby nie dochodziło już do takich sytuacji, o jakich mówiliśmy sobie, w odniesieniu do narodu wybranego, że Bóg stara się ludziom pomóc, okazując swoją dobroć i miłość, a ludzie – po swojemu… Bóg „sobie” – a ludzie „sobie”…

Dlatego Święty Paweł, w drugim dzisiejszym czytaniu, stwierdza: Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Po czym kieruje pouczenie, które trochę trudno nam dziś zrozumieć. Bo stwierdza: Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki. Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi.

To trochę tak, jakby odradzał małżeństwo, albo wskazywał, że jest ono gorszym stanem życia, gorszym rodzajem powołania, aniżeli stan bezżenny. Nie bardzo chcemy się zgodzić z takim spojrzeniem, zwłaszcza dzisiaj, kiedy Kościół tak zdecydowanie promuje w swoim nauczaniu życie małżeńskie i piękno wzajemnej miłości dwojga ludzi.

Zresztą, w nauczaniu samego Pawła Apostoła takich akcentów nie brakuje. Dlaczego więc dzisiaj pisze, że człowiek bezżenny niejako lepiej wypada w oczach Bożych, aniżeli ten, kto w małżeństwie żyje?…

Być może, jakimś wyjaśnieniem jest tu ostatnie zdanie dzisiejszego czytania: Mówię to dla waszego pożytku, nie zaś, by zastawiać na was pułapkę; po to, byście godnie i z upodobaniem trwali przy Panu. W innym tłumaczeniu, zdanie to brzmi: Mówię po to, abyście bez przerwy służyli Panu godnie i wytrwale.

Zatem, nie chodzi tu o jakieś umniejszanie życia małżeńskiego, ale o spostrzeżenie, że osobie bezżennej łatwiej troszczyć się o sprawy Boże, podczas gdy osoba, żyjąca w małżeństwie, musi się zajmować w większym stopniu sprawami doczesnymi.

W kontekście jednak całego nauczania Pawła Apostoła, ale i całej nauki Nowego Testamentu, trzeba jasno powiedzieć, że nie chodzi tu o to, żeby się nie żenić i za mąż nie wychodzić, ale żeby na pierwszym miejscu wśród swoich celów i dążeń postawić wieczne zbawienie! Żeby się nie dać tak wciągnąć w sprawy tego świata, by już nie zostało siły ani pomysłu, jak zadbać o sprawy wieczne. A to one właśnie są najważniejsze!

Dlatego można i trzeba się żenić i za mąż wychodzić, jeżeli ktoś takie powołanie w sobie odkryje. Ale zawsze trzeba pamiętać o najważniejszym powołaniu, jakie łączy w sobie wszystkie szczegółowe powołania, a jakim jest – powołanie do świętości! Ze strony Boga jest to wielkie i stałe pragnienie i dążenie, aby nas wszystkich doprowadzić do Nieba.

Dlatego Bóg – jeszcze raz to podkreślmy – nigdy nie opuszcza człowieka, nigdy nie szczędzi mu swojej pomocy. Nawet, jeżeli człowiekowi wydaje się, że tak nie jest, że Bóg go opuścił, pozostawił samemu sobie, skazał na zły los i wszelkie nieszczęścia, to jednak Bóg – zauważmy to – w każdej chwili podtrzymuje nad w istnieniu, obdarza codziennie tyloma darami, jak pokarm, zdrowie, bliscy ludzie, rozwiązujące się sprawy i problemy – i czego by tu jeszcze nie wymienić. A przede wszystkim, mówi do nas przez swoje Słowo, przychodzi do naszych serc w Komunii Świętej, przebacza nam grzechy w Sakramencie Pokuty, udziela nam swoich darów w innych Sakramentach, rozmawia z nami w czasie modlitwy… Po prostu jest z nami! A my? Jesteśmy z Nim?…

Czy nauka Jezusa jest dla nas ciągle nową nauką z mocą – czy jakimiś oklepanym frazesem, albo „bajką dla grzecznych dzieci”? Albo czymś tak nieaktualnym, że szkoda sobie tym w ogóle głowę zawracać?… Czy nauka Jezusa jest dla nas – jest dla mnie, osobiście – nauką naprawdę nową i nauką naprawdę z mocą? Czyli: czy odkrywam w niej ciągle coś nowego, aktualnego, odnoszącego się do mojej obecnej sytuacji – i czy ona rzeczywiście, tu i teraz, zmienia moje życie?… A jeżeli tak, to w czym konkretnie?…

5 komentarzy

  • Witam KS Jacku piękne słowa dzisiejszej ewangelii to prawda Bóg zawsze przy nas jest tylko my nie zawsze to zauważamy sama miałam wiele takich sytuacji że gdzieś się zgubiłam że nie ma przy mnie Jezusa i nie mogę sobie poradzić Ale teraz widzę że ten ukochany nasz tata zaws,e przy nas jest i chwala mu za to do niego dnia ws,Ustki życzę z panem Bogiem o obyśmy zawsze odczytywali jego laski

  • Bóg mówi w Pierwszym Czytaniu o wielkiej odpowiedzialności proroka. W obecnych czasach jest szczególny wysyp rozmaitych proroctw , które w dobie internetu rosną jak grzyby po deszczu… Współczesny ” prorok” nie jest odpowiedzialny za swoje słowo więc bez opamiętania głosi co mu ślina na język przyniesie i nie nikogo, kto by mu powiedział ” milcz”, bo jest przecież wolność słowa….

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.