I rozdał chleb ludowi…

I

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Dominika Sionek, Siostra Jakuba, znanego nam z naszych audycji Katolickim Radiu Podlasie. Życzę Jubilatce szczególnej Bożej opieki na każdy dzień i ludzkiej życzliwości z każdej strony! Zapewniam o modlitwie.

Serdecznie dziękujemy Siostrze Teresie za wczorajsze słówko pisane, a Księdzu Markowi – za słówko mówione. Dziękujemy za wskazanie, jak otwierać się na Jezusa i jakie słowa wypowiadać, na jakie słowa się otwierać. Nieustająco wspieramy modlitwą Ekipę surgucką.

Dziękujemy także Księdzu Leszkowi – za słówko dzisiejsze. Niech Pan pomnaża w Nim i w nas swoje łaski, jak dzisiaj rozmnożył pokarm, o czym więcej w rozważaniu.

A ja pozdrawiam Wszystkich z Kodnia, gdzie jestem od czwartkowej nocy. Wyjeżdżam dzisiaj po obiedzie. Od ostatnich rekolekcji, przeżytych tutaj, przyjeżdżam tak co dwa, co trzy tygodnie – na dwa, trzy dni. I na noce, które naprawdę sprzyjają modlitwie w domowej Kaplicy.

Dzisiaj Ojcowie Oblaci przeżywają swój comiesięczny dzień skupienia, prowadzony przez Ojca Jana Klubka, wspaniałego Spowiednika i Rekolekcjonistę. Włączam się nieco w rytm tego wspólnotowego skupienia.

Moi Drodzy, każdy mój pobyt tutaj, u Matki, to okazja do serdecznej modlitwy za Wszystkich, którzy są mi bliscy. Czyli także za Was.

Zapraszam już do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Co Pan konkretnie do mnie mówi? Duchu Święty, oświeć!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 5 Tygodnia zwykłego, rok I,

13 lutego 2021.,

do czytań: Rdz 3,9–24; Mk 8,1–10

CZYTANIE Z KSIĘGO RODZAJU:

Pan Bóg zawołał Adama i zapytał go: „Gdzie jesteś?”

On odpowiedział: „Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się”.

Rzekł Bóg: „Któż ci powiedział, że jesteś nagi? Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść?”

Mężczyzna odpowiedział: „Niewiasta, którą postawiłeś przy mnie, dała mi owoc z tego drzewa i zjadłem”.

Wtedy Pan Bóg rzekł do niewiasty: „Dlaczego to uczyniłaś?”

Niewiasta odpowiedziała: „Wąż mnie zwiódł i zjadłam”.

Wtedy Pan Bóg rzekł do węża: „Ponieważ to uczyniłeś, bądź przeklęty wśród wszystkich zwierząt domowych i polnych; na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni twego istnienia. Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę”.

Do niewiasty powiedział: „Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą”.

Do mężczyzny zaś Bóg rzekł: „Ponieważ posłuchałeś swej żony i zjadłeś z drzewa, co do którego dałem ci rozkaz w słowach: «Nie będziesz z niego jeść», przeklęta niech będzie ziemia z twego powodu: w trudzie będziesz zdobywał od niej pożywienie dla siebie po wszystkie dni twego życia. Cierń i oset będzie ci ona rodziła, a przecież pokarmem twym są płody roli. W pocie więc oblicza twego będziesz musiał zdobywać pożywienie, póki nie wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz.”

Mężczyzna dał swej żonie imię Ewa, bo ona stała się matką wszystkich żyjących.

Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór i przyodział ich. Po czym Pan Bóg rzekł: „Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki”.

Dlatego Pan Bóg wydalił go z ogrodu Eden, aby uprawiał tę ziemię, z której został wzięty. Wygnawszy zaś człowieka, Bóg postawił przed ogrodem Eden cherubów i połyskujące ostrze miecza, aby strzec drogi do drzewa życia.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Gdy znowu wielki tłum był z Jezusem i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: „Żal mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. A jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze; bo niektórzy z nich przyszli z daleka”.

Odpowiedzieli uczniowie: „Skąd tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem?”

Zapytał ich: „Ile macie chlebów?”

Odpowiedzieli: „Siedem”.

I polecił ludowi usiąść na ziemi. A wziąwszy te siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je rozdzielali. I rozdali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo i polecił je rozdać.

Jedli do sytości, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił.

Zaraz też wsiadł z uczniami do łodzi i przybył w okolice Dalmanuty.

A OTO SŁÓWKO KSIĘDZA LESZKA:

Około czterech tysięcy ludzi najadło się do syta siedmioma chlebami i kilkoma rybkami… Niewiarygodne, prawda? Z Jezusem nic nie jest niewiarygodne – jeśli trwamy przy Nim, to nieraz doświadczymy, że On nie da nam zginąć, że zawsze obdarzy nas taką ilością łask, jaką w danym momencie potrzebujemy…

Jezus widzi rzesze ludzi, którzy trwali przy nim przez trzy dni, nie mając zapasów wody czy jedzenia – ale karmiąc się Jego słowem, obecnością, nauką… Jezus to dostrzega i mówi: Żal mi tego tłumu [], nie mają co jeść… Jezus troszczy się nie tylko o ducha, ale i o ciała tych ludzi…

Można pokusić się tu o stwierdzenie, że Jezus jako dobry nauczyciel wie, że aby czegoś nauczyć, to trzeba to powtarzać… To już drugie rozmnożenie chleba i bardzo podobna sytuacja do pierwszej. Znowu tłum, wzruszenie Jezusa, podobny dialog, gesty, chleb i rybki, nasycenie się i nadmiar, który jeszcze zebrano…

Uczniowie byli świadkami pierwszego rozmnożenia – widzieli, co się wtedy wydarzyło, a mimo wszystko teraz też pytają Jezusa: Jakże tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem?

Jak często i nam brakuje tej wiary, której brakowało uczniom? Jak często mówimy, że nic nie możemy zrobić… Że nam tak ciężko, trudno, wiecznie pod górkę?… Ile razy wątpimy, jak często racjonalizujemy?… Mimo, że byliśmy świadkami wielkich cudów Boga, tak ciężko nam zaakceptować, że On działa… Ciągle stawiamy tylko na siebie i swoje siły, wszystko układamy po swojemu, byle było zgodnie z prawami logiki i jak najwygodniej dla nas…

Ale dla Boga nie praw i schematów… On działa ponad tym.

Skąd zatem wziąć słowo pewnej i wiarygodnej nadziei? Przecież wiemy, że Pan będzie z nami w każdy dzień – aż do końca czasów! Przecież w kościele tyle razy już o tym słyszeliśmy? Skąd więc rodzi się w nas taki lęk, obawa?

Musimy zaufać Jezusowi – trwać przy Nim, a wiele będzie nam dane…

Co to jednak znaczy: trwać przy Nim? Pierwsze, co przychodzi na myśl, to oczywiście nasza modlitwa. Próbuj się modlić – rozmawiaj z Bogiem, jadąc samochodem do pracy; szukaj ciszy i mów do Niego – to uspokaja nasze serce. Wiemy, że dzisiejszy świat pędzi i brakuje nam na wszystko czasu, ale uwierz: czas, przeżyty z Bogiem, nigdy nie jest zmarnowany – on zawsze owocuje… Tylko w ten sposób budujesz swój fundament człowieczeństwa – tylko tak stawiasz dom, który przetrwa burze…

Jezus mógł przecież sam stworzyć tyle chleba, żeby rozdać go każdemu, kto z nim przebywał… Ale On zaangażował uczniów, by wydarzył się ten cud! Oczywiście, to nie znaczy, że Jezus nie mógł stworzyć pokarmu „z niczego”… Jezus jednak pragnie, by to człowiek zaangażował się w cud.

Jezus rozkazał, by ludzie usiedli… A wziąwszy siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je rozdzielali. I rozdali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo i polecił je rozdać.

Scena praktycznie identyczna, jak miało to miejsce za pierwszym razem. Jezus dokonuje cudu – bierze chleb, składa dziękczynienie i rozdaje uczniom, a ci dalej tłumowi… Pełna współpraca Boga z człowiekiem… Jezus pomnaża i rozdziela – a człowiek rozdaje dalej.

Człowiek jako świadek cudu… Człowiek trwa przy Jezusie i widzi, że Ten troszczy się o wszystko.

Mówiłem, że trwaniem przy Jezusie jest modlitwa. Ale trwanie przy Jezusie – to także nasz czas spędzony z rodziną, z ludźmi bliskimi naszemu sercu; to też wypełnianie naszych codziennych obowiązków, wynikających z naszej życiowej misji. Trwanie przy Jezusie to również wychodzenie poza nasze spokojne życiowe minimum, żeby zrobić coś dla innych.

W tych wszystkich małych nawet rzeczach jesteśmy w stanie zauważyć, jak bardzo Pan Bóg troszczy się, żeby nie zabrakło nam niczego, co konieczne do szczęśliwego życia…

Żal mi tego ludu.”

Powiedział Chrystus i zaspokoił ich głód.

Żal mi ciebie.”

I jaki twój głód Chrystus ma zaspokoić?

Niewiele posiadasz?

Wystarczy.

Wystarczy, że oddasz mu to co masz.

A On tobie pomnoży to tysiąckrotnie.

4 komentarze

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.