Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywają:
►Marianna Szyszko, Mama mojego Przyjaciela, Księdza Mariusza; Osoba głębokiej wiary i wielkiej ludzkiej dobroci;
►Mariola Gałązka, bardzo mi bliska Osoba z Parafii w Miastkowie Kościelnym, Żona i Matka, Osoba zaangażowana w życie swojej Parafii.
Obu Paniom życzę, aby we wszystkim były podobne do Patronki dnia dzisiejszego i swojej Patronki, najpiękniejszej z niewiast i najmożniejszej Królowej – Najświętszej Maryi Panny. Dziękując za wszelką życzliwość, jakiej ze strony obu Pań doznaję, zapewniam o modlitwie!
A oto dzisiaj przeżywamy Uroczystość Królowej Polski. Wszystkie refleksje, jakie w związku z tym rodzą się w moim sercu, zawarłem w rozważaniu. Zaraz natomiast ruszam w drogę, ponieważ będę dzisiejszą Uroczystość przeżywał aż w trzech miejscach: najpierw w Parafii w Łuzkach – na zaproszenie miejscowego Proboszcza, mojego Kolegi z roku święceń, Księdza Tomasza Radczuka; potem w rodzinnej Parafii, gdzie odprawię kolejną Mszę Świętą gregoriańską, jaką obecnie sprawuję; a potem w Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego, o godzinie 20:00.
Niech Pan da nam wszystkim jak najpiękniej i jak najpobożniej przeżyć tę Uroczystość. Wsłuchajmy się więc teraz w Boże słowo i odkryjmy – z pomocą i pod natchnieniem Ducha Świętego – tę jedyną myśl i najważniejsze przesłanie, jakie Pan do nas indywidualnie kieruje.
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Uroczystość Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski,
3 maja 2021.,
do czytań z t.VI Lekcjonarza:
Ap 11,19a;12,1.3–6a.10ab; Kol 1,12–16; J 19,25–27
CZYTANIE Z KSIĘGI APOKALIPSY ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA:
Świątynia Boga w niebie się otwarła, i Arka Jego Przymierza ukazała się w Jego świątyni. Potem ukazał się wielki znak na niebie: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu.
Ukazał się też inny znak na niebie: Oto wielki Smok ognisty; ma siedem głów i dziesięć rogów, a na głowach siedem diademów. Ogon jego zmiata trzecią część gwiazd z nieba i rzucił je na ziemię. Smok stanął przed mającą urodzić Niewiastą, ażeby skoro tylko porodzi, pożreć jej Dziecko. I porodziła Syna – mężczyznę, który będzie pasł wszystkie narody rózgą żelazną. Dziecko jej zostało porwane do Boga i do Jego tronu. Niewiasta zaś zbiegła na pustynię, gdzie ma miejsce przygotowane przez Boga.
I usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: „Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca”.
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KOLOSAN:
Bracia: Z radością dziękujcie Ojcu, który was uzdolnił do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. On uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów.
On jest obrazem Boga niewidzialnego, Pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone.
On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Obok krzyża Jezusa stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena.
Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”.
I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie.
Mocno daje do myślenia fakt, że w dniu, w którym oddajemy cześć Najświętszej Maryi Pannie jako Królowej Polski, liturgia Kościoła ukazuje nam Ją jako Niewiastę obleczoną w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu; oraz jako zbolałą Matkę Skazańca, cierpiącą pod Jego krzyżem, która jednak w tym momencie stała się Matką wszystkich ludzi.
Oto bowiem w osobie Jana zostali powierzeni Jej matczynej opiece wszyscy, za których Jej Syn pierworodny i jedyny składał na krzyżu ofiarę ze swego życia. Jakby chciał w ten sposób dodatkowo zapewnić skuteczność tej swojej Ofiary: skoro oddał życie, aby wybawić od zguby wiecznej wszystkich ludzi i otworzyć im bramy Nieba, to jeszcze powierzył ich opiece Matki, by Ona sama pomogła im iść tą drogą, którą On dopiero co otworzył – aby z drogi tej nie schodzili, nie błądzili, aby Jego Męka i Śmierć nie okazały się dla nich daremne…
Oddał swoje dzieci opiece Matki, aby Ona sama wzięła je za rękę i poprowadziła – jak każda troskliwa matka prowadzi swoje dziecko i dokąd trzyma się ono jej ręki, dotąd jest bezpieczne i nigdzie nie pobłądzi. W taki właśnie sposób Jezus powierzył swojej Matce nas wszystkich.
A my dzisiaj, zjednoczeni w modlitwie, wspominamy fakt oddania w tę niezawodną i najwspanialszą opiekę Matki Najświętszej – całego naszego Narodu. Wspominamy dzień 1 kwietnia 1656 roku, kiedy uczynił to król Jan Kazimierz. Wspominamy wielokrotne – uroczyste i takie niemalże codzienne – powierzanie nas Jej pieczy przez Prymasa Tysiąclecia, Stefana Kardynała Wyszyńskiego. I wspominamy podobne akty, dokonywane na przestrzeni wieków przez polski Episkopat, a szczególnie ten akt sprzed roku, dokonany na Jasnej Górze – w obliczu wszystkiego, co aktualnie w naszej Ojczyźnie i na świecie przeżywamy.
Prosiliśmy w nim – podobnie, jak i we wszystkich wcześniejszych, tego typu aktach – aby Pan raz jeszcze uzdolnił [nas] do uczestnictwa w dziale świętych w światłości. [I aby] uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie, odpuszczenie grzechów.
Wszak to On jest obrazem Boga niewidzialnego, Pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie.
Takie słowa słyszymy także dzisiaj – tyle, że w drugim czytaniu – a to z kolei uświadamia nam, że oddanie się w ręce Maryi i pod Jej opiekę, oznacza tak naprawdę oddanie się jeszcze mocniej i pewniej do dyspozycji i pod opiekę Jej Syna, Jezusa Chrystusa. Bo Maryja nigdy niczego nie robi wbrew Niemu, czy niejako obok Niego, niezależnie od Niego, ale zawsze w najpełniejszej jedności z Nim.
Dlatego, kiedy dzisiaj jesteśmy świadkami, jak Jezus powierza Jej w osobie Jana nas wszystkich i kiedy słyszymy, że od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie, to nie oznacza, że Jan zabrał Maryję do swego domu i od tego momentu już Jezus nie miał tu nic do powiedzenia. Na zasadzie, że skoro oddał, to oddał – i niech już teraz usunie się na bok, bo uczeń ułoży sobie z Matką jakieś swoje relacje; podobnie zresztą, jak i inni uczniowie; a Jezus – by tak rzec – niech się spokojnie zajmie swoimi sprawami.
Nie, to nie tak! Oddanie Matce oznacza, że od teraz ta opieka będzie po prostu wzmocniona, bo będzie to opieka zarówno samego Jezusa, który ani na moment nie wyrzekł się nas, jak i Jego Matki, która ciągle będzie się za nami wstawiać i pokazywać nam drogę. Jaką drogę? Oczywiście, że nie żadną inną, jak tylko drogę do Jezusa!
W takim duchu przeżywamy dzisiaj Uroczystość Matki Bożej Królowej Polski. Dobitnie wyraża to liturgia mszalna, w której Kościół tak oto modli się w Kolekcie, a więc w modlitwie, jaką Kapłan wypowiedział w naszym imieniu przed czytaniami: „Boże, Ty dałeś Narodowi polskiemu w Najświętszej Maryi Pannie przedziwną pomoc i obronę, spraw łaskawie, aby dzięki wstawiennictwu naszej Matki i Królowej, religia nieustannie cieszyła się wolnością, a ojczyzna rozwijała się w pokoju.”
A z kolei w Prefacji, usłyszymy za chwilę takie słowa: „Ona [czyli oczywiście Maryja] przyjmując pod krzyżem testament Bożej miłości, wzięła za swoje dzieci wszystkich ludzi, którzy przez śmierć Chrystusa narodzili się do życia wiecznego. Wyniesiona do niebieskiej chwały, otacza macierzyńską miłością Naród, który Ją wybrał na swoją Królową, broni go w niebezpieczeństwach, udziela mu pociechy w utrapieniach i wspiera go w dążeniu do wiecznej ojczyzny, aż nadejdzie pełen blasku dzień Pański.”
I właśnie o to dzisiaj – szczególnie dzisiaj, w tym czasie, jaki przeżywamy – prosimy Maryję, naszą Matkę i Królową, aby zechciała raz jeszcze obronić nas w niebezpieczeństwach. I aby raz jeszcze udzieliła nam pociechy w utrapieniach, których tak wiele obecnie przeżywamy i pomogła przekuć ten ból i ten trud na skuteczne dążenie do wiecznej Ojczyzny. Aby to wszystko, co przyszło nam obecnie przeżywać, w ostatecznym rozrachunku uczyniło nas lepszymi, głębszymi ludźmi, bardziej nakierowanymi duchowo na Niebo.
Skoro przekonaliśmy się, jak bardzo – tak po ludzku – jesteśmy słabi, jak bardzo chwiejne i niedoskonałe są te wszystkie ludzkie zabezpieczenia i struktury, jakie sobie wytworzyliśmy, jak nie możemy być pewni dnia ani godziny, bo nie wiemy, jakie kolejne zakazy nałoży na nas władza i czego nam zabroni, a którą furtkę łaskawie chociaż trochę uchyli – właśnie w obliczu tego wszystkiego oddajemy się pod panowanie Królowej, która jest mocna, mądra i silna.
Dokładnie taka, jaką we wspaniałej wizji ukazuje nam Księga Apokalipsy w dzisiejszym pierwszym czytaniu: Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu. Przypominamy sobie tę wizję i ów wieniec z gwiazd dwunastu – zwłaszcza, kiedy dzisiaj wydaje się nam, że zapomniano, skąd on pochodzi, bo kiedy widzimy okrąg z gwiazdami na flagach i dokumentach, to kojarzy się nam on ze strukturą, która – niestety – całkowicie odstała od Jezusa i Jego Matki.
Można nawet powiedzieć, że ów wieniec, będący niejako koroną na głowie tej jedynej Królowej, został Jej w jakiś sposób odebrany, aby firmować Unię Europejską – strukturę coraz bardziej bezbożną, arogancką i grzeszną, hołdującą wszystkim zasadom, tylko nie tym ewangelicznym.
I dlatego trzeba, abyśmy dzisiaj nie tyle może wdawali się w kolejne dyskusje polityczne i kolejne dywagacje na temat posunięć władzy w obliczu całego zamieszania jakie przeżywamy, chociaż wiemy, że to zamieszanie o wiele bardziej spowodowane jest właśnie posunięciami władzy, niż nawet wirusem, z powodu którego to wszystko. Ale może już nie warto w to dalej wchodzić, bo tylko nowe napięcia, czy wręcz kłótnie, powstaną między nami, a to bynajmniej nie sprawi, że będziemy lepsi lub mądrzejsi, albo bardziej będziemy wiedzieli, w którą stronę i jaką drogą podążyć.
Nawet, jeżeli będziemy mieli w tej dyskusji pełną rację, to i tak ktoś zaneguje nasze poglądy, może nawet najbardziej oczywiste i logiczne argumenty, bo akurat tak powiedzieli w telewizji, tak zawyrokował jeden czy drugi ekspert – więc koniec dyskusji.
Zostawmy więc może dzisiaj te dyskusje, jakkolwiek trudno się dziwić, że tak bardzo nas one pochłaniają. Wszak to jest nasza obecna codzienność, jak więc nie mówić o tym, co na każdym kroku widzimy i słyszymy, co nas bombarduje z każdej strony i spokojnie żyć nie daje. Trudno o tym wszystkim nie mówić – chociażby po to, aby się nawzajem wspierać i wskazywać sobie nawzajem motywy nadziei.
Niemniej jednak dzisiaj bardziej może skoncentrujmy się na naszych sercach – na tej najbliższej nam przestrzeni, na której tak naprawdę wszystko się rozstrzyga i zapadają nasze osobiste decyzje: jak zachować się w tej, czy innej sytuacji, jak zareagować, co powiedzieć, o ile w ogóle cokolwiek powiedzieć…
Przecież to wszystko, co dzieje się obecnie – jak i zawsze – w naszych międzyludzkich relacjach, bierze swój początek w sercu konkretnego człowieka, w sercu każdej i każdego z nas. I właśnie o te serca, o ich siłę i kondycję, trzeba dzisiaj zapytać. I trzeba zapytać pod czyim tak naprawdę są panowaniem? Czy Maryi, tej najwspanialszej Królowej, obleczonej w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu?
Na szczęście, tak wiele ludzkich serc pozostaje pod tym przemożnym panowaniem. To wszyscy ci, którzy pomagają innym, którzy w swoim otoczeniu wprowadzają pokój; to ci wszyscy, którzy w obecnej sytuacji codziennie wytrwale szturmują Niebo swoimi modlitwami, wypraszając ratunek dla świata, ratunek dla naszej Ojczyzny; wypraszając Boże zmiłowanie w tym trudnym czasie. To są serca mocne i dobre, mądre i święte, które oddały się pod jedyne i pewne panowanie.
W tym kontekście trzeba jednak zapytać, co się dzieje w sercach takich ludzi, którzy sieją niepokój, którzy innym wręcz do oczu skaczą z nienawiścią i przekleństwami na ustach, tylko dlatego, że ktoś nie ma maski na twarzy, a ktoś inny z kolei o pół kroku za blisko stanął w kolejce do sklepowej kasy. Czyż to naprawdę jest powód do tego, aby temu człowiekowi niemalże oczy wydrapać? Co się dzieje w takich sercach? Pod czyim one są panowaniem?
A co dzieje i pod czyim panowaniem są serca tych ludzi, którzy na potęgę – szczególnie w ostatnim czasie – donoszą na swoim księży za to, że ci nie wyganiają ludzi z kościołów, tylko pozwalają im się modlić. Przecież księża ci realizują w ten sposób swoją kapłańską misję i kapłańską powinność; wypełniają Boże Prawo, chociaż faktycznie łamią jednocześnie jakieś z kosmosu wzięte, bezsensowne i bezprawne limity, autorytarnie narzucone przez władzę.
Wybaczcie, moi Drodzy, ale nie potrafię zrozumieć – i nawet chyba nie chcę tego rozumieć – co dzieje się w sercu człowieka, który robi zdjęcia w kościele i wysyła na policję, domagając się interwencji, domagając się ukarania swojego księdza, a może i ludzi, którzy są w kościele.
Pomijając już fakt nielogiczności takiego zachowania, bo skoro ktoś robi takie zdjęcie i udowadnia, że ludzi jest za dużo, to znaczy, że on sam także podnosi tę liczbę i sam łamie owo „bezprawne” prawo… Ale to już inna kwestia. Natomiast nie mogę osobiście pojąć, co się dzieje w sercach takich ludzi?…
I co się dzieje w sercach ludzi, którzy na przestrzeni tego ostatniego roku donosili na swoich sąsiadów, na swoich kolegów z pracy – tylko za to na przykład, że matka wysłała niepełnoletnią córkę po drobne zakupy, bo nie miała z kim zostawić reszty małych dzieci, a wówczas akurat obowiązywał limit pełnoletności do wychodzenia z domu. Sąsiedzki donos spowodował wymierzenie wysokiej kary pieniężnej.
Moi Drodzy, co się z nami w tym ostatnim czasie stało? Co się dzieje w takich sercach? Pod czyim one są panowaniem? Co z nas wychodzi?
Czy nie jest tak – jak powiedział pewien naprawdę mądry i głęboko wierzący profesor – że kiedy kazano nam założyć na twarz szmaciane maski, to opadły z nas inne, te duchowe maski i zobaczyliśmy, jacy jesteśmy naprawdę?… Tylko czy my tacy jesteśmy naprawdę?… Co z nas wyszło w tym ostatnim czasie? Tak wielka podłość?… Tak wielka nienawiść?…
Czy może strach, wynikający z przekonania, że ten, kto nie przestrzega rządowych ograniczeń, choćby najbardziej absurdalnych, ten jest roznosicielem wszelkiej zarazy? Naprawdę tak myślą ci, którzy na innych donoszą, którzy innym do oczu skaczą, którzy innych od najgorszych wyzywają? Co się dzieje w sercach takich ludzi? Pod czyim są panowaniem?
I co się stało z tym duchem solidarności, który zawsze nas, Polaków, jednoczył w chwilach najtrudniejszych? To właśnie dzięki niemu godnie i zwycięsko przeżywaliśmy takie chwile. Co się z nami stało obecnie? Gdzie się podział nasz instynkt wolności, skoro dajemy sobie narzucić najbardziej absurdalne ograniczenia, a wielu głęboko wierzy, że mają one sens i naprawdę są jedynym sposobem na poprawę sytuacji? Czy tak zwane paszporty szczepionkowe też damy sobie narzucić? Moi Drodzy, co się z nami dzieje?
Pod czyim panowaniem są nasze serca? Pod czyim panowaniem są polskie serca?… Pod czyim panowaniem jest moje serce?…
Maryjo, Królowo Polski! Maryjo, Królowo polskich serc! Maryjo, Królowo mojego serca! Weź za rękę – i poprowadź! Nie pozwól nam już dalej błądzić… Nie pozwól nam nienawidzić się nawzajem, nie pozwól nam innych przeklinać, przekreślać, potępiać!
Maryjo, Królowo naszych polskich serc! Pomóż nam… Poprowadź… Poratuj…
Zdobywaj Maryjo słowa,
Zdobywaj dni majowe,
Zdobywaj Polskę całą
Otwieraj serca nowe.
Matko Ziemi Polskiej
Królowo czasu, który nastaje,
Królowo myśli czystych,
Niech ta Ziemia żyzną się staje.
Maryjo, która stoisz w kapliczkach
bądź iskrą dla dzieci Twoich.
Zapal w nas ogień Wiary i Miłości
i nie dopuść węża, który się zbroi.
Miej litość nad tymi, którzy smaku tej Ziemi nie pamiętają,
Czymże ją teraz posolić by znowu ziarno Prawdy wykiełkowało.
Usłysz wezwania litanii do Ciebie
Wyjdź już z pustyni i daj nam Nadzieję.
Twoja obecność Maryjo daje światu Chrystusa,
Bądź i z nami do końca jak wtedy przy Krzyżu Jezusa,
My dzieci Twoje trzymamy się Twojej ręki,
a w niej spleciony różaniec, wyprowadzi nas z każdej udręki.
Polsko! Polsko! Uwierz raz jeszcze,
że tylko z Maryją odnajdziesz Jezusowe serce,
które świat demokratycznie tak bardzo poniża,
ale Polska jest Maryjna i nie boi się Krzyża.
Zgadzam się KS Jacku z księdza rozmyślania też tak uważam tylko Maryja jest nasza królowa opoka i miłością i do niej się zwracać trzeba tylko ona nas wyzwoli i obroni bo jest nasza mama z tych absurdów które wymyślają rządy żeby nad uciekać Jezus mówi że żadne maski czy szczepionki nas nie uchronić tylko jego miłość i wiara e niego da m wolność i tego trzeba się trrymac v bo Maryja w tych czasach jest dla nas Arka wolność i i miłość ale czy wielu to rozumie teraz nie Wiem z Bogiem
Dokładnie Weri!
Księże Jacku usłyszeć takie słowa na żywo z ambony i to jeszcze w tak uroczystym dniu – bezcenne. Wlał ksiądz w moje serce odwagę do opowiedzenia się po właściwej stronie. Mieliło się to wszystko we mnie przez ten ostatni rok, ale teraz trzeba stanąć w prawdzie przed Bogiem i przed sobą samym i głosić Prawdę choćby miała ona dużo kosztować.
Tylko idąc z Maryją nie pomylimy drogi do Jezusa. Weź Maryjo moje serce, myśli i ręce, abym był cały Twój i tak jak Ty wypełniał wolę Boga.
Płomienne kazanie, bardzo potrzebne zwłaszcza dziś. Wzywajmy naszą kochaną Maryję aby przyszła w ten trudny czas i wlała w nasze serca łaskę miłości.
Jak dobrze poczytać mądrych słów.
Wirus zawsze był i będzie. Nie ten to inny.
Teraz państwo się zachowuje jakby nie było innych chorób.
* Co się dzieje z ludźmi? Państwu chodzi tylko o pieniądze.
* A co z resztą ludzi? Jedni się boją, innym telewizor pierze mózg i to dosłownie! Jak się nie umie samodzielnie myśleć, to nie powinno się oglądać tych konferencji.
Jest taki dowcip :
Rozmawia grypa i wirus
– Ja jestem groźniejsza – mówi grypa
*Ale ja mam lepszą reklame – mówi wirus.
Bo tak jest!
Dzięki za te wypowiedzi! Cieszą serce, bo pokazują, że wiele Osób myśli podobnie o całym tym zamieszaniu, jakie mamy. Obyśmy umieli jeszcze zjednoczyć swoje głosy – swoje siły – i mocno zaprotestować przeciwko temu, co różni źli ludzie z nami wyprawiają i co chcą nam narzucić – nie dla żadnej ochrony przed wirusem, tylko dla narzucenia swojej dyktatury i dla podkręcenia swoich szemranych interesów, kosztem ludzkiej krzywdy, osamotnienia, lęku… Coraz wyraźniej to widzimy – otwierajmy oczy innym! Ale – nade wszystko – módlmy się o uwolnienie nas z tego całego balastu!
xJ