Ale powiedz tylko słowo…

A

Szczęść Boże! Moi Drodzy, serdecznie dziękujemy Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii, motywujące nas do tego, by z wielką ufnością powierzać Panu nawet sprawy beznadziejne i uwierzyć w to, co po ludzku niemożliwe, ale dla Boga zawsze możliwe. Jednocześnie całym sercem wspieramy to ogromne dobro, jakie dzieje się we Parafii w Surgucie. Niech Pan to dobro sam pomnaża!

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nas Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Pomocą będzie nam słówko Księdza Leszka, któremu serdecznie dziękujemy za jego solidne przygotowanie – jak w każdą sobotę. Niech Pan błogosławi Jego kapłańskiej posłudze.

Zatem, co ważnego mówi Pan dziś do mnie? Z jakim konkretnie przesłaniem się zwraca się? Niech Duch Święty oświeci nas i umocni swoją łaską!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 12 Tygodnia zwykłego, rok I,

26 czerwca 2021.,

do czytań: Rdz 18,1–15; Mt 8,5–17

CZYTANIE Z KSIĘGI RODZAJU:

Pan ukazał się Abrahamowi pod dębami Mamre, gdy ten siedział u wejścia do namiotu w najgorętszej porze dnia. Abraham spojrzawszy dostrzegł trzech ludzi naprzeciw siebie. Ujrzawszy ich podążył od wejścia do namiotu na ich spotkanie.

A oddawszy im pokłon do ziemi, rzekł: „O Panie, jeśli jestem tego godzien, racz nie omijać twego sługi. Przyniosę trochę wody, wy zaś raczcie obmyć sobie nogi, a potem odpocznijcie pod drzewami. Ja zaś pójdę wziąć nieco chleba, abyście się pokrzepili, zanim pójdziecie dalej, skoro przechodzicie koło sługi waszego”. A oni mu rzekli: „Uczyń tak, jak powiedziałeś”.

Abraham poszedł więc spiesznie do namiotu Sary i rzekł: „Prędko zaczyń ciasto z trzech miar najczystszej mąki i zrób podpłomyki”. Potem Abraham podążył do trzody i wybrawszy tłuste i piękne cielę dał je słudze, aby ten szybko je przyrządził. Po czym, wziąwszy twaróg, mleko i przyrządzone cielę, postawił przed nimi, a gdy oni jedli, stał przed nimi pod drzewem.

Zapytali go: „Gdzie jest twoja żona, Sara?”

Odpowiedział im: „W tym oto namiocie”.

Rzekł mu jeden z nich: „O tej porze za rok znów wrócę do ciebie, twoja zaś żona Sara będzie miała wtedy syna”.

Sara przysłuchiwała się u wejścia do namiotu, które było tuż za Abrahamem. Abraham i Sara byli w bardzo podeszłym wieku. Uśmiechnęła się więc do siebie i pomyślała: „Teraz, gdy przekwitłam i mój mąż starzec, mam doznawać rozkoszy?”

Pan rzekł do Abrahama: „Dlaczego to Sara śmieje się i myśli: «Czy naprawdę będę mogła rodzić, gdy już się zestarzałam?» Czy jest coś, co byłoby niemożliwe dla Pana? Za rok o tej porze wrócę do ciebie, i Sara będzie miała syna”.

Wtedy Sara zaparła się mówiąc: „Wcale się nie śmiałam”, bo ogarnęło ją przerażenie. Ale Pan powiedział: „Nie, śmiałaś się!”

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Gdy Jezus wszedł do Kafarnaum, zwrócił się do Niego setnik i prosił Go, mówiąc: „Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi”. Rzekł mu Jezus: „Przyjdę i uzdrowię go”.

Lecz setnik odpowiedział: „Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie. Bo i ja, choć podlegam władzy, mam pod sobą żołnierzy. Mówię temu: «Idź», a idzie; drugiemu: «Chodź tu», a przychodzi; a słudze: «Zrób to», a robi”.

Gdy Jezus to usłyszał, zdziwił się i rzekł do tych, którzy szli za Nim: „Zaprawdę powiadam wam: U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary. Lecz powiadam wam: Wielu przyjdzie ze wschodu i zachodu, i zasiądą do stołu z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem w królestwie niebieskim. A synowie królestwa zostaną wyrzuceni na zewnątrz w ciemność; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Do setnika zaś Jezus rzekł: „Idź, niech ci się stanie, jak uwierzyłeś”. I o tej godzinie jego sługa odzyskał zdrowie.

Gdy Jezus przyszedł do domu Piotra, ujrzał jego teściową, leżącą w gorączce. Ujął ją za rękę, a gorączka opuściła ją. Wstała i usługiwała Mu.

Z nastaniem wieczora przyprowadzono Mu wielu opętanych. On słowem wypędził złe duchy i wszystkich chorych uzdrowił. Tak oto spełniło się słowo proroka Izajasza: „On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby”.

A OTO SŁÓWKO KSIĘDZA LESZKA:

Opowiadanie pt. „Cztery świece”:

Cztery świece spokojnie płonęły. Było tak cicho, że słychać było, jak ze sobą rozmawiały.

Pierwsza powiedziała: Ja jestem POKÓJ. Niestety, ludzie nie potrafią mnie chronić. Myślę, że nie pozostaje mi nic innego. jak tylko zgasnąć. I płomień tej świecy zgasł…

Druga: Ja jestem WIARA. Niestety nie jestem nikomu potrzebna. Ludzie nie chcą o mnie wiedzieć, nie ma sensu, żebym dalej płonęła. Ledwie to powiedziała, lekki powiew wiatru zgasił ją…

Trzecia: Ja jestem MIŁOŚĆ. Nie mam już siły płonąć. Ludziom nie zależy na mnie i nie chcą mnie rozumieć. Nienawidzą najbardziej tych, których kochają – swoich bliskich. I nie czekając długo i ta świeca zgasła…

Nagle do pokoju weszło dziecko i zobaczyło trzy zgasłe świece. Przestraszone zawołało: Co robicie? Musicie płonąć! Boję się ciemności! I zapłakało…

Wzruszona czwarta świeca powiedziała: Nie bój się! Dopóki ja płonę, zawsze możemy zapalić tamte świece. Ja jestem NADZIEJA. Z błyszczącymi i pełnymi łez oczyma, dziecko wzięło świecę i zapaliło pozostałe świece.

Dlaczego przywołuje tutaj to opowiadanie? Każdy z nas ludzi jest swego rodzaju układanką. Na to, kim jesteśmy tu i teraz, składa się wiele elementów – nasze przeżycia, uczucia, wiara, miłość, wiedza, myśli; nasz spokój ducha, nasza nadzieja. Każdy z tych elementów potrzebuje ciągłego uzdrowienia po to, aby reszta układanki – reszta naszych puzzli – dobrze pasowała, by dobrze układała się w całość. Gdy któryś z puzzli jest uszkodzony, wówczas cała układanka jest zaburzona.

Tak samo jest i z nami. Do tych wszystkich elementów składowych naszego życia, by one dobrze pasowały do siebie, musimy nieustannie zapraszać Boga i prosić, by je uzdrawiał.

W dzisiejszej Ewangelii widzimy jedną, bardzo ważną rzecz: tę mianowicie, że Jezus uzdrawia każdego, kto Go o to poprosi. Nie robi selekcji, czy wyjątków – KAŻDY jest dla BOGA równy, wszyscy potrzebują konkretnej pomocy.

Dziś widzimy setnika – dowódcę rzymskich żołnierzy; człowieka, który miał pod sobą setkę podwładnych, był na pewno ważny i musiał mieć silny i mocny charakter, inaczej nie mógłby dowodzić.

Tymczasem okazuje się, że ten „facet z krwi i kości”, silny i wojowniczy, ma gorące serce. Nie wstydzi się tego, że jest rzymskim poganinem, ale pełen wiary podchodzi do Jezusa i prosi Go o pomoc dla swojego sparaliżowanego sługi. Możemy kolokwialnie powiedzieć, że „chowa swoją dumę do kieszeni”, bo szuka ratunku dla bliskiej mu osoby.

Wiedział, że gdy Jezus tylko zechce, Jego sługa będzie zdrów. Wiedział, co znaczy być odpowiedzialnym i zdyscyplinowanym – wymagał tego od innych i sam też taki był. Nie rzucał słów na wiatr, nie lał przysłowiowej wody, ale wierzył całym sercem – po żołniersku – ufał, że Jezus uzdrowi jego sługę.

Jezus zgadza się uzdrowić sługę i obiecuję przyjść… ale setnik szczerze odpowiada: Panie nie jestem godzien… Jakże znane nam są te słowa powtarzane w czasie każdej Eucharystii.

Chrystus jest poruszony wiarą poganina. On nie oczekiwał wizyty – prosił tylko o SŁOWO. I faktycznie, Jezus uzdrowił sługę setnika słowem. Również słowem wypędził złe duchy i wszystkich chorych uzdrowił.

Jakże nam często daleko do przywoływanego setnika. Ileż razy oczekujemy od Jezusa więcej, niż samego SŁOWA. Prosimy czasem o jakiś „grom z jasnego nieba”, jakieś nieustanne znaki obecności Jezusa w naszym życiu. Tymczasem największym przejawem Bożej obecności w naszym życiu jest BOŻE SŁOWO. Jeśli wsłuchamy się w nie i uwierzymy w to, co mówi do nas Pan, wówczas nasze życie zmieni się na lepsze. Wystarczy ZAUFAĆ, mocno WIERZYĆ, jak SETNIK. Słowo Boga jest zupełnie inne, niż ludzkie. Ono daje wieczne uzdrowienie.

Chciałbym zwrócić też dzisiaj uwagę na to, jak zachwyciła Jezusa wiara setnika. «Wśród Izraelitów nie spotkałem się z taką wiarą»… Jezus uświadamia nas dzisiaj, że to, iż jesteśmy chrześcijanami, nie daje nam od razu biletu wstępu do królestwa Bożego. Wiele razy miałem do czynienia z wierzącymi niepraktykującymi…To tak, jakbym słyszał: „żyjący, ale nie oddychający… Paradoks… Potrzeba nam silnej wiary, słowa Chrystusa i Jego obecności – w Eucharystii.

Jezus przychodzi do domu Piotra… I zastaje jego teściową, leżącą w gorączce… Co robi? Bierze ją za rękę i uzdrawia… Ta wstaje i usługuje wszystkim. Widzimy, jaką moc ma słowo i dotyk Chrystusa – Jego obecność: zabiera wszystko, co boli, co pali, co nie pozwala nam stanąć wreszcie na nogi. ON uzdrawia i pozwala nam ŻYĆ – PRAWDZIWIE ŻYĆ! I cieszyć się z działania dla innych – dla Niego samego.

Być może czasem wydawać się nam może, że nasza gorączka, nasz paraliż, jest nie do wyleczenia. Że nic się nie da już zrobić z tym naszym uszkodzonym puzzlem. Tymczasem, nawiązując do opowiadania o świecach, które zacytowałem na początku – w naszych sercach nigdy nie może zgasnąć NADZIEJA. Ona ma być w BOGU.

Każdy z nas jak to dziecko – niezależnie od tego kim jest – niech będzie gotowym swoją NADZIEJĘ zawsze rozpalić, a dzięki niej rozpalić WIARĘ, POKÓJ i MIŁOŚĆ. Niech w tym wszystkim Bóg nas wspiera i umacnia – swoim Słowem!

Panie, powiedz tylko Słowo… 

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.