Cierpliwość – tak bardzo potrzebna!

C

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, dzisiaj wypada dziewiąta rocznica istnienia bloga Księdza Marka. Gratulujemy tego dzieła, wyrażając uznanie Głównemu Autorowi i Współautorom, oraz Czytelnikom i Komentatorom. Niech to dzieło trwa, rozwija się i niesie słowo Boże po całej Rosji – i po całym świecie! O to będziemy się modlić!

Moi Drodzy, pozdrawiam – wraz ze swoją Ekipą – ze Szklarskiej Poręby. Dotarliśmy wczoraj około 18:00, po bardzo dobrej i spokojnej podróży. Temperatura dochodziła do dziesięciu stopniu, drogi suche. Na miejscu, w Szklarskiej, też wszystko topnieje, chociaż na stokach podobno jest nieźle. Przekonamy się o tym.

Tymczasem, informuję Wszystkich, że od wczoraj ruszyła nowa strona Duszpasterstwa Akademickiego w Siedlcach: da-siedlce.pl

Póki co, jest ona jeszcze w stadium organizacji, ale ogłoszenia bieżące od dziś będą się już pojawiały. Mam nadzieję, że w jej funkcjonowaniu nie będzie już żadnych zakłóceń. Dziękuję Moderatorowi naszego Bloga, Krzysztofowi Fabisiakowi za to, że także i tym dziełem chciał się zająć – i będzie nad nim czuwał.

Pamiętamy o Was w modlitwie, życząc na dziś pięknego Dnia Pańskiego.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

1 Niedziela Wielkiego Postu, B,

21 lutego 2021.,

do czytań: Rdz 9,8–15; 1 P 3,18–22; Mk 1,12–15

CZYTANIE Z KSIĘGI RODZAJU:

Tak rzekł Bóg do Noego i do jego synów: „Oto Ja zawieram przymierze z wami i z waszym potomstwem, które po was będzie; z wszelką istotą żywą, która jest z wami: z ptactwem, ze zwierzętami domowymi i polnymi, jakie są przy was, ze wszystkimi, które wyszły z arki, z wszelkim zwierzęciem na ziemi. Zawieram z wami przymierze tak, iż nigdy już nie zostanie zgładzona żadna istota żywa wodami potopu i już nigdy nie będzie potopu niszczącego ziemię”.

Po czym Bóg dodał: „A to jest znak przymierza, które Ja zawieram z wami i każdą istotą żywą, jaka jest z wami, na wieczne czasy: Łuk mój kładę na obłoki, aby był znakiem przymierza między Mną i ziemią. A gdy rozciągnę obłoki nad ziemią i gdy ukaże się ten łuk na obłokach, wtedy wspomnę na moje przymierze, które zawarłem z wami i z wszelką istotą żywą, z każdym człowiekiem; i nie będzie już nigdy wód potopu na zniszczenie jakiegokolwiek jestestwa”.

CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PIOTRA APOSTOŁA:

Najdrożsi: Chrystus raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem. W nim poszedł nawet ogłosić zbawienie duchom zamkniętym w więzieniu, niegdyś nieposłusznym, gdy za dni Noego cierpliwość Boża oczekiwała, a budowana była arka, w której niewielu, to jest osiem dusz zostało uratowanych przez wodę.

Teraz również zgodnie z tym wzorem ratuje was ona we chrzcie nie przez obmycie brudu cielesnego, ale przez zwróconą do Boga prośbę o dobre sumienie, dzięki zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. On jest po prawicy Bożej, gdyż poszedł do nieba, gdzie poddani Mu zostali aniołowie i Moce, i Potęgi.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. Czterdzieści dni przebywał na pustyni, kuszony przez szatana. Żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś Mu usługiwali.

Po uwięzieniu Jana przyszedł Jezus do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”.

Bóg dokonał oczyszczenia świata wodami potopu. Z pewnością, była to słuszna decyzja i jakoś głęboko zakorzeniona w Bożym sercu. Trudno bowiem nawet pomyśleć, że Bóg działał pod wpływem emocji. Jak pamiętamy biblijne opisy tego czasu, kiedy Bóg podejmował swoją decyzję – nieprawość ludzka sięgała wówczas zenitu! Bóg czekał i dawał szansę przemiany, ale to wszystko na nic. Dlatego podjął bardzo mocną, wręcz drastyczną decyzję, o obmyciu świata z całego balastu zła.

Mówił przy tym, że żałuje, iż stworzył człowieka i że chce go całkowicie zniszczyć, unicestwić go, wymazać z powierzchni ziemi! Padły bardzo mocne słowa. A jednak – o ile tak można powiedzieć – Bóg wystąpił w obronie człowieka, sam przed sobą, ocalając Noego. Nie dotrzymał zatem słowa o zniszczeniu człowieka, dał mu jeszcze szansę, ocalił go. Podobnie, jak i resztę stworzenia. To pierwszy taki fakt, dający do myślenia, w całej tej historii.

A drugi mamy w dzisiejszym czytaniu, z Księgi Rodzaju. Po zakończeniu potopu, po ocaleniu Noego, jego rodziny i innych istot żywych, Bóg zapewnia: Oto Ja zawieram przymierze z wami i z waszym potomstwem, które po was będzie; z wszelką istotą żywą, która jest z wami: z ptactwem, ze zwierzętami domowymi i polnymi, jakie są przy was, ze wszystkimi, które wyszły z arki, z wszelkim zwierzęciem na ziemi. Zawieram z wami przymierze tak, iż nigdy już nie zostanie zgładzona żadna istota żywa wodami potopu i już nigdy nie będzie potopu niszczącego ziemię.

Można odnieść wrażenie, że Bóg żałuje tego, co zrobił. Jakby dotarło do Niego, że się zapędził, że za ostro zareagował, dlatego teraz chce się jakoś z tego z honorem wycofać, zapewnia więc, że już nigdy nic podobnego się nie zdarzy, już nigdy tak ostro nie zareaguje, już nigdy nie będzie potopu… Czy tak możemy postrzegać działanie Boga?

Gdyby chodziło o jakiegoś człowieka, to na pewno tak byśmy mogli myśleć i mielibyśmy rację. Jednak nie w odniesieniu do Boga. Bóg przecież nie ulega emocjom, nie działa pod wpływem nastroju czy kaprysu, nie działa pochopnie. Całym tym działaniem i tymi swoimi decyzjami, o których słyszymy, udowadnia raczej, jak bardzo zależy Mu na człowieku, jak niemalże sam ze sobą prowadzi walkę, aby w jakiś sposób człowieka ocalić, kiedy ten tak bardzo nie chce być ocalony, co udowadnia swoim grzesznym życiem.

Ciekawie i celnie komentuje to Święty Piotr w dzisiejszym drugim czytaniu, gdy stwierdza: Chrystus raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić; zabity wprawdzie na ciele, ale powołany do życia Duchem. W nim poszedł nawet ogłosić zbawienie duchom zamkniętym w więzieniu, niegdyś nieposłusznym, gdy za dni Noego cierpliwość Boża oczekiwała, a budowana była arka, w której niewielu, to jest osiem dusz zostało uratowanych przez wodę.

Piotr mówi nawet o cierpliwości Boga – w sytuacji, gdy my bylibyśmy w stanie mówić właśnie o utracie cierpliwości. Skoro bowiem Bóg czekał i czekał na przemianę ludzkiego postępowania i się nie doczekał, to stracił cierpliwość i zesłał potop. Proste i jasne. A jednak – nie do końca.

Bóg nadal zachował cierpliwość dla człowieka, ocalając go od ostatecznego zniszczenia, po czym obiecał, że już nigdy nie powtórzy tak drastycznego znaku, ufając – i to jest znakiem wielkiej Jego cierpliwości – że człowiek coś z tego znaku zrozumie. I wyciągnie właściwe wnioski. I zmieni swoje złe postępowanie.

Zobaczmy, moi Drodzy, że ten mocny znak, chociaż dokonał się tak dawno w historii zbawienia, jednak żyje w naszej świadomości, opisany na kartach Starego Testamentu. Dlatego po wszystkie czasy winien stanowić impuls do poważnej refleksji o cierpliwości Boga, który nieustająco daje szansę człowiekowi, pomimo jego tylu złych postaw i buntów.

W Nowym Testamencie, na spotkanie tego pogubionego i grzesznego człowieka, wychodzi Boży Syn, Jezus Chrystus, aby dopełnić dzieła zbawienia i już nie przez wody potopu, a przez wodę Chrztu Świętego i przez swoją Krew – doprowadzić nas wszystkich do wiecznego zbawienia. Dzisiaj słyszymy o Nim w czytaniu ewangelicznym, że Duch wyprowadził [Go] na pustynię. Czterdzieści dni przebywał na pustyni, kuszony przez szatana. Żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś Mu usługiwali. Po uwięzieniu Jana przyszedł […] do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”.

On nie uległ nigdy pokusom szatańskim. Pokazał nam wszystkim, jak należy je zwalczać i pokonywać. Te czterdzieści dni odosobnienia, o jakich dziś słyszymy, z pewnością były czasem intensywnej łączności z Ojcem. Tak wzmocniony, wyruszył do pełnienia swej misji – misji ratowania człowieka.

I to jest, moi Drodzy, prawdziwe nastawienie Boga do nas. Nie ma ono nic wspólnego z jakimś rygoryzmem, z jakąś surowością. Owszem, tak by się mogło wydawać, zwłaszcza kiedy się czyta Stary Testament, a w nim opisy różnych drastycznych działań czy rozwiązań, albo poleceń, wydawanych przez Boga różnym ludziom, by dokonywali – w Jego imieniu – dzieła zniszczenia.

Nie rozumiemy tego dzisiaj my, wychowani na moralności i duchowości Nowego Testamentu, wiemy jednak, że Stary Testament trzeba czytać we właściwy sposób i rozumieć w całym szerokim kontekście. To temat na odrębne, długie rozważanie.

Natomiast nie ma wątpliwości, że u podstaw wszelkiego działania Boga leży zawsze dobro i zbawienie człowieka. I nawet jeżeli Bóg w tak specyficzny sposób – trudny dla nas dzisiaj do zrozumienia – dąży do osiągnięcia tego celu, to jednak w swym zamierzeniach jest On niezmienny. Na pewno, nigdy nie stracił do człowieka cierpliwości, nigdy człowieka nie przekreślił, nigdy nie chciał go zniszczyć. To swego własnego Syna wydał na wyniszczenie, na śmierć w cierpieniach, aby tylko uratować człowieka.

Moi Drodzy, to musi nam dawać do myślenia! My nie możemy przechodzić koło tych prawd na zasadzie, że już to słyszeliśmy, że przecież o tym wiemy, bo ciągle o tym księża na kazaniach powtarzają, więc może nam to już spowszedniało, trochę się z tym osłuchaliśmy, nie robi więc to na nas większego wrażenia. A powinno! Bo to naprawdę wyjątkowa wieść: Bogu naprawdę na nas zależy!

Bóg mocuje się z samym sobą, przekonuje wręcz na siłę siebie samego, żeby dać nam szansę. Wydaje na śmierć swego własnego Syna, aby tylko uratować człowieka! Musimy o tym myśleć, musimy o tym ciągle pamiętać, to powinno nas mobilizować do ciągłego powracania do Boga – nawet z najdalszych i najbardziej pokręconych dróg grzechu! Boża cierpliwość do nas winna kształtować naszą cierpliwość do pracy nad sobą – tak, dokładnie do tego, abyśmy nigdy nie zniechęcili się w owym powracaniu do Boga.

Aby skoro Bóg ma tak dużo cierpliwości do nas, to byśmy sami zawsze zachowywali cierpliwość do samych siebie – by nigdy nie zabrakło nam zapału i chęci do ciągłego zaczynania od nowa! Bez względu na to, który to byłby już raz! Nie na darmo ktoś kiedyś mądrze stwierdził, że cierpliwość jest kluczem, który na końcu otworzy każde drzwi! Można próbować różnych sposobów na ich otwarcie, można próbować różnych metod i planów, ale one wszystkie na nic się zdadzą, jeśli w którymś momencie zabraknie cierpliwości i wytrwałości. Jeżeli człowiek uzna, że już dość, już koniec, skoro nic nie wychodzi, to czas najwyższy dać sobie spokój…

Moi Drodzy, ile dobra w ten sposób tracimy – właśnie przez to, że zbyt szybko i zbyt łatwo się poddajemy. I że skoro od razu nie widzimy owoców swoich wysiłków, to znaczy, że nie mają one sensu i nic z nich nie będzie. Na szczęście, Bóg nigdy tak nie pomyślał o nas. Zawsze dawał i daje nam szansę. Owszem, przyjdzie taki czas, kiedy nastąpi koniec, a wówczas trzeba będzie zdać Bogu sprawę i może się okazać, że ktoś jednak nie skorzystał z szansy, jaką Bóg mu dawał.

Ale to nie będzie znaczyło, że Bóg stracił do niego cierpliwość – bardziej, że to on sam stracił cierpliwość do samego siebie, a może i do Boga… Bo wydało się mu, że Bóg już ma go dość, albo o nim zapomniał… Albo przestało być ważne, co Bóg o nim myśli i jak na niego patrzy… Tymczasem Bóg swoją cierpliwość ciągle zachowuje i daje szansę.

A my, nad naszą cierpliwością, popracujmy w tym Wielkim Poście. I podejmując konkretne postanowienia, nie tylko pomyślmy nad ich kształtem i treścią, ale też nad tym, jak wytrwać w ich realizacji, jak się zbyt szybko nie poddać, nie zniechęcić… A nawet, jeżeli coś nie będzie wychodziło – jak zaczynać od nowa, ciągle od nowa!

Popracujmy, tak konkretnie, nad cierpliwością. I prośmy o nią Boga w serdecznej modlitwie!

2 komentarze

  • Dziękuję bardzo za przesłanie wynikające z dzisiejsze homilii ks. Jacka. CIERPLIWOŚĆ i WYTRWAŁOŚĆ, to cechy, które potrzebuje, tak myślę , każdy z nas, zwłaszcza przy dzisiejszym pędzie życia. Naszła mnie refleksja z wczesnej młodości, gdy na wsiach nie było prądu, maszyn, samochodów i ludzie mieli czas na wieczorne pogawędki, na śpiewanie pieści religijnych rano, w południe i wieczorem, na zakupy gdzie do najbliższego sklepu był 1 km i więcej, gdy do kościoła chodziło się 3-5 km pieszo ” po miedzach”, aby było bliżej. Był czas… na wszystko.
    „Temu, kto umie czekać, czas otworzy każde drzwi.” – Przysłowie

    • Właśnie, jak to było, że życie nie miało tylu udogodnień, ile ma dzisiaj, a ludzie jakoś tak wszędzie zdążali mieli czas… Dzisiaj Misjonarze, którzy pracują w krajach afrykańskich, mawiają, że bogaty Zachód ma zegarki. A ludzie, wśród których oni pracują – mają czas. Taka ciekawostka…
      xJ

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.