Nasza nadzieja – w Jezusie!

N

Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj w studiu internetowej telewizji diecezjalnej FARO TV – które to studio mieści się dokładnie pod moim mieszkanie w Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego w Siedlcach – odbędą się pierwsze nagrania do rekolekcji, jakie będę prowadził, a jakie będą emitowane od najbliższego czwartku do niedzieli. Napiszę dokładniej o tym w czwartek rano, natomiast dzisiaj przybędą do mnie czterej Lektorzy z mojej rodzinnej Parafii – Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Białej Podlaskiej – aby nagrać czytania na poszczególne dni i modlitwy do Ducha Świętego.

Bardzo zależało mi, aby pokazać całej naszej Diecezji, a nawet szerszemu forum, młodych Ludzi, stawiających Jezusa na pierwszym miejscu w swoim życiu i dlatego tak solidnie spełniających swoją posługę liturgiczną. Za tym – rzecz jasna – idzie postawa ich życia. Bardzo się cieszę, że wśród całego dyskursu na temat Młodzieży – jaka to ona dzisiaj nie jest – mogę pokazać całemu światu dobrą Młodzież.

Z taką mam zresztą do czynienia w Duszpasterstwie Akademickim, natomiast na tych czterech Panów zwróciłem uwagę już dawno, bywając w mojej rodzinnej Parafii. Są to: Szymon Dudek, Jonasz Kargulewicz, Maksymilian Lipka i Adam Lipka. Oczywiście, także inni spełniają tam dobrze swoją posługą, ale akurat z tymi mam najczęstszy kontakt, kiedy jestem w Parafii. Bardzo się cieszę, że zechcieli pozytywnie odpowiedzieć na moje zaproszenie i dzisiaj przyjadą do Siedlec. Od czwartku do niedzieli będziecie mogli oglądać ich na FARO TV.

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem, które dzisiaj – jak w każdy poniedziałek – przygotował Janek. Bardzo Mu za to dziękuję! My zaś wszyscy wzywajmy Ducha Świętego, aby pomógł nam odkryć to jedno, konkretne przesłanie, z jakim Pan do każdej i każdego z nas – osobiście do mnie – się zwraca.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 4 Tygodnia Wielkiego Postu,

15 marca 2021.,

do czytań: Iz 65,17–21; J 4,43–54

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

To mówi Pan: „Oto Ja stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię; nie będzie się wspominać dawniejszych dziejów ani na myśl one nie przyjdą.

Przeciwnie, będzie radość i wesele na zawsze z tego, co Ja stworzę; bo oto Ja uczynię z Jerozolimy «Wesele» i z jej ludu «Radość». Rozweselę się z Jerozolimy i rozraduję się z jej ludu. Już się nie usłyszy w niej odgłosów płaczu ni krzyku narzekania.

Nie będzie już w niej niemowlęcia, mającego żyć tylko kilka dni, ani starca, który by nie dopełnił swych lat; bo najmłodszy umrze jako stuletni, a nie osiągnąć stu lat będzie znakiem klątwy. Zbudują domy i mieszkać w nim będą, zasadzą winnice i będą jedli z nich owoce”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Jezus wyszedł z Samarii i udał się do Galilei. Jezus wprawdzie sam stwierdził, że prorok nie doznaje czci we własnej ojczyźnie. Kiedy jednak przybył do Galilei, Galilejczycy przyjęli Go, ponieważ widzieli wszystko, co uczynił w Jerozolimie w czasie świąt. I oni bowiem przybyli na święto.

Następnie przybył powtórnie do Kany Galilejskiej, gdzie przedtem przemienił wodę w wino. A w Kafarnaum mieszkał pewien urzędnik królewski, którego syn chorował. Usłyszawszy, że Jezus przybył z Judei do Galilei, udał się do Niego z prośbą, aby przyszedł i uzdrowił jego syna: był on bowiem już umierający.

Jezus rzekł do niego: „Jeżeli znaków i cudów nie zobaczycie, nie uwierzycie”.

Powiedział do Niego urzędnik królewski: „Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko”.

Rzekł do niego Jezus: „Idź, syn twój żyje”. Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i szedł z powrotem.

A kiedy był jeszcze w drodze, słudzy wyszli mu naprzeciw, mówiąc, że syn jego żyje. Zapytał ich o godzinę, o której mu się polepszyło. Rzekli mu: „Wczoraj około godziny siódmej opuściła go gorączka”. Poznał więc ojciec, że było to o tej godzinie, o której Jezus rzekł do niego: „Syn twój żyje”. I uwierzył on sam i cała jego rodzina.

Ten już drugi znak uczynił Jezus od chwili przybycia z Judei do Galilei.

A OTO SŁÓWKO JANKA:

W dzisiejszym pierwszym czytaniu, Bóg mówi nam, tak: Oto Ja stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię. Może nam się nasunąć pytanie: „Przecież, Panie, stworzyłeś już jedną Ziemię i jedno Niebo. To po co stwarzasz kolejne?” Bóg nie chce stwarzać nowej Ziemi, lecz oczyścić tą, co jest teraz, która jest skażona grzechem.

Następne zdania, pokazują nam, że nie będzie się wspominać dawniejszych dziejów ani na myśl one nie przyjdą. Przeciwnie, będzie radość i wesele na zawsze z tego, co Ja stworzę; bo oto Ja uczynię z Jerozolimy wesele i z jej ludu – radość. Rozweselę się z Jerozolimy i rozraduję się z jej ludu. Już się nie usłyszy w niej odgłosów płaczu ani krzyku narzekania. Nie będzie już w niej niemowlęcia, co miałoby żyć tylko kilka dni, ani starca, który by nie dopełnił swych lat; bo najmłodszy umrze jako stuletni, a nie osiągnąć stu lat, będzie znakiem klątwy. Zbudują domy i mieszkać w nich będą, zasadzą winnice i będą jedli z nich owoce.

Ten fragment, dodaje nam otuchy i dobrej myśli, że Bóg chce, byśmy byli na tej Ziemi szczęśliwi. Byśmy się wzajemnie miłowali i długo żyli. Nie będzie płaczu i krzyku. To pokazuje nam, że Bóg tak kocha człowieka, że chce, abyśmy byli radośni i szczęśliwi! Bóg chciał, abyśmy to wszystko mieli już od początku, lecz grzech człowieka pomieszał trochę w planach Boga. Dlatego ofiarował Bóg swojego syna, Jezusa, byśmy dzięki Jego Ofierze mogli osiągnąć życie wieczne.

Bóg nie chciał nigdy wojen, pandemii, różnych katastrof, zabójstw, czy prześladowań. Lecz chciał, byśmy się wzajemnie szanowali, kochali i nie grzeszyli! Nieraz nachodzą mnie myśli, jak to jest w Niebie? Jak wygląda miejsce, na które teraz pracuję, by się tam po śmierci dostać. I jak sobie o tym myślę, to po chwili przestaję, ponieważ nasz ludzki mózg nie jest stanie uświadomić sobie, że życie wieczne się nigdy, ale to nigdy nie skończy, że będzie to trwało wiecznie.

My od zawsze byliśmy uczeni, że to, co się zaczęło, kiedyś się musi skończyć. Lecz życie w Niebie nigdy się nie skończy! Trudno nam to sobie wyobrazić, ale tak właśnie będzie. Dlatego musimy teraz bardzo starać się, aby je osiągnąć!

W Ewangelii, słyszymy natomiast, jak Jezus przybył do Galilei. I ten fakt chciał wykorzystać miejscowy urzędnik królewski, by poprosić Jezusa, aby uzdrowił z choroby jego umierającego syna. I słyszymy krótką, ale bardzo ciekawą rozmowę Jezusa z tym urzędnikiem: Jezus rzekł do niego: „Jeżeli nie zobaczycie znaków i cudów, nie uwierzycie”. Powiedział do Niego urzędnik królewski: „Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko”. Rzekł do niego Jezus: „Idź, syn twój żyje”.

Jaką ten urzędnik miał wiarę! Nie oburzył się, i nie protestował, że „Panie, ja Ciebie proszę, abyś poszedł ze mną i uzdrowił mojego syna”, tylko uwierzył od razu w dobrą nowinę, że syn żyje! I udał się do syna, a po drodze spotykał ludzi, którzy potwierdzili, że tak się właśnie stało: syn wyzdrowiał!

Po raz kolejny, uświadamiamy sobie, jaki wielki jest Jezus! On nawet słowem uzdrawia! Ile razy myślimy sobie, że wszystko jest stracone. Że już nic nie da się uratować. Zwróćmy się do Pana w tej sprawie! I nawet jeżeli nie będzie nam dane to, o co prosimy, to nie zniechęcajmy się, ponieważ Bóg może nam dać większe dary, niż te, o które prosimy! Wystarczy głęboko uwierzyć, że On wysłuchał naszej prośby!

I to jest w tym wszystkim najważniejsze! Aby uwierzyć i dziękować za otrzymane łaski! A będziemy mieli nagrodę taką, jakiej doczekał się urzędnik, któremu Jezus uzdrowił jego ukochanego syna. Tak bardzo ukochanego i tak ważnego, że urzędnik – jego ojciec – poszedł szukać dla niego pomocy i nadziei u samego Jezusa!

Na zakończenie odpowiedzmy sobie na pytanie: Czy my wierzymy w to, że Jezus może nas uzdrowić z każdej choroby – tak fizycznej, jak i duchowej?

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.